Obdzielić miłość

Gdy się urodził zalała mnie fala miłości. Takiej od pierwszego wejrzenia. Mąż, który był tuż przy moim łóżku, widział jak położna podaje mi go w ramiona. Całowałam jego mokrą główkę i mówiłam, że kocham.

Ale prawdziwe zaskoczenie przyszło kilka godzin później. Leżał ze mną na łóżku szpitalnym. Malutki okruszek. Spał, przeciągając się i robiąc miny. Ja nie mogłam. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na cud. Z każdą jego miną i moją myślą zalewało mnie bezgraniczne uczucie szczęścia i spełnienia. Byłam jak na haju. Zmęczenie porodem, strach przed nieznanym – tego nie było. Był on. Mój malutki synek.

Pierwsze tygodnie w domu wyglądały podobnie. Wszystko mnie rozczulało, musiałam mieć go jak najbliżej siebie. Nie mogłam odłożyć go na noc do łóżeczka. Nie mogłam wyjść na zakupy. Od dentysty wracałam biegiem, mimo że nie było mnie dosłownie 30 minut. Czułam zazdrość, gdy ktoś brał go na ręce. Jedynie mąż mógł to robić. Serce mi pękało, gdy zaczynał płakać. Myśl o tym, że mogłoby mu się coś stać sprawiała, że drżałam na całym ciele.

Mijały miesiące, a moja miłość ewaluowała. Zaborczość ustąpiła miejsca innym uczuciom. Poziom oksytocyny wrócił do normy. Dojrzałam jako matka. Pierwsze wyjście, dłuższy wyjazd. Pierwszy wieczór, gdy Mati zasypia z babcią. Pierwsza noc osobno, choć tylko w innym pokoju, bo zasnął w ramionach taty i żal było mi ich budzić. Co raz częstsza myśl, by zrobić coś tylko dla siebie. Nie dla matki, ale dla kobiety.

I nagle wiadomość, że będzie drugi. Zagościł pod sercem. Daje już o sobie wyraźnie znać. Z każdym kopniakiem pojawiają się myśli. Czy ja go pokocham równie mocno? Jak będę w stanie obdzielić tą miłość między ich dwóch? A co jeśli nie będę potrafiła? Płakać mi się chce, gdy myślę, że coś będę musiała odebrać Mateuszowi. Płakać mi się chce, gdy myślę, że ten drugi nie doświadczy tego co pierworodny. Wiem doskonale, że to natura steruje naszymi uczuciami i ich poziomem. Wiem, że jeśli tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem, naturalnym planem to tak właśnie będzie. Że miłości starczy dla nich obojga. A mimo wszystko siedzę i się gryzę. I ściska mnie w dołku, że mogłabym być lepszą mamą tylko dla jednego, raniąc drugiego.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

12 komentarzy do "Obdzielić miłość"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Miśka B.
Gość

Też miałam takie obawy, dokładnie takie same… A rzeczywistość zaskoczyła… Nagle maleństwo przysłoniło mi świat, nagle poczułam pokłady miłości jeszcze większej. Starsza córeczka jakoś wydała się nagle większa, dojrzalsza, jakaś mniej mnie potrzebująca… Musiałam się „obudzić”, by dzielić miłość i uwagę na dwie, po równo. Dla starszej pojawienie się maluszka w domu było szokiem, nagle świat zaczął się kręcić wokół maleństwa a nie niej. Trzeba być bardzo czujnym, by starszaka nie skrzywdzić, nawet nieświadomie… Ja to już przerabiałam i mam nadzieję, doszłam do zdrowej – miłosnej – równowagi 😉 Pozdrawiam 🙂

Babatu
Gość

Ja jakoś nie myślę w kategoriach, że miłości dla obojga nie starczy. Na pewno będzie to inna miłość, ale silna jednako. Staram się tym nie zadręczać, bo później psychika mi się poprzestawia i uwierzę, że mogę nie dać rady 🙂 Życzę i Tobie spokoju umysłu, bo jestem pewna że dla nich obu będziesz cudowną mamą :*

Magda
Gość
Nie bój się 🙂 damy sobie radę. Rodzę (planowo) za 9 tygodni. Córka ma 4 lata. Była tą jedną jedyną i najwspanialszą. Drugiego dziecka chciałam bardziej niż pierwszego. Stała się niezależna, dorosła. Teraz myślę jak pokocham syna. Dlaczego? bo ciąża jest problemowa, jest zupełnie inna niż ciąża z córką. Nie fascynują mnie już tak kopniaki, wyprawka czy poród. Znamy to. Będzie inaczej, dlaczego? Dlatego, że naszym 'królikiem doświadczalnym’ było pierwsze dziecko 🙂 teraz będzie lżej. Do tej pory wszystko przelewałyśmy na jedynaka. Teraz zobaczysz, że można. Nie mam innych dzieci, ale miałam moje własne w żłobku ze sobą i grupkę… Czytaj więcej »
Misako - matka po japońsku
Gość
co do korelacji miłości do pierworodnego i kolejnego nie będę się wypowiadać, bo nie doświadczyłam. Ale co do samej miłości. Odezwała się do mnie ostatnio pewna mama, która bardzo zawsze krytykowała moją relację i aspekt emocjonalny macierzyństwa. Przyznała, że jak w pierwszej ciąży i po porodzie doświadczyła tego co Ty z Matim. Do drugie dziecko przyniosło, a raczej nie – emocje bardziej jałowe. I właśnie jako mama, która doświadczyła tych „jałowych emocji”, która nie czuła fali ekscytacji, nieograniczonych pokładów miłości, chcę ci powiedzieć, że to nie jest też coś złego. Nawet jeśli historia się nie powtórzy, jeśli emocje nie będą… Czytaj więcej »
Angelika Wilhelmi
Gość

O tym samym pisałam, gdy Pola była jeszcze w środku…Wszyscy pisali mi, że dam radę, że miłość się mnoży a nie dzieli. I może mieli rację, ale chwilami ma dość. Lea doprowadza mnie swoim zachowaniem do szału, a z Polą mam zupełnie inne relacje niż z Leą w jej wieku. Zdecydowanie bliższe – ale myślę, że to sprawka kp i ciągłej bliskości. Przy Lei zabrakło nam tego. Wiem, że jest teraz trochę „pokrzywdzona”, ale naprawdę choć nie jest to łatwe, staram się dawać jej jak najwięcej siebie. Obiec kocham, ale każdą w zupełnie inny sposób. 🙂

Dagmara
Gość

Starszak miał 3,5 roku jak urodziłam córkę miałam takie same obawy jak Ty, ale uwierz mi nie martw się miłości starczy dla każdego 🙂
Owszem jest inna, córkę kocham inaczej nie bardziej czy mniej, po prostu inaczej. Syn w tym momencie ma 5,5 i ma inne potrzeby niż 2 latka więc i uwaga którą się im poświęca jest inna. Kocham ich szalenie, miłością bezwarunkową a jednak różną.

lili
Gość

Będzie cudnie – miałam te same obawy. Teraz już od ponad tygodnia jesteśmy we 4 i jest cudownie:)

Gizanka
Gość

Ciężko mi się ustosunkować, bo nie dane mi jeszcze było tego doświadczyć. Wierzę jednak, że nasze matczyne serca pomieszczą tyle miłości by obdzielić każde z dzieci po równo

Ola Uruszczak
Gość
Żanetko! Ja też tego doświadczałam… tego nurtującego, męczącego pytania: czy da się kochać dwójkę na raz? Czy miłość dzieli się na dwa? Czy odbiera się coś pierwszemu i skąpo przydziela drugiemu? To były trudne pytania bez odpowiedzi. Aż w końcu… Przyszedł na świat Michaś – malutki, bezbronny, ukochany. Najpierw długo leżeliśmy w szpitalu. Potem krótko w domu, by znowu choroba zapędziła nas do szpitala. Spędzamy razem codzienność. Przyszedł i czas na wyjazd w czwórkę. I tak jest nas czwórka! A ja stałam się mamą dwójki dzieci. Pytania już nie goszczą w mojej głowie. A jakbym miała odpowiedzieć na tamte –… Czytaj więcej »
Magda Dwa Plus Dwa
Gość

Sama mam dwójkę i szczerze odkąd jest młodsza nigdy nie miałam poczucia, że któreś kocham bardziej czy inaczej. Po prostu je kocham, każde z osobna i dwoje naraz. Serducho mamy cudem jest, więc się nie martw. Miłości starczy dla każdego 🙂

Ewa Witt-Urbanowicz
Gość

Żanetko a karmisz jeszcze Matiego piersią? Napisz prosze o karmieniu dziecka w ciąży i jak to bedzie pózniej jak bedzie juz dwójka 🙂 Pozdrawiam!

Żaneta Kruk
Gość

Mówisz i masz 🙂