Kto zjada ostatki..

Jak jeszcze na świecie nie było Matiego, a nawet w czasach gdy nie był on w planach, koleżanki z pracy, znajome z życia codziennego posiadające własne pociechy dzieliły się różnymi doświadczeniami.
I tak oto nie raz i nie dwa usłyszałam, że przychodzi taki okres kiedy to zabiegana mama pierwsze śniadanie zjada o 18, przez cały dzień zjadając po dziecku resztki pozostałe z jego posiłków.
Mowa oczywiście o mamach dzieci, których jadłospis to coś więcej niż mleko i pierwsza marchewka.
Z każdym dniem robimy małe kroczki w podróży po różnych smakach. Mateusz dostaje już troszkę nowości. Nie powiem, czasem bardzo smacznych.
I choć, na szczęście mam rano czas by zjeść śniadanie to zaczynam wierzyć, że to podjadanie resztek nie jest krążącym mitem wśród mam.
Mam podstawy sądzić iż ze mną będzie podobnie, gdyż przyłapałam się już kilka razy na tym, że zjadam po Mateuszku jabłuszko, które on zostawił. Ktoś powie, że to zapewne z oszczędności, przecież nie będę wyrzucać jedzenia do kosza. Szkoda, żeby się zmarnowało. Nie, niestety to nie to.
Nie jest też powodem ogromna ochota na owe jabłko, bo np dałam dziecku ostatnie. Nie. W koszyczku przecież leży kilogram jabłek, wystarczy tylko się poczęstować.

Może rozchodzi się o fakt przygotowania. Że skoro już ładnie umyłam, obrałam, pokroiłam w ćwiartki i wydrążyłam pestki to robi się bardziej apetyczne? Że praca, którą wykonałam w tym przypadku nie pójdzie na marne i nie wyląduje w koszu?
A może po prostu jest tak, że zawsze smakuje nam bardziej coś, co jedzą inni, niż to co mamy na własnym talerzu? Nie wiem jak Wy, ale ja ZAWSZE gdy jem z mężem coś na mieście, staram się zamówić to co on. Bo potem jest problem, jem swoje i tęsknie spoglądam na jego posiłek..
Od razu dodaje, że nie kręci mnie jedzenie obślinione z każdej strony. Więc to też nie jest powód..
I wiecie co? Tak sobie rozmyślam. Pół biedy gdy chodzi o jabłka, bo przecież zdrowe. Czy nawet o jakieś warzywa w przyszłości. Bo to też krzywdy nie zrobi.
Ale co będzie gdy Mati zacznie zjadać kaszki na śniadanie, przegryzać chrupki kukurydziane lub gdy podrośnie zacznie dostawać swój „mały-duży” obiadek?

Tu skubnę, tam podjem coś ukradkiem. A wszystko jakoś tak nieświadomie, bezwiednie.
Ho, ho przestaję się dziwić mamom i ich opowieściom.

I choć mówi się, że „kto zjada ostatki, ten piękny i gładki” najzwyczajniej w świecie chyba trzeba się zacząć pilnować. Zgodnie z innym powiedzeniem „czym skorupka za młodu nasiąknie…”.

A, więc od dziś jabłuszko przygotowane dla Mateuszka nie robi na mnie wrażenia 🙂

Ps. Mała humoreska.. Ostatnio dałam Matiemu do spróbowania deserek z owoców leśnych. Baaaardzo smaczny. Marzyłam o tym, żeby nie zjadł całości i coś zostało. O zgrozo!

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

33 komentarzy do "Kto zjada ostatki.."

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
ann_luk
Gość

hehe, ja mam podobnie.
A Jaśkowe papki tak nam posmakowały (tzn mi), że zaczełam gotować na obiad „zupy kremy”.

A co do chrupek, wafli ryżowych itp. u nas jak pies przyuważy, że Jasiek zajada coś takiego to nie odstępuje go na krok i tylko czeka aż mu wypadnie.

takatycia
Gość

Zupy kremy też lubię 🙂

Josephine
Gość

Ja nie dojadam, przynajmniej na razie, bo nie ma czego 😉 Raczej jestem też z tych co to się brzydzą po kimś, a jak będzie z dzieckiem to się okaże 🙂 Nasunęłaś mi na myśl kolejną rzecz, a mianowicie – oblizywanie sztućców przez rodziców, albo smoczka co nie powinno mieć miejsca. Oczywiście nie ma co przesadzać ze sterylizacją, bo dziecko musi mieć kontakt z bakteriami, ale hmm.. 🙂

takatycia
Gość

Zgadza się 🙂 Przynajmniej można uniknąć pleśniawek 🙂

kinga b.
Gość

buahahahha, ja do dzisiaj po Laurce koncze jedzenie, lody na spacerze, obiadki, jabuszka i chrupki… w sumie nie wiem dlaczego.. tak po prostu bo to przeciez obce tego nie jadlo tylko moje dziecko 🙂

Kasia M.
Gość

Coś w tym jest. 😉

U nas podobnie, chociaż Zosia na razie należy do tych, co zjada wszystko i jeszcze jej mało ;D

Simon's Mummy
Gość

Ja resztki z obiadu daję Tacie :p

Anonymous
Gość

Coś w tym jest…mnie najbardziej smakują deserki i owoce słoiczkowe. Ba, przyznam się, że sama sobie kupuję czasem 🙂 pycha! A i mnie się czasem zdarzyło podjeść od Podopiecznej coś 😉 Li. (poprzednia mała) mając ponad 1,5roczku uwielbiała usilnie mnie karmić 😉 na zasadzie niania je i ona je. Nie ważne, że obślinione… 😉

http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

100% Mama
Gość

ahhh skad ja to znam 🙂
rzeczywiscie mozna sobie krzywde zrobic takim podjadaniem, a nie jadaniem pelnowartosciowych posilków.
teraz gdy C w zasadzie juz je to co my, staram sie w ciagu dnia usiasc z nia do stolu, 2 talerze, jej i mój, i razem jemy. takim sposobem zauwazylam, ze od 2 miesiecy jem wiecej, ale za to czuje sie duzo lepiej, mam wiecej sil i nie padam po 20min treningu który funduje sobie 3-4 razy w tyg wieczorem.

Młodzi-Rodzice
Gość

ja moze zaskocze nie jedna osobe ale ja nie jem po Antku 😉 po prostu nie moge jakos .. nie chodzi o to ze sir brzydze bo przeciez uwielbiam te ” mokre buziaki ” ale .. po co jesc np jablko bez smaku bo juz sok wycyckany itp ?;)

takatycia
Gość

a nie, nie- takie wycyckane to nie 😛 musi mieć smak jeszcze 🙂

Anonymous
Gość

Oj coś w tym jest. Ja po drugim dziecku dzięki temu „dokańczaniu” -po Starszym przytyłam 6 kilo 🙁 Teraz pracuję na zgubieniem. Niby „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, hmm…Kolejne powiedzenie się nie sprawdza 🙂

Pozdrawiam Kasia

takatycia
Gość

O kurczę, rzeczywiście lepiej się pilnować!

Kinga
Gość

Też jakoś tak mam, że lepiej smakuje mi danie z talerza męża;D
Ciekawe jak będzie, gdy urodzi się Wojtek.
Może i ja będę po nim dojadać;D

Marcela O
Gość

he he he ja zawsze po Franiu dojadam jego (i mój również) ulubiony deserek o smaku jabłek i jagód leśnych 🙂 Nie wiem dlaczego, ale nie mogę się mu oprzeć 🙂

takatycia
Gość

no właśnie o tym deserku pisałam w ps 😛

Pędzę Lecę
Gość

Nasz tatuś zawsze czeka na spadziki, gdy tylko skończy swoje danie 🙂 A że my trzy kobitki to jest co jeść 🙂

takatycia
Gość

szczęściarz 😛

Ala z Krainy Czarów
Gość

No jest w tym dużo prawdy. Ja często podjadam Ali z talerza mimo, iż sama jestem po posiłku.
Jeśli chodzi o desery to permanentnie Alce podjadałam:)

Milowe Wzgórze
Gość

Ha ha, mam to samo, nawet zjadlam ochydna dynie…

takatycia
Gość

a ja brokuła- fuuuujjjjj 😉

Hally (Raczek)
Gość

Hehe…ja miałam tak samo z deserkami…bo np kaszki nie zjadłam…bo nie lubię…to samo z tymi obiadkami…nawet gdy sama gotowałam..to te takie niedoprawione jakoś mi nie podchodziły…

Anonymous
Gość

Hi,hi kaszka na mleczku to ci był dopiero deserek wypity przez smoczek,po godzinie jeszcze dołki na buzi zostawały.Pozdrawiam,ślę całuski:)***b

Mio i Mao
Gość

Ja nie zdążę dojeść resztek. W czasie kiedy myję ręce malutkiej trzy koty definitywnie „znikną” wszystko, co zostawiła na talerzu 🙂

Happy Power Mama
Gość

A moja prababcia dożyła 99lat w doskonałym zdrowiu i nienagannej figurze. Pytałam się babci jak ona tego dokonała,a ona na to „wiesz twoja prababcia to jadła tyle by nasycić głód. Potrafiła zostawić na talerzu łyżkę ziemniaków, gdy czuła się syta. i nigdy nie dojadała po dzieciach… a miała ich pięcioro!” I zapamiętałam tę radę. I myślę, że moje zdrowie i ciało jest więcej warte niż niedojedzony obiadek :)))

Gizanka
Gość

Ja póki co nie podjadam Alowych papek bo robione są na tym ochydnym mleku:( Jabłuszka i banana natomiast nie odmówię:)

Zielona Shamandura
Gość

Deserek z owoców leśnych do podziału z Mamą – uśmiałam się 😉
Mnie nie korci żeby dojadać po synku bo jemy razem i w większości to samo – na razie się sprawdza, zobaczymy co będzie potem 😉

Anonymous
Gość

Wiesz co ja dziś miksując jabuszko z bananem dla Oliwierka celowo zrobiłam ciut więcej, aby zostało coś dla mnie 🙂

Misiowa mama
Gość

Ja po F dojadam chrupki, biszkopty i owoce. Słoiczków nie ruszam, bo mi nie smakują 😛
Ciekawe jak to potem będzie z tym dojadaniem 😀

córka
Gość

oj to prawda 🙂
najgorzej, gdy się je swoje porcje i te po dziecku 😉

Andrzej
Gość

„Od razu dodaje, że nie kręci mnie jedzenie obślinione z każdej strony. Więc to też nie jest powód..”

Upadłem ze śmiechu :D. Fantastyczny wpis! A do podjadania, to chyba nie tylko mamy tak mają ;).

MałyRycerzMaurycy
Gość

A ja taki marnisz – że nigdy nie dojadam do końca…chyba że desery…

joanna a
Gość

a ja nigdy nie jadłam i nie zjadam po dzieciach ja na cięglej ala diecie 🙂 choć ci powiem żebym tylko jadła po nich to może i co by z tej mej diety i było 😛