Wścibstwo nie jedno ma imię

Być może niektórzy z Was pamiętają, że w ubiegłym roku byłam w Warszawie na warsztatach z fotografowania. Warsztaty odbyły się w pewnym sklepie z zabawkami i akcesoriami dla dzieci.

Jakiś czas temu, przeglądając sobie facebooka natknęłam się na post tego sklepu, który okazał się być odpowiedzią na wpis jaki pojawił się na Pudelku. Ho ho!

Afera wielka się wywiązała, bo jedna z dość znanych aktorek kupiła wózek za 6 tysięcy złotych. I to właśnie w tym sklepie. Sklepie, który w artykule został uznany na jeden z najdroższych w Warszawie. Cóż…

Jako, że osobiście przeglądnęłam asortyment w tym i ceny ciężko mi się zgodzić z tym stwierdzeniem. Owszem, asortyment nie należy cenowo do najtańszego, ale dlatego, że towar jest z gatunku tych droższych, a nie dlatego, że sklep winduje ceny.

Aktora jest rozrzutna, bo wydała 6 tysięcy na wózek. Autor artykułu zrobił nawet wyliczenia ile kosztowały dodatki, ile gondola itp. O losie…

Cała ta sytuacja przypomniała mi jak bardzo ludzie lubią takie aferki. Pieniądze, a zwłaszcza cudze zawsze wzbudzają sensację. Chcielibyśmy wiedzieć ile kto zarabia, ile sąsiad zapłacił za wczasy na Bali i ile dał księdzu po kolędzie. Rozliczamy sklepy, że za dużo zarabiają, a producentów, że cenią swoją pracę i czas. Tymczasem nie jest to takie proste, bo nikt z nas nie ma w obowiązku spowiadać się znajomym (i tym nieznajomym zwłaszcza) ze swoich zarobków. I wydatków.

” Nikt nie śledzi tak bacznie postępowania innych ludzi jak ten, komu nic do tego”

Victor Hugo

Swego czasu ktoś, kogo znam tylko wirtualnie spytał mnie bez ogródek ile zarabiam w banku. Uwierzcie zrobiło mi się głupio. Kilka dni temu dowiedziałam się, że ksiądz z ambony wyczytuje nazwiska i konkretne kwoty jakie dostał odwiedzając ludzi po kolędzie. Nawet jeśli jest to spowodowane rozliczeniem przed radą parafialną czy kurią, wg mnie jest to nie na miejscu.

Dla mnie to nic innego jak zaglądanie w cudzy portfel.

Pokazując ostatnią nowość w moim sklepie usłyszałam, że drogo i że ten ktoś może mieć coś takiego za darmo. Bo wujek stolarz zrobi. Grzecznie spytałam, z ironią rzecz jasna czy wujek nie chciałby na zlecenie zrobić i dla mnie skoro za darmo robi. Ba! Ja nawet zapłacę jeśli będzie mi się to opłacać.

Do czego zmierzam? Ludzie są zwyczajnie bezczelni. Pod przykrywką szczerości rozliczają Cię niczym Urząd Skarbowy. Zaglądają w portfel, wyznaczają płacę maksymalną. A jakże! Skoro wujek może zrobić za darmo to ja też. Po kosztach materiału. Mój czas pracy niech będzie rozrywką, w końcu moja praca jest moją pasją.

Spotkałam się z tym podejściem już wcześniej. Podobnych, żenujących ofert współpracy otrzymałam w swojej karierze całkiem sporo. Na początku zupełnie zielona w temacie mogłam z uśmiechem na ustach zgodzić się by napisać komuś artykuł, podlinkować go za zupełny frajer. Nawet nie za barter. Teraz odrzucam 3/4 propozycji, bo po prostu nie podoba mi czyjeś nastawienie. Klient Twój Pan? Czy aby na pewno?

Jeśli wchodzę do sklepu i widzę coś, co mi się bardzo podoba, ale cena jest zbyt wysoka wychodzę. Nie krzyczę na głos, że drogo, że to nie warte swojej ceny. Dziękuję i zamykam drzwi.

I tego też oczekuję od swoich klientów. Tych Bambookowych, ale i tych którzy piszą do mnie, by nawiązać bliższe relacje marketingowe. Na serio nie interesuje mnie, że blogerka X czy Y za taki wpis wzięła tyle i była zadowolona. Sprzedawcę Porsche też nie interesuje, że Kowalski za Fiata zapłacił 1/5 sumy.

Powiecie, że przesadzam. Że być może nie szanuję swojego klienta. Nic bardziej mylnego. Szanuję. Ale wtedy, kiedy klient szanuje mnie i moją pracę. I nie zagląda mi do portfela, rozliczając i przekomarzając się niczym przekupa na targu.

 

 

 

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

5 komentarzy do "Wścibstwo nie jedno ma imię"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
kasia
Gość

Dobrze napisane ludzie by chcieli wszystko za darmo najlepiej ale jak by to oni mieli to robić ,sprzedawać to by chcieli pewnie więcej coraz więcej takich ludzi niestety

Beata
Gość
Żanetko, ja Cię doskonale rozumiem. Jak zafascynowałam się szyciem 5 lat temu każdemu szyłam za darmo. Do czasu, kiedy ktoś przychodził i chciał coś mojego podarować komuś dalej, często chcieli abym robiła to za darmo. W PL nie było wówczas dostępu do tkanin jaki jest teraz. Jeździłam z mężem do Berlina po tkaniny. W końcu zaczęłam brać za swoją pracę pieniądze, mimo, że ogromną radość sprawia mi dawanie, tak po prostu. Wkurza mnie jak słyszę, ile to kosztuje. Tylko, że ja muszę opłacić ZUS, podatek, wynajem lokalu, bo w domu już się nie mieszczę, prąd i od niedawna krawcową, bo… Czytaj więcej »
Małgorzata
Gość

Pewnie większość się ze mną nie zgodzi, ale tak to już jest jak się ktoś otwiera w internecie. Będzie wszystko, cały pakiet – pochwały, miłe (i przymilne też) komentarz, ale i krytyka (ta konstruktywna i ta destruktywna) i zaglądanie to portfela tez się trafi. Taki lajf internetowy:)

Marteczka Mateczka
Gość

Każdy wycenia swoja prace i towar tak jak chce i czuje a jeśli komuś nie pasuje niech nie kupuje 🙂 albo kulturalnie negocjuje 🙂

Marta
Gość
Dlaczego polacy sa zawistni? – po raz nty w ciagu roku zadaje sobie to pytanie. W ciagu ostatniego roku zadawalam je znacznie czesciej niz wczesniej. Moze dlatego, ze mieszkam poza krajem i okazuje sie, ze moze byc inaczej. U nas ktos z pomyslem to konkurencja, ma energie do pracy – to znaczy, ze szuka sukcesu, tylko czeka na kase, jest pazerny. Dlaczego tak jest? Skoro mozna pomyslec inaczej: nowe pomysly na rynku zmobilizuje i mnie do pracy, ktos ma energie, robi piekne rzeczy, to moze ja tez zaczne? albo uzbieram sobie na te piekne przedmioty, ktos chce zarabiac pieniadze –… Czytaj więcej »