Na co mi ten blog?
Będąc w Warszawie, gdzie zostałam zaproszona przez Fundację My Pacjenci troszkę inaczej spojrzałam na kwestie prowadzenia bloga. Podczas spotkania, o którym mam nadzieję już wkrótce opowiem Wam coś więcej, swój wykład miał Maciej Nowotny, autor bloga PolishJazz.
Maciek z zawodu jest psychologiem. Z zamiłowania blogerem. Bardzo sympatycznie wyszło mu połączenie tych dwóch światów podczas swojej prezentacji. Przyznaję, że początkowo zastanawiałam się bardzo cóż nowego mogę usłyszeć. W dodatku zachodziłam w głowę,jak wiedzę, zdobytą przez autora bloga z totalnie innej dziedziny niż moja, mogę przenieść na swój grunt.
Za mną jedna z moich ulubionych blogerek poznanych na żywo- Ala z bloga Polisz Mam i DziĘciole 😛
Nie o wiedzę się jednak rozchodziło. Warsztaty otwarły mi bowiem oczy na to kim w tej naszej blogosferze jesteśmy – Ja i Mój Blog. Dzięki Maćkowi zastanowiłam się jaki jest cel mojego blogowania, dokąd tak naprawdę zmierzam.
Bardzo podobało mi się ćwiczenie, podczas którego Maciek poprosił nas o narysowanie idei naszego bloga, pokazanie siebie, tego kim jestem. Jako człowiek, jako bloger. Ale także jako blog.
Nie było to łatwe ćwiczenie, ale gdy zastanowiłam się dłuższą chwilę doskonale zdałam sobie sprawę dlaczego powstał mój blog, dlaczego pisanie sprawia mi radość.
Być może część z Was wie, większość pewnie nie – w czasach zanim zostałam mamą, pracowałam w banku. Bardziej z racji mojego ekonomicznego wykształcenia niż z zamiłowania, obrałam taką ścieżkę kariery, a nie inną. Gdzieś po maturze, gdy przyszedł moment wyboru drogi życiowej, serce i rozum nie stanęli w parze. Dziś wiem, że wybrałabym inaczej. Poszłabym na ASP, skończyłabym studia graficzne, na które tak bardzo namawiała mnie mgr Kosińska, nauczycielka plastyki w moim LO.
Czasu nie cofnę, wybrałam inną drogę. Nie oznacza to, że złą. Powiedziałabym, że raczej taką, która nie sprawia mi największej radości. Praca w banku, mimo, że wśród świetnych ludzi, za którymi tęsknię, z pewnością nie sprawia, że z radością każdego dnia zmierzałam w kierunku kamiennicy na krakowskim Kazimierzu. Każdego dnia natomiast czułam, że trochę się duszę. Że nie mam, pomimo tylu fantastycznych osób do kogo otworzyć buzi. Że moje zamiłowania do różnych kreatywnych rzeczy, do działania, nie znajdują miejsca wśród umów rachunków bankowych i różnych ważnych pism, które przygotowywałam każdego dnia.
I tak mi leciał czas, godzina za godziną spędzona za biurkiem, dzień za dniem, aż zaszłam w ciążę i los sprawił, że musiałam zostać w domu. Wtedy otwarły się przede mną wrota blogowego świata. Z biernego czytacza przeskoczyłam w stan aktywnego autora i komentatora. Nagle okazało się, że są ludzie, którzy widzą świat podobnie jak ja. Są dziewczyny, które chcą o tym rozmawiać. Dokładnie tak samo jak ja. Odnalazłam się w tym świecie, jakbym zawsze do niego należała. Jakby był moim domem, do którego powróciłam po długiej podróży. Po kilku miesiącach blogowania, jeszcze zanim na świat przyszedł Mati, już wtedy wiedziałam, że to jest TO. Właśnie tego szukałam. Miejsca, w którym w końcu będą mogła być sobą.
W najśmielszych marzeniach, te blisko dwa lata temu nie przypuszczałabym, że to moje miejsce da mi tyle radości. Że poznam dzięki niemu tyle wspaniałych kobiet. Ze rozwinę skrzydła i polecę w świat. Że będziecie do mnie pisać, tu na blogu i w wiadomościach prywatnych. Że wiele z Was uściskam serdecznie i kawę wspólnie wypiję. Ba! Że tą kawę wypijemy w Warszawie albo w innym mieście w Polsce. Na razie, bo kto wie co przyniesie przyszłość? Może któregoś dnia wypijemy gdzieś na dalekim Manhattanie? Kto wie gdzie będę za kolejne dwa lata? Może będę do Was stukać z mojego wymarzonego, drewnianego domku, gdzieś z dala od zgiełku tego miasta? I choć zabrzmi to nieskromnie (ale marzenia trzeba wypowiadać na głos) wierzę, głęboko wierzę, że daleko zajdę nowo obraną drogą.
Pytanie Maćka było proste. Kim jestem? Odpowiadam dziś bez większego namysłu.
Uśmiechniętą, zadowoloną z życia kobietą. Mam kochającego męża, najcudowniejszego synka pod słońcem. Mam też bloga, który jest dla mnie odskocznią od codziennego życia, moim miejscem na ziemi. Punktem, do którego chciałam dotrzeć zanim wybrałam złą drogę. Moją namiastką życia zawodowego.
Na co mi ten blog? Na to, by wciąż dawał mi siłę do działania. I radość, że mogę działać.
Dodaj komentarz
29 komentarzy do "Na co mi ten blog?"
Amen.
AW
Amen 🙂
LETNI ZJAZD CENOWY!!!
Plasma Car teraz tylko 120 zł! Tak tanio jeszcze nie było!
Zapraszamy na: http://www.twoja-przygoda.pl
Amen
:* Wspaniałe, blogowanie odkrywa nowy świat, znam to uczucie
Pozdrawiam z Chibi :)))
Misako
http://ciazowomi.wordpress.com/
jakbym czytała o sobie! no oprócz tej księgowej 😀 :*
Z każdej części tego bloga czuć, ze jest pisany z pasją 🙂
Na co Ci ten blog…kurczę ja sobie blogosfery bez Was nie wyobrażam:))))
Masz rację Ja też! 🙂
Czytam Cie juz baaaardzo długo . Teraz mogę komentować i napiszę Ci wreszcie że Cię uwielbiam 🙂 . Jesteś prawdziwa w tym co robisz Wracam do Ciebie każdego dnia i doczekać się kolejnych postów nie mogę. Pozdrawiam 🙂
I ja tak myślę !!!!
Ewelina
Piękne!
Dla mnie blogosfera parentingowa nie istniej bez Tere Fere Kuku (choć częściej myślę o Twoim blogu jako o: Znaczki jak robaczki ;))
Naturalnie, zawsze rzetelnie, prosto z serca i ciepło opowiadasz Waszą historię. Są różne piękne blogi ale niektóre, między innymi Twój – sprawiają, że czuję się jak w domu.
Wiesz, na dobrą sprawę identyfikuję się ze wszystkim, co napisałaś. 🙂
Żanetko – bo prawda się zawsze obroni :))) Ściskam i czekam na kawę-w-wę :)))
REWELACJA!
O to chodzi – aby być szczęśliwym. Mi korporacja też jakoś odbierała bycie szczęśliwą i nie wiem czy wrócę. Czas pokaże, bo wreszcie mam odwagę by zacząć działać i coś zmienić. Jakbyście z Matim chcieli sesję to póki nie jestem sławna to robię za free w Krakowie 🙂
O tak, pełna zgoda! A ten rysunek to pokażesz, czy do szuflady?;)
Cudowna kreatywna osoba z Ciebie.
:)))
Popieram. Ja również gdy mój synek miał 3 latka poszłam na studia, a na 5 roku zaszłam w drugą ciąże, ciągle pracując na cały etat, a po drodze jeszcze budując z mężem własny domek. Marzenia trzeba spełniać Chcieć to móc
I pisz dalej, ja Was uwielbiam 🙂
ja również po to prowadzę bloga 🙂
świetne ćwiczenie:) warto zajrzeć w głąb siebie:)
Najważniejsze to nie zmuszac się, a prowadzić blog, bo sprawia radość 🙂
To rozumiem, tez uwielbiam pisać swój blog, aczkolwiek ostatnio zrobiłam sobie ponad miesięczną przerwę. Bo i tej przerwy potrzebowałam. ale wracam zregenerowana, post poczyniłam i odwiedzam ulubione blogi i buzia mi się śmieje, że oto znowu jestem. I cieszę się mówiąc o sobie „Jestem blogerką”. brakuje mi jednak spotkań z innymi blogerkami, a niestety zbyt duzo ludzi musiałabym zaangażować by móc na jakieś spotkanie pojechać.
Jest moc ;-)))