Miłością otulony
Gdyby nie zdjęcia, człowiek chyba nie zdawałby sobie sprawy z upływającego czasu. Robiąc porządki na karcie, natknęłam się na zdjęcia, które zrobiłam tuż po powrocie ze szpitala. Anti miał na nich około tydzień. Podobne zdjęcia zrobiłam kilka tygodni później. Dopiero zestawiając je ze sobą zauważyłam jak bardzo urósł, jak się pięknie zaokrąglił, jak zmieniły mu się rysy twarzy. Na co dzień to, że dziecko rośnie widzę po ciuszkach. Do pudełka schowałam pajacyki w rozmiarze 56. Powoli wyrasta z 62. Przed nim kolejny rozmiar. A mi się jakaś łza w oku kręci. Tak jak zatrzymuję pajacyk, który moi chłopcy jako pierwszy ciuszek ubrali na siebie, tak chciałabym móc zatrzymać czas. Tulić w ramionach tego okruszka, czuć jego zapach, gładzić mięciutkie włoski. Wzruszać się na widok uśmiechów przez sen i odgłos pierwszych dźwięków.
Instynkt macierzyński jest niesamowity. Po narodzinach Antosia zapierałam się, że „never ever”, żadnych dzieci więcej. A dziś… no cóż 😉
Antoś miłością otulony w cudowny rożek Colorstories. Polecam Wam z całego serca, nie wyobrażam sobie wyprawki bez tej marki <3
Dodaj komentarz
1 Komentarz do "Miłością otulony"
bardzo ciekawy blog!