Rozmawiamy sobie, czyli jak to jest z tym gaworzeniem
W poniedziałek wybraliśmy się z Mateuszem do pediatry w celach szczepiennych i tym samym mamy za sobą ostatnią dawkę przeciwko WZW. Kolejne szczepienie przed nami za dobre pół roku, o ile w ogóle się na nie zdecydujemy w tak młodym wieku (MMR- odra, świnka i różyczka).
Pani doktor wpisując różne dane do książeczki natknęła się na nieuzupełnioną (wstyd, co za wstyd!) tabelkę dotyczącą maluszka w poszczególnych miesiącach. Przez ostatnie dwa miesiące nie zaglądałam na tą stronę i cóż.. umknęło mi.
Nadrobiłyśmy wszystko szybko, po czym doszłyśmy do punktu dotyczącego gaworzenia. Na pytanie czy zaczyna gaworzyć automatycznie odpowiedziałam, że tak.
Dopiero w domu zaczęłam się nad tym trochę zastanawiać i doszłam do wniosku, że chyba jednak nie. Szczerze mówiąc im bardziej o tym myślałam tym bardziej zaczęło docierać do mnie, że dźwięki, które wydaje Mateusz to nie wiem co to jest. Bo nie przypomina głużenia (a-guuu) ani tym bardziej gaworzenia.
Ostatnio mamy natomiast etap buczenia. To takie hyy, yy, yy na wszystko. Czasem zdarza mu się „ga”.
Był też etap na „ej”. I na „le” co śmialiśmy się, że w Francuza się bawi..
W sumie to temat nie zaprzątałby zbytnio moich myśli, gdyby nie fakt, że przypadkiem (słowo daję) trafiłam na artykuł, gdzie napisane, cyt. „Półroczny maluch sprawnie gaworzy, łącząc spółgłoski i samogłoski w śpiewne ma-ma-ma, ba-ba-ba, da-da-da.”
Dziewczyny, ja się Was pytam czy to możliwe? Czy tak jest w rzeczywistości?
Wiem, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie i nie ma co porównywać, ale skoro Mati nie mówi nawet ma, ba, da, nie mówiąc już o łączeniu tych sylab to może powinnam go jakoś zachęcać?
Tzn. od razu wyjaśniam- zachęcam. Dużo do niego mówię, właściwie to rozmawiamy sobie na wszystkie tematy. Ja mówię, pytam, a on mi odpowiada po swojemu- uśmiechem, machnięciem rączki, obślinieniem mnie. Czasem pochichra się w głos z matki, czasem zapiszczy gdy jakąś rewelację sprzedam mu szeptem do uszka. Nie seplenię i nie zdrabniam. Czasem mi się oczywiście zdarzy powiedzieć coś „po mojemu”, ale umówmy się, w każdym domu są jakieś słowa- hasła, nie? 😉
Wertuję sobie jednak takie tam różne poradniki, co się eksperty w nich wypowiadają i czytam o tym zachęcaniu do gaworzenia, więc jak mantrę powtarzam po kilka razy dziennie „skarbie powiedz ma-ma”.
Dziecko patrzy na mnie, a jego wzrok zdaje się mówić „ale o co chodzi?!”.
I wiecie co, nie mam wielkiego „parcia”, żeby szybko zaczął mówić, bo wiem, że wszystko w swoim czasie, ale nie powiem fajnie byłoby jako pierwsze usłyszeć ma-ma. Nawet jeśli będzie wypowiedziane nieświadomie 😉
Ps. Mati miał badany słuch po narodzinach, wszystko było ok. Reaguje też na różne dźwięki. Nie ma, więc opcji, że nie gaworzy, bo ma problemy ze słuchem? Wiem, głupie to pytanie, jednak przeczytałam, że dzieci, które nie słyszą- głużą w pierwszych miesiącach życia, jednak nigdy nie zaczynają gaworzyć.
Ehh mama to zawsze sobie wynajdzie dziurę w całym 😉
Dodaj komentarz
35 komentarzy do "Rozmawiamy sobie, czyli jak to jest z tym gaworzeniem"
Karolinka też bardzo długo nie gaworzyła i dość długo nie mówiła, ale jak się rozgadała to teraz już wyraża swoje – najważniejsze na świecie – zdanie ;).
Myślę, że to zależy od dziecięcia i jeśli badania nie wykazały żadnych problemów, to nie masz się czym martwić :). Tak, jak piszesz: bez parcia. Powodzenia z a-gu-ga-niem 🙂
Milka nie mówi ta-ta, da-da.. Mysle ze to troche pózniej niż pól roku… Komuś sie pomyliło chyba:-)
Ja też bym chciała żeby postępy w mowie nastąpiły nieco szybciej, no ale co zrobić, dziecko woli gadać po swojemu 😛
Ja też od Hankowych narodzin dużo do niej mówię. Nie mam z resztą innej możliwości bo jestem gaduła i jak sama z Młodą siedziałam, to siłą rzeczy musialma do niej mówić. I co? Hania jak dla mnie pozno zaczela gaworzyc….na pewno nie w 6 miesiacu….
Nie wydaję mi się, żeby półroczny maluch składał sylaby:) Nie spotkałam się z tym jeszcze:)
U nas są jakieś stęki i jęki. Jakieś łeee, uuuuuu, buuuu (straszy mnie czy co?:)) i onne ajejaje:) ale daleko jeszcze do gaworzenia:)
Nie przejmuj się a na pewno będzie dobrze:)
Wybacz ze w dwoch komentarzach ale cos mi sie psuje…logopeda nam powiedziala ze Hania za malo mowi, ale co wiecej mam zrobic?zalecenie logopedy? Mowic, mowic i jeszcze raz mowic…..stale to robie a Hania i tak idzie swoim torem…..
U nas synek też zbyt wiele nie gaworzył – od razu zaczął mówić słowami – i tak jest do dziś …nie potrafi jeszcze budować zdań – ale świetnie się dogaduje słowami – (część z „naszego” słownika a część z „jego”)
Też jestem zdania – że informacje w tym artykuje są naciagane – ja stawiam że – ma-mam – ta-ta – to ok 8 miesiac…
Kochana, wszystko w swoim czasie. U dzieci jest ogromna rozpiętość jeżeli chodzi o początek ” mówienia”, szczególnie u chłopców, niektóre bardzo wcześniej zaczynają, niektóre później.Mój Miko jest mega rozgadany, czasem mówi więcej niż Jego 9 miesięcy straszy kuzyn, więc nie masz czymś się martwić. Dużo mów do Mateusza. Mikołaj czasem powtarza po mnie bada, baba, dada a często na moje mama mówi tata,ale teraz ma taką fazę. W siódmym miesiącu tak na dobre Mikołaj rozgadał.
Filip dopiero teraz zaczyna gaworzyć ma-ma, gie-gie, ale nie jest to bardzo częste, woli buczeć mmmmmm albo eeeeee. Za 2 dni kończy 9 miesięcy 🙂
Według mnie nie ma reguły.
Ala początkowo gaworzyła potem zaczęła różne piski i okrzyki uskuteczniać.
Zaczęła gadać bardzo szybko a potem sfolgowała.
Nie masz się co zamartwiać.
Za wcześnie jak na pół roku 🙂 Spokojnie, ani się obejrzysz, a będzie gaworzyć 🙂
Dokładnie mama znajdzie dziurę w całym mam to samo 🙂 A czy mój syn nie powinien, o kurcze a on jeszcze tego nie potrafi czy aby na pewno się prawidłowo rozwija itp:))) Ale z tym łączeniem sylab to trochę chyba za wcześnie tym bardziej , że słyszałam że chłopcy na ogół zaczynają mówić później.
Spokojnie 😉 Jadzia też nie mówiła a guu czy coś, z reguły było to jakieś ge, ee yy ii aa a teraz jest „mamamabaaa” albo „da-da-aaii” coś w tym stylu.
Odkąd pierwsze dni zaczęłam z Nią spędzać, nie mówiła a piszczała. I to dopiero było bo po całym dniu uszy puchły 😉
Zdarzało się np. że nauczyla się ma-ma a teraz np tak sie zafascynowała chodzeniem, że zapomniała tego ma-ma 😉
Ja też dużo gadam, dużo tłumaczę, raczej nie seplenię, ale np zdrabniam – „zobacz, piesek/kotek/autko” itp 🙂 Teraz też np dużo piszczy, krzyczy itp.
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Mój Szymek pod koniec 7 miesiąca zaczął mówić ba – ba i parę dni później ma – ma.
Najgorsze co może zrobić matka, to czytać te bzdury w internecie. Chociaż ja też sama czasem czytam, a później myślę sobie: jaka ja głupia jestem 😉
Dobry temat poruszyłaś! Też ostatnio się nad tym zastanawiałam i wyczekuję tego słynnego gaworzenia jak jakiejś gwiazdki z nieba!
U nas również na tym etapie jest bardziej buczenie, 'gadanie’ po swojemu niż książkowe gaworzenie. Uważam, że większość półrocznych dzieci nie gaworzy. Ten etap w rozwoju mowy przychodzi później – z moich obserwacji (blogowych;) wynika, że na przełomie 7. i 8. miesiąca.
A to, że mama się martwi, zastanawia, to przecież nic złego! Też tak mam. 😀
Moja córka jest niedoslyszaca. Troche w to nie wierzylismy bo ładnie głużyła. W 6 miesiącu została zdiagnozowana, obustronny głęboki niedosłuch zmysłowo nerwowy. Głuży cały czas. Powiem tak to nie jest tak, że jeśli dziecku wyszły prawidłowo badania przesiewowe to zawsze jest ok. Zdarza się tak, że bodźce dźwiękowe sa przekazywane, ale może być uszkodzenie ucha. Jednak ja bym się nie zamartwiała, że Mati nie gaworzy. Myślę, że ma czas. Niektore dzieci szybciej zaczynają inne później. ” Uczcie” się poprzez zabawe i zobaczysz jak szybko zacznie gadać 🙂
U nas też tylko stękanie, wzdychanie i przeciąganie dźwięków w głośne uuuuła uła, yyyy albo ej. Przestałam też już sprawdzać w tabelkach, co i kiedy Zosia powinna umieć, albo co już potrafią jej rówieśnicy. Rośniemy, rozwijamy się, poznajemy świat, wszystko wg zasady „kto się ściga, ten wyrz*** (zwróci)”. Pozdrawiamy 🙂
moja Laura w ogóle nie gaworzyła, późno zaczeła tez mówic za to chodziła jak miał 9 miesiecy. Dziecko dziecku nie równe…
Kochana! Z racji wykonywanego zawodu mówię Ci, że nie ma się czym przejmować! To absolutnie nie jest tak, że kiedy dzieci kończą pół roku to MUSZĄ gaworzyć. Szymek też tego nie robił. Dopiero po jakimś czasie zaczął tworzyć sylaby „bubububu, dedededede, adaadaadaada…”. „Tatatata” zdarzyło mu się kilka razy. „Mamamamama” – wcale 🙁 Obecnie też nie ma mu się na mówienie. Jeszcze tydzień temu gadał jak najęty, a teraz tylko piszczy i krzyczy. Taki urok i taka natura bobasów 🙂
U nas mały krzyczy i wydaje dzwieki jakby cwiczył do arii operoweJ:) Zapraszam na wpis o drewnianych klockach:)
Moja córcia i Mati są z tego samego dnia, więc napiszę jak to jest u nas. Jakoś w okolicach dnia matki Nel zaczęła wydawać z siebie dźwięki przypominające „ta-ta-ta”, potem doszło „da-da-da”, kilka razy zdarzyło się też „ma-ma-ma”. Podczas naszego pobytu nad morzem mąż zauważył, że jak jej śpiewamy to ona zaczyna otwierać buzię i ruszać ustami jakby nas naśladowała. My też dużo rozmawiamy i śpiewamy, staram się mówić wyraźnie i zwracam uwagę na „r” bo mąż miał z tym problem. Każde dziecko rozwija się w swoim czasie, na wszystko przyjdzie pora 🙂
Kurcze..nie pamiętam jak to było z Wiką…zaraz zerknę w album i napisze w drugim komenatrzu. Ale nie wudaje mi się żeby jakoś szybko gużyła i gadał..ba..ona teraz nie mówi jeszcze zdaniami gdy tymczasem córki koleżanka 3 tyg starsza śpiewa pisenki i gada jak nakręcona. Także nie ma reguły.
Kurczę żałuję że ja nie nagrałam..mam zapisane ze niby gadała agu, babu. mamu…ale wątpie zeby to było gawożenie..chyba raczej to pierwsze co wspomniałaś…
Myślę, że wszystko w swoim czasie i Mati z pewnością niedługo zacznie wesoło gaworzyć!:)
Pozdrawiam!
Mój synek Mikołaj jest o 4 dni starszy od Mateuszka i właśnie tak gaworzy jak powiada Twoja książka. Mówi „da-da-da” „daj-daj” „dej-dej” „ba-ba-ba” i szeptem „ta-ta-ta” 😀 gada tak od jakichś 3 tygodni, czyli po skończeniu 6 miesiąca właśnie.
ale za to nie umie siedzieć sam tak pięknie jak Mateuszek. ha! coś za coś 😉
spokojnie, z tego co piszesz, wszystko jest w porządku 😉 nie dobieraj sobie do głowy, chyba za dużo czytasz na ten temat 😉 dziecko to nie ksiażka, rozwija się jak chce 😉 jeśli słyszy, to zacznie gaworzyć, kiedy przyjdzie mu na to ochota. Jeśli rozmawiacie, będzie to szybciej niż Ci się wydaje 😉
Żanetko ja uważam, że każde dziecko zaczyna gaworzyć, mówić w swoim czasie…nie masz się czym martwić:)
Wiesz co jak już wszyscy wyżej napisali-NIE DAJ SIĘ ZWARIOWAĆ! Każde dziecko jest inne i moim zdaniem nie masz powodu do obaw!Nawet jeśli zacznie później niż książkowo mówić te sylaby to przecież jeszcze o niczym złym nie świadczy! Może się później szybciej rozwinąć i na pewno nie będzie odstawać od innych dzieciaczków!
Aleś mi dała do myślenia! U nas też z tym mówieniem jakoś tak „ciężko?” – bo Lea owszem ba-ba powie, czasem nawet „jaga” ( dziadek mówi o babci – baba-jaga…:P ) coś w stylu dziadzia, ma-ma, ta-ta, da. I tyle. Jest za to dużo krzyków i pisków… ale raczej niezrozumiałych. 🙂 Myślę, że jeszcze ma czas, żeby się rozgadać 😉
Moja Sarosławina leniwa 11-miesięczna gaduła sprawnie sobie mówi jedynie tata. Wyobrażasz to sobie TATA !! Przecież Ninka pierwsze co, to zawołała mama 🙁
Także pocieszę Cię, bo moje dziecko w wieku 6-ciu miesięcy, to patrzyło ślepo w sufit i płakało. O tak płacz to było jedyne, co wydobywało się z jej ust.
Teraz nadrabia i jęczy, piszczy, gaworzy, gęga, guga. Ale nadal jako takich połączeń spółgłoskowych nie ma.
Mati poszedł pewnie bardziej w rozwój ruchowy, jak mój F 🙂 Fabi zaczął gaworzyć po bodajże 7 mż.
Teraz też mówi mało: mama, tata, baba, dziadzia, pa i bam czyli to słynne mniam haha 😀
Żaneta, Emilka ma zaraz 22 m-ce i orłem w mówieniu nie jest.
robi jakieś swoje postępy, ale nie powala na kolana. początkowo się martwiłam, ale widzę zmiany, więc czekam cierpliwie aż zacznie po prostu mówić.
Adađ pierwsze mama powiedział gdy mial 7 miesiecy. predzej było a gu, itp, spokojnie 😉 zanim sie obejrzysz a będzie trajkotał mamamamama :))