Bostonka – co za choroba?
Ni przypominam sobie abym jako dziecko chorowała na Bostonkę. Także i moja mama z chorobą bostońską spotkała się po raz pierwszy. Można pomyśleć, że albo przyszła do nas stosunkowo niedawno albo po prostu jej przebieg nie wzbudza szczególnego strachu. Jednak objawy są dość specyficzne i przyznaję ciężko je przegapić.
To co piszą w sieci na temat choroby u nas nie miało praktycznie żadnego pokrycia. Gdybym sugerowała się opisami uznałabym, że Mati nagle dostał alergii. Były i takie podejrzenia. Stawialiśmy na truskawki, czereśnie i na jajko kinder. Lekarka, która oglądała Mateusza także jednoznacznie nie mogła stwierdzić. Dopóki nie pojawił się objaw charakterystyczny. Ale po kolei..
Wpis ten ma służyć innym rodzicom. By dowiedzieli się, że nie u każdego dziecka choroba bostońska klasycznie trwa 7-9 dni, a wypryski pojawiają się na stópkach i rączkach. Może być tak jak u nas..
A u nas było tak…
Pewnej soboty Mati wstał z drzemki z wysypką w lewym zgięciu łokcia. Pewna byłam, że to potówki. Akurat było ciepło na zewnątrz, spał ze zgiętą rączką. Nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Na targu akurat pojawiły się polskie czereśnie i truskawki. Miałam ogromną ochotę, więc kupiłam po trochu. Mati także załapał się na przekąskę. Następnego dnia jednak obudził się z wysypką z tyłu uda. Ta wyglądała mi już na alergiczną i obstawiłam jako przyczynę owoce.
Minął tydzień, a wysypka na nóżce jak była tak była. Ta w zgięciu łokcia utrzymywała się również. W niedzielę, 8 dnia od pojawienia się wysypki na rączce Mati zagorączkował. Wstał z drzemki z temperaturą 39 stopni. To był upalny dzień, a rano był z mężem na dłuższym spacerze. Przyszło nam do głowy, że może po prostu się przegrzał. Przyszło jednak pierwsze podejrzenie, że wysypka z gorączką może być powiązana. Mati sporo pił i pokładał się. Schładzałam mu łydki chłodnym kompresem. Po jakiejś godzinie zasnął znów. Spał około 45 minut, podczas których co jakiś czas kontrolowałam temperaturę ciała. Spadała. Z 39 do 38,5. Następnie o kolejny stopień. Czekałam co będzie dalej, bo zbliżał się wieczór. Gorączka nie wróciła. Noc przespał spokojnie. Rano obudził się radosny jak zawsze. W ciągu dnia zaczęła pojawiać się wysypka na rączkach i nóżkach. Nie jakoś specjalnie dużo. Dopiero we wtorek nad ranem obudził się drapiąc dłonie. Wiedziałam, że to Bostonka mimo, że wcześniej tylko o niej słyszałam. Przyjrzałam się dłoniom Matiego. Nie było typowej wysypki, a raczej czerwone placki jakby się przewrócił wcześniej upadając na rączki. Mimo, że miał apetyt zaglądnęłam do buzi. Na brzegach języka zobaczyłam 3 ciemniejsze plamki. Zjedliśmy śniadanie i wybraliśmy się spacerkiem do przychodni. Tam, czekając do lekarki na paluszku jednej dłoni zauważyłam, że schodzi skóra. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że mamy do czynienia z wirusem bostońskim. Chwilę później Pani doktor potwierdziła przypuszczenia dodając, że równie dobrze może to być coś alergicznego. Leczenie? Tylko obserwacja. Gdyby się coś działo przyjść ponownie.
To był wtorek, a w niedzielę planowaliśmy wyjazd na Chorwację. Nie wiedziałam czy mogę zabrać dziecko w takim stanie. Lekarka jednak nie widziała przeciwwskazań. Kazała jedynie sprawdzać czy wysypka blednie przy nacisku czy pozostaje równie mocno zaogniona. Nasza bledła.
Skóra na kciukach zaczęła schodzić co raz bardziej. Nie wyglądało to dobrze. W drodze na wakacje wysypka rozprzestrzeniła się już na tułów, pokrywając miejsca pod paszkami. Całe nóżki i ręce były w drobnej kaszce. Miałam moment zwątpienia czy aby nie zawrócić. Ale Mati był pogodny i radosny, nie drapał się. Kilka krostek na dłoniach i stopach pojawiło się też u mnie. Swędziały, ale zeszły po dwóch dniach. Dowiedziałam się też od lekarki, że nie zagraża maleństwu w moim brzuchu.
U Mateuszka definitywnie zniknęły tydzień po powrocie z Chorwacji. Wysypka w jego przypadku trwała około 3 tygodnie. Obejmowała całe ciałko, choć nierównomiernie. Oszczędziła twarz. W najbardziej wysypanych miejscach była czerwona, w innych jakby podskórna kaszka, widoczna tylko pod pewnym kątem. Gorączka pojawiła się raz i trwała 2 godziny. Zeszła skóra tylko z kciuków u rąk.
To zupełnie inny przebieg niż podają na internecie, chociaż wspólne objawy są zachowane. Pani doktor twierdzi, że jest kilka szczepów wirusa i każdy może dawać różne objawy przy innym dziecku. Wszystko też zależy od jego odporności.Są dzieci (ale i dorośli także), którzy chorobę przechodzą bardzo ciężko, włącznie z efektami w postaci schodzących paznokci po miesiącu czy dwóch. A są też tacy, u których pojawiają się dwie czy trzy krostki. U nas choroba, mimo że upierdliwa ze względu na wysypkę przeszła w miarę łagodnie. I oby tak było w przypadku pozostałych chorób wirusowych 😉
Ps. W sieci można wyczytać, że chorobę wywołują wirusy te same co ospę. Obie choroby mają podobny przebieg, różnica polega jednak na tym, że w przypadku bostonki wypryski pojawiają się również na dłoniach i stopach. W naszym przypadku w krostach nie zbierał się też płyn surowiczy, a taki ma miejsce w przypadku ospy. Przy okazji jednak, z czystej ciekawości zrobię kiedyś Matiemu badanie przeciwciał w kierunku ospy.
Dodaj komentarz
2 komentarzy do "Bostonka – co za choroba?"
Paskudna sprawa z tą bostonką. Ja się nigdy z nią nie spotkałam ale nie zazdroszczę Wam. Mam nadzieję, że już nigdy się do Was nie przypałęta
a u nas obylo sie bez goraczki i jakichkolwiek innych objawow… maly plac na brzuchu, gdzie u nas alergikow to normalne wiec chodzilismy do przedszkola…. a po 2 tyg zaczela platami skora schodzic z dloni i stop… wtedy odwiedzilismy lekarza i okazalo sie ze przeszlismy bostonke… 😉