Czy to już czas na drugie dziecko?

Coraz częściej ostatnio przychodzi mi myśl o drugim dziecku. Mój instynkt macierzyński chyba szaleje na maksa. Mimo ogólnego zmęczenia, bo przecież maluch w wieku Mateusza potrafi nieźle dać w kość.
Rozsądek walczy z uczuciami, podpowiadając, że jeszcze chwila, jeszcze trochę. Niech Mati podrośnie. Serce natomiast krzyczy zupełnie coś innego. Pokłady miłości i czułości na samą myśl o malutkich stópkach, delikatnych rączkach i kruchym ciałku wyjeżdżają niczym czołgi na pole minowe. Jasna ciasna- co się ze mną dzieje?
W niedzielę byliśmy w odwiedzinach u Matki Chrzestnej Mateuszka, która miesiąc temu sama została mamą. Malutki Janek no cóż tu dużo gadać przypomniał mi te wszystkie chwile, które przecież były dopiero wczoraj. I tak potwornie tęskno mi się do nich zrobiło, że aż mnie w dołku ścisnęło, a wierzchem dłoni, dyskretnie by nikt nie widział łzę, co się w kąciku oka przyplątała wycierałam.
Wchodzę do sklepu i widzę te wszystkie delikatne sukienusie, rajstopki, spódniczki, bluzeczki w kwiatuszki i biegnę do nich, dotykam, rozczulam się. Oczami wyobraźni widzę malutką słodką istotkę o dużych oczkach, ubraną w te wszystkie słodkie ubranka. No- córa mi się marzy jak nic. Zwłaszcza gdy potem zmierzam na dział chłopięcy, a tam trzy rzeczy na krzyż.

I tak rozmawiamy z mężem, a właściwie monolog prowadzę, bo B już na samą myśl się wzdryga. Tak tłumaczę sobie, że w sumie to fajnie już mamy, bo Mati sam się chwilę zabawi i taki już trochę odchowany. Ale nie na tyle, by właśnie w tym momencie decydować się na kolejne. I nie chodzi o kwestie finansowe, bo przekonaliśmy się, że w trójkę można sobie dać równie dobrze radę jak będąc we dwoje.
Gdzieś z tyłu puka taka myśl, że dzieciństwo Matiemu zabiorę, bo przecież teraz ma mamę i tatę tylko dla siebie. Że jak brzuch będzie to na rękach nie ponoszę i ciężej będzie biegać za nim i w każdych wygłupkach, które na codzień uskuteczniamy- uczestniczyć. A z drugiej strony tak mi go żal, że będzie na tym świecie sam jak paluszek, że już tu i teraz, od kopa zdecydowałabym się zajść w ciążę. Sama jestem jedynaczką i wiem co to znaczy. Mam całą miłość moich rodziców, ich uwagę i troskę. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc i wsparcie, a mimo wszystko czegoś brakuje. Siostry, brata.
Mój B natomiast słyszeć o drugim nie chce. Przynajmniej na razie. Ale o pierwszym też nie chciał, a do decyzji dojrzał w kilka chwil. On dla odmiany ma rodzeństwo i jak mówi „wie z czym to się je”. Nie zrozumie syty głodnego. Ja marzyłam o rodzeństwie, on pewnie marzył by być jednynakiem. To tak jak z włosami- masz proste, chcesz kręcone.
Jeszcze rok temu tak sobie myślałam, że przyszłe wakacje to będzie dobry czas na rozpoczęcie starań. Rok zleciał, wakacje lada moment i co? Patrzę na Mateusza i wcale nie wydaje mi się taki duży jak sobie wyobrażałam. A liczyłam przecież, że 1,5 roczniak, 9 miesięcy ciąży. Bratem mógłby zostać mając ponad dwa lata. Idealna różnica wieku jak na rodzeństwo.
Spotkałam się ostatnio z daleką kuzynką. Ma córę trzyletnią. Podobnie jak ja jedynaczka, więc całe dzieciństwo na wsi spędzałyśmy razem obiecując sobie, że dzieci na bank będziemy mieć minimum dwoje. Tak rozmawiamy sobie, a ona mi mówi, że chyba już nie chce kolejnego. Że już jest jej wygodnie, bo mała odchowana, samodzielna. Że przegapiła ten czas. Że właśnie najpierw było, że za wcześnie, że nie da rady.. a teraz? Teraz już jest za późno i jej się nie chce. I że najlepiej teraz w jej przypadku to byłoby wpaść, bo sama pewnie decyzji nie podejmie.  Zdębiałam. Ale doskonale ją rozumiem, bo to widać tak działa.
Siedzę i rozmyślam. Bo może właśnie teraz los daje mi do zrozumienia, szturcha w ramię mówiąc „halo kobieto ocknij się, podejmij decyzję, bo potem będzie już tylko ciężej”?
Mimo wszystko to ma być wspólna decyzja. Tak jak było w przypadku Mateuszka. Tylko jak ją podjąć i kiedy. Czy to już ten czas czy jeszcze nie? Chcę drugie dziecko, zawsze chciałam. Tylko czy chcę już teraz? A jak nie teraz to czy później będę wciąż chciała?
Czasem sobie myślę, o ile prostsze byłoby życie gdyby to los podejmował za nas takie decyzje…
Ps. Ten post o przygotowaniach do ciąży to słowo daję chyba mimo wszystko jakoś podświadomie pisany 😉

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

64 komentarzy do "Czy to już czas na drugie dziecko?"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
jej cały świat
Gość

To jesteśmy na podobnym etapie.. chyba wolałabym żeby ktoś tę decyzję podjął za mnie.. 😉

Lux
Gość

Mam juz dorosle dzieci…miedzy corka a synem roznica wynosi 6,5 roku.
Gdy Mlody sie urodzil Mloda byla wielka pomoca..rozwazna, samodzielna i juz poukladana- dopilnowala, podala smoczek, zabawila chwilke…ale teraz to dwa swiaty… niestety ona dorosla on dorastajacy- wspolnych tematow i zainteresowan brak…moze kiedys to sie zmieni?? Mogac wybierac- chyba nie czekalabym tak dlugo….ale wtedy- praca, mieszkanie i ..i…dlatego – tak pozno.

Misako - matka po japońsku
Gość

To mogę zrobić copypaste do siebie, bo mam dokładnie tak samo. A potem Chibi ma taki miesiąc jak teraz i nie śpi i mi się odechciewa, czyli to znak, że jeszcze nie czas. Pozdrawiam Misako z ciazowomi.wordpress.com

trzepidlak
Gość

ha ha! u mnie życie zadecydowało i Hania się sama zrobiła jak Mikołaj miał… 5 miesięcy! teraz Hania ma 4 miesiące a Mikołaj półtora roku. pomiędzy nimi 14 miesięcy różnicy. na początku płakałam i byłam zła, ale teraz jesteśmy we czwórkę i… nie wyobrażam sobie, że mogłoby by być nas mniej! teraz dopiero jest tak jak miało być! 😉

Mama Leonka
Gość

piona!:) u nas 15 m-cy różnicy!

Kinga
Gość

U mnie jest podobna sytuacja. Chciałabym, ale jeszcze Wojtuś jest zbyt malutki.
Kiedyś napewno razem z mężem dojrzejemy do tej decyzji, póki co… czekamy 🙂

mo wie
Gość
Te same myśli chodzą mi po głowie i to od dawna (ale Tymek starszy od Matiego, ma już 2 lata i 3 mce), tylko że ja – 30-tka z dużym plusem – już nie mam na co czekać, tik tak, zegar bije. (Planujemy w te wakacje, trzymaj kciuki:) Uważam jednak, że w takich sprawach nie ma reguł i dobrych rad, są tylko różne historie i cała masa stereotypów/generalizacji. Mam przyjaciółkę, która ma 18- letniego jedynaka – chłopak jest fantastyczny, dusza towarzystwa, serce na dłoni, ma mnóstwo kolegów (może i z powodu jedynactwa). Nie jest więc żadnym jedynakiem-odludkiem. Inny przykład, jako… Czytaj więcej »
Magdalena Balcerzak
Gość

Napisalas dokladnie to, co czuje sama. Moj Mateuszek ma 2 lata i 3 miesiace. Moglby miec 3 jakby zostal starszym bratem. Ja chce, tu i teraz. Zawsze chcialam, bo tak jak Ty jestem jedynaczka. Najchetniej mialabym trojke dzieci. Problem pojawia sie, bo maz nie chce. On tez jedynak. Jemu sie juz nie chce. Bo Mati odchowany, z pieluch wyszedl prawie… I co ja mam zrobic? Opcja 'wpadki’ przy moim zachowawczym mezu nie istnieje 🙁 a moj instynkt macierzynski wrzeszczy i tupie 🙂

ONA - Pikantnie Słodka
Gość

A my z mezem zgodnie o kolejnym pomyslimy za 5-6lat. Teraz choć Filip ma prawie 1,5roku to jestesmy zmeczeni. Nie przesypia nocy o nocniku nie chce slyszec, lyzeczka jeac nie chce sam . Twoj Mati tak samodzielny jak 3-4latek. Ale mnie sir do drugiego nie spieszy. CHodzi zarowno o finanse jak i o nas.

Gizanka
Gość

Wiem coś o tym. Mam jednak ten komfort, że mój P. tak ja ja chce mieć drugie dziecko najchętniej od jutra:) Myślę, że w naszym przypadku 2,5 roku różnicy będzie optymalne 🙂

encepence
Gość

Nigdy nie będzie dobrego momentu, zawsze jest coś…. Ja wiem na pewno, że jeśli miałabym czekać dłużej niż 2 lata, to by mi się nie chciało, bo Matylda już taka odchowana by była.

mamaB
Gość

Na dziecko to pierwsze i kolejne nigdy nie ma dobrego momentu.
Zawsze sa argumenty i za i te przeciw.
Im dziecko większe bardziej samodzielne tym człowiek staje sie bardziej wygodny 😉
Dlatego my postawiliśmy ta tz. „Teraz albo nigdy” i Jasiek ma duze szanse dostać na drugie urodziny siostrę 🙂

Trzymam kciuki za wspólna decyzje !
Z rozważań o drugim pamietam pytania piętrzące mi sie w głowie .. Czy dam radę … Kto da radę jak nie my kobiety matki 😉