Jak odpieluchować dwulatka?
Wydawać by się mogło, że odkryłam Drugą Amerykę. Albo rozumy wszystkie pozjadałam. Dziecko mam wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju (choć tu jako matce przeczyć mi trudno). Nad podziw skuteczną taktykę przyjęłam i wiedzę tajemną posiadłam.
Odpieluchowałam dwulatka. Jeszcze przed jego drugimi urodzinami. Rzecz niesłychana.
A gucio prawda. Bo żadna w tym moja zasługa. Bo żadna to nowość i nic specjalnego, że dwulatek bez pieluchy biega. Tak jak żadną anomalią jest gdy wciąż w tą pieluszkę robi co trzeba.
Ale cieszę się. I owszem, dumnam jak cholera. Bo jakiś etap w życiu zakończony, bo dziecko mi rośnie, staje się coraz bardziej samodzielne. I kasę na pampkach zaoszczędzoną mogę na coś innego przeznaczyć. Na przykład na coś co nie poleci do kosza po godzinie czy dwóch.
Ale tak mnie tknęło ostatnio. Przywalenie drugiej stronie, skrzydeł podcięcie.Ten wyścig szczurów co to nawet wsród matek ma miejsce. „Bo moje dziecko to… A moje tamto. Bo moje to pierwsze kroki gdy miało 7 miesiecy, pierwsze zdanie gdy miało 12, a świadectwo z paskiem co roku. I zawsze w dobrym towarzystwie, takie grzeczne i ułożone. Nie przeklina. Męża też znalazła sobie wyjątkowego, nie pije, bogaty. O Pani, a jakie wnuki mam genialne. Wnuczek pierwszy kroczek już w wieku 7 miesięcy…” Kobiety Wy tak serio, serio?
I nie ważne, że jeszcze przed chwilą płakałaś z radości, bo dziecko swoje pierwsze kroczki zrobiło. I wprost w ramiona Twoje wpadło. Bo pierwszy raz „kocham Cię mamo” usłyszałaś i chwili tej do końca życia nie zapomnisz. Radość gdzieś pryska na chwilę, bo znów słyszysz..a moje to…
Matki się okropnie nakręcają. Serio.
Skąd to wiem? Bo sama się tak nakręcam często, zamiast się cieszyć. Dlatego przestałam mówić głośno, o tym co nowego potrafi Mati. Niepytana. Zwłaszcza niektórym osobom. Cieszę się po cichu.
bo jak napiszę, że odpieluchował się w wieku dwóch lat to na bank znajdzie się mama, która powie/napisze „dopiero? Mój przestał walić w pieluchę pół roku temu!„.
A ja na to nie mam wpływu. Bo jaki mieć mogę? Przywiążę do nocnika i każę robić? Jak mantrę będę powtarzać dziecku „powiedz mama” i włosy rwać z głowy, że dziecko usta zaciska, jak ptaszka z wysokości puszczać, by nauczył się latać?
Owszem tłumaczę, pomagam, uczę. Ale nie naciskam.
I dlatego ten wyścig szczurów mnie nie bawi. Pracowałam w korporacji przez wiele lat, wiem z czym to się je… To nie dla mnie, „za miętka” jestem. Pewnie dlatego nic wielkiego nie osiągnęłam. Zostałam kurą domową. Bo nie umiałam wpychać się łokciami gdzie trzeba i głośno krzyczeć jaka jestem zajebista.
W wakacje rozmawiałam z moją ciocią. Wychowała dwójkę. Fajne z nich dzieciaki (choć bliżej im do trzydziestki niż Matiemu do pełnoletności – sorry Guys!). Radzą sobie w życiu, studiują, uczą się. Mądrze myślą. Są przy tym dobrymi ludźmi.
Tak sobie gadu, gadu bo długo się nie widziałyśmy z racji dzielącej nas odległości i wtedy usłyszałam najlepszą radę jaką może otrzymać każda matka „nie słuchaj innych matek, rób swoje i nie daj się wciągnąć w tą maszynę”.
To fakt. Im starsze dziecko tym gorzej. Zaczyna się przecież od plemniczka, pędzącego przed siebie ku celu jakim jest jajeczko. Rosnący brzuszek, która mniej przytyła, która miała lepszy poród. Porównania i prześciganie się. Potem pierwsze ząbki, kroczki, słowa i super hiper umiejętności, które są niczym w porównaniu z tym co czeka nas w przyszłości. Wiek szkolny otwiera wrota, za którymi trwa bieg jak na maratonie. Kto pierwszy ten lepszy. Jak ten plemniczek. Byle być pierwszym. Inaczej przegrywasz. Na zawsze będziesz już nikim.
Mati jest wyjątkowym chłopcem. Cokolwiek nie zrobi, czegokolwiek się nie nauczy, będzie to dla mnie wyjątkowe. To przecież oczywiste. Ty też tak myślisz o swoim dziecku.
Jestem jego mamą. Mam prawo się jarać.
Skrzętnie spisuje na pamiątkę każdą jedną pojawiającą się nowość, cieszy mnie to i sprawia, że puchnę z dumy. Jeśli spotykam się z koleżanką i mówię jej „ufff pożegnaliśmy pieluchy/ nauczył się chodzić/ jeździć na rowerku” (lub cokolwiek innego) to zamiast sprowadzać mnie do parteru oczywistością, że to żaden wyczyn (przecież doskonale o tym wiem!) chciałabym, żeby ucieszyła się razem ze mną.
Albo chociaż powiedziała, że to fajnie (skoro temat jej nie interesuje). W najgorszym wypadku niech nie mówi nic. Będzie dla mnie jasne, ęe na przyszłość nie życzy sobie, bym dzieliła się z nią swoją radością. To w zupełności wystarczy.
A wracając do odpieluchowania. Specjalnie taki tytuł nadałam temu postowi. Wiem, że przyciągnie tu kilka osób zainteresowanych tematem, a stojących przed ryzykiem wpadnięcia w trybiki maszyny. Wybaczcie ten zabieg. Nie dam Wam cudownego sposobu na odpieluchowanie, a tych zwykłych znajdziecie w sieci całe mnóstwo.
Jeśli jednak żadne z nich nie działają, może to po prostu znaczy, że Twoje dziecko nie jest jeszcze gotowe? Daj mu czas. Daj sobie czas. Nie daj się wciągnąć w ten schemat. Nie bierz udziału w tym wyścigu.
Któregoś dnia i tak wygrasz nie ścigając się. Spokój ducha na pewno. Powodzenia!
PS. Polecam też aplikację Gotta Go Duckie Deck. U Matiego jest hitem i choć pieluszkę pożegnał zanim zaczął jej używać to ostatecznie przekonała gdzie należy pewne sprawy załatwiać 😉
Dodaj komentarz
21 komentarzy do "Jak odpieluchować dwulatka?"
No Żaneta, a ja wlazłam żeby przeczytać o odpieluchowaniu, bo bym już Buddzielca pozbawiła pampersa z tyłka 😛
wybacz! 😀
Jak tam samo 😀 Ale mądrze prawisz – niestety, to co jest często wyłącznie informacją, dla niektórych matek jest zaczynem do dyskusji lub przechwałek ;/
Moja Kornelia zaraz 2,5 roku i jak ja sama nie zgadnę kiedy siusiu to zrobi pod siebie 🙁
No ale przecież NIC jej z tego powodu nie zrobię!
Chyba po prostu muszę poczekać…
A aplikacje zaraz zainstaluję! a nóż widelec i pomoże 😀
Ps. A dla Matiego wielkie BRAWA :*
Żanetko, brawo. Bardzo mi się podoba co napisałaś. Dlatego tu zaglądam, nigdy nie czuje się gorsza, nie czuję, że mój dwulatek Antek w jakikolwiek sposób odstaje od Mateuszka. Ciebie czyta się jakbym rozmawiała z koleżanką, z którą można o wszystkim. Żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie. :-*
Zapomniałam dodać, że Anti też już bez pampersa 🙂
M.
A ty przewrotna kobieto 😉 Ale jestem cała z Tobą, szkoda mi nerwów na wyścig szczurów jeszcze przy matkowaniu.
Biedne te nasze dzieci. Wyścig szczurów od pierwszych dni w brzuchu. I ja wpadłam w tę machinę na szczęście szybko z niej uciekłam. Świetny wpis! : )
I ja się na tytuł złapałam i liczyłam po cichu na jakieś skuteczne rady. Mój już 2,5 ma i na nocnik nawet nie chce spojrzeć. Oczywiście wiele osób mnie ocenia, jaką to jestem zła matka i że nie dbam o synka, a mi już się nawet tłumaczyć nie chce… Czekam na synka.
Haha, u nas Jędrula odpieluchowany, ale dopiero od lata – a on marcowy;p A co się nasłuchałam, to moje.
Mniej więcej odkąd skończył 8-9 miesięcy w kółko słyszałam od mamy męża, że jej siostrzenica swojego synka już w tym wieku wysadzała i on robił. Potem, kiedy mój młody miał półtora roku słyszałam z kolei, że w tym wieku ona sama odpieluchowała własnego syna, bo go do żłobka musiała posłać, a tam nie przyjmowali z pieluchą. Kiedy Jędruś skończył dwa lata i ciągle robił w pieluchę, stałam się już wyrodną matką, która hamuje rozwój własnego dziecka;p
Ja.myślę ze my rodzice / opiekunowie możemy w.jakimś czasie próbować sadzać dziecko itd ale to ono raczej wybiera ten termin. Niektórym maluchom się podoba „śiam; duźy”itp. Z pierwszą Podopieczną zaczęliśmy tez przed 2urodzinami i to bez przekonania. A ta usiadła, siku zrobiła i jeszcze próbowała podnieść spodnie 😉 i.to tak sama z siebie. A ostatnia mała ni w ząb. Były momenty ze swobodnie sama chciała a babcia postanowiła to zrobić w weekend.. Efekt był taki, że dziecko się.zamknęło i wręcz balo nocnika! Sadze ze dużo zależy właśnie jakie mamy dziecko i metody prób i błędów 🙂
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Wejdę, myślę cudowny sposób na pożegnanie z pieluchą przeczytam, potem rachu-ciachu i moją dwulatkę oduczę. A tu guzik. Insza inszość.
Dobrze napisałaś. Rencami i nogami się pod tym podpisuję.
I ja czekałam na jakieś ekstra porady;) Nasz Mati nadal siusia w pampersa choć zaczął wołać „psi-psi”. Nie wiem skąd podłapał. Nagle zaczął wołać i czasem udaje mu się zdążyć:) Zastanawiałam się nad tymi pieluchomajtkami pampersa…
Mnie mama męczyła, kiedy dziecko jeszcze roczku nie miało, że najwyższy czas odpieluchować, bo ona nas (mnie i brata) w takim wieku nauczyła na nocnik robić 😛 W końcu do niej dotarło, że nigdzie mi się nie spieszy i że jednak pampers to wygoda – nie ucieka się od niej jak od pieluchy tetrowej. Odpieluchowaliśmy, kiedy nam było wygodnie. I tyle w temacie – trzeba robić swoje 😉
Wiadomo, że najbardziej cieszę się z osiągnieć swojego dziecka, ale bije też brawo każdemu innemu maluchowi – przeciez dluga droga do doroslości przed nimi, a kazda nowość jest warta uwagi 🙂 Mati jest najwspanialszy dla Ciebie, oczywiste, ale inni też mogą pochwalić, to żaden problem :1)