Jedzenie w wózku
Milion razy myśl ta chodziła mi po głowie i chciałam ją poruszyć na blogu. Umykało mi jednak. Aż wczoraj, jadąc przez miasto na skrzyżowaniu przed maską mojego samochodu przemknął dumny tatuś pchający wózek. W wózku oczywiście dziecko. W wieku powiedzmy około- Mateuszkowym.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nieskazitelnie czysty wózek. Drugi rzut oka potwierdził, że równie nieskazitelne było dziecko. A dokładniej chłopczyk. Widok ten sprowokował rozmowę pomiędzy mną, a moim mężem. Rozmowę o podawaniu dziecku jedzenia w czasie jazdy.
Nie wiem, być może egzemplarz dziecka, który posiadamy „już tak ma”, albo może gdzieś popełniliśmy błąd i złamaliśmy się po raz pierwszy, co pociągnęło lawinę zdarzeń, ale Mateusz jeżdżąc w wózku MUSI coś jeść. Oczywiście wyjeżdżamy z domu bez jedzenia, ale w miarę upływających minut dziecko moje zaczyna się robić grymaśne i daje się przekupić tylko…jedzeniem.
Doszedł do takiej perfekcji, że jak idziemy na zakupy to koniecznie musimy zahaczyć o budkę z preclami, a przejeżdżając tuż obok warzywniaka na widok z jabłkami robi głośne AM.
Nie ma zmiłuj, trzeba dać, bo inaczej krzyk i próby ucieczki z wózka stuprocentowe.
Niestety, co za tym idzie to fakt, że ani wózek, ani sam Mateuszek bynajmniej nieskazitelni nie pozostają. Co jakiś czas ściągam nakładki na pasy, pałąk i piorę, bo inaczej wózek wygląda jakby służył co najmniej piątce dzieci w przeciągu lat piętnastu.
I teraz tak zastanawiam się, czy tak mamy tylko my, a cała reszta nieskazitelna? 🙂
Dajecie maluchów coś do jedzenia podczas wózkowych spacerów?
Dodaj komentarz
32 komentarzy do "Jedzenie w wózku"
Czasem daję, czasem nie. Ale przyznaję, że jakiś smakołyk to często przkupstwo z mojej strony, żeby zaciągnąć młodą do wózka i zawieźć do domu 😉
Wózek jak wózek, w aucie jakie za przeproszeniem u nas syf!!! Kilka osób tymi okruchami, pozostałościami jedzenia mogłoby sie najeść!! Także ten…luzik!!
Ja właśnie to samo przyuważyłam dzisiaj w naszym aucie. Wstyd mi za siebie 😉
Czasem i nam się zdarza. Wtedy wkładka do wózka i wierzchnie ubranie od razu trafia do prania po powrocie do domu. 😉
Mój też je w wózku;) Zazwyczaj chrupie paluszki, a jak idziemy na zakupy to obowiązkowo jakąś bułkę lub rogalika.
mój roczny syn jak tylko wejdziemy do biedronki głośno domaga sie kupna bułki inaczej nici z zakupów czy spokojnego siedzenia w wózku, a poza tym zawsze na spacerze muszę mieć w pogotowiu herbatniki lub tygryski bo inaczej jak mu się nudzi szybko z wózka by uciekał 😉 no i wózek jest codziennie do trzepania i często do prania 🙂
Daję i wózkiem się nie przejmuję. Choć u nas przestaje to być problemem, bo mój starszak coraz mniej z tegoż pojazdu korzysta.
Swoją drogą – gratuluję projektantom Inglesiny Trip genialnego pomysłu na tapicerkę z jasnokremowymi wstawkami. Już prawie dwa lata na nie klnę.
wiem coś o tym mój synek ma tak samo…
a efekt wyglądu wózka jest jaki jest…ale czego sie nie robi dla takich małych oczek które sie czegoś domagaja
Ja zawsze mam cos dla Iwa – najczesciej to jablko,bulka albo inne suche przekaski.Wozek wyglada srednio ale przynajmniej jest dziecko zadowolone 🙂
http://www.monia-otymcosiedziwemnie.blogspot.com
U Nas w torbie zawsze cos musi byc, wychodzimy Mati nie je, ale kiefy wracamy, to w 99 przypadkach cos zajada.
U nas na prawie każdym spacerze. Obowiązkowo. 🙂
U mnie nie jest to, aż tak wymuszane. Kiedy ma ochotę to po prostu je, kiedy nie grzecznie siedzi w wózku lub nie, ale nie przekupuję go jedzeniem, bo później mógłby chcieć właśnie nieustannie. To jest już wielkie przyzwyczajenie.
Ja też daję Adasiowi jeść w wózku, choć wózek to u nas już rzadkość, więc i jedzenie w wózku jest rzadkością. Dla mnie problemem jedzenia w wózku nie jest jednak nieporządek, a świadomość, że to niekoniecznie dobry nawyk żywieniowy niestety :/
Oczywiście, że daję. Już dawno temu kupiłam specjalnie na tą okazję małe pojemniczki, żeby łatwo było je trzymać Arturowi. Zazwyczaj są to umyte i pokrojone owoce lub jakieś inne przekąski zabrane z domu. Czasem tylko ulegam i kupuję coś w sklepie. A wózek woła o pomstę do nieba, ale już coraz rzadziej go używamy więc odpuściłam 🙂
Bart też zajadacz wózkowy. Biszkopty i herbatniki muszą być 🙂
Moja Amelka w wózku również uwielbia jeść 😀 Może nie zawsze, czasem lubi się też bawić, ale jedzenie to najlepszy sposób, aby przekonać moją córkę do siedzenia w wózku. Także nie jesteście sami 🙂 Wózek wiecznie w okruchach…Czasem jak wyciągałam Amelkę z wózka na placu zabaw to mi aż wstyd było, że tam tona okruchów, ale co tam! 😉 A od kilku tygodni wózek poszedł w zapomnienie, a mam córcię również z listopada 2012;)
Dłuuuuuuugo Antek nie jadł w wózku. I rzeczywiście i on i wózek – wszystko było czyste. Ale do momentu kiedy Antuan zaczął chodzić – nóżki na pałąk, wstawianie w wózku, łapanie wszystkiego umorusanymi rączkami – wszystko brudne i do ciągłej przepierki, więc i na jedzenie się skusiliśmy;) Ale pozostaję wierna zasadzie – może jeść, byle jedzenie było suche – buła, którą można odkurzyć, flipsy takieżsame, marchewka czy co tam. Plamy są, ale od butków, pojedzeniowych brak. Co nie zmienia faktu, że wózek i tak wygląda jakby Ąte jadał w nim lody… hihi
A nieeeeee to u nas nie ma szans na coś typu lody. Wiem, że umorusane dziecko to szczęśliwe, ale chyba bym się nie powstrzymała i co po chwila bym go wycierała 😉
moj jak był maly to czesto jadł w wozku, wtedy moglam spokojnie np zakupy zrobic, teraz juz w wozku jezdzimy bardzo malo (za miesiac 2 lata konczy) wiec juz raczej nie jemy. a wózek nasz byl zawsze czysty, dziecko tez , ale to ze wzledu na wrodzony pedantyzm malego;) malo sie brudził i brudzi;)
sisi
Myślę, że większość mam daje swoim dzieciom coś do zjedzenia w czasie jazdy ;)Mój Kubuś bez chrupek kukurydzianych by w wózku nie usiedział.Bo dlaczego mam mu nie dać ? Tylko, dlatego że pobrudzi ubranie albo wózek ?
Ja nie chce uzywac wozka ,odkąd napatrzylam sie na dziecko sąsiadki 5 lat ma i nogi bolą, i w parasolce jeździ 👀 moja ma 19 mies. i sama woli chodzić. Ale czasem fotelik w samochodzie jest od buły ubrudzony okruchami 😃 . A dlaczego wychodzicie na glodnego ? Ja zawsze staram sie, żeby zjeść cos przed wyjściem .
Gosia
Nie wychodzimy na głodnego, nie ma takiej opcji. Ale Mateusz jest chyba na jakimś etapie, że AM AM pojawia się co po chwila 😉
U nas wózek też już sporadycznie, ale jak idę na zakupy, w dodatku towarzyszy nam pies, to inaczej nie ogarnę całego rozgardiaszu i wózek musi być 🙂
Jedzenie w wózku to nic strasznego, ale w samochodzie to jest przede wszystkim niebezpieczne przecież dziecko może się zadławić i co wtedy? Nigdy nie wolno dawać dziecku jeść i pić w czasie jazdy samochodem!
W wózkuj też się może zadławić… na tej samej zasadzie. To ja jestem ewenementem…na spacerach nie jemy, wózek jak nowy 😉 Mała na spacerach bardzo często wychodzi z wózka…zrywa kwiatki,zbiera liście i kamyki, grzebie w piasku…i szczęśliwie tymi brudnymi rękoma nie je. Bo chusteczki odświeżąjące , moim zdaniem,średnio w takich sytuacjach zdają egzamin. Zresztą nie mam głowy na spacer zabierać jeszcze jedzenia,a do sklepu daleko 😉 Bierzemy tylko picie. Jemy w domu przy stole, w wyjątkowych sytuacjach w plenerze, z przegryzek typu paluszki ,flipsy i chrupki w ogóle nie korzystamy 🙂 Na spacer idziemy po jedzeniu.
Tak tylko w wózku można od razu zareagować na zadławienie, a w samochodzie w czasie jazdy to już nie jest takie proste i szybkie.
Myślę, że jeśli mama jedzie obok dziecka w aucie to jest to tak samo kwestia wypięcia z fotelika jak w przypadku wózka. Co nie zmienia faktu, że w obu sytuacjach zadławienie czy zakrztuszenie jest równie groźne.
Tośka je na spacerach, nie ciągle ale je. Przyznaję się, że zazwyczaj daję jej coś do jedzenia kiedy chcę ją po prostu zająć. Opracowałam pewną metodę 😛 Kupiłam w Tesco „chustki” na szyję (zapinane na zatrzask, z przyjemnego materiału) dzięki czemu kiedy Tocha je, nie brudzi ubrań. Przynajmniej nie na wysokości ramion a jak się ubabra chrupkiem kukurydzianym to przykrywam ją potem śpiworkiem lub kocykiem i nic nie widać 😛
Mój ma 11 miesięcy, póki co nie domaga się jedzenia w wózku ani w aucie. Jak jestem na spacerze do daje mu coś pochrupać na ławce w parku.
U nas z tym jest różnie – czasem karmimy dziecko w wózku, a czasem nie. Jeśli tego nie robimy to synek na szczęście nie grymasi, ani nie płacze. A jeśli chodzi o wózek to u nas nie ma z tym problemu :).
My też! Istny armagedon! Am, am. Chrupki, buła, owoce. Mamy wkładkę do wózka, ale co tam, brudny niesamowicie.
Moje dziecko tez je we wózku i co w związku z tym -częte pranie wózka to norma u nas -bez jedzonka ani rusz-jakis chrupek bułka cokolwiek urozmaica jej podrózowanie swoją jaso rózową limuzynką he he