Jakie zabawki wybrać dla dwulatka?
Nasze mieszkanie nie grzeszy wielkością. Nie narzekając, nie jest też jakieś bardzo małe. Mamy dwa pokoje, w tym jeden służący za sypialnię, z kącikiem Mateuszka. Kącik ten mieści jego zabawki, książeczki czy komodę na ubranka (ktoś kiedyś w komentarzu spytał czy Mati ma tylko stylowe zabawki – zaraz sie przekonacie, że plastik i u nas się znajduje). Jakimś cudem się upchnęło to wszystko (o organizacji przestrzeni z dzieckiem pewnie kilka słów kiedyś wspomnę), ale nie oszukujmy się- rzeczy Matiego wystają praktycznie z każdego zakamarka.
Drugie tyle zgromadzone jest u dziadków na stryszku. Fatalnie.
Zdaje sobie sprawę z własnego chomikowania. W dodatku jestem okropnym gadżetomaniakiem. Jak coś jest ładne i nie żal mi na to kasy to kupuję. A potem się okazuje, że leży. A nie wyrzucę, bo przecież mi się podoba. A nóż jeszcze się przyda?
Tych przydasiów, zwłaszcza w kolekcji dziecięcej mamy niezliczoną ilość.
Ostatnio sprzątając, siadłam na kanapie w salonie i rzuciłam okiem na cały ten rozgardiasz. Porozwalane po podłodze lego, resoraki, kopary. Puzzle, klocki drewniane. Niezliczona ilość autek. Wiecie, niby mówią, że od przepychu głowa nie boli, ale zaczęłam się zastanawiać… czy Mati rzeczywiście się tym wszystkim bawi? Czy po prostu rozrzuca dla zasady, a w dłoni ściska i tak najczęściej swoją ulubioną Prutkę? (ciuchcię).
Zaczęłam go obserwować podczas zabaw. Ale wiecie, tak dokładniej. Intensywniej. Analizowałam. Mati, tak jak przypuszczałam upodobał sobie kilka zabawek, po które sięgał częściej. Cała reszta, owszem była w użyciu, ale służyła tylko ku jednemu- zrobieniu bałaganu.
Być może zburzyłam jakiś artystyczny nieład mojego syna, ale zebrałam zabawki, które nie zostały obdarzone wielką miłością i schowałam wyżej.
Efekt?
Wciąż mamy bałagan. No dobra, troszkę jednak mniejszy.
Mati bawi się dokładnie tak samo jak wcześniej. Zarówno pod względem czasowym jak i jakościowym.
Odkryłam jednak, że:
1. Klocki nie mogą być pochowane po mniejszych pudełkach (a taki miałam niecny planzakupu lego boxów). Najlepiej jeśli znajdują się w jednym wielkim koszu. Dodatki klockowe w postaci podwozia aut, tory, zwierzątka, większe elementy – to wszystko musi być osobno w jakimś łatwo dostępnym miejscu. Albo przynajmniej na wierzchu. W innym przypadku zaczynają się poszukiwania np. kozy. Jak się kończą poszukiwania? Wszystkie klocki są rozrzucone po całym domu! (w którymś pudełku przecież ta koza musi być!)
2. Dodatki do drewnianej kolejki, takie jak drzewka, płotki mogą nie istnieć. Właściwie kto wpadł na taki głupi pomysł i je tam włożył? Nie lepiej było dodatkową ciuchcię? Lepiej od razu schować (koniecznie wysoko!), od razu przejrzyściej na podłodze. Natomiast jeśli o ciuchci mowa to równie fajnie jeździ po torach (a jeździć musi i nie ma gadania- spróbuj wyłączyć) bez względu na to czy Mati jest obok czy go nie ma (czyt. baterie wymieniamy cyklicznie dwa razy dziennie). Pociąg jednak zajmuje ważne miejsce w naszym łóżku, na mojej poduszce. Nie dość, że śpi z nami to jeszcze budzi nas w nocy (choć właściwie budzi nas Mati wołający przez sen Tutuuuut)
3. Wielką frajdę sprawia memu dziecku układanie puzzli, tych z uchwytami. Oczywiście zna na pamięć i ma jedne ulubione (dziękujemy zwierzaki pocieszaki!). Męczy je wkoło po kilka razy dziennie, za każdym razem po ułożeniu bijąc sobie brawo i wołając „Supelllllll”. (ah ta skromność!)
4. Lampka zawsze (!) musi być włączona. Bez względu na to czy jasno jest na zewnątrz czy ciemno. Mati wyznaje zasadę, że skoro jest włącznik to po coś jest, prawda?
5. Małe autka są lepsze od dużych (nie wierzę, że to piszę!). Mieszczą się w dłoni, można je zabrać do łóżka (ekhm) czy też na spacer. Te wielkie są fajne przez chwilę (czyt. powędrowały wysoko).
6. Sterowane samochody są super, pod warunkiem, że można np ściągnąć oponę z koła, zdemontować jakąś część karoserii. Albo gdy należą do taty.
Mając powyższe pkt na uwadze mocno postanowiłam sobie, że wraz z Nowym Rokiem nie dam się już omamiać i postanowiłam walczyć z gadżetowym nałogiem.
Ustaliliśmy w domu, że planując zakup zabawki dla Młodego, musi ona spełnić, któreś z kryteriów. Tzn.:
a) musi pasować do Matiego obecnych zabawek, a najlepiej żeby po prostu była ciągiem dalszym (np. klocki pasujące do pozostałych, tory do pociągów (głęboko wierzymy, że ta zabawka szybko się nie znudzi – a jak nie Mati, to tata na pewno się pobawi :P), resoraki do toru Hot Wheels
b) musi mieć jakiś wpływ na rozwój, najlepiej widoczny. Kolejne autko, które po prostu stanie na regale odpada
c) musi być niepowtarzalne (i nie chodzi wcale, że musi być super cacy urocze, ale o to, żeby nie dublować- np 3 sztuki puzzli o takiej samej ilości elementów, ale różniące się tylko obrazkiem. Mam wrażenie, że na układanie puzzli dla powstania samego obrazu chyba jest jeszcze zbyt wcześnie)
Stawiamy na to co się sprawdza, czyli właśnie klocki, małe pojazdy i układanki. W planach (niedalekiej przyszłości) mam również te służące do nauki liczenia czy poznawania kolorów.
Ale tu już pytanie do Was – możecie polecić coś konkretnego? 🙂
Dodaj komentarz
25 komentarzy do "Jakie zabawki wybrać dla dwulatka?"
Chyba też muszę zainwestować w taką drewnianą kolejkę,bo Filipek też lubi pociągi. To samo zauważyłam odnośnie autek- Fifi dużo bardziej lubi te małe, które mieszczą się w rączce. Uwielbia puzzle-i mam pytanie co to dokładnie za puzzle te z uchwytami, którymi Mati bawi się na zdjęciu (ten domek)-gdzie takie można kupić?
u nas tez klocki duplo to podstawa! Jan uwielbia bawić się też czarodziejskim piaskiem!
Pozdrawiam
Ja pytałam o plastik i bardzo się cieszę, ze u Was też jest:)
Zart oczywiście:)
Ja plastiku szczerze nienawidzę, za to moje dziecko uwielbia…
Pozdrawiam,
Małgorzata
Hahah 😉 ja tez sie ciesze… tzn odetchnelam z mala ukga, bo obawialam sie ze tylko u nas plastikowo-kolorowo, u Was same pastele, ladne zabawki… 😉
Ps to zabrzmi jak żart z poprzednego posta, ale… moje dziecko z zainteresowaniem i sprawnie ukladalo puzzle obrazkowe (do 21 el. wtedy) majac 16 mscy, nie chwale sie – poprostu polecam!
my po tych puzzlach drewnianych przeszliśmy na duo czuczu, a teraz układamy baby trefl – nie spodziewałam się, że niespełna dwulatka będzie układać 5elementowe puzzle – a jednak 🙂
troszkę tego macie 🙂
ja niedawno też duuużo pochowałam lub sprzedałam(to co Maja pozwoliła)
do nauki liczenia pozwól że wkleje http://majowezycie.blogspot.com/2013/10/123-nauka-cyferek.html Maja posiada takie coś i sobie chwalimy a poznawanie kolorów to najprostsze przedmioty które masz w domu gąbki do mycia naczyń, niebo niebieskie i te sprawy 🙂 ale myśle że jak i z cyferkami i kolorami to mimo wszystko ciut za wcześnie, powodzenia i pozdrawiam
Tez myslalam ze kolory za wczesnie… zreszta zastanawialam sie jak dziecky wytlumaczyc cos tak abstrakcyjnego – pokazuje na zolte autko, mowi ”to jest zolte” a on ”nie, to autko” (w sensie-nie ”zolte”) – taka sytuacja nie miala miejsca, ale tego sie obawialam, a pitem nagle sam zaczal nazywac – oglada ,,klub przyjaciol myszki mickey” i stamtad nie wiadomo kuedy – ksztalty, kolory, nasze dzieci sa sprytniejsze niz nam sie wydaje 🙂
Ale pewnie jakbym miala parcie na nauke to by nie zalapal o co chodzi 😉
U nas lego duplo rządzi, zresztą tak jak i puzzle 🙂 do nauki kolorów polecam stonogę agatę 🙂
U nas też jest szał na kolejkę. I faktycznie, te drzewka mogłyby nie istnieć 🙂
Odkryłam szukając do niej rozszerzeń świetny sklep: Kolejkowy Zakątek. Można w nim znaleźć pełno akcesoriów do kolejek drewnianych. Polecam!
Tory do pociągów drewniane z Ikei i klocki Duplo u nas rządzą nieprzerwanie od paru lat i chyba jeszcze długo się nie znudzą 🙂
Ja uporałam się z tym problem (w każdym kącie Maurycy) dzięki przeprowadzce – dzięki temu zostawiliśmy większość plastiku na dziadkowym stryszku :)))) jedyne czego jeszcze nie ogarniam to pudełka kartonowe z grami i puzzlami niby nie ma bałaganu bo w kartonikach ale są różnej wielkości często bardzo duże i zabierają sporo miejsca – więc te bardziej w użyciu są pod ręką a te „mniej schowane w większym kartonie w szafie – jak by nie było – tez pod ręką :)))…i szkoda że drewniane dinozaury to nie to samo co plastikowe :)))
u nas też duplo to podstawa! i też dziewczynki mają pudełko na nie 🙂 a z racji tego, że mam dziewczynki to nas rządzą garnki tudzież artykuły spożywcze i lalki 🙂
Pocieszaki zawsze do usług 😉
Co do puzzli – mamy „Rączka układa” Czuczu i są rewelacyjne – w serii zwierzątka jest kilka zwierzątek – od dwu-, do piecioelementowych 🙂
Bałagan zabawkowy to problem wielu mam. A memory probowalas? Od czuczu jest extra. Takie duże . Gabrys bardzo lubi i nawet gra. Poza tym puzzle. No i książeczki wszelkiej maści .
My mamy magnesy „cyferki” – Maja (24 mies.) zna już większość cyferek dzięki nim. Frajda co niemiara, taniocha dla rodziców, generalnie brak bałaganu zakładając, że magnesy będą na lodówce, a do tego zabawa na wiele sposobów np. można wyszukiwać konkretne magnesiki i tworzyć zbiory tych samych cyferek, wkładać do odpowiadających im, wcześniej przygotowanych pudełek, wykorzystać kolory itp. Dla takich maluchów jeszcze nie ma sensu się żyłować na przedszkolakowe zabawki, dzięki którym dziecko uczy się cyferek, literek. Polecam też serię GRANNA dla dzieci w wieku 2-4 lata. My mamy „puzzlino” – Maja uwielbia, wszystkie słowa już zna. Pozdrawiam Monika
Hmm…moja magnetyczne literki uwielbia 🙂 Zdejmuje je z lodówki…i wrzuca pod lodówkę…i ubaw ma przy tym nieziemski 😉
U nas to samo wiecznie klocki porozrzucane po podłodze i ta kolejka też musi być ciągle włączona, a jak próbuję jakieś zabawki schować to on sobie na następny dzień jakoś skojarzy, że tej akurat nie ma i jest krzyk. Ja swojego Artura kolorów uczyłam na kredkach (ta jest zółta jak słoneczko itp) a liczyć nauczył się wraz z Dorą podróżniczką (bajka) i mając 2 latka umie liczyć do 10 i prawie wszystkie kolory i kształty 😉
Dziękuje za rady. Na pewno z nich skorzystam. Fajny blog
U nas na tapecie ostatnio tylko książki z naklejkami…zabawki, którymi córka bawi się na co dzień są w szafie, która sama może otworzyć. reszta jest w koszach. o nich zapomina i raz na jakiś czas jest szał gdy je wywalamy na dywan.
Przed świętami robiłam taki rachunek zabawek u Ali, by nie powiedzieć rachunek sumienia i mam twarde postanowienia. Wolę jednak inwestować w książki 😀
Dziecko w wieku dwóch lat na pewno powinno zacząć już budować proste konstrukcje albo pojazdy z bajek np „Tomek i Przyjaciele” to jedna z ulubionych dziecięcych bajeczek, uczy empatii, tego, czym jest przyjaźń i wyróżnia się fantastyczną prostą animacją. Właśnie dlatego warto, by maluch bawił się również zabawkami, które mu się dobrze kojarzą.