Krakowskim zwyczajem o jedzeniu…
Dzień Wszystkich Świętych w większości miast w Polsce obchodzony jest podobnie.
Zbieramy się na grobach naszych bliskich, by zapalić znicz oraz pomodlić się za ich dusze.
Jest to zwyczaj stary jak ludzkość, ma swą genezę jeszcze w czasach papieża Bonifacego IV, któremu to cesarz rzymski Fokas podarował pewną budowlę. Była nią obecna świątynia pod wezwaniem Wszystkich Świętych większości dobrze znana jako Panteon.
Przez długie lata z dniem Wszystkich Świętych powiązane były różne zwyczaje i tradycje, które ulegały przemianom i modyfikacjom, niektóre z nich także zanikły. Jak choćby zwyczaj dokarmiania zmarłych czy pieczenie zaduszkowych chlebków (wypiek odbywał się obowiązkowo przed zaduszkami, by dusze zmarłych zamknięte w piecu nie wyważyły drzwiczek chcąc się wydostać i tym samym wypadające szczapy nie podpaliły domostwa) .
„Pieczywo zaduszkowe nie trafiało jednak – jak by się mogło wydawać – na groby. Obdarowywano nim żebrzących u cmentarnych bram „dziadów”. Za każdy ofiarowany chlebek mieli oni odmówić „wieczny odpoczynek”.
Powszechnie wierzono, że „dziad” jest najlepszym pośrednikiem między światem żywych i zmarłych, ma kontakt z duszami, tylko on może przekazać zmarłym ów specjalny, zaduszny posiłek, a jego modlitwa odmówiona za spoczywających będzie wysłuchana przez Boga.” *
Nie chciałam poruszać tematu tych Świąt na blogu. Jest to dzień zadumy i myśli poświęconych zmarłym, zupełnie nie pasujący mi do klimatu dziecięcego bloga. Jednak zachęcona przez męża, który pewnym „podarunkiem” przypomniał mi o pewnej tradycji, postanowiłam, że jednak wspomnę co nieco.
Oto „prezent” jaki otrzymałam.
Słodycze, jak słodycze.
Rzecz jednak rozchodzi się o miodki tureckie.
To te dwa woreczki znajdujące się pomiędzy krówkami, a wszystkim chyba dobrze znanymi z odpustów miśkami bezowymi.
Miodek ten jest sprzedawany tylko i wyłącznie w dniu Wszystkich Świętych oraz Dniu Zadusznych przed wszystkimi bramami cmentarnymi w Krakowie.
Słodkości te mają formę nieregularnych, twardych (trzeba uważać na zęby) bryłek, a ich podstawowym składnikiem jest skarmelizowany cukier. Jako dodatki służą różne olejki aromatyczne i barwniki, a także pokruszone orzechy. W smaku lekko miodowe, stąd zapewne ich nazwa.
W sam raz dla ciężarnej ze smakami na słodkie 🙂
Wiem, że nie tylko Kraków ma taki swój listopadowy przysmak. W Warszawie wszystkim dobrze znana jest Pańska Skórka. To błyszczący, prostokątny cukierek, o twardej konsystencji, różowo-białej barwie i bardzo słodkim mleczno-migdałowo-karmelowym smaku.
Zwykle tradycja jedzenia w tym dniu nie odgrywa większej roli, jak ma to miejsce w przypadku pozostałych Świąt. Na świecie jednak sytuacja wygląda troszkę inaczej. Wspominaniu zmarłych i modlitwie za ich dusze, towarzyszą często biesiady i ucztowanie, a zmarłym zanoszone są smakołyki.
A jak jest w pozostałej części naszego kraju?
Macie w swoich miastach specjalne zwyczaje związane z tym dniem?
Dodaj komentarz
24 komentarzy do "Krakowskim zwyczajem o jedzeniu…"
U nas nie ma żadnych zwyczajów żywieniowych, czy też twórczych… Poprostu idzie się na groby i tyle. A Ty nadal w dwupaku 😉
Tak, tak. Wynegocjowałam z synem,żeby przez te 2 dni posiedział jeszcze w brzuszku i za dzień narodzin miał bardziej „wesołą datę” 🙂
Może Cię posłucha, chociaż z tymi Skorpionami to różnie bywa 😀
Mam nadzieję, że się jednak jakoś dogadamy 😉
U nas jako takich tradycji i zwyczajów związanych z tym dniem nie ma, ale jak zauważyłam cała rodzina dalsza i bliższa robi gołąbki i bigos na dziś 😉 I też często chodzi się w odwiedziny do bliskich.
A rzeczywiście, u moich rodziców też zwykle bigos w tym czasie jest 🙂
A u mnie nie ma nic takiego..
To nie fer, że nie mieszkam w Krakowie, tak bardzo go kocham, uwielbiam przyjeżdżać tam i zwiedzać te uliczki, kamienice i.. najukochańszy na świecie Wawel…
Zjadłabym takiego Misia Bezowego , szczerze powiem, że pierwszy raz w życiu widzę takiego smakołyka na oczy, pewnie pyszny 🙂
Oj pyszny, jedna paczka pochłonięta w 5 min 😉
Ale mnie zszokowałaś, myślałam, że misie zna każdy 🙂 Mi się kojarzą typowo z odpustami niedzielnymi przed kościołami 🙂
ja też pierwszy raz takie misie widzę 🙂 no i u mnie też nie ma jakichś tradycyjnych smaków związanych ze świętem zmarłych 🙂
To bardzo ciekawe co piszesz, myślałam że z tym dniem związanany jest ściśle jeden zwyczaj-odwiedzanie grobów.
Jakby się tak „wgłębić” to pewnie większość obchodzonych przez nas Świąt ma drugie dno 😉
Na te Pańska Skorke mam chęć ale nie bede Roberta wysyłać.. Ja sie nigdzie nie wychylam, nie chce ryzykować:-) poza tym mojego tatę mam na Pomorzu, skąd pochodzę.. Buziaki :-*
Też siedzę w domu, zimno i ponuro. Małż miał objazd po cmentarzach, donrze, że przywiózł, bo akurat miałam ochotę na słodkie 🙂
Słyszałam o tych smakołykach w Krakowie i Warszawie ale nie miałam okazji spróbować żadnych z nich.. A te misie też widzę pierwszy raz w życiu! Sama nazwa skusiłaby mnie do zjedzenia 🙂
Bezowie myski kocham. Rozwalam na pol i wylizuje środek a potem zjadam miska;D
Robię to samo, także z delicjami 😉
jeju, prócz krówek, nie znam NIC. a zjadłabym wszystko! :))
U mnie z tradycji, to odwiedzanie rodzin i ciasteczkowe cukierki na straganach wokół cmentarzy.
witam po sąsiedzku w takim razie 🙂
:))
z rzeczy na zdjęciu znam tylko krówki 😉
Mniam…czy to te miśki, które w środku mają taki krem jak „ciepłe lody”? Bo własnie takimi miśkami zajadałam się u babci za dzieciaka, mieszkającej w Bielsku-białej
Dokładnie, krem jak ciepłe lody 🙂
łoooo mamo uwielbiam te bezowe misiaki 8)))