Wyjątkowy cud- cud narodzin

Są takie momenty, kiedy dociera do mnie jak wyjątkowym cudem jest – cud narodzin. Nowe życie. Sięgając pamięcią wstecz, przypominając sobie moment, w którym na świecie znalazł się mój synek, oczy mam mokre. Niezmiennie, wspomnienie to wzruszać mnie będzie chyba już zawsze.
Nie jeden raz ocierałam dłonią mokre policzki, po przeczytaniu czyjejś relacji porodowej. Pojawienie się na świecie malutkiej, bezbronnej istoty zawsze wzbudza uczucia.
Kilka dni temu, podczas naszego pobytu u rodziców, byłam świadkiem pojawienia się nowego życia. Nie ludzkiego, lecz krowiego. Tuż obok naszego domu, na łące kilkadziesiąt metrów dalej, na świat przyszło małe cielątko. Po cichu, szybciutko. Tak zupełnie inaczej niż rodzi się człowiek.
Widząc, że krowa pochyla się nad swoim potomstwem, a inne zwierzęta z zainteresowaniem śledziły jej ruchy, mama moja pobiegła do gospodarza, by zawiadomić go o nowym przychówku. Ja zostałam na „warcie”, pilnując by inne krowy w żaden sposób nie zrobiły cielakowi krzywdy. Cieszę się, że zostałam, bo byłam świadkiem czegoś niesamowitego. Trochę jak intruz, śledziłam więź rodzącą się pomiędzy matką, a dzieckiem. Kucałam kilka metrów obok, starając się nie przeszkadzać.
Widziałam z jaką troską i oddaniem, krowa pielęgnuje swoje małe. Wylizywała go z mazi płodowej, odganiała muchy, których cały rój zleciał się do nowo-narodzonego cielęcia.
Patrząc na zwierzę, dotarło do mnie jak bardzo my ludzie jesteśmy do nich podobni. A z drugiej strony jak bardzo różni. Wydając na świat nowe życie, tak naturalnie przychodzi nam instynkt, podpowiadający jak zadbać o dziecko. Jak je chronić i pielęgnować. Nasze zagubienie i bezradność uciekają i śmiem twierdzić, że jak lwice broniłybyśmy naszych pociech w sytuacji zagrożenia. Natura steruje naszymi odruchami. Wierzę w to głęboko, patrząc na zachowanie krowy i mając w pamięci swój własny poród. Wierzę w to, zdając sobie sprawę, że jest tak w sytuacji, w której człowiek sam z siebie nie ingeruje w to, co natura ma do wykonania.
Patrzyłam na zwierzę i dotarła do mnie również ta ogromna różnica, jaka nas dzieli. Krowa odgryzająca pępowinę. Cielę stające na własne nogi w 10 minut po narodzinach, dzień później fikające po oborze. Siła. Nie do pomyślenia u człowieka. Ludzkie dziecko jest bezradną, małą istotą. Zdaną na swoją mamę. Kobieta, w większości przypadków, w obecnych czasach, podczas porodu zdana na lekarza, położoną.
Tyle nas dzieli. Ale przecież tak dużo nas łączy. Jesteśmy ssakami, co doskonale widać było, jak cielątko, które ledwie stanęło o własnych siłach na nogach, doszło do wymion matki i zaczęło ssać. Podobnie jak ludzkie dzieciątko, położone na brzuchu mamy. Po jakimś czasie doczołga się do piersi, wiedzione instynktem. I zapachem mamy.
Stałam jak zaczarowana. Wzruszona. I jakaś wdzięczność mną przepełniała, że miałam możliwość to wszystko zobaczyć. Przypomnieć sobie jak wyjątkowym cudem jest- cud narodzin.
W bonusie kotki. Moich rodziców. Od dwóch matek. Urodziły się w odstępie kilkudniowym. Kocice na zmianę opiekują się nimi…
Dodaj komentarz
15 komentarzy do "Wyjątkowy cud- cud narodzin"
Coś niezwykłego!
Narodziny to cud 🙂 A bycie jego świadkiem to zaszczyt 🙂
Piękne przeżycie
Ale Ci zazdroszczę takiego przeżycia!
Przepięknie! Cud, cud!
Czytam i zastanawiam się jak można jeść cielęcine 🙁
Pewnie ludzie nad tym nie myślą, tak jak ja się nie zastanawiam jak jem kurczaka. Chwała Panie cielęcinę jadłam ostatnio chyba jak byłam dzieckiem. :/
jakie śliczne kociaczki <3
No akurat dzisiaj, jak gulasz wołowy jadłam na obiad 🙁 mam wyrzuty sumienia jak stąd do Londynu! 🙁
Coś naprawdę niezwykłego też spotkałam się z czymś takim cudownie patrzeć jak krowa pielęgnuję swoje małe cielę.
wspanialych rzeczy doswiadxczylas piekne zdjecia
świetne zdjęcia 🙂
Uwielbiam być przy narodzinach cieląt, a jeszcze bardziej potem gdy jedzą od mamy. Są urocze:)
Większość krowich porodów dzieje się przy udziale weterynarza, a cielęta bywa że są dokarmiane butelkami. Także ten, tu też jest cywilizacja 😉
Fakt! Nie pomyślałam o tym, pewnie dlatego, że na tej mojej wsi krowy rodzą co najwyżej z pomocą gospodarza i sąsiadów 🙂