Z wizytą w Warszawie
Schyłek lata i nadchodząca jesień to taki czas, który zaczyna kojarzyć mi się z wizytami w Warszawie. I tym razem szybka decyzja o udziale w kolejnym spotkaniu organizowanym przez Klub Mam Ekspertek zaowocowała wizytą w stolicy. Po przeprowadzce mam jakieś 100km bliżej, do tego nieoceniona pomoc babci, więc wymówek by nie wsiąść w pociąg nie miałam. Zwłaszcza, że obecnie ceny biletów do Warszawy są bardzo atrakcyjne. Za podróż w dwie strony płacę teraz tyle samo co 3 lata temu w jedną. Nic tylko brać i jeździć.
Pisałam już kiedyś, że lubię spotkania organizowane przez KME. To dobra okazja nie tylko do poznania nowości na rynku branży dziecięcej, ale i możliwość spotkania dawno nie widzianych koleżanek. I tym razem z dworca zgarnęła mnie kochana Ala. Miałyśmy czas na ploteczki i wspólną kawę. I na miejscu nie zabrakło znajomych twarzy, choć przyznać muszę, że moje sporadyczne logowanie się do wirtualnego świata sprawia, że co raz mniej osób i blogów kojarzę. Jedna bardzo ważna, mała osóbka natomiast podbiła serca wszystkich cioć. Bardzo się cieszę, że miałam przyjemność poznać malutką Agnieszkę, córeczkę Oli, z którą znamy się od początków naszego blogowania. Czyli już ładne kilka lat 🙂 Choć zarzekałam się, że więcej dzieci już „niet’ to patrząc na tą kruszynkę nie powiem – budzi się instynkt 😉
Spotkanie początkowo zdominowały lalki. Jako mama chłopców, zupełnie nie siedząca w temacie z wielkim zdziwieniem przyjęłam nowości na rynku. Gdzieś wcześniej spotkałam się oczywiście z Monster High, które pewnie jak u większości wzbudzają we mnie skrajne emocje. Otóż na spotkaniu dowiedziałam się, że firma chciałaby ten negatywny odbiór troszkę „wygładzić”, więc lalki przeszły mały „lifting”. Nie są już tak straszne i choć wciąż klimatem nawiązują do zaświatów, to przyglądając się im trzeba słusznie przyznać, że zmiana wyszła im na dobre. Patrzy im całkiem miło z buzi. W zasadzie gdyby je troszkę normalniej ubrać to przypominają każdą inną lalkę. Z blizną na twarzy 😛
Dostaliśmy taką jedną lalkę w prezencie – Straszygwiazdę. Ku mojemu zdziwieniu chłopcom się spodobała. Lalka ma guzik, dzięki któremu zaczyna śpiewać. I ta muzyka jest bardzo wpadająca w ucho. Do tego stopnia, że nie ma dnia, by lalką się nie bawili 😉
Kolejna nowość – lalki DC Super Hero Girls od Mattel. Dla mnie strzał w dziesiątkę. Matko, mogłabym się bawić i bawić. Lalki to dziewczęce odzwierciedlenie kultowych, bajkowych, lecz męskich postaci. Jako, że miałam możliwość to wybrałam Batgirl, bo Batmana Mati zna doskonale. Choć równie fajna i kusiła Wonderwomen. Ta z pewnością spodobałaby się mojemu mężowi 😉 Każda z lalek ma oczywiście swoje super moce! Bardzo zaskoczyły mnie współczesne wersje barbie, bo takie jest moje pierwsze skojarzenie. Zatrzymałam się na etapie lalek jakieś 20 lat temu, gdy nie miały one tylu bajerów. Podoba mi się, że lalki DC mają bardziej ludzie kształty niż ich „prababki” 😉
W Warszawie poznałam też dziewczyny ze sklepu PATATOY. Fajnie było posłuchać o pasji i zaangażowaniu jakie wkładają w swoją pracę. Czuć było, że każdy klient (ten mały i ten większy!) jest dla nich bardzo ważny. Zachęcam Was do odwiedzin sklepu, na pewno każdy znajdzie tam coś dla siebie. W ofercie mnóstwo zabawek, są akcesoria dla najmłodszych, dla troszkę starszych też. Jeśli chcecie zrobić kompleksowe zakupy, to trafiliście na dobre miejsce. Wiem, że dziewczyny niebawem zaskoczą nas czymś nowym, ale póki co to na razie niespodzianka. Może jakaś nowa marka na rynku? Jeśli tak, z pewnością będzie to coś wyjątkowego 🙂
My bardzo dziękujemy za miłe upominki od Patatoy. Drewniany zestaw bardzo nam się spodobał. Mati piecze, Antek zjada 🙂
Warszawskie spotkanie zdominował Trefl z serią Little Planet. Już jakiś czas temu spotkałam się z grami, ale nie byłam pewna czy będą odpowiednie wiekowo dla moich chłopaków. Pierwsze co rzuca się w oczy to wesoła grafika, taka jaką bardzo lubię. Drugie to wyjątkowa jakość i zawartość każdego z pudełek. Seria jest wyjątkowa, bo każda gra zawiera informacje dla rodziców z podpowiedziami w jaki sposób bawić się z dzieckiem. Wiecie, takie mini vademecum dla tych, którzy troszkę już zapomnieli czym jest dziecięca fantazja 🙂 Spodobała mi się opowieść o tym, w jaki sposób powstała seria Little Planet. To efekt pracy wielu osób, które zadbały o to, by powstało coś niebanalnego i oklepanego. Little Planet na pewno wymyślił ktoś kto nie zapomniał jak to jest być dzieckiem 🙂
Dzięki hojności Trefl ledwo dojechałam do domu. Na dworcu i w pociągu budziłam sensację obładowana 4 wielkimi papierowymi torbami. Modliłam się, by dojechały w jednym kawałku. Ktoś tam na górze musiał mnie wysłuchać, bo wszystko wyleciało mi na ziemię już przy aucie, gdy wysiadłam z pociągu. Uff to się nazywa fart! 🙂
Na koniec wspomnę jeszcze o firmie Alexander, bo i tą markę poznałam na spotkaniu, a Mati otrzymał od nich autko- konstruktora, którego z mężem składali cały następny dzień. Pamiętam tego rodzaju zabawki jeszcze z czasów mojego dzieciństwa. Czasy się zmieniają, a dzieci wciąż lubią to samo 🙂 Na długie jesienne wieczory czeka też na nas gra „Gorący Ziemniak”, która z opinii zasłyszanych od dziewczyn wyciska może łez- ze śmiechu oczywiście. Idealna na jesienną chandrę. Dam znać jak tylko przetestujemy 🙂
Jak wspomniałam, wróciłam ze spotkania obładowana prezentami. Antoś otrzymał jeszcze mini laptopa Fisher Price, o którym opowiem Wam przy okazji. Mati oszalał ze szczęścia widząc tyle prezentów. Ja natomiast spędziłam miło czas w super towarzystwie. Brakowało mi kilku osób, które zwykle spotykałam będąc w Warszawie. Mam nadzieję, że wkrótce to nadrobimy 🙂 Dziewczynom – Magdzie i Wioli z Zabawkowicz – bardzo dziękuję za organizację całości. Wiem ile pracy wymaga zorganizowanie tego typu spotkania, a sprawienie by każdy wyszedł zadowolony – jeszcze więcej. Mam nadzieję, do rychłego zobaczenia!
Ps. Bardzo Was przepraszam za jakość zdjęć. Jesienna aura za oknem robi niestety swoje.
Dodaj komentarz
3 komentarzy do "Z wizytą w Warszawie"
Ale prezentów, zawrót głowy :)))) Żanetko czy te cymbałki są drewniane i jakiej firmy?
Te cymbałki są drewniane i są elementem gry Trefla „Safari BamBam” 🙂
Żanetko bardzo się cieszę, że mogłyśmy się znów spotkać. Żałuję tylko, że tak rzadko mamy okazję. Następnym razem zapraszam do Olsztyna 🙂