Układy,układziki, czyli jak sie dobrze ustawić
Nigdy nie byłam najbardziej lubianą osobą w klasie. Nigdy nie byłam najbardziej popularna na podwórku. Najbardziej obleganą i otoczoną wianuszkiem koleżanek. Oczywiście, zawsze miałam u swojego boku kogoś, kto swoim charakterem pasował do mnie samej. Znaczy się kogoś z kim na jednych falach nadawaliśmy i przysłowiowe konie kradliśmy. Ale umówmy się, metka naj nie była mi nigdy przypięta. Uczennicą też byłam przeciętną. Urodą się nie wyróżniam. W kilku rzeczach, ktore robię jestem dobra, ale nie najlepsza. Gdyby tak było to trochę głośniej by o mnie było.
W szkole, wśród znajomych, w pracy, wszędzie byłam i jestem jedną z wielu. Dobrze mi się tak żyje, przeciętnie. Nie oznacza to, że nie mam ambicji. Mam i owszem. Ale spełniam marzenia zwracając uwagę na to co dookoła, a nie po trupach do celu. Wyznaje zasadę, że tylko ciężką pracą coś w życiu osiągnę. Nie łudzę się, że któregoś dnia wygram w totka albo przypadkiem na ulicy ktoś zaoferuje mi pracę moich marzeń.
Nie rozpycham się łokciami, nie ustawiam pod ścianą z tymi naj, nie dobieram „przyjaciół” wg zasobności ich portfela czy popularności.
Pewnie nie jeden raz przeszła mi koło nosa szansa na osiągnięcie czegoś, na wybicie się. Czy to wśród koleżanek, w szkole, w pracy czy choćby w blogowym świecie. Trudno.
Jednak wszystko co mam, co osiągnęłam, to wszystko jest zasługą mojej pracy. W życiu zawodowym – choć przez kilka lat pracy moje awanse nie były spektakularne, były uczciwe. W życiu prywatnym – wszystko przyszło ciężej lub lżej, ale nikomu nic nie ukradłam. Blog w obecnej formie to również zasługa codziennego czasu jaki poświęcałam na jego pisanie. W czasie ciąży i po narodzinach Mateuszka. Do popularności jaką osiągnął poza moją pracą przyczynili się czytelnicy.
Nie interesują mnie układy i układziki, choć pewnie w ten sposób dużo łatwiej i szybciej się wybić. Wiem jak to wygląda od strony praktycznej. Doświadczyłam podobnej niesprawiedliwości w życiu zawodowym, obserwuje podobne zjawisko w świecie blogowym. Boli czasem, ale tyłek się twardszy robi. Przejechałam się na pseudo przyjaźniach, zawartych tylko po to by coś ugrać moim kosztem. Tego typu ludzi dziś omijam szerokim łukiem. Teraz wiem, że jak nie ja, to ktoś inny. Byleby do celu, na którego drodze byłam jednym ze schodków.
Ci prawdziwi znajomi/ przyjaciele byli i są. Przy moim boku bezinteresownie. Nie dlatego, że jestem w stanie coś załatwić. Pomóc. Ofiarować. Wypromować. Nie spotykają się ze mną, by zbadać grunt czy mi się lepiej wiedzie. Nie odwiedzają, bo a nóż coś będą z tego mieć.
Mieszam dwa światy, ten wirtualny z rzeczywistym. I oddzielam ziarna od plew.
Wczoraj był dzień blogowania. Powinnam polecić moje top 5 blogów. Nie zrobię tego. Nie dlatego, że nie daj losie dzięki temu nabiję komuś darmowe statystyki. U mnie na blogu linki do wyjątkowych miejsc pojawiają się dość często, gdy ktoś/coś poruszy mnie za serce. Nigdy nie robię tak popularnych rankingów. Już samo to słowo brzmi jak rywalizacja. Podobny wyścig szczurów jak w życiu zawodowym. Pęd by być naj. Mieć najlepsze zasięgi, największe grono czytelników.
Nie napiszę, że Tere Fere Kuku jest przeciętne, podobnie jak jego autorka. To zabrzmiałoby sztuczną nieskromnością. Cieszy mnie fakt popularności mojego bloga, cieszą wzrastające statystyki. Ale najbardziej cieszy, że osiągnęłam to własną pracą, a nie tym, że ustawiłam się pod dobrą ścianą albo trafiła mi się wysoka drabina.
Wczoraj był dzień blogowania. W sieci pojawiło się wspólne zdjęcie z Anią. A pod nim mnóstwo miłych słów kierowanych nie tylko do mnie. I to te słowa dla mnie były najważniejsze. Bo potwierdziły to co czuję. Że otaczam się wartościowymi ludźmi. Lubię ich ja i lubią ich inni. Bo są tego warci.
Jest tych osób sporo, za co każdego dnia dziękuję. Przewijają się co jakiś czas w moich wpisach tu na blogu. Przewijają w moim życiu. Wirtualnym i rzeczywistym. Towarzyszą mi w podejmowaniu różnych trudnych decyzji. Wyciągają pomocną dłoń. Śmieją się ze mną i płaczą. Ufam im.
Tylko takich znajomości Wam życzę. Nie układów.
Do wszystkiego można dojść także pracą. Przede wszystkim pracą.
Powodzenia!
Dodaj komentarz
44 komentarzy do "Układy,układziki, czyli jak sie dobrze ustawić"
Czytam i Twój i Ani blog namiętnie.
Oba nie zawsze komentuje.
Ale widzę, że w wielu kwestiach mamy takie same zdanie 🙂
Dobrze wiedzieć!
PS. tez nie polecałam blogów 😉
I ja znajduję niestety coraz mniej czasu na komentowanie. Jest tyle fajnych blogów, że chcąc być w miarę na bieżąco i przeczytać co ciekawego u koleżanek szybcikiem czytam i uciekam dalej. Ehhh, czasem doba mogłaby mieć o kilka h więcej…
jak już pisałam – uwielbiam Ciebie i Anię :*
:**
I nawzajem kochana! Mam identyczne podejści 🙂
Myślę, że takich podobnych nam na szczęście znajdzie się sporo 🙂 świat w koncu chyba jeszcze aż tak bardzo nie zszedł na psy 😉
Bardzo fajny i prawdziwy post 😉 ciesze sie,ze sa w blogosferze tacy ludzie bo tez zauwazylam, ze wiele osob probuje sie wybic dzieki znajomosciom i lizaniu dupy tym ” wiekszym” bardzie popularnym. Ja Was uwielbiam 😉
Zgadzam się z Magdalena i z Tobą Żaneto.Niestety dane mi jest obserwować to zjawisko wybijania się na „większych”.Na szczęście to nie moja idea i droga.Do wszystkiego dochodzę sama, poświęcając swój cenny czas rodzinny.A tamci… wszystko ma krótkie nogi )))
Uściski
O to, to! Zgadzam się z Tobą, Żaneto, jak i z dziewczynami tutaj.
Rzeczywiście jest coś w porównaniu blogosfery do polityki. To byłby całkiem ciekawy temat na wpis 😉
Układy prędzej czy później się kończą. A takie znajomości trwają 🙂
dokładnie.
Ilonko lepszej puenty dla mojego wpisu bym nie wymyśliła! 🙂
Wzruszyłam się bardzo. Jak ja się cieszę, że wtedy w Krakowie, ponad rok temu miałyśmy okazję spotkać się po raz pierwszy. Wariacki wyjazd zakończył się piękną, choć odległą znajomością 🙂
I z ust mi to wszystko wyjęłaś, dziękuję! :*
Aniu, to ja dziękuję :* I kurczę liczę na ponowne spotkanie. Gdziekolwiek, byleby jeszcze mieć okazję porozmawiać 🙂 A tych okrążeń wokół targów i ich ilości nie zapomnę nigdy :)))
Ale szpilę wbiłaś niektórym ha ha ha
Yyyy szpilę? Nie taki miałam zamiar 😉
Doprecyzujesz? 🙂
oj, zdecydowanie popieram takie myślenie. Obrzydliwe to jest wszędzie wkoło. Dobrze jednak mieć swoje wartości i piąć się po swoich schodach zamiast wskakiwać komuś na plecy 😛
Ja tam lubię na plecy wskoczyć, mężowe. Gdy nogi już bolą podczas długaśnego spaceru ;)))
A ja nie wiem o co chodzi 😊
W poście nie ma podtekstów kochana. Czarno na białym 😉
Polecanie blogow..ja jak zwykle nic nie wiem..ale wiem jedno ze bez pracy nie ma kołaczy i ze bycie sztucznym nigdzie nie pomaga;)
A myślałam, że to zwykle ja nic nie wiem. Dobrze wiedzieć, że nie jestem z tym sama 🙂
Powodzenia w dalszym rozwoju bloga 🙂 Dzięki pracy w niejednej dziedzinie z pewnością zajdziesz daleko 🙂
Dziękuję 🙂
Mądra kobietka z Ciebie, calusy od wiernej podczytywaczki 😉
I ja przesyłam całuski dla wiernej podczytywaczki :* 🙂
O patrz nie wiedziałam nawet, że jest taki dzień.
Ale może to i lepiej.
Buziaki.
Ciekawe czy znajduje się w kalendarzu świąt nietypowych. Czasem sobie myślę, że muszę w taki zainwestować, bo też zwykle dowiaduje sie o czymś „po czasie” 😉
Kochana szczere słowa i mogę się pod nimi podpisać 🙂 niestety czasem trafia się na takie osoby, które krzywdzą i wykorzystują. Takie życie.
Jedna rada to brać nogi za pas póki nie jest za późno. O jak spokojnie się wtedy żyje 🙂
No ba..Ty i Mamanka najcieplejsze i najnormalniejsze blogerki rodzinne <3
Bardzo mi miło, Ani z pewnością także :)) Ale jeszcze sporo takich blogerek się uchowało :))
Mnie tam nikt nigdy nie poleca i nie płaczę z tego pwoodu:P A do miejsc takich jak Twoje trafia zawsze z pododu ciepła i prawdziwych emocji,a nie z powodu linku polecającego:)
Alu Ciebie nikt polecać nie musi. Bo i do Ciebie idzie się po ciepło :*
Kochana dziekuje za te słowa:)))))
Zawarłaś w tym poście to, co ja czuję i widzę od wielu miesięcy, nawet często mam ochotę zniknąć ze świata blogów, bo boję się, że stracę całkiem wiarę w ludzi;-) Aj, szkoda, że dłużej nie udało nam się w Poznaniu pogadać;*
Haniu wierzę, że będzie jeszcze nie jedna okazja do porozmawiania i spotkania się :*
Uwielbiam!
:**
Czytam Twoj blog, od momentu, gdy poznałam Cię na warsztatach Olympusa. Zrobiłaś na mnie wrażenie 'fajnej kobitki’ 🙂 Blog Mamanki czytam od dawna, mimo, że rzadko komentuję 🙂 A fajnych czytelników życzę Tobie, Ani i sobie również 🙂 Pozdrawiam, Magda
Fajni czytelnicy to 80% sukcesu bloga! Także i Tobie tylko takich życzę :)))
i ja napisze słowo. bardzo cię szanuje. fajnie piszesz, nie zawsze się z Tobą zgadzam, ale nie o to chodzi. nie znam się na układzikach blogosfery, bo nie bloguje, ale nawet nie znając się sądzę, że masz rację. życzę ci powodzenia i pozdrawiam ciepło.