Matka matce wilkiem
Blogowy świat odkryłam kiedy zaszłam w ciążę. Nagle, wraz z pojawieniem się dwóch kreseczek na teście ciążowym pojawiła się również potrzeba czytania, zdobywania informacji wszelakich związanych ze stanem odmiennym, chęć podglądnięcia jak to wygląda u innych kobiet.
Przypadkiem, a potem po nitce do kłębka trafiałam na blogi różnych mam. Mam różniących się w pewnym sensie, bo przecież miały dzieci w różnym wieku, pochodziły z różnym miast. To co je łączyło i wydawało mi się piękne, był fakt, że potrafią się zjednoczyć w tym blogowym świecie i służyć sobie nawzajem radą i wsparciem.
Przyszedł moment, w którym i ja postanowiłam założyć swojego bloga. Na pamiątkę dla synka, ale także z chęci dołączenia do tego blogowego światka. Bo przecież zupełnie inaczej, wiarygodniej odbieramy kogoś o kim możemy na codzień przeczytać coś więcej niż tylko komentarze opatrzone słowem Anonim, bądź w lepszym wypadku nickiem.
Powstał blog, w przeciągu kilku miesięcy poznałam wirtualnie sporo innych mam, odwiedzałyście mnie, zostawiałyście komentarze. Ja zaglądałam do Was, czytałam, cieszyłam się Waszymi radościami, przykro mi było kiedy coś szło nie po Waszej myśli.
Zbliżał się termin porodu, widziałam, że jesteście z nami, trzymacie kciuki za szczęśliwe rozwiązanie, życzycie dobrze. Gdy Mateuszek przyszedł na świat mój tato od razu Was poinformował w jednym z komentarzy, że tak, oto jest. Tak chciałam, bo w pewnym sensie czułam potrzebę podzielenia się z Wami tą informacją.
Byłyście mi bliskie. Jak przyjaciółki, mimo, że Was nie znałam w świecie rzeczywistym.
Naprawdę cieszył mnie każdy wpis, fakt, że należę do tego grona.
Niestety, wraz z miesiącami jakie upływają od narodzin synka co jakiś czas spotykam się z różnymi dziwnymi dla mnie sytuacjami. Zdaję sobie sprawę, że każda z nas mam może mieć inne podejście do wychowywania dzieci, może mieć inny stosunek do karmienia, do sposobu ubierania. Są to rzeczy, które nas dzielą. Ale w efekcie wszystkie jesteśmy mamami. I nie uważam by jedna czy druga strona była gorsza bądź lepsza. Coś takiego jak podziały nie powinno mieć miejsca.
Możemy sobie podyskutować, nie zgadzać się z sobą. Możemy wymieniać opinie. Kulturalnie. Bez wzajemnego obrażania się.
A tymczasem jest inaczej. Matka matce wilkiem.
Boli mnie to, bo czuję się rozdarta. Takie walki są żenujące. Obłudne.
Przykre, że nawet tu odbywa się ta cała licytacja kto jest lepszy. A tymczasem każda z nas jest tak samo wyjątkowa. Wyjątkowa dla swojego dziecka.
Dlaczego o tym zapominamy?
Ps. Dziś jedna z moich koleżanek na swojej tablicy FB umieściła mądry tekst.
„To nie ludzie się zmieniają, tylko my poznajemy ich lepiej”.
Niestety…
Dodaj komentarz
68 komentarzy do "Matka matce wilkiem"
Bardzo mądra z Ciebie Babeczka.
Żanett – nie odpowiesz na te wszystkie pytania mimo, że to takie oczywiste, że powinno być miło i przyjaźnie a jeśli krytycznie to konstruktywnie.
Ja tam darzę Ciebie i Mateuszka wielką sympatią, zaglądam do Was codziennie, czytam uważnie.
Jedne blogi są mi bliższe, drugie dalsze inne całkiem obce.
Piszę dla Synka.
Jesteś bardzo fajną Mamą, odwalasz kawał dobrej roboty a hejterzy cóż? Pies ich ….. I to nie Twój bo zbyt na to fajny.
Dziękuję Karolinko :*
Jesteś ostatnio jedną z bliższych mi mam w tym naszym światku i bardzo żałuję, że nie mamy bliżej do siebie, by móc się poznać bliżej.. 😉
Damy i temu radę 🙂
Smoczą stolicę odwiedzimy obiecuję a i daleki wschód niech Wam obcy nie będzie – zapraszamy serdecznie!
Spotkało Cię coś przykrego? 🙁
Na szczęście wiele mam nie wpisuje się w ten schemat.
Nic osobiście, po prostu otwierają mi się ostatnio oczy na różne sprawy i to co widzę niekoniecznie mi się podoba. Nie jest takie za jakie brałam na początku. Ot rzeczywistość..
Tak, masz rację, na szczęście jest jeszcze wiele cudownych mam :*
🙂
Rozumiem – ja też czasami nie mogę się powstrzymać przed krytyką fałszu i hipokryzji, która wszędzie dookoła…
Niestety tak jest nie tylko w wirtualnym świecie…Ja już tez wiele razy słyszałam/czytałam, że „nie powinnam tego czy tamtego, bo z naszym to robiliśmy tak”, albo „po co ci to”….Do ludzi dociera tylko ich prawda, która traktują jak objawioną i żaden inny punkt patrzenia nie ma prawa bytu, żadne inne podejście nie mieści się w ich móżdżkach….
BTW – To Twój kawałek wirtualnej podłogi – nie pozwól go sobie zaśmiecić;) Bo to naprawdę ładny kawałek podłogi:)
Dziękuję Ci ślicznie. I ja bardzo lubię Wasz kawałeczek podłogi i cieszę się, że znajduję u Was też troszkę miejsca dla siebie :*
Nasza podłoga stoi dla Ciebie, dla Was otworem:D
Podpisujemy się i prawą i lewą ręką…Trzeba być jednak twardym i nie dać się tym co złe myśli nam naganiają, bo nie warto, bo jesteśmy przede wszystkim dla naszych dzieci. A jeśli spotka się tu bratnią duszę? Tylko się cieszyć i pielęgnować. Pozdrawiamy ciepło! 🙂
chyba nie bardzo jestem w temacie, za mało ostatnio czasu poświęcam pisaniu.. Kochana, coś Cię przykrego spotkało?
Ktoś zrobiła Wam krzywdę?
NORMALNIE AZ MI SIE PRZYKRO ZROBIŁO…
Nie Kingusiu, to nic osobistego. Po prostu efekt spostrzeżeń. A post, ot taki trochę apel do niektórych mam o opamiętanie się 🙂
Ale dziękuję za troskę :*
Mnie całe szczęście nie spotkały takie przykrości (całe szczęscie Ciebie też nie), ale serce mi się kraja jak moje blogowe frendki to spotyka. Raz ktoś próbował mnie za czepić, ale zignorowałam. Moja rada ignorować nieuprzejmie pyskatych. Dyskutować zawsze można i nie zgadzać również, ale po co psioczyć.
Pozdrawiam :-*
Zgadzam się, tego typu zaczepki najlepiej ignorować. Lepszej rady nie ma 🙂
To na każdym blogu tak jest. Słodko, do pewnego czasu. Przykre…
rob co uznajesz za sluszne a komentarzami innych sie nie przejmuj… niektorzy lubia sie dowartosciowac kosztem innych, zwlaszcza ci anononimowi… niestety wyscig „szczurow” dopadl i te dziedzine zycia 🙁
Wiesz, właśnie wczoraj rozmawiałam z moją mamą i dokładnie to samo powiedziałam co Ty, że nie chcę za 20 lat wracać do smutków i tego, że może kiedyś było mi źle. Dlatego nie piszę wielkich smutów, choć czasem cisną się pod palce 😉
Właśnie – ostatnio w blogosferze zawrzało… Co się dzieje. Jak mamy nie będą nawzajem się wspierać, to kto?
Dokładnie! Trafiłaś w samo sedno. Powinnyśmy się wszystkie trzymać razem, a nie tworzyć podziały i starać sobie udowodnić, że mamy A są lepsze od mam B.
doskonale wiem o czym piszesz:( najlepsza metoda ignorowac i nie dac sie wciagnac w dziwaczne zaczepki
Jakby to Maja powiedziała -Tuli, tuli mamusiu:*
Tuli, tuli :*
Ja podobnie jak Ty się dziwię wielu sytuacjom,każdy człowiek jest inny jednak blogosfera parentingowa wydawała się być taki spokojnym miejscem, azylem w którym każdy znajdzie wsparcie itp. Czas faktycznie pokazuje różne oblicza tego światka . Pozdrawiam serdecznie!:*
Zgadza się Madziu, to rzeczywiście jest tak jak i w realnym świecie. Po jakimś czasie wszystko pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Tobie braku szczerości na pewno nie można zarzucić 😉
Oj…. Co sie stało.. . U nas troche teraz luzniej… Zdarzają sie jeszcze dziwne komentarze… Ale juz nie reaguje:)
Aniu nie chodzi o komentarze. Ot opinia na temat tego co się ostatnio dzieje w blogosferze.
A coś sie dzieje? Jestem teraz częściej poza blogiem.. Wiec moze nie zauważyłam.. Jest jedna rzecz która mnie sie przydarzyła.. Ale to napisze na priv
Ja się podpisuję wszystkimi łapkami pod słowami Mamy Synka Mukolinka!Dla mnie też jest to ważne miejsce a Ty jesteś przekochana :*
Jesteś kochana :* Przepraszam, że tak krótka odpowiedź, po prostu brak mi słów, nie wiem co napisać… 🙂 Dziękuję! :*
Madziu Ty również! :*
I ja się podpisuję pod tekstem Moniki. U Ciebie zawsze jest ciepło i przyjemnie i czasem się czuje jakbyśmy były koleżankami 🙂
wiem, że to brzmi głupio ale darze Was ogromną sympatią. Pamiętam jak mąż mój przyszedł do szpitala kiedy urodziłam Alę i powiedział, że dostałam maila od Ciebie. Bardzo było mi miło :*
Żanetko, moje zdanie na ten temat znasz i ja go nie zmienię 🙂
Gdyby każdy myślał jak ty świat byłby piękny, no ale niestety. Jak to się mówi „Pięknie jest się różnić”, ale do tego piękna potrzeba też tolerancji i zrozumienia czego ostatnio coraz mniej.
Mam dokładnie takie same odczucia. Rozdarcie. Dobrze wiem o co Ci chodzi. Post trafia w sedno. Sama czasem wolałabym żeby czytali mnie ludzie głównie z poza blogosfery, czasem rozważam czy nie zakończyć blogo-przygody ale przyznam, że kocham swoją podłogę i ja – więc byłoby mi bardzo żal. A Ciebie szanuję za odwagę, szczerość, empatię, mądrość, kulturę osobistą na najwyższym poziomie i … mogłabym tak dalej wymieniać godzinę. Bo bloga Twojego znam dobrze więc Ciebie też. Co by się nie wydarzyło – Ciebie będę czytać zawsze.
Dziękuję, dziękuję :*
Czytam Twojego bloga od kiedy w brzuszku pojawil sie moj Filip! Uwazam ze to najfajniejszy blog na ktorego natrafilam, przede wszystkim duzo szczerosci! Osobiscie nie prowadze bloga, bo moj syn pochłania moj czas doszczetnie, a jest niewieli mlodszy od twojego, urodzil sie 30 listopada 🙂 Podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisalas. Pozdrawiamy Ciebie i Mateuszka 🙂
My Was również cieplutko pozdrawiamy! I cieszę się, że jesteście z nami 🙂
dlatego wolę w niektóre dyskusje się nei wdawać, ignorować pewne posty.
raz dałam się wciągnąć się w taką „wojnę” pod wpływem emocji i teraz tego żaluję.
a że sposobów na wychowanie jest tyle co i dzieci na świecie to prawda, dlatego nei wierzę w poradniki, bo kazda matka mogłaby napisac indywidualny poradnik odnośnie swojego dziecka.
szanujmy swoją odmiennośc, to jets w nas piękne właśnie, że się różnimy.
Przybij piątkę 🙂
Żółwik 😀
Trzeba umieć tolerować różnice. Nie trzeba się z nimi zgadzać. Chyba wszystko rozbija się o kulturę osobistą… coraz więcej pojawia się tego typu wpisów, i smucą mnie one. Nie spotkałam się z sytuacjami, które one opisują – może jestem za młodą blogującą przyszłą mamą? Wszystkie rozczarowania są smutne i przykre. Nikt ich nie lubi. Ale z przykrych doświadczeń też można wyciągnąć pozytywne wnioski. I tak jak wspomniała jedna z komentatorek wcześniej: to jest nasz prywatny kawałek blogowego świata. A zazdrość i zawiść są wszędzie … smutne i przykre, ale tak to bywa…
Szczerze mówiąc wolałabym nie spotykać się z takimi sytuacjami. Dlatego Tobie tego życzę z całego serca :)))
A ja się od tego świadomie odcinam, może nie zeasze i sie udaje, ale przestałam komentować niektóre blogi. Jedno jest pewne, głównym powodem nieporozumień jest zazdrość i zawiść. A szkoda. Matki powinny sie wspierać.
Też tak uważam, niestety czasem bywa wręcz odwrotnie.. Ale to na szczęście pojedyncze przypadki 🙂
czasem lepiej nic nie mówić i przemilczeć niż wdawać się w głupie dyskusje z których i tak nic nie wynika, tylko psują humor. długo mi zajęło zanim się tego nauczyłam, zawsze miałam wyszczekana buzie, teraz z czasem myślę że nie warto się przejmować, brać to z usmiechem 🙂 pozdrawiamy
ja mam właśnie taki język, którego nie umiem utrzymać za zębami, zwłaszcza gdy emocje biorą górę. Nic dobrego z tego nie wynika, a potem pozostaje moralny kac, że się za dużo powiedziało… Nic to, trzeba pracować nad sobą 🙂
Masz zupełną rację kochana!
Nie wiem co kieruje innymi blogerkami- matkami, których komentarze są takie a nie inne, czyli obraźliwe i krzywdzące.
I po co to komu? Nie można wyrazić swojego odmiennego zdania w kulturalny sposób?To chyba nie boli.
A może boli?
A może to chęć pokazania w dosadny sposób, że jestem lepsza od innej mamy… nie wiem 🙁
Kochaną, pisz i nie bierz negatywnych opinii do siebie!! Mimo złego dziania się w blogosferze zobacz ile piękna w tych komentach chociażby wszystkich:-)
O tak, dobrze, że jesteście! 🙂
Wiem o czym piszesz 🙁 Mnie parę razy dobiły takie sytuacje i ataki na mnie :/ Jakby fakt, że mam dziecko, dawał innym prawo do sypania nieproszonymi „dobrymi radami” i krytykowania mojego zachowania…
W notce nie chodziło mi dokładnie o to, ale szczerze mówiąc to o czym piszesz też dość często zaobserwowałam. Jakimś dziwnym trafem niektóre osoby przyznają sobie prawo decydowania o tym co jest lepsze dla mojego synka. Ja jako matka mam najmniej do powiedzenia przy takich radach.. trochę chore. Ja nie mówię kategoryczne nie dla rad mi udzielanych, ale jeśli o nie proszę lub wnoszą coś czego nie wiem. A nie gdy są atakiem na mój sposób wychowywania dziecka..
Uhm, podpisuję się pod Twoimi słowami. A nam „trzeba uprawiać swój ogródek” i już.
Niestety każdy kto pokazuje się czy opowiada o sobie w sieci musi liczyć się z krytyką, troli i hejterów nie wytępisz. Pozdrawiam.
Dziękuje Ci bardzo :* Staram się jak mogę, niestety ostatnio coraz gorzej z wygospodarowaniem czasu, ale na pewno o Was nie zapomnę 🙂
Żanetko przecież Ty jesteś najcudniejszą osoba pod słońcem, wiem, ze słowa, czyny bolą, ale musimy być ponad tym wszystkim, bo przecież każdy jest inny, każdy ma inne cele, potrzeby i styl życia, po prostu bądź sobą jak zawsze! trzymaj się ciepło
:*
Nie wiem, czy można kogokolwiek dobrze poznać i ocenić za pomocą internetu. Za to ostatnie zdanie – święta prawda. Przynajmniej w realu, bo siec dla mnie to taka namiastka zycia.
Kiedy to sobie przemyślałam, to zdałam sobie sprawę, że znów dałam się ponieść emocjom, znów parę słów za dużo napisałam a teraz mam wyrzuty sumienia i boli mnie od tego głowa. Ja za bardzo to przeżywam. Chcę być w porządku wobec siebie i osób, które lubię w blogosferze nawet jeśli niektóre z nich trzymają sztame z blogerkami za którymi nie przepadam.
Jeszcze nie odczułam tego negatywnego wirtualnego świata … i mam nadzieję, że nie będzie mi to dane, ale rzeczywiście spotkałam na różnych blogach – negatywne przesłanki, co dla mnie jest żenujące:/
nie ma co przejmować się trolami, które czerpią energię życiową poprzez bycie złośliwym w stosunku do innych…ja mam wrażenie,że to nieszczęsliwi ludzi którzy tylko rzucają jadem w innych chcąc się dowartościować:/ JA waszego bloga uwielbiam więc rób dalej taką świetną robotę, a tym co złe się nie przejmuj!!
Dla mnie początkowo ten świat był niezwykle nowy i jak to w nowym widziałam same superlatywy – nadal mnie zaskakuje ale już nie tak bezkrytycznie bo spotykam się także – czytając inne blogi z kontrowersyjnym wyrażaniem własnego zdania – a nawet agresywnym – i zupełnie tego nie rozumiem – bo wydawało mi się, że ci którzy funkcjonują w tej przestrzeni robią to dla przyjemności – i tu chyba dotykam sedna – dla jednych przyjemność to dzielenie się własnym szczęściem a dla innych … chyba nigdy tego nie zrozumiem …
Straszne, że dopiero w niedoli się jednoczymy… Czemu jest ta chorobliwa zazdrość, ta nienawiść, czepliwość :/ czemu nie umiemy żyć i cieszyć się życiem :/ przykre-tym bardziej, że jako kobiety tym bardziej powinnyśmy się jednoczyć 🙁