Tabu

Mam za sobą tzw. „przegląd podwozia”, czyli pierwszą wizytę poporodową u ginekologa.
Mimo, że połóg przebiegał u mnie książkowo trochę się stresowałam.
Zwłaszcza jedna myśl wkradała mi się w głowę wywołując pewne obawy.
Otóż jakoś 4 tygodnie po porodzie coś dźwignęłam, nie jakoś specjalnie ciężkiego jednak w „złej” pozycji. Złej- czyli w pozycji przy skłonie na nieugiętych nogach w kolanach.
Od tamtej pory niestety poczułam, że nie jest tak jak było wcześniej. Coś mi nagle zaczęło przeszkadzać gdy stałam i chodziłam. Przy leżeniu i siedzeniu nic takiego nie miało miejsca.
Przestraszyłam się nie na żarty, w końcu sporo wcześniej słyszałam, żeby unikać forsowania się podczas połogu. Jednak jeszcze większe obawy mnie naszły po lekturze w internecie.
Naczytałam się o wypadających narządach rodnych, ich plastyce, nietrzymaniu moczu itp.
Przewertowałam chyba milion stron, na których wszędzie jedne i te same informacje, które szczerze mówiąc nie sprawiały, że poczułam się bogatsza w wiedzę czy coś mi rzeczywiście jest i mam panikować czy spokojnie- to wszystko to jest naturalna kolej rzeczy po porodzie.
Ogólnie zauważyłam, że problem z mięśniami dna macicy po porodzie, to takie trochę tabu.
Przed porodem nikt nie mówi, że np ochrona krocza podczas porodu przez położną lub szybki poród mogą prowadzić do późniejszych problemów z mięśniami narządów rodnych.
Żeby było jaśniej,chodzi o te mięśnie, o które możemy zadbać w bardzo prosty sposób poprzez ćwiczenia Kegla.
O samych ćwiczeniach na pewno sporo z Was słyszało, ja również. Ale czemu tak mało mówi się o samej profilaktyce, o możliwych powikłaniach porodu? I to nie tylko porodu naturalnego, bo problem może wystąpić również w przypadku porodu poprzez cięcie cesarskie.
Chodzi o napór dziecka na kanał rodny, jego waga powoduje obniżanie się szyjki macicy w trakcie ciąży.
W przypadku porodu sn dochodzi jeszcze kwestia rozciągania się mięśni.
Zgłębiłam temat i okazuje się, że na Zachodzie, w takich krajach jak Niemcy czy Francja, a także w Anglii kładzie się duży nacisk na możliwość edukacji i rehabilitacji kobiet po porodzie. Właściwie każda kobieta jest instruowana jak takie ćwiczenia wykonywać, ma możliwość ćwiczeń pod okiem rehabilitanta. Kobieta może się też zapisać na zajęcia z instruktorem, coś w rodzaju fitnessu dla kobiet po porodzie. W cięższych przypadkach gdy już dochodzi do problemu ze zwiotczeniem mięśni i obniżenia narządów lekarz zleca rehabilitację specjalnym urządzeniem z impulsami elektrycznymi. Przyrząd ten przepisywany jest na receptę i refundowany w jakimś stopniu przez państwo.
A u nas jak sprawa wygląda?
U nas to już troszkę inna bajka.
Dobrze jeśli lekarz w ogóle poinformuje o możliwości ćwiczenia samemu w domu.
Moja lekarka np poinformowała mnie, że na chwilę obecną sytuacja wygląda jak u większości kobiet i ćwiczenia wykonywane 2-3 razy dziennie sprawią, że wkrótce wszystko wróci do normy. Że taki stan może się utrzymywać nawet do 6 miesięcy. Zwłaszcza jeśli karmię piersią, bo wtedy poziom estrogenów jest niższy, a to one między innymi wpływają na poprawę w tej kwestii.
W internecie doczytałam, że dla mam, które nie karmią istnieje możliwość przepisania tego hormonu w postaci pigułek.
A co jeśli sprawę się zaniedba?
Niestety, wróżba na przyszłość nie jest optymistyczna.
Z każdym kolejnym porodem problem się pogłębia.
Dlatego kobiety w okresie menopauzalnym mają problemy z nietrzymaniem moczu, wypadaniem narządów,różnych zakażeń co niestety niejednokrotnie prowadzi do usunięcia macicy.
Istnieje jeszcze możliwość plastyki narządu rodnego, jednak w przypadku gdy kobieta myśli o kolejnej ciąży nie ma ona najmniejszego sensu, gdyż po porodzie problem powróci.
Dla mnie to wszystko jest przerażające.
Zastanawiam się dlaczego tak mały nacisk kładzie się na edukację kobiet w tym zakresie. Dlaczego nie mówi się o powikłaniach poporodowych?
Przecież wiedza ta nie wpłynęłaby w żaden sposób na współczynnik rozrodczości w naszym kraju tylko uświadomiłaby kobietom, że profilaktycznie można problemowi zapobiec poprzez ćwiczenia jeszcze będąc w ciąży. Że ochrona krocza jest ważna, jednak nie ma co na siłę opierać się przed nacięciem? Tymczasem mam wrażenie, że panuje powszechna nagonka na tego typu zabieg i większość kobiet ma zakodowane, żeby dać się naciąć tylko w przypadku konieczności tj. tylko wtedy gdy dziecku coś będzie zagrażać.
Dlaczego nie myśli się o nas, kobietach?
Przecież poza tym, że jesteśmy mamami, jesteśmy również kobietami.
Dla nas samych, dla naszych partnerów.
Dodaj komentarz
35 komentarzy do "Tabu"
Istotna kwestia, bo fakt o tym się rzadko mówi… ja zaczęłam ćwiczyć… już w ciąży, gdyż informacje znalazłam w mojej książce o ciąży, jednakże to nie uchroniło mnie przed nacięciem:(
Też się boję zajrzeć, jednak dostałam od ginekolog maść do smarowania, bo mi się blizna w środku zrobiła po zszyciu i chcąc nie chcąc będę musiała. Chyba, że będę trafiać po omacku..
Z tego co wyczytałam gdzieś na portalu dla mam w ciąży to z 2 złego lepsze jest napięcie krocza niż samoistne pęknięcie i podobno pęknięcie dużo gorzej się goi bo często podobno dochodzi też do pęknięcia w okolicy odbytu, słyszałam też o pęknięciu zwieracza, rzekomo położne widzą czy jest konieczność nacięcia czy też nie.
Ja byłam tak ciekawa, że zajrzałam… jak jeszcze były szwy, no trochę mnie to przestraszyło, ale nie było najgorzej, po porodzie tak do 6 miesięcy rana była wyczuwalna przy myciu i czułam ją na zmianę pogody, teraz nic
Ja też jak teczowa mama ćwiczę już w ciąży złapałam nawyk po szkole rodzenia!
Bardzo dobrze, na pewno w las nie pójdzie 🙂
dzieki bogu mnie ta sprawa zupełnie nie dotyczy 🙂
jestem po 2 cesarkach jak juz wiesz i w tym temacie niestety mam mało do powiedzenia..
A wiesz, że miałam tak samo? Ja w połogu nie się nie oszczędzałam niestety:/ też nie bardzo miałam jak ale to inna historia…pamiętam jak sama czytałam i jak przerażona szłam na pierwszą wizytę…..Również się okazało, że niepotrzebnie się bałam. Teraz przydałoby się iść znów na kontrolę…Muszę się wybrać:)
Ja ćwiczyłam Kegla już w ciąży, ale i tak teraz muszę się nieźle „rehabilitować” by przywrócić mięśnie do akceptowalnego stanu…
Wydaje mi się, że temat jest tabu gdyż u nas panuje przekonanie że społeczeństwo jest głupie i, że o ile nie przedstawi mu się czegoś w samych superlatywach nie zdecyduje się na to. Dlatego jest pozytywny nacisk na poród SN, ochronę krocza, oraz…karmienie piersią. Wydaje mi się, że byłoby dużo lepiej, gdyby oprócz zalet przedstawione były trudności – nie po to by kogoś zniechęcić, ale by uniknąć przyszłych rozczarowań… Po prostu lepiej być przygotowanym, a nie nastawionym hurraoptymistycznie
Dobrze to ujęłaś!
Niestety. Przykre, ale prawdziwe…
Ja idę w przyszłym tygodniu..
a jak stosunki ?
Jeszcze nie podjęte 😉
bo slyszalam ze karmienie piersia wplywa negatywnie na nawilzenie tych okolic i w sumie u mnie tak wlasnie jest 🙁
Tak, wspominała moja ginekolog o tym i polecała żele nawilżające.
w miarę szybko wróciłam do formy, teraz chyba Kegle działają lepiej niż przed porodem…. mam za to inny problem, pękł mi jeden z zewnętrznych szwów parę dni po porodzie, zrosło się nie taki jak powinno, na szczęście mi i mężowi to nie przeszkadza.
To prawda, rzadko się o tym mówi, a o mięśniach Kegla słyszałam i czasem ćwiczę, ale jak narazie zdecydowanie niesystematycznie.
Dobrze, że piszesz na ten temat 🙂 Ja dużo tez o tym czytałam, ale zdecydowanie nie potrafię być systematyczna.. Jak ćwiczę parę dni to potem zapominam i przypomina mi się po paru tygodniach.. A Ty całą ciążę regularnie ćwiczyłaś?
A gdzie tam. Jak mi się przypomniało to i owszem…
Nie słyszałam o tym.
własnie widziałam twoją wpłate dla Karolka 🙂 Ogromne dzięki!! Mamy juz 106 % świetny wynik, ale zbieramy dalej 🙂
Dobrze że poruszyłaś ten temat…ja niestety o tym nie wiedziałam…moje mięśnie pozostawiają wiele do życzenia…problem zaczął się po porodzie..bardzo szybkim…i teraz bedąc w drugiej ciąży i jeszcze przed nią zaczełam odczuwać skutki…:(
Bardzo mi przykro, musisz więc ćwiczyć. Mam nadzieję, że dzięki temu problem się rozwiąże.
rzeczywiście temat tabu.
ja starałamsię ćwiczyć, ale całkowicie niesystematyczna jestem, więc raczej ćwiczyłam mniej niż więcej.
a co do forsowania się podcza połogu to akuratnie mama mnie nastraszyła krwawieniem wewnętrznym itp. dlatego aż do wizyty u lekarza nic nie dzwigałam, co było troche problematyczne.
Ja cwiczylam od 2 trymestru moj lekarz tak mnie nastraszyl , ze cwiczylam cała ciążę . Teraz tak mi weszło w krew ze ćwicze już prawie nieświadomie 😉
Dobrze by było gdyby wszyscy lekarze tak „straszyli” swoje pacjentki. Na pewno mniej kobiet miałoby później problemy po porodzie.
Gratulować pieczątki w Karcie Pojazdu!
Temat znany przerabiany na szkole rodzenia – u mnie ciąża rozwiązała wiele problemów natury kobiecej – i jest lepiej niż przed…
Ale za to pamiątka w postaci uśmiechu blizowego została (CC) i w „kącikach” jest trochę znieczulała…choć już przywykłam…
U nas na szkole rodzenia też o tym wspominała położna, ale chyba jakoś mało przekonująco. Pamiętam, że mówiła o nietrzymaniu moczu na starość i o problemach z prostatą u mężczyzn- bo jakby nie patrzeć mięśnie te działają też i u nich.
To u nas wykładowcy troszkę bardziej się przyłożyli :))))
Pozdrawiam:)
Ja rodziłam w szkocji bo tu mieszkam. Edukacja jest dużo ulotek , informacji itp. Ale nic pozatym , choć to bardzo dużo. Dostałam ulotkę jakie ćwiczenia wykonywać po porodzie i ćwiczyłam, śpiąca, półprzytomna itp. Naprawde warto . Bardzo szybko wróciłam do siebie. Warto warto. … Jest dużo informacji w sieci bo w polskiej służbie nawet z edukowaniem mamy problem. Pewnie nie w każdej placówce.
Asiolek
No właśnie o to mi chodziło, choćby nawet o ulotki. U nas nawet tego nie ma. Edukują w tysiącu innych tematach, a o tak ważnym się zapomina.
A jak to jest po naturalnym porodzie? panuje opinia, że kobieta jest „luźniejsza”. Rozumiem że ćwiczenia własnie mięśni kegla pomoże powrócić do „stanu sprzed” ale obawiam się że już nigdy nie będzie tak samo :(. Czy wasi panowie coś mówili, drogie mamy? sama jestem w ciąży i tego się obawiam po powrocie do „tych rzeczy”.
Nie wiem czy ćwiczenia Kegla powodują, że kobieta robi się węższa, na pewno wpływają na całokształt narządów i ewentualne powikłania pociążowo/poporodowe. Nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytanie, ale niejednokrotnie czytałam, że sex po porodzie sprawia dużo więcej satysfakcji niż ten przed. Więc może nie ma się czego obawiać? 🙂