O prawie do własnego zdania
Każdy z nas ma prawo do własnego zdania i tym samym do wyrażania własnych opinii. Są ludzie, którzy pomimo iż nie zgadzają się ze zdaniem ogółu, zgodnie z przysłowiem „mowa jest srebrem, a milczenie złotem” zachowują je tylko dla siebie.
Blog z zasady jest miejscem gdzie autor na swoim kawałku przestrzeni ma prawo do wyrażania własnych poglądów. To co piszemy trafia na różny grunt. Jedni popierają nasze poglądy, zgadzają się z tezami głoszonymi, inni mają zupełnie odmienne zdanie. Te dwie grupy dzielą się na podgrupy, w których jedni wyrażają swoją aprobatę lub dezaprobatę w sposób głośny, a drudzy wolą zamilknąć. Ci, którzy lubią wyrażać swoje poglądy natomiast reprezentują kolejne dwie grupy, o których dziś będzie mowa.
Człowiek inteligentny potrafi bronić swojego zdania z kulturą. Nawet jeśli często emocje sięgają zenitu, dyplomacja bierze górę i nie ma miejsca na słowne potyczki i wzajemne obrzucanie się mięsem. Inteligentni ludzie kłócą się w sposób inteligenty. Bronią prawa do własnego zdania, nie narzucając go drugiej stronie. Nawet jeśli przekonani są o doskonałości własnego wyboru. To jest kultura. Wypowiedzi, zachowania się.
Czy wiecie skąd się wzięło słowo cham?
Pochodzi ze Starego Testamentu od imienia jednego z synów Noego, który dopuścił się niedyskrecji wobec własnego ojca. Cham wraz z potomstwem zostali przeklęci i zdegradowani do najniższej pozycji społecznej, mając za zadanie służyć swoim braciom.
W tym tłumaczeniu Cham-stwo może być postrzegane jako najniższa klasa społeczna.
Słowo to jednak ewoluuje tak jak i czasy, w których przychodzi nam żyć. Obecnie praktycznie wszystko można kupić za pieniądze lub po prostu układy. Są jednak rzeczy, których za żadne pieniądze nie nabędziemy. Należy do nich między innymi kultura (choć co poniektórzy twierdzą, że obycia w środowisku można się nauczyć). Dla mnie jednak prostak i cham, prostakiem i chamem pozostanie zawsze. Bez względu na to ile ma kasy czy z kim się zadaje.
No właśnie, z kim się zadaje…
Do przemyśleń w temacie skłoniła mnie dyskusja i sytuacja jaka wywiązała się pod wpisem na fp jednej z blogerek. Wpis dotyczył dość kontrowersyjnego tematu szczepień. Mając swoje zdanie, zwykle jednak omijam podobne tematy szerokim łukiem niepytana. Na blogu jak wiecie temat szczepień się pojawił w kontekście moich własnych rozterek, jednak decyzja, którą podjęłam pozostała moją własną i nie mam zamiaru jej nikomu narzucać.
Tak się jednak niefortunnie złożyło, że chamstwo przegrało z kulturą i w stronę autorki wpisu skierowano bardzo obraźliwe słowa (lekko mówiąc). Pomijając kwestie pomówień, aspektów prawnych, gróźb i obelg, a tym samym braku kultury u wypowiadających się jest jeszcze jedna rzecz, która niestety dotknęła mnie osobiście czytając różne wypowiedzi, zarówno tych za jak i przeciwko słowom autorki.
Chodzi o klasyfikowanie grupy jako całości. Zwłaszcza dość łatwo grupie jako całości przypiąć metkę, gdy w tle pojawi się chamstwo.
Każdy wyznający jakieś poglądy klasyfikuje się do pewnych grup. Szukamy ludzi o podobnym zdaniu, wyznającym te same wartości. Oczekujemy potwierdzenia swoich decyzji, wsparcia, nabycia nowej wiedzy. Patrzymy na grupę jako całość, nie do końca zdając sobie sprawę, że przecież składa się z pewnych jednostek. Jednostek, które jak się okazuje często składają się ludzi inteligentnych, ale także niestety z tych, którym Bozia dała mniej ogłady. I tak to już niestety jest, że często jeden występek potrafi rzucić cień na całość.
Tak jest też i w tym przypadku.
Stojąc przed dylematem czy podać Mateuszowi szczepionkę mmr czy nie, zaczęłam szukać informacji w internecie. Blisko rok mija odkąd trafiłam na grupę, w której rodzice o podobnych dylematach dzielą się swoim doświadczeniem z innymi. Większość z tych rodziców (nie znam każdego z osobna, więc nie mogę ręczyć) to osoby, które wiedzą i doświadczeniem w temacie biją na głowę.Trafiłam na grupę, gdzie w końcu poczułam, że jestem w domu, mimo ludzkich tragedii, które się tam rozegrały. Że moje obawy i strach nie są irracjonalne. Fakt, że Mati po jednym ze szczepień przestał głużyć i na dwa tygodnie stał się zupełnie innym dzieckiem nie był tylko moim wymysłem. Czytając historie innych, przestałam się czuć jak nadopiekuńcza matka, która szuka dziury w całym. Zdałam sobie sprawę, że mój niepokój skądś się bierze. Zaufałam w końcu własnej, matczynej intuicji.
I zostałam zaklasyfikowana jako jedna z bandy oszołomów ciemnogrodu.
Nie osobiście, ale jednak. Mam do tego duży dystans. W sumie mam to gdzieś, co sobie o mnie myśli jakaś Pani z drugiego końca Polski czy nawet końca świata rzucająca w komentarzu obelgę w kierunku rodziców bojących się szczepionek. Tu chodzi o moje dziecko i postępuję tak jak JA uważam za słuszne. Postępuję tak, bo tak podpowiada mi intuicja, bo kieruję się pewnymi sytuacjami, które miały miejsce w naszym życiu.
Do tej pory czytając lub słuchając tego, że każdy kto nie szczepi własnych dzieci (lub siebie) jest nieodpowiedzialnym ćwierćinteligentem puszczałam słowa mimo uszu. Słowo ciemnogród nie uderza we mnie, bo doskonale zdaję sobie sprawę z poziomu własnej wiedzy, wykształcenia i kultury (także). Przechodziłam obok tematu zgodnie z sentencją „mowa jest srebrem…itd”.
Jednak jak rozpętała się ta burza wokół grupy, do której należę coś we mnie pękło. Nie dlatego, że czuję się w obowiązku bronić tych ludzi. Afera ucichnie, życie będzie toczyć się dalej. Nikt nie będzie jej pamiętał, a na grupie w dalszym ciągu pojawiać się będą nowe wątki.
Z afery skrawek zapamiętają tylko Ci, którzy otrą się o temat, nie do końca wtajemniczeni. Usłyszą o bandzie oszołomów nie-szczepiących swoje dzieci i już tak będą postrzegać każdego rodzica, który ze strachu o własne dziecko podejmuje takie, a nie inne decyzje. Nie zastanowią się głębiej, mając swoje wyrobione zdanie nad motywem działania innych rodziców.
Ta klasyfikacja jednak nie wzięła się znikąd.
Grupa liczy co raz to więcej osób. Poza inteligentnymi rodzicami przybywają też tacy, którzy powołując się na wiadomości zaczerpnięte na grupie, na status Stowarzyszenia, swoim zachowaniem reprezentują ja na zewnątrz. W sposób chamski i prostacki.
Sposób, który zasługuje tylko na potępienie. I karę prawną.
Z podobnymi sytuacjami spotykam się w innych miejscach zrzeszających rodziców. Są grupy dotyczące karmienia naturalnego, wychowania w duchu rodzicielstwa bliskości, wspomagania naturalnej odporności. Zawsze znajdą się jednostki, które nie potrafią się zachować. A także takie, które w pewien sposób narzucają, często fanatycznie swoje poglądy. Z zasady jednak są to miejsca pełne przydatnych informacji, osób bogatych w doświadczenie życiową i wiedzę nabytą czy to z książek czy też z lat poświęconych nauce.
Za te aspekty cenię sobie właśnie przynależność do tych grup. Za te aspekty nie wcisnę „nie lubię tego” na stronie grupy Stop NOP.
Mimo wszystko, siedzę i biję się z własnymi myślami, bo chamstwo bijące z komentarzy kierowane do autorki wpisu nie daje mi spokoju.
Przykro mi, że jednym nieodpowiedzialnym zachowaniem można zepsuć pracę innych. (Spieszę od razu wyjaśnić, że ta praca nie polega na namawianiu ludzi do unikania szczepień. Każdy kto spokojnie podejdzie do tematu i odda się lekturze choćby kilku pierwszych wątków z brzegu doskonale zda sobie sprawę, że celem grupy jest informowanie rodziców o szkodach jakie szczepienie może przynieść. Każdy człowiek decyduje sam czy nabyta wiedza zmieni coś w temacie i czy plusy przeważą nad minusami lub odwrotnie.)
Przykro mi, że osoby takie jak ja są odbierane jako banda oszołomów, antyszczepionkowców. Przecież niczym sobie na to nie zasłużyłam. Chyba, że troską o zdrowie własnego dziecka. W takim razie oszołomem jest praktycznie każdy rodzic.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że metkę taką wystawiają tylko osoby bez kultury. Jako odzew na zachowanie tych równie mało kulturalnych. Ci inteligentni rozumieją, że każda decyzja ma swoją przyczynę. W tym przypadku zwykle jest nią niepożądany odczyn poszczepienny. Tak jak brak reakcji poszczepiennej jest przyczyną decyzji o szczepieniu.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że metkę taką wystawiają tylko osoby bez kultury. Jako odzew na zachowanie tych równie mało kulturalnych. Ci inteligentni rozumieją, że każda decyzja ma swoją przyczynę. W tym przypadku zwykle jest nią niepożądany odczyn poszczepienny. Tak jak brak reakcji poszczepiennej jest przyczyną decyzji o szczepieniu.
Każdy kto spotkał się z NOP u swojego dziecka z powagą podchodzi do sprawy. I rozumie drugiego rodzica. Nie zrozumie tylko ten, kto nie otarł się o tragedię.
Ode mnie tyle w temacie. Głęboko wierzę, że moi czytelnicy wykazują się wysoką kulturą osobistą i znajdę Wasze zrozumienie.
Dodaj komentarz
49 komentarzy do "O prawie do własnego zdania"
Ja jestem zwolennikiem szczepień i nic mi do tego jeśliby to ma inne zdanie tak jak mowisz kultura! Za to pewna grupa właśnie na fb działa mi na wyobraźnię bo wkasnie z ich postów bije nienawiść i pogarda dla tych co szczepia. Ludzie siebie nie szanują a co dopiero czyjegoś zdania a najmadrzejszych i najgłośniejszych mamusie zawsze i wszedzie będzie pełno. Tylko tak jak piszesz czasem nie da sie tego wytrzymać.
Ja swoją dwójkę szczepie, ale nie mam nic do tych, którzy tego nie robią. Na szczęście nie mam wśród koleżanek takich o odmiennych poglądach, więc do sporów nie dochodzi i nie boję się też o to, że np zarażą moje dziecko. Facebooka nie mam, więc jestem zdrowsza o te wszystkie afery
Przecież szczepienie ma być „ochronne”, więc jak Twoje szczepione dziecko się zarazi od nieszczepionego? Ja jestem przeciwna szczepieniom, ale nikogo nie zmuszam, żeby też nie szczepił- chcesz, to proszę bardzo- ja mam swoje zdanie i argumenty przemawiające do mnie za nieszczepieniem. Równie dobrze „oszołomem” można nazwać Ciebie- osobę szczepiącą i stwierdzić, że ślepy jesteś autorze postu na „konsekwencje zażywania każdego z leków, w tym szczepionek”, bo ja właśnie się z nimi liczę i dlatego jestem przeciw.
Nieszczepione dzieci narażają na choroby?! Obawiam się, że tam gdzie jest brak wiedzy na dany temat i brak chęci zdobycia jej, zaznajomienia się chociażby, spojrzenia na dany problem z różnych punktów widzenia – to zawsze będą takie mało kulturalne dyskusje.
Jestem „antyszczepionkowcem” i nie uważam, że jestem oszołomem. Szanuję wybory innych i nie obrażam (jak powyżej).
ale skoro masz zaszczepione dziecko to dlaczego obawiasz sie chorób???? a wiesz ze statystycznie wlasnie te choroby sa w grupie osob zaszczepionych??? to sa tzw choroby poszczepienne….
Ja szczepilam dwojke moich dzieci ale trzeciego ktore jest w drodze nie zamierzam szczepic. Ale boje sie tej pogardy ze nie chce.kolezanks opowiadala jak na oddziale lekarze ja zaatakowali ze nie chce szczepic. uwazam ze skoro mamy wybor to kazdy powinien go szanowac. Moj syn mial powiklania. Na szczescie niewielkie ale wiem ze sa dzieci ( i to nie moj wymysl) ktore niestety juz do konca zycia musza sie zmagac z chorobami po szczepieniu. I rowniez uwazam ze kazdy powinien szanowac zdanie drugiej strony,
Też wiele razy przez myśl przechodziła mi sytuacja, co zrobię przy kolejnym dziecku. I też obawiam się tej nagonki w szpitalu. Chociaż tam gdzie rodziłam wielkiego nacisku nie było. Chyba..
Na gruźlicę zaszczepili Matiego 1h przed wyjściem do domu, a nie w 1 dobie jak to ma miejsce w większosci szpitali.
Punkt widzenia zawsze będzie zależał od punktu siedzenia. Żadna matka, która nie przeżyła problemów poszczepiennych u swojego dziecka nie zrozumie tej matki, która musiała /musi się zmagać z takimi problemami. Grunt by wykazać się odrobiną empatii w stosunku do odmiennego zdania drugiej strony.
Ja przeżyłam poważny NOP u mojego synka, a potem dalej szczepiłam jego i szczepię też jego młodszego brata. Obu oczywiście w specjalistycznej poradni z zapleczem szpitalnym, zawsze po dokładnych badaniach. Nie pojmuję ludzi, którzy nie szczepią wcale. I o ile moda na nieszczepienie dzieci nie zagraża tym, które dostają szczepionki, o tyle jest bardzo groźna dla dzieciaków, które w szczepieniach mają zaległości albo przyjmować ich nie mogą w ogóle. Takich dzieci jest mało, ale są, i to one są tu poszkodowane.
Nie pojmuję ludzi, którzy mimo poważnego nopa szczepią dalej. A gdyby stało się coś złego po kolejnej dawce szczepionki? Wciąż byś tak do tematu podchodziła? Wciąż byś zaszczepiła młodszego?
W krajach w których szczepi się dużo śmiertelność w pierwszym roku życia jest o 3-4 na 1000 żywych urodzeń wyższa niż w krajach w których szczepi się mało. Więc skąd ta wyższa śmiertelność? Od czego umierają te dodatkowe dzieci jak nie od szczepień?
Pani Olu D może nie jest pani całkiem głupia ale wiedza nt temat wysokiej szkodliwości (na wielu płaszczyznach) aktualnie dostępnych szczepionek jest zerowa.Poza tym kto pani naopowiadał takich głupot,że dziecko nieszczepione stanowi zagrozenie dla innych dzieci? Naczytała sie pani jakiś mainstream’owych bzdur nie sprawdzajac drugiej strony medalu. Radzę zaczać przeistaczanie się z głupiego leminga w coś bardziej myślącego.
Ale planujesz docelowo szczepić Matiego jak bedzie starszy czy nigdy i w ogóle?
Na chwilę obecną zakończyłam szczepienia. Jeśli będę mieć 100% pewności o bezpieczeństwie szczepionki to zaszczepię, ale na chwilę obecną takiej szczepionki nie ma.
Jeżeli chodzi o szczepienia to jestem w totalnej kropce! Boje się ich nie podać, ale jeszcze bardziej boje się konsekwencji jakie za sobą niosą :/
Tyle się słyszy o najróżniejszych chorobach dzieci!
Sama osobiście znam jeden tragiczny przypadek [choć oczywiscie nikt nie mowi na 100% ze to od szczepienia to jednak taka jest i była moja pierwsza myśl] gdzie córeczka moich serdecznych przyjaciół NAGLE! zachorowała na mutyzm całkowity 🙁 🙁 🙁
My tez nie szczepimy na mmr 🙂 uważam, że to słuszna decyzja. i mam do niej prawo. na grupach stop nop, wiedza o szczepieniach, czy też gdziekolwiek indziej nigdy nikogo nie obrażam, nie porównuję, nie zmieniam na siłę zdania. wystarczy trochę kultury wyniesionej z domu 🙂
Zgadzam się, czytałam wypowiedź Matki, która sama de facto zaatakowała. Wolność Tomku w swoim domku, ale brak możliwości kulturalnego wypowiedzenia się (takie wypowiedzi też się pojawiały, jednak zostały od razu kasowane, w tym moja) sprawiają, że witki człowiekowi opadają.
Czy w dalszym ciągu myślałabyś o dobru całej populacji, gdyby każde jedno dziecko doświadczało nopa poszczepiennego?
Ja też zostałam odsądzona od czci i wiary za to, że szczepię Andrzejka mimo NOP-owych przejść. I to nawet u Ciebie na blogu.
A dlaczego to robię? Bo nie chcę, żeby on albo Julo zarazili się jakimś paskudztwem od ewentualnego nieszczepionego kolegi np. z przedszkola albo obcego dziecka w sali zabaw.
Rodzice dzieci nieszczepionych argumentują często, że ich dzieci nie łapią chorób zakaźnych, o które jest tyle krzyku. Owszem, nie łapią, ale tylko dlatego, że INNI SZCZEPIĄ swoje dzieci. Ale im większe kręgi zatacza ta moda, tym większe ryzyko, że choroby wrócą i będą siać spustoszenie:(
Moda na nieszczepienie, oczywiście.
Droga koleżanko, a czy wiesz, że te nieszczepione dzieci w żaden sposób szczepionym nie zagrażają? Z prostego powodu – szczepionka chroni ich przed tymi chorobami. A przynajmniej z zasady powinna. Jest natomiast odwrotnie, to dziecko szczepione przez kilka dni zaraża te nieszczepione, bo wirus ze szczepionki pozostaje przez jakiś czas np w śluzuówce w jamie ustnej.
Pisałam o tym powyżej w odpowiedzi na komentarz Gizanki. Nieszczepione dziecko w żaden sposób nie zagraża szczepionemu koledze, ale jego rodzeństwu, które z jakiegoś powodu nie może (np. w trakcie chemioterapii lub leczenia immunosupresyjnego po przeszczepie) lub nie zdążyło jeszcze zostać zaszczepione – już tak. To nie jest wielka rzesza dzieci, no ale i takie istnieją.
Natomiast nie jest prawdą to, co piszesz, a przynajmniej nie w 100% – szczepionki nie są produkowane w oparciu o czynne drobnoustroje, a o drobnoustroje „zabite”, uśpione, albo w ogóle tylko o wyizolowane z nich fragmenty.
Mogą złapać przede wszystkim od nieszczepiących się powszechnie dorosłych – szczególnie krztusiec! Ale o tym cicho sza! Lepiej jechać po nieszczepionych dzieciach.
Żaneta możesz napisać po jakiej szczepionce Mati przestał głurzyc i jak go odblokowałaś? A w ogóle to jak szczepisz? pneumo,menigo,rota a może w 5w1 ablo szczepiłaś tylko pojedyńczymi albo nie szczepisz już wcale?? I od kiedy zaprzestałaś szczepić??Chcę znać Twoją opinię
Po 5w1, druga dawka. Odblokował się sam. O tym, że to wpływ szczepienia dowiedziałam się podczas kolejnego od lekarki. Gdyby do mnie dotarło wtedy co to naprawdę mogło oznaczać… szukając informacji o mmr natrafiłam na wątki o nop, między innymi na ten brak głużenia i na nowo powiązałam fakty.. Nie szczepiłam na nic dodatkowego, żadne pneumo, rota, meningo. Tylko to 5w1, ale skończyłam na 3 dawce, 4 już nie szczepię (o dziwo ta 4 dawka przypominająca w wielu krajach nie występuje). Na mmr też nie szczepię.
A ja mam jeszcze inny problem,chcialabym zaszczepic- syn ma zalegle 3 szczepionki i to o prawie 10 mcy,ale nie moge,bo wiecznie jak nie infekcje,to jakis katar,wyjdzie z jednego,odczekam ze 2 tyg i od nowa inny wirusik. Zlobek:/
Ulżyło mi po przeczytaniu całego wpisu, dobrze że są jeszcze takie mądre mamy:)
Ja zakończyłam szczepienie na MMR. Poki co nie szczepie.
Szukam w internecie samej szczepionki na swinke bo tego obawiam sie jednak najbardziej gdyż tak jak ty mam chlopca.
Poki co nie szczepie.
Hebamme
Ja nie wiem, na mnie świnka nie robi wrażenia. Wiem oczywiście o możliwych powikłaniach,ale np mój tata miał świnkę, mój mąż miał i na płodność to nie wpłynęło 🙂
Starsi ludzie mówią że na płodność wpływa, jeżeli na świnkę zachoruje się w późniejszym wieku (np.młodzieńczym) a jak dziecko przechodzi to bardzo dobrze i nie należy się niczego bać. Tak samo różyczka w przypadku kobiet w ciąży dopiero może wywołać powikłania, nie wcześniej. Słyszałam również że są rodzice którzy specjalnie chcą zarazić dziecko aby przeszło te choroby jak jest małe – brak powikłać i dość gładko przechodzi.
Współczuję bardzo, bo z Twojego bloga wynika, że jesteś ciągła atakowana, obrażana i ludzie nie dają Ci prawa do własnego zdania. To przykre mieć takie przejścia z ludźmi, naprawdę współczuję 🙁
Zawsze warto mieć własne zdanie i nigdy nie opierać się na zdaniu innych. Możemy dzięki temu uniknąć wielu przykrych sytuacji.
Piszę tu bo nie dostałam odpowiedzi gdzie pisałam trzy posty dalej o dary-losu
Nie bardzo rozumiem blogowego świata co naprawdę w nim chodzi i o współpracę czy firmy każą ci testować dany przez nich produkt który dostaniesz paczką piszesz o nim post a w zamian dostajesz kasę??Nie prowadzę bloga ale mam zamiar założyć jak pojawią się Dwie kreski na teście ciążowym!
Nie, na szczęście to nie tak działa. Tu nikt nikomu nic nie karze, a testowanie jest raczej hmm miłym dodatkiem do blogowania niż obowiązkiem 😉
Napisałam u siebie na temat szczepień.
U mnie pod postem było kulturalnie.
Co doszczepień – zarażając się chorobą naturalnie, ma ona okres wylęgu w organiźmie – szczepiąc podajemy chorobę do krwioobiegu natychmiastowo! I to nie jedną chorobę ale 3 w 1.
Stąd NOP, krzyk mózgowy i inne,
A na czym dany szczep chorób był wyhodowany? Wiemy? Jakieś zwierzątko? A może zmarłe, zakażone zwierzątko?
Bardzo dobryvtekst!
Tylko kto powiedział, że szczepionki działają wiecznie? Nieszczepione dzieci to nie jedyne siedliska chorób:)Osobiście nie znam żadnego dorosłego który przyjmował przypominające szczepionki. 😉 Ale biznes musi sie kręcić;)Pozdrawiam
I to jest właśnie podsumowanie całej dyskusji ! Brak podstawowej wiedzy o składzie i działaniu szczepionek – dlaczego w szkołach uczą o budowie pantofelka i całkach i całej reszcie a brak zajęć np. o ruchu drogowym i czy ktoś wie , że nerki małp służą do produkcji szczepionek – też się o tym dowiedziałam dopiero niedawno w wieku ponad 50 lat i dopiero teraz tę wiedzę powiązałam z chorobami moich córek. Myślę , że internet i STOP NOP to bardzo pożyteczne instytucje i warto z nich korzystać celem uzupełnienia wiedzy. Dziękuję.
ja swoich dzieci nie szczepię bo mam wiedzę na temat szczepionek, czytam badania zagraniczne, wiem co pisze w ulotkach i wiem jak poszczególne składniki szczepionki oddziałują na organizm… wiem jakie są normy spożycia tych składników i jak bardzo te normy są naruszone jeśli chodzi o szczepienia (swoją drogą podawane domięśniowo z ominięciem układu pokarmowego). nie rozumie i nigdy nie zrozumiem rodziców podających dzieciom szczepionkę nie przeczytawszy nawet ulotki.
W szkole łatwiej uczyć rzeczy życiowo nieprzydatnych. Uczenie o demokracji, Konstytucji…przy tym trzeba przecież krytycznie mysleć, wyciągać własne wnioski, dyskutować. Czy nie wygodniej jest pokiwać główką jak taka figurka jamnika z samochodu?
W przypadku szczepionek jest jak wół napisane o działaniach niepożądanych i to różnego kalibru. No ale o tym trzeba przeczytać ze zrozumieniem.
Ja też jestem oszolomem, piona!