Co zrobić kiedy znajdziemy kleszcza u dziecka
Najbardziej w świecie z wszystkich robaków boję się kleszczy. Od razu wyjaśniam, nie jest to strach typu fobia, że z piskiem uciekam widząc małe, czarne paskudztwo. Boję się po prostu konsekwencji ugryzienia przez tego pajęczaka.
Kiedyś, jak byłam jeszcze dzieckiem to albo tego dziadostwa nie było tyle, albo po prostu nie mówiło się na ich temat zbyt wiele. Wiadomo, świat idzie z postępem. Bada się o wiele więcej i o wiele więcej też przekazuje ludziom. No i mamy internet oraz doktora google, więc zainteresowani chcąc znajdą odpowiedzi na swoje pytania.
Boję się boreliozy i choć przez długi czas byłam przekonana, że jest to w pewien sposób jak zwykle jakaś kolejna nagonka medialna tak im częściej spotykam się z chorymi osobami tym szybciej zmieniam zdanie. Znam też niestety jeden przypadek śmierci spowodowanej zakażeniem, więc strach narasta.
Sama zostałam ugryziona przez kleszcza 3 razy w życiu. Po raz pierwszy lata temu, gdy w podstawówce byłam na obozie harcerskim. Wtedy nikt nie robił wielkiego problemu z faktu, że kleszcz wbił się w ciało. Pamiętam, że miałam go na nodze, a drużynowa pokazywała każdemu z nas jak go usunąć pewnym i szybkim ruchem.
Nikt wtedy nie mówił o obserwowaniu ciała czy aby nie pojawia się rumień.
Kilka lat później, w ciągu jednych wakacji złapałam kleszcza 2 razy. Raz na udzie, drugi raz wbił się w stopę. Za każdym razem usunęłam go sama. Wtedy świadomość zakażenia boreliozą była już większa, więc obserwowałam czy nie pojawia się rumień. Nic takiego nie miało miejsca, ale nie spałam spokojnie, bo miejsca po kleszczach przez długi czas o sobie przypominały okropnym swędzeniem. Tak naprawdę zapomniałam o nim dopiero po 2 latach.
W tym roku jest jakiś niesamowity wysyp kleszczy. Zapewne winowajcą jest brak mroźnej zimy, a przynajmniej tak podają media. Nasz pies, który średnio przez całe lato pomimo biegania po lesie i trawach łapał maksymalnie 1 czy 2 kleszcze, w tym roku w ciągu kilku dni przyniósł ich z samego spaceru wokół bloku kilkanaście sztuk. Pomimo zastosowania kropelki. Co prawda miał podany inny preparat niż zazwyczaj, bo teraz kiedy Szelma dostała to co zwykle jest już spokój. Jednak ogrom tego ile ich naznosiła budzi mój strach. I wstręt. Wyobraźcie sobie, że mąż wychodząc z łazienki rzucił do mnie tekstem: ” wdepnąłem w winogrono, które Mati musiał wyrzucić”. Nie chciał mi uwierzyć, że Mateusz tego dnia nie dostał ode mnie owocu, a to co nadepnął okazało się być gigantycznych rozmiarów kleszczem, który najprawdopodobniej najadł się do syta i sam odpadł.
Dziękowałam Bogu, że Mati, który wszystko podnosi i bierze do buzi nie znalazł pajęczaka. Na samą myśl do tej pory robi mi się niedobrze. Teraz po każdym spacerze dokładnie oglądamy Szelmę, a mąż dodatkowo co wieczór głaszcząc ją sprawdza czy aby na pewno nic się nie przyplątało.
To temat złapania kleszcza przez Matiego tak naprawdę spędza mi sen z powiek. Pierwsza myśl jaka się pojawia to co zrobić kiedy znajdziemy kleszcza u dziecka?
Zasada oczywiście jest taka sama jak u dorosłego. Jeśli dziecku wbije się kleszcz staramy się go jak najszybciej usunąć. Jeśli nie potrafimy tego zrobić sami najlepiej udać się do weterynarza. Tak, dobrze czytacie- najlepiej właśnie do lekarza od naszych zwierząt. Wierzcie mi oni mają w tym najlepszą wprawę. Pomysł nie jest mój, wyczytałam to na jednym z forum, ale zgadzam się w 100%. Niestety doświadczenie innych pokazuje, że udając się z kleszczem do przychodni lub na izbę przyjęć możemy spotkać się z niekompetencją personelu medycznego. Dla mnie niewyobrażalne, ale wypowiedzi innych, które przeczytałam nie pozostawiają złudzeń.
Jeśli jednak już musimy zaufać komuś to musimy być pewni, że kleszcz został w całości usunięty. I nie dajmy sobie wmówić, że został kawałek nogi. Kleszcz wbija tylko otwór gębowy. Nogi cały tułów jest na zewnątrz. Szarpanie kleszcza, drażnienie go spowoduje, że wyrzyga zawartość swojego wnętrza prosto do naszego ciała, a to zwiększa ryzyko zakażenia.
Nie każdy zakażony kleszcz nas zarazi. Ale może to już zrobić w momencie ugryzienia. Właściwie jest to loteria i tak naprawdę istotne jest czy w ogóle kleszcz jest nosicielem.
Możemy też skorzystać z ogólnie dostępnych ssawek do wyciągania pasożytów, ale podobno nie wszystkie są skuteczne.
Możemy też skorzystać z ogólnie dostępnych ssawek do wyciągania pasożytów, ale podobno nie wszystkie są skuteczne.
Na forum dowiedziałam się natomiast, zupełnie przypadkiem bardzo ciekawej rzeczy. Takiego kleszcza, którego usuniemy sami, albo pomogą nam usunąć w szpitalu czy przychodni koniecznie włóżmy do czystego pojemniczka i przekażmy do badań. Aktualnie trwa bezpłatna akcja badania kleszczy usuniętych ze skóry na obecność boreliozy. Zajmuje się tym Uniwersytet Medyczny w Lublinie. W skrócie- takiego kleszcza zapakowanego w pojemnik wysyłamy do nich z uzupełnioną ankietą i czekamy na wyniki. Jeśli kleszcz jest nosicielem, wypadałoby się samemu przebadać. Jeśli nie jest nosicielem- możemy odetchnąć.
Więcej o samym badaniu kleszcza, jak to zrobić i gdzie konkretnie go wysłać możecie przeczytać na stronie Fundacji Bartek.
Wiadomo, że nie da się uniknąć wszelkiego kontaktu, bo czasem wystarczy, że zwierze przyniesie do domu czy choćby dziecko wejdzie na trawę i akurat będzie niefart. Myślę jednak, że wybierając się w miejsca szczególnie narażone warto zabezpieczyć się w możliwie jak najbardziej się da.
* grafika użyczona ze strony Wojewódzkiej Stacji Sanitarno Epidemologicznej w Warszawie
Dodaj komentarz
19 komentarzy do "Co zrobić kiedy znajdziemy kleszcza u dziecka"
o jesooo tu bym mogla pisac pisac… Boje sie tak samo jak ty. Szczegolnei ze obie mamy psy w domu. Psy je przynosza niestety i tak ja wlasnie zalapalam pare lat temu. Wbil sie tak dziwnie w plecy ze to tylko mogla sie stac w lozku gdzie i Huga z nami spi:((
Dla Felixa mam specjalny spray na bazie olejkow wterycznych a co za tym idzie nie ma w sobie substancji trujacych.
O taki mamy
&imgrefurl=http%3A%2F%2Fmediando.wepa-apothekenbedarf.de%2Findex.php%3FIdTreeGroup%3D1219&h=219&w=100&tbnid=AMave9j2lbPj-M%3A&zoom=1&docid=ejiWmMxgeVZYlM&ei=OiGKU_OrEKjB7Ab51IDgDA&tbm=isch&iact=rc&uact=3&dur=662&page=1&start=0&ndsp=40&ved=0CFsQrQMwAA
ta historie z winogronkiem tez mialam….:((((
z tej firmy mamy takie okrągłe plasterki nasączone olejkiem eterycznym do przyklejenia np na wózek. Kleiliśmy w ubiegłym roku, ale w sumie sama nie wiem na ile pomagały?
Przez kleszcze od jakiegoś czasu nie za bardzo lubię już wypraw na łono przyrody 🙁
Spadlas mi z nieba bo wlasnie dzis o tym myslalam. Kleszcze to koszmar nienawidze I boje sie szalenie .skad takie paskudztwa sie biora?Sama mam kolezanke ktora miala bolerioze I jak mysle ze komus z moich bliskich mogloby sie przytrafic to mnie paralizuje
jak tylko przeczytałam ten post zaczęło mnie swędzieć całe ciało…brrr!
Boję się tego paskudztwa jak cholera. Moja koleżanka rok temu została ugryziona przez kleszcza, ale zapomniała o tym. Zaczeła puchnąć, chorować, okropnie tyć. Nie wiadomo co było nie tak. Dopiero po ponad roku, po wielokrotnym leczeniu, okazało się że przyczyną jej problemów zdrowotnych była borelioza…
od tej pory macam Filipa jak tylko wracam z leśnego spaceru….Brrr!!!Nie mówiąc o sobie….
O rany!
Żanetko czego używasz do pryskania Matiego? Sama za czymś się rozglądam, w szczególności po tym, jak mój pies miał ostatnio kleszcza, brrr…. Okropnie mnie one brzydzą
Karolinko, rok temu miałam te plasterki, o których piszę wyżej i taki spray z werbeny, kupiony w zielarskim. Capił jak tralalala, pewnie też coś odstraszał. W tym roku dostałam ten giga zestaw od off i jest spray dla dzieciaków to w najgorszych sytuacjach spróbuję tym. A tak to tą werbeną będę psikać.
jako żona weterynarza potwierdzam! zaczął się sezon a wraz z nim mój mąz usuwa kilkadziesiąt kleszczy dziennie;/
bleee tfu nie znoszę tego małego dziadostwa 🙁
Kleszcz wielkości winogrona? O Matko Boska!!!
Niestety moją mamę dopadła właśnie bolerioza…:( dawno temu ugryzł ją kleszcz i choroba uaktywniła się po paru latach. A w niemieckim DrogerieMark można za parę euro kupić test do własnoręcznego wykonania na dziadzie, właśnie pod kątem boleriozy.
Bardzo mi przykro z powodu mamy. Dobrze, że już zdiagnozowane i można leczyć.
O teście pierwsze słyszę. Zaraz poszukam czy w PL też dostępne. No i ciekawe jak z wiarygodnością?
http://www.sos.de/#!/zecken-schnelltest
Chwalą sobie, że 96% , ale jak jest w teorii… Podsyłam linka, myślę, że warto w domowej apteczce coś takiego posiadać w „razie wu”.
Fajny wpis. Koniecznie napisz jakiego środka używacie ?
Pozdrawiam.
My mamy werbenę w sprayu ze sklepu zielarskiego. Pewnie na jakieś większe wypady to już spsikam młodego czymś bardziej chemicznym 🙁
Kleszcze są paskudne. A spotkac można ich wszędzie. My mieszkamy w centrum dużego miasta i na podwórzu pies na trawce łapał kleszcze. Aż strach dzieci z domu wypuścić.
brrr. Nienawidzę kleszczy. Sama w życiu miałam trzy razy. Na szczęście Witek żadnego jeszcze nie załapał, a z przerażeniem patrzę jak biega po trawie.
Jakoś u mnie od zawsze głosno o boleriozie, znam tyle osob z ta przypadloscia, z roznymi konsekwencjami – boje sie ciagle.