Jak dobrze trafić z prezentem? Nasze hity prezentowe roku 2016

Z prezentami jest jak z obiadem. Dobrze jest dobrze zjeść, gdy nie trzeba gotować. I wymyślać, bo to dla mnie zawsze największy problem. Gdy z ust męża pada pytanie „co na obiad?” odechciewa mi się wszystkiego. I z prezentami jest podobnie. Gdy wiem, że ktoś o czymś marzy to ograniczać mnie może jedynie budżet. Gorzej gdy trafiamy na kogoś, kto już wszystko ma, nic mu nie jest potrzebne, niczym specjalnym się nie interesuje. Można oczywiście obdarować taką osobę mniej wymyślnym (czyt. oklepanym) prezentem, ale ja zawsze staram się, aby mój dar sprawił drugiej stronie przyjemność. Tylko, że zazwyczaj dylemat co dać sprawia, że długi czas zastanawiam się, jeszcze dłuższy szukam i zdecydowanie nie jest to co misie lubią najbardziej.
Z dzieciakami w sumie nie ma większego problemu. One zawsze czymś się fascynują, coś jest na topie. I marzą. O nowych klockach, nowym wozie strażackim, parowozie czy domku dla lalek. Rodzice doskonale widzą czym zauroczona aktualnie jest ich pociecha. Tylko co zrobić gdy maluch ma już pokaźną kolekcję figurek z ulubionej bajki, a nic poza tym go szczególnie nie interesuje? Gdy pół domu zawalone jest zabawkami, a dziecko chce kolejną? No cóż, w naszym przypadku doskonale sprawdza się… perswazja 😉 Już Wam tłumaczę o co chodzi. Mati jest ogromnym fanem pociągów. Od dwóch lat. Właściwie na każdą okazję mógłby dostawać ciuchcię. Znacie to? No, ale ile można? Gdzie to wszystko trzymać? Ciuchcie z duplo, drewniane kolejki, zestaw z Tomka, Stacyjkowa,pojedyncze egzemplarze wynalezione na sklepowych półkach, straganach. I do tego elektryczna, profesjonalna kolejka dla hobbystów. Przygody Tomka, Ekspres polarny obejrzane milion razy. Do tego wycieczki do muzeum parowozów, na przegląd makiet. O ile mamy taką możliwość i jest okazja. Fajnie, że dziecko ma hobby, swoje zainteresowanie…ale może już czas żeby zafascynować go czymś jeszcze? 😉 Nie chodzi o to, by porzucał dotychczasowe hobby, ale by otworzył się także na nowe. By w sytuacji, w której babcia, dziadek, ciocia czy ktoś inny pyta co kupić dziecku Ty będziesz mieć problem z odpowiedzią. A nie machinalnie odpowiesz „ciuchcię!”.
Dzieci są wzrokowcami, w mig łapią czym interesują się ich rówieśnicy. I my to trochę wykorzystaliśmy. Gdy mieszkaliśmy w Krakowie Mati niespecjalnie interesował się jazdą na rowerze. Pomimo rowerostrady tuż pod blokiem nie załapał, że jazda może być frajdą. Do czasu, aż przeprowadziliśmy się na wieś i zakumplował się z Mikołajem. Rówieśnikiem, który pewnego dnia dostał rowerek z pedałami. O rowerze zamarzył i Mati. Baliśmy się jednak, że może to być chwilowa fascynacja i zupełnie przypadkiem zastosowaliśmy mechanizm perswazji. Zaczęliśmy go nakręcać na ten rowerek, mówiąc, że dostanie go na urodziny. Termin dość odległy, bo Mati jest z listopada, a rzecz się działa pod koniec lipca. Gdy widzieliśmy, że co raz chętniej sięga po swoją biegówkę, że wspomina o rowerze z pedałami kupiliśmy… skarbonkę. I uzgodniliśmy, że będziemy wrzucać tam wszystkie pieniążki, które uda nam się zaoszczędzić nie kupując tanich, przypadkowo napotkanych podczas spożywczych zakupów zabawek (do tej pory to była plaga – w koszu wylądowała cała sterta zepsutych po 1 dniu zabawek). Im cięższa robiła się skarbonka tym większe było wyczekiwanie prezentu, a tym samym i zainteresowanie rowerem . Aż któregoś dnia doszliśmy do wniosku, że to już czas i rowerek kupimy. Dużo przed urodzinami, bo byliśmy pewni, że prezent go naprawdę ucieszy, a chcieliśmy by z niego skorzystał przed zimą.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że to jest dobry sposób by zainteresować malucha czymś jeszcze i wykorzystać to przy okazji innych zbliżających się okazji. By prezenty, które wybierze nie wylądowały w kącie po kilku minutach zabawy. Gdy zbliżały się Mikołajki poprosiłam Matiego, abyśmy usiedli i napisali list do Świętego. Nie byłam zdziwiona, gdy parowóz pojawił się jako jedna pozycja z wielu. Wiedziałam, że się pojawi, bo w dalszym ciągu jest to zainteresowanie nr 1. Ale pojawiły się też pozycje, które podłapał z zabaw w przedszkolu czy z naszych sugestii. Słuchamy gdy o czymś mówi i staramy się to wyłapywać. Mój mąż pod tym względem jest mistrzem. Gdy jest to coś czego jeszcze nie ma, coś co fajnie wpłynie na jego rozwój, staramy się podsycać zainteresowanie. Jeśli mu szybko nie minie istnieje szansa, że prezent zajmie go na dłużej. Oczywiście nie zawsze sprawdza się to w 100%, ale zazwyczaj odnosimy sukces.
Poniżej prezenty, które były hitem w roku 2016. Może zainspirują Was – do małej perswazji jeśli macie dość strażaków/ciuchć/czegokolwiek.
- Wspomniany rowerek. Ale równie dobrze może to być cokolwiek innego wymagającego ruchu na świeżym powietrzu. Hulajnoga, trampolina, piłka do skakania. Nasz rowerek to KidsBike. Dostępny w sklepach BMW.
- Płyta z nową bajką. Wiem, wiem trochę mało pedagogiczne. Ale są takie dni, kiedy pogoda za oknem nie sprzyja, dziecko nie w przedszkolu, a Ty musisz posprzątać/ ugotować obiad/ popracować. Ps. nie ograniczaj się do klasycznych wyborów. I nie sugeruj aktualnymi zainteresowaniami. U nas hitem okazała się Kraina Lodu, choć w życiu nie podejrzewałabym Matiego o zainteresowanie tą bajką.
- Ale czasem nawiąż do zainteresowań. My połączyliśmy przyjemne z pożytecznym. Nigdy nie mieliśmy problemów z higieną jamy ustnej, ale odkąd Tomek dba o odpowiedni czas mycia ząbków Mati mógłby je myć non stop. Tomek to zestaw dr Fresh. Znajdziecie w wielu sklepach internetowych.
- Czasem coś co nam się podoba, nie koniecznie będzie podobało się dziecku. I na odwrót. Lampka Miffy znalazła się u nas jako rekwizyt do zdjęć. Przysłużyła się jednak odganiając nocne lęki i to Mati zadecydował, że z nami zostanie.
- Klocki. U nas akurat duplo. To jedyna zabawka przed której kupnem nie oponuję. Wiem, że będzie się bawił dziś, jutro, za miesiąc i rok. Mamy naprawdę ogromną kolekcję poupychaną w pudełkach i nie ma dnia, by to wszystko nie było w użyciu. Nie ma znaczenia jaki zestaw kupię/ kupi ktoś bliski. Zawsze jest trafiony i sprawi radość.
- Domek garaż także był pomysłem Mateuszka. Potrzebowaliśmy czegoś do przechowywania pokaźnej kolekcji autek. W pierwszej kolejności powstała ciuchcia. To był jednak mój błąd, bo pokoik zrobił się monotematyczny (wszędzie te ciuchcie!). A chodziło mi przecież o małe odwrócenie zainteresowań. Dlatego gdy padło hasło garażu powstał domek. Dziś na ścianie wisi ich kilka i codzienne parkowanie całego dobytku pochłania sporo czasu, a przy tym sprawia sporo frajdy.
- i 8. Puzzle i gry. U nas królują od dłuższego czasu, zmienia się tylko ich ilość i poziom trudności w układaniu. To całkiem prosty i przyjemny sposób na zainteresowanie malucha danym tematem. Wystarczy wybrać te z motywem, który nas interesuje. Jeśli chodzi o jakość to my najchętniej sięgamy po te z Czuczu i Trefl.
Z młodszym dzieckiem powyższe dylematy jeszcze nie są aktualne. Ale gdybyście nie wiedzieli co podarować okruszkowi to pokazuję co sprawdziło się u nas odkąd w domu pojawił się Antoś 🙂 Możecie też podesłać babciom, ciociom, wujkom, znajomym, którzy chcą wpaść z prezentem.
- Mata wielofunkcyjna do zabawy. Miałam przy Matim, kupiłam też dla Antosia. Postawiłam na markę Ebulobo, bo zdecydowanie przemawia do mnie ich wzornictwo. Bardzo dobre wykonanie, żywe, intensywne kolory (dzieci to lubią), super jakość. Warte każdej wydanej złotówki.
- Słyszałam, że nie na wszystkie dzieci działa szum Misia (doprawdy nie wiem jak to możliwe? 😉 ). Ale nawet jeśli nie to miś na bank będzie super pamiątką, gdy na jednej z nóżek można poprosić o wyhaftowanie dowolnego napisu 🙂
- Każdy dzidziuś pewnego dnia przestaje być małym dzidziusiem i poza mlekiem zaczyna interesować się innymi pokarmami. Talerzyk, miseczka, a nawet cały zestaw na bank będzie super przydatnym prezentem. Na zdjęciu nasz wybór od Jour de Paris- z serii Farma.
- Suchy basen jest u nas hiciorem. Nie ma dnia bez wygłupów w piłkach. Bawią się oboje. Mati ogląda w nim bajki, czyta książeczki. Nie wyobrażam sobie, żeby go już w domu miało nie być. Doskonale wpływa na rozwój dziecka (ruch, stymulacja). Zakopujemy w piłkach różne rzeczy i bawimy się w ich wyszukiwanie. Rozkładamy na podłodze pudełka i z basenu rzucamy piłkami starając się trafić do pudełek. Nawet sprzątanie porozrzucanych piłeczek nie jest takie straszne gdy robimy to wspólnie.
- Attipasy to świetny pomysł na pierwsze buciki dla malucha. Pisałam o nich już przy okazji pierwszych kroków Matiego. Nie zmieniłam zdania przez 3 lata. Dalej je uwielbiam i dalej polecam. Te w świątecznym wzorze są cudne i na prezent idealne.
- Który maluch nie lubi się bujać? Znacie takiego? Jeśli nie mamy miejsca na domową huśtawkę (ubolewam, my teraz nie mamy gdzie jej zawiesić) to możemy w pokoju zameldować np Wilka 🙂 Mati miał konika, ale zasada bujania ta sama. Marka ta sama co maty, więc nie muszę dodatkowo zachwalać 🙂
- Każdy maluch pewnego dnia dostaje gryzaczek. Ja wiem, że nieprzerwalnie króluje żyrafa Sophie, ale gryzaczki z literkami są dla niej mega konkurencją. Są równie fajną pamiątką, bo spersonalizowaną. Do tego mają tasiemki, które przyciągają malucha jak magnes. Gryzak towarzyszył nam od samego początku. Najpierw wisiał i przyciągał Antosia wzrok, potem zaczął łapać za tasiemki, by w końcu ulżyć dziąsełkom. Teraz spoczął w moim pudełku z pamiątkami. Kiedyś pokażę wnukom 🙂
- Pod pierwszym zdjęciem wspomniałam o prezentach, które wydają nam się zupełnie abstrakcyjne jeśli chodzi o dane dziecko. A jednak się sprawdzają. Drewniany tort wbrew moim przewidywaniom okazał się super dla rocznego Antosia. Frajda ze składania elementów bardzo duża. Bawi się z bratem, ale najczęściej sam. Chociaż zdecydowanie małe elementy dekoracyjne musiałam pochować. Torcik trafił do nas podczas spotkania w Warszawie, tam też poznałam sklep PATATOY. Istne pogotowie prezentowe. Znajdziecie w sklepie ABSOLUTNIE wszystko, ABSOLUTNIE dla każdego.To jedno z takich miejsc, w którym kupicie prezent dla niemowlaka, przedszkolaka i starszaka. Na blogu sklepowym dodatkowo znajdziecie więcej ciekawych pomysłów 🙂 A jeśli sami nie dacie rady wybrać, wyślijcie alert, podając budżet, wiek dziecka i płeć. Dziewczyny, tfu! Elfy Świętego Mikołaja szybciutko pomogą Wam się na coś zdecydować 🙂
Mam też małą ściągę dla Panów – tzn dla kobietek i ich Mikołajów 😉
- Taki gadżet, ale dość uroczy. Lusterko w sam raz do torebki. Ale gdy je wyciągam to zawsze wzbudza uśmiech, nie tylko mój 🙂
- Na ten obiektyw chorowałam dłuższy czas. No dobra, nie na ten konkretny, bo miałam ogromny dylemat wybierają szeroki kąt. Dlatego gdyby ktoś poszukiwał to szczerze polecam -Sigma 10-20mm od pół roku ze mną. Zaprzyjaźniliśmy się całkiem dobrze i co raz bardziej jestem zadowolona ze swoich zdjęć 🙂
- Nie miałam zbyt wiele czasu na czytanie w tym roku. Ubolewam bardzo, jednak kilka pozycji udało mi się przeczytać, a Sekretne życie drzew zostało głęboko w moim serduchu. To książka zdecydowanie dla takich sentymentalnych babek jak ja 😉
- Lubicie świąteczny czas? Tę piękną, kolorową otoczkę? Bo ja bardzo. Dla gadżeciarzy mojego pokroju powstała drewniana choinka półka.
- Odkąd mieszkamy na wsi zmieniłam sporo swoich starych przyzwyczajeń. Życie tu samo narzuca by było zdrowiej, lepiej, naturalniej. A odkąd poznałam kosmetyki Phenome praktycznie nie sięgam po inne. A już na pewno nie kupuję nic ogólnie dostępnego w pobliskiej drogerii. O moich naturalnych wyborach bez chemii (nie tylko kosmetycznej) opowiem Wam następnym razem.
- Nowy telefon to była mała (!) fanaberia z mojej strony. Przyznaję. Mój stary iphone cieszył się dobrym zdrowiem, mimo że był ze mną od 3 lat. Wiedziałam, że jeśli kiedyś będę wymieniać na inny to tylko na tę samą markę. Nowy telefon to zawsze dobry prezent. Ale pisząc list do Mikołaja nie spodziewałam się, że byłam aż taką grzeczną dziewczynkom. Chociaż podobno trochę zołzowatą.
- O biżuterii z mleka pisałam Wam już w jednym z postów. Powtarzam się, wiem. Ale serio to bardzo fajny pomysł na prezent. Będziecie zadowolone! 🙂
A dla Pana mężczyzny? No cóż, mój mąż jest typem z początkowego opisu. Listów do Mikołaja nie pisze, nic mu nie jest potrzebne, wszystko ma. A jedyna rzecz o jakiej aktualnie marzy to powrót do pewnego, dawnego hobby, które aktualnie jest poza moim zasięgiem finansowym (pkt 1). Ale jak każdy coś chciałby dostać.
Dlatego chyba będzie musiał się zadowolić bardziej oklepanym (choć moim zdaniem wciąż wyjątkowym!) prezentem w postaci np skarpetek od Jemsushi (2) 😉 Albo klasycznym porfelem spod lady (3). A jako, że ulubione określenie mojego męża na wszystko co mu podstawiam pod oczy podczas zakupów ciuchowym to „DZIADOSTWO” jest więc spora szansa, że i taka koszulka trafi pod choinkę (5) 😛 Ewentualnie powrócę do pomysłu sprzed lat i otrzyma kolekcję płyt ze swoim ulubionym serialem (4) 🙂
Dodaj komentarz
1 Komentarz do "Jak dobrze trafić z prezentem? Nasze hity prezentowe roku 2016"
Obiektyw chętnie bym przytuliła <3