Kontrowersyjnie
Nie, nie będzie niestety dziś na temat spotkania, na którym mieliśmy przyjemność być wczoraj.
Chciałabym pokazać Wam jak dobrze się bawiliśmy, jednak zawaliłam w pewnej kwestii i cóż… muszę czekać na zdjęcia od fotografa. Także, proszę o cierpliwość, a już wkrótce opowiem Wam własnymi słowami jak było. Fotorelacja natomiast będzie…widziana oczami kogoś innego 🙂
Tymczasem… pojawił się w sieci dość ciekawy wywiad z Magdą Karpienia- liderką La Leche Leauge.
Zainteresowanych odsyłam pod TEN adres.
Jednak nie będzie o karmieniu piersią jak pewnie niektórzy z Was wywnioskowali. Będzie natomiast o pewnych kontrowersjach, które ono budzi.
Tak się składa,że od jakiegoś czasu uczestniczę w życiu pewnej grupy mam na facebooku. Spotykają się tam mamy z moich okolic, wymieniają doświadczeniami, poglądami, umawiają na wspólne spacery itp.
Fajna sprawa, nie powiem. Jednak jak każde większe skupisko ludzi pociąga za sobą odmienność poglądów. Do tej pory było cicho i spokojnie. Zawrzało po podlinkowaniu owego wywiadu.
Mamy karmiące piersią kontra mamy butelkowe. Nic dziwnego, wiadomo bowiem, że gdzie temat się nie pojawia, pojawia się też wymiana zdań i poglądów, czasem dochodzi do kłótni.
Zwykle nie uczestniczę w takiej wymianie zdań, nic mi do tego. Jednak dziś temat karmienia piersią przywołał nieco inny, dość mocno powiązany, a mianowicie:
Zaczęło się tak:
„Ja uważam, że karmienie piersią do najprzyjemniejszych (zwłaszcza na początku) nie należy, więc nie dziwię się że część kobiet nie chce tego robić i nie powinno się ich tak ostro krytykować… W końcu nie można z kobiet robić męczennic, które wszystko poświęcają dla dobra dziecka”*
Przyznaję, gotuję się wewnętrznie słysząc bzdury tego typu. I wierzcie mi, nie chodzi mi o sposób karmienia, bo nic mi do tego jak karmi moja sąsiadka czy koleżanka po drugiej stronie kabla.
Nie jest to post o karmieniu. Rozchodzi się mi o ten zarzut poświęcania się. Nagle z macierzyństwa robi się wielkie halo.
Możliwe, że wiele z Was się ze mną nie zgodzi, jednak osobiście wychodzę z założenia, że jeśli kobieta decyduje się na posiadanie dziecka to robi to w pełni świadomie. Tym samym godzi się na wszelkie obowiązki czy niedogodności (zwał jak zwał) jakie macierzyństwo ze sobą niesie.
Dla mnie macierzyństwo to swego rodzaju poświęcenie.Żeby była jasność- naturalne poświęcenie nie mające związku z męczeństwem. Owszem, bywają trudy w wychowaniu, jednak nie o to mi chodzi. Poświęcamy pewien etap w życiu, by wkroczyć w następny. Zgadzam się- matka po porodzie nie przestaje być człowiekiem. Ale jest człowiekiem, który bierze odpowiedzialność za życie drugiego człowieka i tą ją różni od tego kim była przed poczęciem.
Specjalnie piszę „przed poczęciem”- już wtedy jesteśmy odpowiedzialni za życie tej małej istotki. I przecież dbamy o tego małego człowieka starając się dobrze odżywiać, chodzimy na badania, wizyty kontrolne. Ba! Myślimy o tym jak wyposażyć mu pokoik, kupujemy wszystkie niezbędne akcesoria, ubranka.
Chcemy dla niego jak najlepiej. A gdy przychodzi na świat poświęcamy mu czas, tulimy, pielęgnujemy, dbamy. Jest to całkowicie normalne, naturalne. Gdy dziecko dorasta również dbamy o jego edukację, rozwój fizyczny, umysłowy.
Na każdym etapie życia w pewien sposób (mniejszy bądź większy) poświęcamy siebie, nasz czas, uczucia i pieniądze. Czy robię z siebie w związku z tym męczennicę? Nie. Decydując się na dziecko byłam w pełni świadoma „z czym to się je”. Wszystko co robię, robię między innymi dla jego dobra. To, że karmię piersią jest w moim rozumowaniu najlepszym co mogę mu dać. Nie robię z siebie w związku z tym męczennicy, która zacisnęła zęby, gdy bolało, a teraz się wymądrzam.
Mateusz jest moim dzieckiem, więc muszę zadbać o to by zaspokoić każdą jego potrzebę, sam przecież nie potrafi. Wiadomo, że z biegiem lat stanie się coraz bardziej niezależny. Ale teraz jestem tu, jestem jego mamą i jestem mu potrzebna.
Czy narzekam? Oczywiście, że nie! Tak jak każda inna matka bywam niekiedy zmęczona, boli mnie kręgosłup, nie wyśpię się czy zamartwiam, że młody nie zrobił kupki od 3 dni.
Ale do głowy by mi nie przyszło, aby w związku z tym urządzać sobie z inną mamą licytację- która to ma gorzej w życiu. Czym innym jest ponarzekanie sobie chwilowe, wyrzucenie z siebie pewnych frustracji niż ciągłe marudzenie i biadolenie nad sobą jak mi źle. I robienie z siebie męczennicy.
W takich przypadkach zadaję sobie pytanie
„po co kobieto decydowałaś się na dziecko?
bo wypadało, bo metryczka stukała przypominając, że to już ostatni dzwonek?”
*słowa należą do jednej z grupowych mam- pozwalam sobie je anonimowo przytoczyć
od siebie dodam, że mimo wszystko doszłyśmy z ową mamą do porozumienia- ręce zostały na zgodę podane. Nikt mi na odcisk nie nadepnął, jest to po prostu zbiór moich przemyśleń w temacie.
Dodaj komentarz
50 komentarzy do "Kontrowersyjnie"
Ja to robię z siebie niezłą cierpiętnicę – nie dość, że bolało na początku, a karmiłam, to jeszcze teraz mnie boli i nadal nie myślę o odstawieniu haha 😀
A ja nie robię z siebie cierpiętnicy, a bohaterkę 😛
O tak, Matka Polka bohaterka- zdecydowanie lubię to! 🙂
No a gdzie tu bohaterstwo?
Rozumiem, że to ironia?
Z lekkim przymrużeniem oka 😉
od bohaterstwa do męczeństwa krótka droga…
Anonimie tak jak pisze Żaneta z przymróżeniem oka 😉 Trochę o tym u mnie było, że niektórzy chcą ze mnie robić bohaterkę, bo jestem niepełnosprawna, bo przeżyłam „milion” kryzysów, a ja głośno mówię, że żadna że mnie bohaterka. Jestem po prostu mamą 😉
Ja twego typu dyskusje juz nie wchodzę.. Niech każdy ma swój pogląd, swój sposob… Nie podnosze tematu jak ktos rozpocznie. Nie odpowiadam ba zaczepki… Dobrze, ze tez tego nie robisz… Przemyślenia swoje mam.. Buziaki..
PS No czekam na te relacje 🙂
lepiej nie zaczynać, temat rzeka, podobnie jak RB czy KP itd.
ps. też czekam an relację 🙂
Ja bym chciała karmić piersią 🙁 a teraz nie dość że piersią karmić nie mogę to i mleko modyfikowane jej szkodzi :'(
Już sama nie wiem co robić to tym bardziej jak słyszę dyskusję o karmieniu dzieci i kłótnie to mam ochotę palnąć te babki patelnią żeby się obudziły.
„matka polka męczennica”to styl życia…
hm… chyba nie każda kobieta powinna mieć dziecko…
Ja karmie juz prawie 2 lata i mam serdecznie dosyc, ale mała chce i mała ma – w końcu Ona sama na świat sie nie prosiła. Wszystko dla dzieci 🙂
ja jestem trochę taka matka polka męczennica:) po prostu tak mam i byłam nią już wcześniej przed pojawieniem się Ady:) oczywiście tu u mnie taka postawa jest jeszcze nakręcana przez osoby postronne którym opowiadam jak mi ciężko, ile to nie spałam, ile wysiłku kosztuje chodzenie do pracy przy jednoczesnym karmieniu piersią:)
Wierzę, że na pewno bardzo dużo wysiłku kosztuje. Odciąganie pokarmu, zastanawianie się czy wystarczy…
łoo matko już nie będę marudzić, przywołałaś mnie do porządku 😉
To przez ten śnieg:D
Dobrze, że wiosna idzie 😛
PS. Żeby nie było też czasem marudzę…pod nosem 😉
A ja nie rozumiem gdzie tu jest punkt zapalny- laska napisała że nie widzi celu robienia z siebie męczennic – no bo komu taka matka karmiaca robi łaskę że karmi swoje dziecko? sobie? jemu? całej populacji? bez przesady.
Ja zrozumiałam to tak, że ona nie rozumie tych zachwytów typu : o jeju, rodziłaś 34 h i urodziłaś jesteś świetną matką.. albo że dziecko 'zjadło’ ci pół sutka, najważniejsze że karmisz, jesteś taka dzielan bo robisz to dla swojego dziecka.
Według niektórych to jest niemalże definicja bohaterstwa.
Dla kogoś postronnego to zwyczajna heroizacja i rzucanie wielkich słów na małe rzeczy.
🙂
No widzisz, ja tego nie doczytałam, cytuję : A skoro ja karmię dalej to albo nie bolało mnie wystarczająco (taka wypowiedź padła w moją stronę), albo widocznie jestem męczennicą (to już odczytałam między słowami).
Innej opcji nie ma
faktycznie, to bez sensu.
ta wyrwana z kontekstu wypowiedź na górze naprowadziła mnie na mylące wnioski 😉
zgadzam się z Tobą w takim razie.
Rzeczywiście, nie pomyślałam, że zdanie to może być w ten sposób odebrane.
zgadzam sie z kazda literka:*
Moje zdanie jest podzielone…
Ale powiem Wam, że tu w UK, jak kobieta karmi piersią to jest wręcz jakieś guru – fenomen… Jak poszłam do przychodni, pielęgniarka traktowała mnie jak zło konieczne, ale jak powiedziałam, że 4 m-c karmię, to nagle z ręki miała mi jeść 😀
Tu się idzie na łatwiznę – zresztą w Polsce często głównym powodem karmienia piersią jest aspekt ekonomiczny. Tutaj każdego stać na mm…
Tak samo nikogo nie dziwi widok ciężarnej z papierosem :/
Niestety i u nas widok ciężarnej z papierosem nie należy już do rzadkości 🙁
Ooo właśnie dziś z mężem podniosłam temat poświęcenia dla bąbla – akurat kokosiła się z nami w łóżku, pełzała, siadała, wstawała, a mężu głaskał mi brzucho i rozstępy, jakie pozostawiła po sobie ciąża… i tak stwierdziliśmy, że dla tej istotki małej warto poświęcić ciało, odwiesić na kołek chwilowo karierę, przesunąć w czasie podróże, poświęcić swoją wolność i nieograniczenie… Ba! I z chęcią jeszcze więcej rozstępów przyjmę, byleby tylko moje dzieci zdrowe były 🙂
Dokładnie! Podpisuję się pod każdym słowem 🙂
Tak, tak, i jeszcze raz tak! :* super to napisałaś!
dziękuję 🙂 choć i tak ile razy czytam co napisałam, zastanawiam się czy udało mi się przekazać to co rzeczywiście chciałam?;)
Taka to jest natura matek, która tak na prawdę wychodzi jednak dopiero po urodzeniu dziecka. I opcje są dwie, albo ja mam gorzej niż masz ty czyli „twoje cierpienie w porównaniu z moim cierpieniem jest doprawdy śmieszne” , albo opcja „ja mam tak dobrze jak ty nigdy mieć nie będziesz bo moje dziecko jest genialne/spokojnie/idealne” (lub jeszcze innych wiele opcji do wyboru).
Niestety matki mają to do siebie, że uwielbiają być najlepsze czy to w cierpieniu czy w szczęściu.
Kurczę, teraz się zastanawiam, do której grupy się zaliczam 😛
Hahaha często nawet przed sobą wstyd się przyznać, a czasami kiedy nie możesz innych przebić ani w jedną ani w drugą stronę przechodzi Ci 😀
Ja mam nadzieję że jestem po środku, nie narzekam na moje dziecko czasami na sytuacje nie twierdzę też że mam najlepiej itp.
ale z drugiej strony: kiedy jest ciężko nie móc się nawet pożalić w towarzystwie tych, które powinny nas rozumieć? czyli innych mam? skoro nie ma tego zrozumienia często gdzie indziej…
nie chodzi o gorszy dzień, wyżalenie się czy wyładowanie emocji, przecież to normalne, że nie codziennie jest różowo. Tylko takie udowadnianie sobie na siłę, że ja to na pewno mam gorzej 🙂
Temat faktycznie kontrowersyjny..jedne mamy karmią butelką bo nie miały wyjscia a inne karmią butelką bo nie chciały piersią. Ja Wikusię karmiłam piersia krótko..potem mleko zaczęło zanikac mimo że pobudzałam piersi laktatorem….pogodziłąm się z tym ale miałam chwile zwątpienia…teraz karmię piersią ale wieczorem podaje butelkę…dlaczego???bo syn się nie najada tym co mam w piersiach…ale jestem na dobrej drodze by to zmienić…Co do bólu to faktycznie boli ale nigdy nie traktowałam tego jako poswiecenie się…mimo bólu karmię z przyjemnością:)))
Kto jak karmi to jego indywidualna sprawa. Tylko wciąż nie rozumiem dlaczego jeśli dana mama np. ja napisze, że kp, bo wg MNIE to najlepsze wyjście to inna mama kb od razu podsumuje mnie, że albo jestem męczennicą albo od razu się wywyższam. Mówi się tyle o terrorze, a w takim przypadku czasem nie mam ochoty się przyznać w jaki sposób karmię, bo ten terror raczej jest kierowany w moją stronę.
Nie wiem dlaczego nie potrafimy się szanować nawzajem 🙁
Brawo! Podpisuję się pod tym obiema rękoma, ale w tego typu dyskusje się już nie wdaję. Swojego czasu wyraziłam własne zdanie też w jednej z maminych grup. Zostałam zaatakowana przez pseudomatki – ekspertki od siedmiu boleści i hipokrytki zarazem, które całymi dniami siedzą przed TV albo fb i biadolą, że macierzyństwo im nie leży. Szkoda słów…
Też zauważyłam, że atak jest ulubioną bronią niektórych mam 🙁 A przecież można kulturalnie, z życzliwością… 🙂
I właśnie o to czerpanie pozytywnej energii z macierzyństwa się rozchodzi- warto o tym pamiętać :))
Poleje ci kawki w najbliższym czasie…:) dobrze się tu rozprawiłaś z tematem:)
Z mleczkiem poproszę 😀
Hmm… jak widać nie wszyscy mają zdrowe podejście do macierzyństwa. Są tacy, którym dzieciaczek przeszkadza w życiu.
Tak, jak Ania nie wchodzę już w takie dyskusje, szkoda baterii. Nie lubię natomiast oceniania i wartościowania co lepsze, co gorsze, ale post potrzebny jak każdy inny w Twoim wydaniu;-)
Matkom Polkom Męczennicom mówimy stanowcze NIE! 🙂
a ja walczę o karmienie piersią… ;(
Bardzo mocno zaciskam kciuki, aż pobielały. Na pewno się uda! :*
Dobrze, że się udało. Niestety mimo akcji kp personel w szpitalach nie zachowuje się pod tym względem jakby im zależało zbytnio na tym 🙁
widzisz ja mimo zaciskania zebow przegralam walke o kp, takie szufladkowanie jest krzywdzace…
nie tylko matki cierpiace na bole piersi na poczatku traktowane sa jak meczennice…rowniez matki karmiace dlugo. nie raz spotykam sie z opinia, ze powinnam juz zaczac zyc dla siebie, ze to mnie zniewala itp. nic podobnego. jak dla mnie to wygoda i osczednosc czasu ( z ktorej niestety nieldugo rezygnuje ). Duzo wiekszym „meczenstwem i poswieceniem ” sa dla mnie rzeczy wynikajace z braku pieniedzy na wychowawczym, choc to nie wina dziecka tylko systemu. To przez ten brak pieniedzy wlasnie musze rezygnowac z wielu rzeczy. Nie przez macierzynstwo.
Polacy to dziwny naród. Lubią po prostu publicznie: cierpieć, oburzać się, obrażać, targować. licytować… I to jest smutne.