Special Gift inside

Podobno kobieta nie potrafi usiedzieć bezczynnie.
Coś w tym jest.
Odkąd zostało mi zalecone więcej odpoczynku pomysły mnożą się w mojej głowie z prędkością światła.
Możliwe również, że to stan błogosławiony ma tak cudowny wpływ na moją kreatywność.
Zrealizowałabym masę pomysłów, jednak teraz najważniejszy jest maluszek i fakt, by posiedział jeszcze troszkę w brzuszku.
Więc się oszczędzamy, ale dbamy też o to, by pozostała po tych dniach jakaś pamiątka.
Efekt troszkę przywołuje na myśl świąteczny czas, do którego jeszcze ho ho, ale czy coś w tym złego? 🙂
A pozostając w klimacie prezentowym.
Przyszła dziś do nas paczka.
W środku bardzo miłe coś, o czym będę pisać w najbliższych dniach.
Uchylę jednak rąbka tajemnicy…
Dodam tylko, że miś posłużył za miłe tło i jest moją własnością od dawna 🙂
Dodaj komentarz
27 komentarzy do "Special Gift inside"
a co to w woreczku jest? zaciekawiłaś mnie
no ja również jestem ciekawa 🙂
a to Ty jesteś na tej uroczej foci? myslałam, że to zdjęcie przykładowe hehehe 🙂
tak, tak to ja 🙂 we własnej osobie 🙂
A ja chyba wiem:-) myśle, ze to coś zaczyna sie na literę „L”, ale mogę sie mylić.. Czekam z niecierpliwością:) swietnie wygladasz na zdjęciu i zazdroszczę tej energii 🙂 Ale jest coś w tym, ze jak nie możesz wypić lampki wina, to nagle masz ochotę na cała butelkę:) jeszcze chwila o bedzie z kolei tęsknić za tym leniuchowaniem:)) ja czasami sie zastanawiam jak to bedzie z małym brzdacem w domu.. Czy bede miała choć chwile na manicure?
Chyba zgadłaś :))
Dziękuję bardzo i rzeczywiście zgadzam się z Tobą, jak to mówią zakazany owoc smakuje najlepiej 🙂
Pewnie życie z maluchem się zmieni o 160 stopni, albo i więcej, ale przecież zawsze można takiego brzdąca do chusty/nosidła czy wózka i hop na ten manicure 🙂
Piękne zdjęcie!. Ja się zastanawiam nad sesją ciążową:)
Też mi chodziła po głowie, ale coś się zebrać nie mogę. W efekcie kupiłam statyw i pilota do mojego Nikosia 😉 Teraz jestem samowystarczalna i choć efekty mało profesjonalne, mam przy tym kupę radochy 🙂
Oj znam ten stan, kiedy energia rozpiera, a tu trzeba polegiwać i jedynie po mieszkaniu chodzić w tempie żółwia i to nie za często…
Śpij, czytaj, haftuj jeśli umiesz i lubisz, szyj, lub cokolwiek – potem będzie mniej czasu na to wszystko;)
Widzisz, przypomniałaś mi, że jakiś czas temu zaczęłam haftować zwierzątka dla małego do ochraniacza 😉
Śliczny masz brzusio, misio też przepiękny,
dziękuję 🙂
super zdjęcie!! a ciekawa jestem tej paczuszki 😉
wkrótce się wyjaśni 🙂
znalazłam Twój blog przypadkiem. ciekawie tu 🙂
fajne zdjęcie 🙂
dziękuję i zapraszam do siebie częściej 🙂
a w woreczku sa krówki?
tak, krówki na osłodę jesiennych wieczorów 🙂
Fajny pomysł na zdjęcie :))) Bardzo mi się podoba fotka.
A co jest w woreczku??? Zaciekawiłaś mnie 🙂
Dziękuję bardzo 🙂
A w środku słodkości 🙂
Skarpety mnie powaliły :):) wyglądasz bosko! Poleguj, poleguj, bo potem będziesz o tym marzyła:)
dzięki :))))
tak jak ja dziś zajadasz krówki? 😛
Aaaaa foto cudne! Wyglądasz kwitnąco mamusiu….
Zajadam, zajadam 🙂
I dziękuję Ci bardzo 🙂
oooo świetna „pocztówka” 😀
co tam za cukierek 😉 ?!
dziękuję!
Aaa cukierek…..po wyjaśnienia zapraszam do następnego posta 🙂