Ludzie ludziom zgotowali ten los
Przestaje lubić ludzi. Patrzę na to wszystko co się dzieje dookoła z ogromną odrazą. Jak zwierzęta, jak hieny. Wygłodniałe.Tyle jadu. Okropnych słów. Agresywnych zachowań. Gróźb, wyzwisk i szantażu. Wolność słowa, brak kultury. Chamstwo. Nie lubię Was ludzie. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to Medaliony Nałkowskiej. „Ludzie, ludziom zgotowali ten los…”
Każdego dnia co raz więcej tego typu absurdalnych zachowań. Są niczym lawina. Nie włączam odbiornika TV to jad wylewa się z facebookowego walla.
Myślałam, że temat przycichnie, jak każda inna medialna sensacja. Ale nie. To wydaje się być specjalnie nakręcane. Na czyjeś zlecenie. Tylko głupiec tego nie pojmie. Nie ma znaczenia czy szczepisz, czy nie szczepisz. Stań chwilę i pomyśl. Zobacz co się dzieje dookoła. Nie przypomina Ci to czegoś?
W jaki sposób najprościej sprawować nad kimś kontrolę? Wywołując w nim strach. Metoda stara jak świat. Straszyło się ludzi od wieków. Gniewem Bożym, klęskami, epidemiami, końcem świata, wojną. Nic nie działa na człowieka wyobraźnię jak strach. Zwłaszcza przed nieznanym. Całkiem niedawno z ust moich znajomych nie schodził temat Ukrainy. Niektórzy nawet zapasy robili. Cukier, mąka, warzywa w puszkach. Bo przecież wojna będzie, ruskie wejdą. Pomordują.
Teraz mordujemy się sami. Linczujemy. Na razie medialnie, choć groźby zaczynają pojawiać się wśród znajomych. Rasizm w pełnej okazałości.
Jeden z krakowskich radnych proponuje, by dzieci nie szczepione nie miały wstępu do publicznych przedszkoli i żłobków. Nie ma znaczenia czy dziecko nie zostało zaszczepione, bo jest ciężko chore, bo przeszło poszczepiennego NOPa czy po prostu rodzic z obawy odmawia szczepienia. Zbliżają się wybory, temat mocno kontrowersyjny. Społeczeństwo w większości popierające to, co nam tłuką od pokoleń do głów na temat szczepień, więc można wypłynąć. Nie chodzi przecież o dobro dzieci. Szczepionych czy nie szczepionych. Chodzi o to,by wygrać wybory. A żeby to zrobić można posunąć się do różnych rzeczy. Zapisać do grupy rodziców, których historia ze szczepieniami skończyła się tragicznie. Wywiązać dyskusję, sprowokować, a potem bez pardonu print screeny umieścić na swoim profilu. I cieszyć się jak dziecko, które właśnie zabawiło się w detektywa. Szantaż słowny. Że usunie „dowody” po przywróceniu do grupy. Nie wydaje Wam się to śmieszne? Dziecinne zagrywki poniżej pasa w wykonaniu dorosłego człowieka? Reprezentującego naród, a przynajmniej mieszkańców jednej z dzielnic Krakowa? Takich ludzi wybieramy, takim ludziom dajemy przyzwolenie na decydowanie o tym jak mamy żyć.
Polityczne afery. Młyn na wodę. Co się stało z frankowiczami? Dlaczego nagle zrobiło się o nich cicho? Przecież temat wciąż istnieje. Ludzie kredytów nie pospłacali. A może żeby zagłuszyć głos zbuntowanego narodu trzeba dać krzyczeć innym. A może powiecie, że Państwo już im pomaga, dlatego jest cicho? Na prawdę w to wierzycie? Zupełnym przypadkiem byłam świadkiem jak UOKiK potraktował wszystkich zainteresowanych odsyłając „masową” odpowiedź. Wraz z danymi adresowymi. Ponad 600 nazwisk i adresów. Tak poważnie traktuje się obywatela i jego problemy.
Ktoś z Was jeszcze pamięta, że całkiem niedawno, zanim wybuchła ta cała afera odrowa, prezydent podpisał ustawę o GMO? Czemu o tym nie mówicie? Nie przeszkadza Wam to? Boicie się dziecka sąsiadki, bo nie było zaszczepione na odrę, a ani trochę nie rusza Was fakt, że już do końca życia Wy i Wasze dzieci będziecie zajadać coś, co wcześniej zostało specjalnie zmodyfikowane. Już teraz idąc na zakupy ciężko wśród produktów na półkach znaleźć coś, co byłoby po prostu jedzeniem. Bez chemii, konserwantów, polepszaczy i innych dodatków. Zastanowiłeś się kiedy przyjdzie dzień, że takich produktów nie będzie wcale?
Odra. Temat rzeka. Dosłownie. Już kilka osób napisało do mnie w tej sprawie, wiedząc, że Mati nie dostał tego szczepienia. Mam sporo znajomych, którzy szczepią. Szanuję ich zdanie i to, że szanują zdanie moje. Nie atakują. Z troski pytają. Czy się nie boję. Bo epidemia.
Boję się. Ludzi się boję i tego, że robią im wodę z mózgu. Że nie mam pewności czy któregoś dnia jakiś wariat się na mnie nie rzuci, bo moje dziecko zagrożeniem dla niego będzie. Potencjalnym. Boję się, że przez moją decyzję (którą podejmowałam bardzo długi i czas i nie był to impuls pod wpływem mody dyktowanej przez antyszczepionkowców) będzie cierpieć moje dziecko. Bo uderzy w niego rasizm. Zakaz wstępu do przedszkola, do szerszej społeczności. Odmowa praw zagwarantowanych w konstytucji. Nienawiść. Doskonale rozumiem jak muszą się czuć wszyscy, którzy w pewien sposób należą do odmiennych. Ze względu na rasę, przekonania religijne, orientację seksualną. Wszyscy jesteście zajebiście tolerancyjni. Pod warunkiem, że nie dotyczy to Was bezpośrednio.
Dlaczego ja, matka dziecka nie szczepionego na odrę, nie boję się tej choroby, a boją się jej wszyscy, którzy zaszczepili swoje pociechy? Przecież jesteście chronieni. Wasze dzieci wedle wiedzy przekazywanej Wam przez lekarzy nie zachorują.Dlaczego moje dziecko jest zagrożeniem dla Twojego? Bo nie szczepione? A kiedy Ty ostatnio się szczepiłeś? 20 lat temu? Wiesz jakim zagrożeniem jesteś Ty dla mojego dziecka? Wiesz jakim zagrożeniem jest Twoje dziecko dla mojego? To Twoje dziecko nosi w sobie żywy wirus tej choroby. Nie moje.
A skoro tak bardzo władze boją się tej „epidemii” to dlaczego nie wprowadzą szczepionki przeciwko samej odrze? Bo nie opłacalna prawda? Lepiej 3 w 1. Przecież świnka i różyczka jest równie zabójcza. O ludzie. Choroby wieku dziecięcego, kiedyś przechodzone przez każdego z nas. Miałam świnkę. Cieszyłam się, bo przez tydzień nie musiałam iść do szkoły. Było to w połowie podstawówki. Końcem roku Matiego obsypało na buzi i na rączkach. Kilkudniowa wysypka bez większych dolegliwości. Lekka gorączka na początku. Myślałam, że może drugi raz trzydniówka, ale nie do końca mi pasowało. Stwierdziłam, że alergia. Ostatnio przy okazji badań zrobiłam sobie przeciwciała na różyczkę. Bardzo wysokie IgG wskazało, że miałam kontakt z osobą chorą na różyczkę. Pojawiła się sugestia, że Mati wtedy przeszedł ta chorobę. Nie mam pewności. To tylko podejrzenie. Ale uzmysłowiło mi, że chyba jednak lepiej aby dziecko samo nabrało odporności. Zwłaszcza na choroby wieku dziecięcego. Bo przechodzi je lekko. Dużo ciężej bywa gdy się jest dorosłym.
Choroby wieku dziecięcego nie są groźne, gdy prawidłowo odżywiamy swoje dzieci. Gdy dbamy o odpowiednią dawkę ruchu. Odra też nie jest groźna, a powikłania po niej występują w przypadku organizmów słabych, niedożywionych, żyjących w brudzie. Gdy wprowadzi się nieodpowiednie leczenie. Antybiotyk nie jest lekiem na odrę, a najczęściej to on jest wprowadzany jako pierwszy. Zresztą o częstotliwości nieuzasadnionego przepisywania antybiotyków wśród lekarzy co niektórzy też mogliby sporo napisać.
Wszędzie manipulacje. Czytacie artykuł, że dziecko w Niemczech zmarło na odrę. A doczytaliście oficjalne stanowisko szpitala, że było ciężko chore na serce i sama odra nie była przyczyną zgonu? Doczytaliście, że chłopiec BYŁ szczepiony na odrę? Słyszeliście o dziewczynce z Wrocławia, która znalazła się w szpitalu z podejrzeniem odry? Obiła Wam się o uszy informacja, że to dziecko pochodzenia romskiego, gdzie dzieci na choroby zakaźne nie szczepi się wcale? Czytacie i słuchacie to, co chcą Wam przekazać. Cała ważna reszta jest przemilczana. Tak jak w przypadku chłopca, u którego po kilku latach pojawiły się powikłania po odrze. Odrze poszczepiennej. Ale o tym nikt nie wspomina.
W sieci pojawił się kolejny tendencyjny artykuł. List młodej lekarki, kierowany do rodziców dzieci nie szczepionych. Pięknie działa na emocje, zwłaszcza jego końcówka. Daję sobie rękę uciąć, że pisany na zlecenie koncernu. Nie wierzycie, że tak to działa? Nawet na moją skrzynkę mailową przyszło swego czasu kilka zapytań o artykuł sponsorowany w tym temacie. Miała być afera z pneumokokami. Chyba nie wyszło. Nie było chętnych. Nawet za kasę. Wcale nie małą.
Ale wracając do listu. Noworodek, który zaraża się od dziecka nie szczepionego. Zbiorowość odpowiedzialna jednostki. A ja się pytam kto weźmie odpowiedzialność za zdrowie mojego dziecka gdy stanie się coś złego? Lekarz nie.Bardzo wątpię. Gdy Mati przestał głużyć po szczepieniu zostałam z tym sama. Lekarka spanikowała, ale do bazy nie zgłosiła. Bo wyszczepialność.
Więc może Ty? Serio? Co zrobiłeś dla wszystkich tych rodziców, których dzieci przeszły krzk mózgowy, drgawki, encefalopatię, małopłytkowość, porażenie? Które zostały pozbawione szansy na normalne życie? Nic. Nic nie zrobiłeś. W zamian za to wykrzykujesz agresywne hasła w ich stronę. Ludzie, ludziom…
Nie ma człowieczeństwa. Nie ma empatii. Pozabijamy się w imię..no właśnie. W imię czego? Interesów firm produkujących szczepionki? W imię interesów polityków? Pieniędzy, o które chodzi. Pieniędzy zarobionych kosztem zdrowia Twoich i moich dzieci. Na prawdę o to Ci chodzi? By być ofiarą ludzi pokroju Mengele?
Dodaj komentarz
64 komentarzy do "Ludzie ludziom zgotowali ten los"
Boru, moi fb znajomi ciągle udosępniają bzdurne artykuliki na temat „epidemii”, już mi się rzygać chcę tą odrą i (nie)szczepieniami. Chyba w ramach rewanżu będę im wrzucać na tablicę Twój post 😛
Przy okazji, dobiają się z przychodni/sanepidu? U nas ciąglę w skrzynce „przypomnienia” o szczepieniu. Czeka nas też niebawem bilans 2-latka i już czuję, że będzie afera.
Najciekawsze ze ta epidemia to żadna epidemia bo zachorowań tyle ile we wcześniejszych latach albo mniej. Ale jak się naglosni sprawę to ludzie się wystrasza a nikomu nie przyjdzie do głowy sprawdzić jak jest naprawdę. .
Epidemia nie ma to fakt, ale zachorowań nie jest więcej.
Skąd masz dane, ze jest ich mniej?
Poprawka:
Epidemia nie ma to fakt, ale zachorowań jest więcej.
Skąd masz dane, ze jest ich mniej?
Zaraz będzie, ze to nieprzypadkowa pomyłka:)
Małgorzata
Zachorowań w roku 2014 i 2013 do końca lutego było więcej niż w tym roku. W ubiegłym roku bodajże 34 osoby. Piszę z pamięci, więc liczba „przypadkowo” może być +/- kilka osób. Wykresy z danymi dostępne ogólnie w sieci.
Nie mam w zwyczaju „jechać” po swoich czytelnikach, więc nie wiem skąd ta sugestia. Chyba, że jesteś przypadkowym czytelnikiem i po prostu jeszcze nie zapoznałaś się z zasadami panującymi na tym blogu.
Odpowiadając na Twoje dane.
Ja mam takie, a tu ich źródło: http://www.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/2015/INF_15_02A.pdf
Dla porównania ten sam okres – rok 2014 i 2015
Pisząc, ze zostanę zjechana, nie miałam na myśli Ciebie. Serio:) Nie tłumacze się teraz, ale piszę jak jest.
Chodziło mi o innych czytelników.
Teraz mi się podoba ta dyskusja, bo jest merytoryczna.
Nie znałam tych danych dot. podziału na miesiące. Jasno z nich wynika, ze zachorowań w 2014 r było więcej, nie ma z czym dyskutować. I to jest argument za tym, ze cała dyskusja o „epidemii” odry jest przesadzona.
Jeśli możesz to wrzuć dane z poprzednich lat.
Nie udało mi się dokopać do danych z podziałem na miesiące uwzględniających szerszy okres czasu. Ale na stronie pzh są dane rocznikowe. Zakładam, że dane bardziej wiarygodne niż na onecie czy innym portalu 😉 I jeszcze z podziałem Polska- kontra DE.
ważna jest ilość powikłań po chorobie i ewentualnych zgonów
dla prawidłowego bilansu warto by rejestrować i opisać odsetek powikłań poszczepiennych, w tym odry poszczepiennej
należy analizować temat, a nie tylko powtarzać zasłyszane teksty
Bardzo brakuje takich danych, ale może dzięki modzie na nieszczepienie (dla mnie to moda) to się zmieni i pojawią się rzetelne dane na temat ilości powikłań po szczepionkach.
jeżeli modą nazywasz świadome dokonywanie wyborów, czytanie, dbanie o zdrowie dziecka, konsultowanie go ze świetnymi, doświadczonymi lekarzami i uchronienie np. przed chorobami autoimmunologicznymi (fakt), to jestem dumna z tego, że jestem modna 🙂
a prawdziwych statystyk powikłań poszczepiennych nie będzie póki ludzie dadzą się tak manipulować i wieżyc, ze np. drgawki po szczepieniu to zbieg okoliczności, a rodzicom dzieci z nop-em tylko się coś wydaje :/
Nie podałam. Nawet o tym nie pomyslałam, byc moze błąd. Ale nie było to zamierzone. Po prostu chyba nie do końca sie z tym stwierdzeniem zgadzam. Przyznaje, ze nie zgłębiałam historii epidemii odry, ale wydaje mi sie, ze nawet w czasach, w ktorych wyszczepialnosc nie była na poziomie 95% nie panowały epidemie a choroba nie dziesiątkowała ludzi. Ale sprawdzę te dane i z chęcią je przytoczę.
Ale ja w pewnym sensie Cię rozumiem, podjęłaś decyzję i teraz bronisz swojego zdania.
Po prostu brakuje mi stron w necie, które podawałaby całą prawdę o szczepieniach lub ich braku, a nie tylko te fakty, które potwierdzają „ich” tezę.
A fakty są jasne – szczepienia chronią przed chorobami zakaźnymi, ale mogą powodować groźne dla życia i zdrowia skutki.
Choroby zakaźne np. odra mogą być niegroźne, ale mogą też powodować groźne dla życia i zdrowia powikłania (nie zgadzam się z tym co napisałaś, ze dotyczy to tylko osób niedożywionych itp.).
Koniec tematu jak dla mnie. Takie sa fakty.
Małgorzata
jeżeli dziewczynka jest zaszczepiona, nie przejdzie odry/świnki/różyczki/ospy w wieku dziecięcym, nie może też chronić skutecznie swojego niemowlęcia 🙁
Małgorzato, o czym Ty piszesz? Czym jest liczba kilu/nastu tysięcy szczepionych dzieci w obliczy kilku milionów dorosłych nieszczepionych lub z wygasłą szczepionką (o ile kiedykolwiek działała)? odporność zbiorowa to jedna wielka bzdura 🙁
a dzieci po szczepieniu zarażają tych co być szczepieni nie powinni, lub wygasła im 'odporność’, więc to do szczepiących powinniśmy mieć pretensję, że ich dzieci są zagrożeniem 🙁
Przepraszam, ale ja tego komentować nie będę, bo co niby miałabym napisać w odpowiedzi na tak niemerytoryczne argumenty?
Nie będziesz komentować bo masz zero argumentów 😀
Dzięki Pata.
Poprawiłaś mi humor swoim argumentami:)
Twoje zdanie bardzo dużo wniosło do dyskusji:)
Po pierwsze to ludzie nie rodzą się z chorobami tylko je łapią od innych. Noworodki jak również nieszczepione dzieci zarazić się odrą mogą jedynie od krążącego wirusa wśród ludzi dorosłych nieszczepionych (urodzeni przed 1975 r.) lub tych którym odporność poszczepienna już dawno ustała (odporność nie działa całe życie)
Po drugie skoro szczepionka chroni przed chorobą to szczepione dzieci nawet przy kontakcie z dzieckiem nieszczepionym nie powinny się niczego bać nieprawdaż?
Po trzecie i tu cytat ze strony Państwowego Zakładu Higienicznego „W Polsce przeciw odrze zaszczepionych jest ponad 95% populacji dzieci i młodzieży”
„Lekarze z tych szpitali przyznają otwarcie, że wraz ze wzrostem
wyszczepialności przeciwko pneumokokom zwiększyła się zachorowalność” – nie nie twierdze, ze tak nie mówią ci lekarze, nie wiem co mówią, ale skąd Ty masz takie informacje co on mówią a czego nie?
Napisałaś: „Jak dziecko nieszczepione, zdrowe może być zagrożeniem dla innych?”, to ja odwracam pytanie: Jak dziecko zaszczepione, zdrowe może być zagrożeniem dla innych?
Może tak, że roznosi wszczepionego wcześniej wirusa?
dla przykładu:
wirus polio, żywy wirus ! szczepione dziecko wydala co najmniej kilka tygodni, maksymalny udowodniony laboratoryjnie czas to rok !
i to jest realne zagrożenie dla dziecka, a potężne dla np. jego nowo narodzonego rodzeństwa, ale o tym lekarze nie wspominają
spotkanie takiego dziecka na basenie to prawdziwe zagrożenie życia
na szczęście choroba ma mały odsetek powikłań i wielu z nas przeszło polio nawet o tym nie wiedząc, statystycznie 99,5% przypadków
Bardzo dobry artykuł. Zgadzam się ze wszystkimi jego tezami. Udostępniłam zresztą na swojej tablicy własny – w tym samym tonie komentarz do artykułu ” o epidemii odry „. A odwoływanie się do odpowiedzialności zbiorowej jest po prostu obrzydliwe. Nie wspomnę już o selekcji dzieci przy przyjęciu do żłobka czy przedszkola. to sie po prostu w głowie nie mieści!
Pisałam o tym u siebie wczoraj. Podobnie. Zgadzam się.
A ta lekarka napisała o nieszczepionych dzieciach „chodzący mordercy noworodków”, widziałaś?
Przez chwilę miałam ochotę ją pozwać.
Powinny być szczepienia na głupotę, nie uważasz? Obowiązkowe dla wszystkich.
Pozdrawiam!
Witaj :-),
czyżby badania w kierunku odporności na różyczkę, miały związek z dwiema kreseczkami :-). Pozdrowienia ślę z Kujaw. Monika
U siebie napisałam „Rejs po Odrze”.
Bardzo podobne podejście mamy.
Super tekst.
Wspólnie nasze teksty tworzą jedną całość.
Nawet chyba jeszcze lepiej to ujęłaś.
Pozdrawiam!
Wy byliście szczepieni ale swoich dzieci nie szczepicie … Jesteście gotowi ponieść odpowiedzialność za skutki tego … Nawet smierć własnego dziecka … Kto powinien brać coś na głupotę ?
Nieźle, widzę, że moje wpisy są usuwane, bo prócz argumentów nazywam ten tekst wypocinami, czym w istocie jest? sama autorka w komentarzach podaje, że nie będzie odpowiadać na merytoryczne argumenty. widać, brak wiedzy zastępuje się kasowaniem argumentów. no cóż, jak ktoś pisze o Mengele, gmo, wyborach i prowadzi sklep z drewnem to może się nie znać na biologii i medycynie.
przyp. że to mój blog i to ja decyduje w jakim kierunku zmierza dyskusja. Pana komentarze są obraźliwe i nie zamierzam tego tolerować. Odpowiadając na Pana zarzut… zanim kogoś oskarży się o rozsiewanie pseudonaukowych bzdur proszę samemu zapoznać się z informacjami i publikować w momencie kiedy się jest pewnym swojej wiedzy. A teraz żegnam Pana, bo póki co podobnych ekspertów od siedmiu boleści, którzy nie potrafią się wykazać kulturą ten blog tolerować nie będzie.
ahh byłabym zapomniała… ostatnie zdanie komentarza wspaniale pokazuje wąski zakres Pana myślenia.
A odnośnie samej odry nie mam zamiaru się powtarzać. W jednym z komentarzy ma Pan cytaty zaczerpnięte z literatury medycznej, które traktują o tej chorobie. Te same informacje słyszałam od pediatry prowadzącej moje dziecko, nie mam więc podstaw by traktować Pana wypowiedź jako słudzniejszą
Szkoda wielka, ze dyskusja w tak ważnej sprawie zeszła na taki tor.
Można napisać „jak zwykle”….. Szkoda tym większa, ze awanturujące się osoby mają dużo racji w tym co piszą, ale dlaczego w taki sposób? Jakby nie można było spokojnie i kulturalnie.
Ja tez się trochę zgalopowałam i dałam sprowokować, chyba za bardzo poczułam się „atakowana”.
No cóż… szkoda i tyle:(
Małgorzata
Ale po co te przekłamania? Chłopczyk z Niemiec akurat na odrę nie był szczepiony. Poza tym sama wada jego serca nie spowodowała śmierci, co potwierdziła autopsja. Gdyby nie odra nie umarłby. A artykuł lekarki, który jest przeciwko antyszczepionkowcom na pewno musi być sponsorowany. No bo przecież nikt nie może mieć innego zdania niż autorka bloga nie będąc na usługach koncernów. Porażka.
Przekłamania? Proszę podać źródło. Oficjalne stanowisko szpitala niemieckiego jeszcze 2 tygodnie temu było takie, że dziecko było zaszczepione na odrę, a choroba serca była przyczyną powikłań które nastąpiły. Takie informacje pojawiły się na niemieckiej stronie szpitala. Z chęcią poczytam co potwierdziła sekcja.
i poproszę o wiarygodne źródło, najlepiej niemieckie. Rmf, onet i wyborczą proszę zatrzymać dla siebie.
Proszę, źródło niemieckie: http://www.bz-berlin.de/berlin/charitee-masern-berlin-todesursache-kind. Ale znając życie pewnie będzie dla pani niewiarygodne i na pewno sponsorowane. Bo przecież odra wcale nie ma powikłań kończących się śmiercią. A wszyscy są skorumpowani i na usługach koncernów farmaceutycznych.
Po pierwsze skąd ten agresywny ton? Ma Pani jakąś osobistą wycieczkę do mojej osoby?
Po drugie w artykule nie ma ani słowa o potwierdzonej sekcji zwłok ani o tym, że chłopiec nie był szczepiony. Wiarygodność pozostawiam bez komentarza. Proszę szukać dalej.
Atakuje Pani od pierwszego komentarza. Proszę ochłonąć troszeczkę, bo dyskusja może być merytoryczna zwłaszcza, że ja do Pani negatywnie nastawiona nie jestem.
Komunikat prasowy, który ja czytałam a który ukazał się po śmierci chłopca wnioskował coś innego: http://www.epochtimes.de/Desinformation-zu-Tod-nach-Masern-Berliner-Junge-hatte-Vorerkrankung-Impfpflicht-Impfung-Masern-Tod-a1223339.html (także publikowany na portalach).
Obecne stanowisko szpitala potwierdza, że chłopiec zmarł w wyniku odry. Ale to przecież do przewidzenia prawda? Dziecko było hospitalizowane na serce, przygotowywane do operacji. Zaraziło się chorobą wirusową. Równie dobrze mogło zarazić się ospą i mogło dojść do powikłań. Organizm był słaby. Spierać się nie będę, diagnozować też nie mam zamiaru, od tego są lekarze.
Merytorycznie to ta dyskusja nic nowego nie wnosi. Za to dużo straconego czasu, ale może się mylę??
Sam ten artykuł merytorycznie nic nie wnosi. Zawiera błędy i insynuacje. Moja próba „naprostowania” go, żeby chociaż nie odbiegał od prawdy, została sprowadzona przez autorkę postu do osobistych wycieczek. Więc życzę miłego dnia i więcej poszanowania dla prawdy.
Nie byłoby obecnego problemu, gdyby w Polsce wszyscy lekarze mieli podobne podejście. Przede wszystkim nie szkodzić. Być może wtedy obyłoby się bez tej całej wojny 🙁
Dodam że każdego tygodnia przychodzą do mnie do przychodni przedstawiciele handlowi zasypujac mnie ofertami sprzedażowymi z ich firm i pokazując mi wykresy ile zyskam sprzedając ich szczepionki. Powiem tylko że zyski są od 30% od ceny szczepionki do 40%, do tego proponują gratisy typu markowe pióra, markowe alkohole, sympozja weekendowe w najlepszych hotelach oplacone w 100%, bony jubilerskie, kalendarze, ulotki, kartki samoprzylepne, a dla najlepszych wyjazdy wakacyjne dla całych rodzin lekarzy all inclusive 2 tyg. dla całych rodzin. Tak więc zastanówcie się czy wy sami mając na uwadze takie zyski nie namawiali byście rodziców do szczepień dzieci???
Odra i szczepienia oddzielny temat, ale czy przypadkiem nie należą się gratulacje za hmm… rodzeństwo Matiego? 😉
Mój synek ma 2 lata, dopiero niedawno zakończyliśmy szczepienie infanrixem w schemacie 2 dawki + 1 przypominająca. Jakoś na razie nie mam odwagi pójść i zaszczepić go MMR…
„Wolność bez mądrości i cnoty? To jest zło największe z możliwych” oraz „Jedyną rzeczą dla triumfu zła jest bierność dobrych ludzi” Edmund Burke. Te dwa cytaty określają moje postawy wobec życia. Niestety, ale „ludzie ludziom ten los gotują” ale ja w tym nie uczestniczę, a przez to jestem wolny i szczęśliwy :). Zbyt wiele w życiu przeszedłem i zbyt wiele widziałem.