Przygotowanie dziecka do przedszkola

Niedaleko naszego domu jest przedszkole. Malutkie, prywatne. Każdego dnia, gdy wychodzimy z Matim na spacer spotykamy maluchy z tego przedszkola, które trzymając się wielkiego materiałowego węża, zmierzają z opiekunkami na codzienną prżechadzkę po osiedlu. Ogródek wokół przedszkola jest stosunkowo mały, więc Panie radzą sobie w ten sposób.
Dziś, jak zwykle spotkaliśmy maluchy. Pierwszy raz jednak bardziej im się przyjrzałam i coś mnie tknęło w ich zachowaniu. Szły spokojnie trzymając się kurczowo węża. Sytuacja niewyobrażalna w przypadku Matiego. No chyba, że już będzie maksymalnie padnięty i ledwo powłóczy nogami.
Jeszcze bardziej przypatrzyłam się maluchom i stwierdziłam, że nie może być! Toż połowa z nich na oko w wieku Mateusza. Co oni im dają? Środki uspokajające?

Wracając do domu zaczęłam intensywnie myśleć. Może maluchy już nauczone takiego zachowania? Z domu wyniosły dobre ułożenie? Albo w grupie dziecko inaczej się zachowuje? No kurczaki.
Za rok Mati pójdzie do przedszkola (daj Boziu!) i co wtedy? Jak on dalej takie tornado będzie to marnie to widzę.
I wtedy mi się przypomniało. Już jakiś czas temu, po rozmowie z przyjaciółką doszłam so wniosku, że czas najwyższy zapisać się z Matim na jakieś zajęcia. Chciałam, żeby to była taka odskocznia od codzienności. Miejsce, w którym wyszaleje się na maxa, bedzie miał kontakt z rówieśnikami, a zajęcia wpłyną na jego rozwój. Po tej rozmowie zaczęłam szukać w Krakowie podobnych zajęć. Znalazłam, napisałam. Był sezon wakacyjny. Wczoraj się do mnie odezwała Pani, że zajęcia startują pod koniec września. A dziś, po tej sytuacji pod przedszkolem doczytałam, że mają na celu M.in. integrację maluchów z rówieśnikami i przygotowanie do przedszkola. Jakoś wcześniej nie żwróciłam na to najmniejszej uwagi.
Po dzisiejszym porównaniu M do reszty dzieci, stwierdzam, że to całkiem dobry pomysł. Może rzeczywiście łatwiej będzie mu się dzięki temu odnaleźć za rok w nowej, przedszkolnej rzeczywistości?

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

26 komentarzy do "Przygotowanie dziecka do przedszkola"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Pata-Patu
Gość

Moja Zuzia to też żywe srebro i mimo, że nie była zapisana na żadne zajęcia przygotowujące do przedszkola, radzi sobie bardzo dobrze. Nadal jest pełna energii, ale w grupie szaleje inaczej. Podporządkowuje się. 🙂

takatycia
Gość

Może rzeczywiście coś w tym jest. I tak już zauważyłam, że Mati jak jest z kimś innym, a mnie nie ma to jest duzo grzeczniejszy 😉

Anonymous
Gość

Kochana Mati się zmieni o 180 stopni jak pójdzie do przedszkola;)Moja Julka teraz poszła i dziecka nie poznaje;)tez się zastanwiałam czy im cos dosypują do jedzenia ze ona taka ułożona się zrobiła;)

PS: kurcze a jaki jest luz w domu i kawkę można spokojnie wypić, złote czasy;) Buziak Magda z Julcią;)

takatycia
Gość

Poważnie zaczynam Ci zazdrościć 😉
buziaki dziewczyny :*

DoskonaleNiedoskonała
Gość

Ja też sobie mojego Adasia w przedszkolu wyobrazic nie moge .. a takie zajecia to dobry sposob na nauczenie dziecka jak sie zachowywac a i rownież przygotowanie mentalne do rozstania z mamą . Szkoda że u nas takich nie ma ..

takatycia
Gość

Ja sie właśnie zastanawiam jak te zajęcia będą wyglądać. Właśnie nas wstępnie zapisałam i teraz już nie wiem czy nas czy samego Matiego 😉

Bellove
Gość

Dokładnie – ja też myślę razem z Zosią aklimatyzować się w przedszkolu czy żłobku po np 2 godzinki. Choć to jeszcze odległa perspektywa, bo chyba z moją myszką zostanę rok w domu 🙂

takatycia
Gość

Wiem, że zwykle w wakacje tuż przed samym rozpoczęciem roku taka aklimatyzacją w większości pkoli ma miejsce 🙂

Hafija
Gość

Moj ma w domu ze mną motorek w pupie – a w przedszkolu jak aniołeczek za rączkę, elegancko!

takatycia
Gość

Oni im coś dają, ja Ci mówię! 😛

Hej Misiek!
Gość

Ja Misia nie szykowałam do pkola w domu czort a w przedszkolu się słucha 😉 magia grupy 🙂

takatycia
Gość

Hehe no znając Misiowe wybryki to ciężko uwierzyć, że taki aniołek w grupie 🙂

dookola nas H.G.K.
Gość

Mikołaj tez od października pójdzie na zajęcia, on tego potrzebuje i ja zeby odciąć chociaż malusi kawałek pepowiny, bo na sama myśl o przedszkolu chce mi sie płakać i przewraca mi sie wszystko w brzuchu!!

takatycia
Gość

Ja juz chyba dojrzałam do tego kroku. Tzn juz mi nie jeździ w brzuchu na samą myśl. Czasem wręcz marzę, żeby tak chwilkę odpocząć 😉

dookola nas H.G.K.
Gość

hahaha, to Mati wyjątkowo dał Ci w kość;-)))

Anonymous
Gość

Nie znam matki, która powie o swoim dziecku, ze jest „spokojne”.
Każda o swim mówi, ze to żywe srebro, że jest wyjatkowo ruchliwe itp. I każda wierzy, ze jej jest NA PRAWDĘ bardzo ruchliwe
A prawda jest taka, zę dzieci w grupie zachowują się inaczej.
I druga prawda, dzieci w towarzystwie innym niż rodzice zachowują się inaczej.

Małgorzata

takatycia
Gość

Pewnie tak jest w rzeczywistości 🙂 jednak po ostatnim weekendzie wsród dzieci stwierdzam, że Mati pod tym względem sie wyróżnia wsród innych 😉

Anonymous
Gość

Czy możesz napisać co to za miejsce z tymi zajęciami dla maluszków .Sama jestem zainteresowana a tez jestem z Krakowa:)Baśka

takatycia
Gość

Lemoniada na warszawskiej 🙂

MałyRycerzMaurycy
Gość

Żanetko, bardzo dobra decyzja, ja tak zrobiłam rok temu – pisałam o tym – trochę mnie to „kosztowało” (jeździliśmy po pracy 2 razy w tygodniu) czasem byłam wykończona – szczególnie zimą, ale nie zmieniłabym tej decyzji – to co „wyjeliśmy” było bezsprzecznie wartościowsze aniżeli wszystko inne…potwierdzeniem na to są opinie cioć w przedszkolu i szybka aklimatyzacja…

piegowata mama
Gość

Martynka też chodziła na takie zajęcia. Miała duży ubaw, bo od zawsze była towarzyska. Ja tam mam swoją teorię dotyczącą zachowania Martyny w domu, a w przedszkolu 😉

Karolina
Gość

Fab chodzi do żłobka i też spokojnie idzie za rączkę z panią lub dziećmi. Leków uspokajających nie dostaje 😉 Po prostu inaczej jest w domu z rodzicami, a inaczej z ciociami

Matka Debiutująca
Gość

Ja też zawsze się dziwię, że słyszę od cioć w żłobku, że Lulka je, pięknie się bawi, słucha. Ba! widziałam ją w akcji, gdy był piknik rodzinny – całkiem inaczej niż w domu, powiedziałabym nawet, że wycofana, nieśmiała, natomiast w domu diabeł i psotnik. Gdzieś wyczytałam opinię (bardzo w skrócie i mam nadzieję, że mocno nie namieszam), że dzieci zazwyczaj bardziej broją, dokazują w otoczeniu, gdzie czują się bezpieczne i najbardziej komfortowo czyli najczęściej właśnie w towarzystwie najbliższych ukochanych osób i tego się trzymam 😉

Anonymous
Gość
Moja chodzi do żłobka…też wydawało mi się, że upilnowanie jej i okiełznanie żywotnego charakteru będzie awykonalne. Spędziłam sporo czasu obserwując ją na tle innych dzieci podczas zajęć adaptacyjnych…owszem jest najbardziej rozlatana, poza tym jest największą obserwatorką, musi wszystko zobaczyć i nic nie może ujść uwagi, no i najbardziej rozgadana…nadaje jak radio non-stop. Natomiast błyskawicznie spełnia prośby cioć…mówią,że mam mega grzeczne dziecko…a w domu okiełznać ją i coś wyegzekwować jest ciężko. Adaptacja byla blyskawiczna…otworzylam drzwi do sali,,zobaczyla dzieci i zabawki…i natychmiast zapomniala o mnie…Ale to jest bardzo towarzyskie dziecko…gdziekolwiek widzi mlodsze badz starsze dzieci natychmiast leci i usiluje sie przywitac…Poza tym… Czytaj więcej »
mala Bee
Gość

Panie z przedszkola maja na kazdego małego potworka sposób, nawet jeśli sie wydaje to niemożliwe 🙂

Anonymous
Gość

Jeżeli jeszcze nie zapisałaś nigdzie Mateuszka to proponuje klub 303 na dywizjonu 303. Córka chodziła do Maluchowa we wtorki i czwartki po 2 godziny oraz do ,,Dogonić Żyrafkę” w czwartki, pani Bożenka która prowadzi zajęcia działa cuda. Super zabawa – rytmika, taniec, rysunki, zabawy w kółeczku- naprawdę polecam i pozdrawiam 🙂
1. maluchowo ( http://krakownh.pl/zajecie_klub/29/maluchowo-klub-303/1/12/4.html )
2. dogonić żyrafkę ( http://krakownh.pl/zajecie_klub/24/dogon-zyrafe-klub-303/1/12/3.html )