Przewrażliwiona mamuśka vs matka wyrodna

Taka myśl mnie naszła sprowokowana pewną sytuacją życiową.
Pisałam ostatnio, że młody podłapał katar. Dla zaprawionych w bojach mam, katar u pociechy to nic z czym by sobie nie poradziły. Ja dopiero się uczę, między innymi dzięki radom innych, doświadczonych mam- blogerek. I nie tylko blogerek.
Pierwsza choroba dziecka, z którą przychodzi nam się zmierzyć to jak pierwszy występ publiczny. Niby znasz swoją rolę, tekst opanowany do perfekcji, a stając przed ludźmi nogi Ci się trzęsą, w gardle zasycha, a w uszach dzwoni.
Tak samo mam i ja w przypadku tego nieszczęsnego kataru. Wiem jak z wrogiem walczyć, mogłabym zrobić doktorat z rodzajów kataru tyle się naczytałam, znam wszystkie możliwe powikłania i choroby do jakich może prowadzić ów, nieleczony.
Jednym zdaniem- od poniedziałku o niczym innym nie myślę jak o tym by ulżyć mojemu synkowi. I strach potworny mnie oblatuje na samą myśl, że ten nieżyt może przejść w coś gorszego.
Od poniedziałku walczyłam ze sobą coby z tym katarkiem nie pobiec do przychodni i tym samym nie wyjść na mega przewrażliwioną mamuśkę. Odciągam katar Fridą, wertuję internet w poszukiwaniu sprawdzonych sposobów walki z tą uciążliwością.
We wtorek zamiast do lekarza potuptałam do apteki- kupiłam nasivin i gdy zobaczyłam, że młody lepiej oddycha uspokoiłam się. Co po chwila sprawdzam mu jednak czoło, czy aby na pewno nie ma gorączki.
W środę było bez zmian. A przepraszam, była jedna zasadnicza zmiana. Zaraziłam się od Mateusza, najprawdopodobniej poprzez Fridę. Wysłałam, więc męża do apteki po aspirator z możliwością podłączenia pod odkurzacz. Dzięki temu gluty wyczyszczone co do ostatniego, więc uspokoiłam się, że przynajmniej katar nie zalega. Znaczy się teraz to już powinno być lepiej. Doraźnie, po lekturze komentarzy i rad włączyłam witaminę C. I jeszcze probiotyk- bo na pewno nie zaszkodzi. Jedna z dziewczyn pisze, że u nich kryzys katarowy zażegnany- po 3 dniach. Super, u nas jutro też powinno być po sprawie, a przynajmniej będzie lepiej.
W czwartek wydawało się, że jest już lepiej. Dopóki szlag nie trafił odkurzacza. Czy można mieć większego pecha? Numer do przychodni już miałam wybrany. Jednak siłą woli po zmierzeniu temperatury (37,2) młodemu uznałam, że sam katar to chyba nie jest podstawa. Wzięłam się za to za swój nos. Przyszedł zamówiony dzień wcześniej nebulizator, więc zaczęło się inhalowanie. I spacery- prawie cały dzień na zewnątrz, bo młodemu się lepiej oddychało. Odkurzacz sam się naprawił. Prawdopodobnie się przegrzał- doszłam do tego po przeczytaniu instrukcji obsługi aspiratora.
Piątek rano. Młody ma opalony policzek po czwartkowych spacerach. Przez to wygląda jakby był rozpalony. Czółko ciepłe, ale czy gorące? Ściągam katar- jakby więcej. Idziemy na spacer z psem. Nie przeszłam 50m i słyszę jak Mati coś tam piska, jak to on z wózka. Zaraz, zaraz, chwila. Nie jesteś przypadkiem zachrypnięty? Oddycha przez buzię, widzę to. Nie, nie dam rady w ten sposób. Jutro sobota, weekend. Mojej lekarki nie będzie. Mąż poza domem. Oszaleje- przysięgam!
Halo, halo?! Dzień dobry, chciałabym umówić synka na wizytę. Tak, jeszcze dziś. Jak najszybciej.
90 minut później wychodzę z przychodni. Mati ma tylko katar. I lekko zaczerwienione łuki w gardełku. W płucach czyściutko. Pani doktor przepisuje wapno w syropku. I zaleca dalej podawać wit.C. We wtorek do kontroli.
Pcham wózek i nachodzi mnie taka myśl. Czy jestem przewrażliwioną, panikującą matką?
Na pewno niedoświadczoną, działającą intuicyjnie. Następnym razem być może podejdę do sprawy na większym luzie i zacznę myśleć o wizycie po 2 dniach, a nie w godzinę po pojawieniu się kataru.
Ale, ale. Z drugiej strony gdybym nie zareagowała i coś się stało. Jakbym przegapiła i rozwinęło się coś poważnego. Wtedy już nie byłoby mowy o przewrażliwieniu. Wtedy byłabym wyrodną matką. Taką co to nie zatroszczyła się o dziecko, nie poszła w porę do lekarza (bo co? bo głupio jej było z katarem?), a cóż innego ma do roboty.
Tak sobie szłam i rozmyślałam. Że czasem taka bzdura jak to, że nie chcemy by nas ktoś wziął za przewrażliwionych może spowodować coś całkiem odwrotnego.
Matka też człowiek, swój rozum ma. Ale czasem w takich momentach, cóż tu dużo mówić trochę nam go odbiera.
Dodaj komentarz
69 komentarzy do "Przewrażliwiona mamuśka vs matka wyrodna"
Ja bym to bardziej nazwała czujnością a nie przewrażliwieniem:)Mama jest zawsze czujna i zatroskana o swoje maleństwo i dlatego nasze dzidzie najbardziej bezpieczne czują się z mamusią:)
O! Trafione słowo 🙂
Dokładnie wiem, co czujesz… kiedy maluch choruje ciężko mi zachować równowagę między zdrowym rozsądkiem a paniką.
Ano właśnie..
Dobrze zrobiłaś. Lekarzem nie jesteś, więc jak są wątpliwości to po to są . Dla mnie problem to mamy , która wmawiaja lekarzowi , że jej dziecko potrzebuje antybiotyków. Np jak mój mial kaszelek to na trzci dzien tez poleciałam do lekarza nie po leki , ale po to żeby zbadał dziecko czy wszystko osuchowo ok.
Szczerze mówiąc ja to nawet jestem za tym aby antybiotyków jak najmniej, ewentualnie w razie wielkiej konieczności.
ja mam dokladnie tak jak Asia zawsze chodze do lekarza po katarku aby ja osluchali, tak dla zdrowia psychicznrgo;-)
właśnie się zastanawiam kto się prędzej wykończy… dziecko od kataru czy mama z nerwów 😉
hehe dacie rade oboje:)) majernkowa masc pomaga pod nosek (najlepiej na noc), ja do tego robie napar z majeranku (tego do gotowania) krople olbas, stawiam kolo łóżka ułatwia oddychanie, mini inhalacja 😉
do tego duza poducha pod głowę – bedzie mogl lepiej oddychac.
Piszesz ze wydzielina jest przezroczysta moze to na zeby, podobno niektore dzieci zamiast nadmiernie sie slinic maja katar… np. my zawsze mamy podobna wydzieline z nosa- teraz znow martwie sie bo trwa to juz prawie 4 tyg. bylismy u lekarza powiedzial ze nic nie zalega wiec ciut mi lzej, fakt pozostal jeden nadal go mamy:(
Madziu stosuję wszystkie te sposoby 🙂
Mam nadzieję, że wkrótce przejdzie, albo chociaż wyjdzie winowajca 😉
trzymam kciuki za szybkie wyjscie winowajcy :* sciskam
:*
Racja. A my w zeszły czwartek byliśmy na szczepieniu.. ale u nas tylko ten katar. Już się zastanawiam czy to przypadkiem nie alergiczny..
Żaneta jeśli Twoja intuicja tak Ci podpowiedziała, to dobrze zrobiłaś.
nawet jak przewrażliwiona, to znaczy gorsza? nie.
lepiej tak niż zbagatelizować i później mieć wyrzuty sumienia, bo to zapalenie ucha, oskrzela, krtań czy inne dziadostwo.
dobrze zrobiłaś, lepiej chuchać na zimne, zwłaszcza przy małym dziecku.
gdy Emilka miała pół roku nagle zaczęła wstrzymywać dość często powietrze, nie wiedziałam co się dzieje.
nie było innych objawów i wezwałam lekarkę.
lekarka nic nie wykrytła, jak się później okazało Emilka miała katar, nic jej z nosa nie leciało, bo wszystko spływało, bo leżała.
Ten nasz katar też taki wrednawy- nie wypływa. I nawet nie przez to, że Mati nie leży, bo staram się go a to w bujaczku, a to oprzeć na podusi, właśnie żeby nie spływał do gardła. Po prostu to jest taki glutowaty katar, że przy oczyszczaniu duża ilość soli, czekam i odciągam. I tak z 5 razy powtórka.
Tak takie rozterki są normalne. Zdrowka dużo :*
(Odkurzacz który sam sie naprawil mnie rozbawil 🙂 )
U nas w domu takie Ci yntelygentne sprzęty 😀
Karolinko, a co się zaniepokoiło? Bo skoro wcześniej był tylko katar to jaki objaw doszedł, który sugerował zapalenie oskrzeli?
Zaczal charczec, na poczatku tak cichutko potem coraz glosniej, poszlismy go osluchac a tam szybko zastrzyk na rozszerzenie oskrzeli, antybiotyk i inhalacje ;(
Dzięki za tą wiadomość, na pewno będę bacznie nasłuchiwać 🙂
Mam w domu euphorbium, sama go stosuję i rzeczywiście mi już przeszło. Na opakowaniu jednak producent podaje, że dla dzieci od 2 roku życia. A widzę, że sporo mam daje pociechom wcześniej. Nie spytałam lekarki… W jakim wieku podawałaś dziewczynkom? A może ja mam ten lek tylko w jakimś innym stężeniu?
Lilka dostawała po 1roku zycia. Jadzia miała 8,5 mca i stosowałyśmy 🙂
Anula
Nie jesteś! Lepiej zapobiegać, niż potem wylądować w szpitalu
Każda troskliwa mama tak ma…
My męczymy się z biegunką i gorączką. Pierwszy raz. I też wszystko dla mnie nowe…
…i pierwszy raz w życiu zaraziłam się od własnego dziecka 🙂
Zdrówka dla Was! Na biegunki warto probiotyk podawać, ale na pewno o tym wiesz 🙂
🙂 oj tak, do walki z biegunką, oprócz probiotyku, dołączyliśmy też kleik marchewkowo-ryżowy z Hippa i nawadniającą kroplówkę do picia. Niestety problem tkwi w tym, że Szymek nie chce wypić niczego. Ciągnie tylko pierś, ale dobre i to.
Dzięki i Wam też zdrówka, a przede wszystkim drożnych nosów 🙂
Nie wiedziałam, żę hipp ma w swojej ofercie taki kleik 🙂 Wiesz, nie dziwię mu się, że nie chce wypić tego płynu nawadniającego- niestety to słona woda 🙁 Raz próbowałam to podać Matiemu po szpitalu gdy dalej miał biegunke- koszmar, za nic nie chciał. Niech powisi na piersi, pójdzie mu na zdrówko, a się nie odwodni 🙂
To jest kolejny, niezaprzeczalny!, dowód na to, że cycuś NAJLEPSZY! 🙂
U nas przed wczoraj Filip miał prawie 40 stopni gorączki, zbiliśmy ją skutecznie czopkiem. Wczoraj było wszystko w porządku, Mały w miarę radosny, bawił się ładnie więc stwierdziłam że nie ma sensu odwiedzać pediatry.. a dziś – masakryczny katar i pokaszliwanie a Mały wygląda jakby Go z krzyża zdjęli 🙁 właśnie śpi a ja jadę do apteki po 'katarek’ i wit. C ! Dzięki Twoim postom wiem co robić :*
Chociaż na tyle zdaje się ta moja „pisanina”. Oby Wam pomogło jak najszybciej- możesz jeszcze spokojnie wapno w syropku włączyć. Czytałam, że dużo mam tak robi, a i moja pediatra nam przepisała- jest bez recepty.
Kurujcie się dzielnie! Dużo, dużo zdrówka :*
Ps. Chyba jakieś wirusy szaleją na nowo 🙁
Mi już ręce opadają bo co chwilę chory. Ubieram Go w sam raz, nie za grubo, nie za cienko, je ładnie, na spacery codziennie a tu masz..
A może to coś z powietrza, alergiczne?
dzięki Aniu :* Sprowadziłaś mnie na ziemię 🙂
Ania dobrze gada:)
Ja chyba jestem przewrażliwiona – przychodzą znajome z dziećmi, swobodnie ze mną rozmawiają, a ja nie dość, że wzrokiem śledzę swoje dzieci, to jeszcze doglądam ich pociechy… Jest to dla mnie niewyobrażalne, z jaką łatwością te mamy prowadzą konwersację zapominając o byciu matką…
Mam to samo!! Ostatnio na warsztatach dziewczynka podraczkowała do stołu i pod nim próbowała wstać. Oczami wyobraźni widziałam jak uderza się w główkę. Trzymałam się krzesła, żeby nie pobiec i jej nie wyciągnąć spod tego stołu. Oczywiście mama stała z boku, ale mimo wszystko to jakiś odruch bezwarunkowy, włącza się i nic na to nie poradzę 😉
Ja też z katarkiem poszłam do lekarza. Po raz pierwszy warto skontrolować i dmuchać na zimne.
U nas katar biało- przeźroczysty, więc póki co staram się zbytnio nie zamartwiać..
A może ząbki Matiemu pójdą?
Przyszło mi to na myśl, zwłaszcza na początku. Ale wkładanie rączek do buzi, ślinienie się z taką samą intensywnością jak wcześniej. Dziąsełka białe w miejscu jedynek, ale nie są rozpulchnione.
Rób to co robiłaś do tej pory i obserwuj:)
Uściski dla Matiego:)
A Tobie dużo spokoju:)
Wiesz co u nas się sprawdza kiedy katar jest infekcyjny i nos jest zawalony? Nawet jeśli mimo częstego czyszczenia, inhalacji i zakrapiania Hania ma problemy ze spaniem, to układam jej główkę wyżej albo nawet sama śpię na prawie siedząco z Hanią położoną na mnie. Wówczas katar nie zawala jej nosa i zatok a spływa.
dzięki Aniu, będę starała się go układać tak jak piszesz :**
Daj znać czy i u Was się to sprawdziło:)A może wpadniesz jeszcze na jakiś inny pomysł:)
Dam na pewno 🙂 A zastosujemy się z przyjemnością, bo uwielbiam zasypiać z młodym na brzuszku 🙂 Tylko, że już coraz cięższy niestety się robi ;0
ja jestem przewrazloiwiona matka na 1000% i wiesz co dobrze mi z tym, bo lepiej wczesniej niz za pozno – to sa tylko malutkie istoty a ja lekarzem nie jestem, ja zawsze panikuje, maz sie ze mnie nabija i wszyscy wkolo ale ja wole dla swietego spokoju isc do lekarza, zbadac…niz potem zapalenie pluc leczyc
zgadzam się!
Jak tam jak Ala katar dostała to na 2 dzień do lekarza poszłam i się nie czaiłam:) Dostałyśmy kropelki i już na drugi dzień było nieco lepiej. Teraz po katarku ani śladu:)
Co do tego aspiratora co to się do odkurzacza podłącza to dla mnie to jakaś magia:) nie wyobrażam sobie tego:)
Zdrówka dla Ciebie i Matiego.
PS: Filmik u nas już działa:)
Powiem Ci, że tym do odkurzacza jest tysiąckroć łatwiej. Poza tym nie zarazisz się tak łatwo jak tym zwykłym do ust. Polecam 🙂
Gorzej, że Mati teraz jak tylko włączę odkurzacz zaczyna płakać, bo wie co go czeka 🙁
im dziecko większe, tym mamina skorupa twardsza. Przy pierwszym katarku spanikowałam i od razu do lekarki poszłam. Dostałam szczegółową instrukcję postępowania i zwracania uwagi na inne objawy. Zapamiętałam. Z kolejnymi już nie szłam, a instrukcji się trzymałam. Na szczęście były to tylko katarki i przechodziły w ciągu 5 dni. Być czujnym rodzicem to często być mądrym rodzicem. Nie boję się posądzenia ani o przewrażliwienie, ani o wyrodność. Moje dziecko jest dla mnie najważniejsze i nie obchodzi mnie co myślą inni :))))
Po 18 latach to już skorupa jak u żółwia 😉
Moim zdaniem to normalne, żadna mama nie chce, by jej dziecko się męczyło, tym bardziej takie malutkie, co nie powie co mu jest. Ale im dziecko starsze tym będziej lepiej (chyba) będziesz już mieć jakieś tam doświadczenia, ale jeżeli zapala się lampka kontrolna iść do lekarza, zawsze warto dla własnego sumienia:)
Jak dobrze wiedzieć że nie jestem w tym sama…ja co prawda z katarem do learza zaraz nie biegłam ale przewrażliwiona byłam strasznie…przeszukiwałam internet szukając tysiaca sposobów na jakąs tam dolegliwość…teraz już sporo rzeczy wiem i coraz mniej rzeczy mnie niepokoi…ale jeszcze nie tak dawno..moze z 2,5 m-ca temu sam poleciałam z Wikusią do lekarza bo miała stan podgorączkowy i katar.
zanim zostałam mamą, miałam na temat tego czy dziecku coś rzeczywiście jest czy nie, dużo do powiedzenia; zawsze do siostry: nie panikuj przecież to tylko katarek:) zostałam matką i wszystko się zmieniło: katarek, kaszelek, paluszek, główka 🙂 zawszę idę z nim do lekarza…
Przed Mateuszem też tak podchodziłam i się dziwiłam mamom. Katar mnie nie ruszał, a teraz… Ehh jak to się zmienia 😉
Kochana ma! Nie jesteś przewrażliwioną mamuśką.:)
Uważam, że nie należy bagatelizować takich objaw i po prostu iść do przychodzi dowiedzieć się co i jak dla własnego świętego spokoju, coby można spać później spokojnie:)
Twoja reakcja była w 100% normalna i naturalna.
Pozdrawiam!:)
Oj tam przewrazliwiona od razu… czujna lto chyba lepsze slowo 🙂
Wszystko co napisalas wtzej znam z walsnej autopsji 😉 i juz sama wiem ze z drugim, trzecim dzieckiem (czy ile ich tam bedzie) bedzie juz latwiej…
sciskamy
Pierwsze choróbsko jest zawsze najgorsze. Choc nie tylko, ile ja się na zastanawiałam czy ta kupa jest w porządku czy nie ?
Dobrze że poszłaś z Mateuszkiem do lekarza,zrobiłaś to co podpowiedziało Ci matczyne serce.Pozdrowienia,całuski:)***b
zadna mama nie jest przewrazliwiona jezeli chodzi o zdrowie wlasnego dziecka 😉
zgadzam się z Tobą w 100%
Ooooch, skąd ja znam to uczucie! Ostatnie noce to czuwanie – czy Bruno się nie dusi – charczy jak gruźlik, czy oddycha, noszę go na rękach, zamartwiam się, że nie je… Mamy specyficzną sytuację, ale uczucia te same… I tak usłyszałam od znajomej – wyluzuj, nie przesadzaj… Wkurzyło mnie to na maksa!
Nie jest na moim miejscu, nie wie co czuję!
Kochamy swoje dzieciaczki, dbamy o nie, martwimy się.
Nie widzę w tym żadnej przesady.
Całuję !
My mamy taką prawidłowość, że zawsze jak się coś niepokojącego dzieje to w czw/piątek – i zwykle idę na konsultacje w obawie że w weekend może być już za późno – Ale z czasem (przerobione na przykładzie) nauczyłam się czytać synka „jak książkę” – i staram się reagować w odpowiednim momencie…
Lepiej zapobiegać, niż potem płakać…