Nasze Mother Power
Relacja z niedzielnego spotkania będzie jak tylko mąż Kasi zbierze dla nas w całość wszystkie te wyjątkowe momenty uwiecznione w kadrze.
Dziś jednak chciałam Wam napisać to co w sercu, bo ogrom emocji związanych ze spotkaniem wciąż mi towarzyszy mimo, iż mija już drugi dzień.
Serce mi rosło i wciąż rośnie gdy widziałam i widzę uśmiechnięte mamy. Te, które z błyskiem w oku podchodziły na zakończenie spotkania i dziękowały. Te, które wysyłały wiadomości prywatne i pisały na tablicy naszego fanpage. Czytam Wasze relacje z wypiekami na buzi i cieszę się, że przygotowania, w które włożyłyśmy ogrom energii oraz czasu nie poszły na marne. Tym z Was chcę serdecznie podziękować, bo spotkanie Mother Power tworzyłyście również Wy.
To Wy i Wasze rodziny sprowadziłyście do drewnianej Chaty nad Zalewem rodzinny klimat. To śmiechy Waszych dzieci słychać było stojąc kilka metrów dalej. To Wasze uśmiechnięte buzie mam przed oczami. I to wszystko dodaje mi sił, dodaje mi Powera. My z Kasią zorganizowałyśmy miejsce i partnerów, którzy wsparli nas w działaniach. Wy dałyście z siebie resztę.
Mimo, że nie wszystko wyszło tak jak planowałyśmy, nie wszystko się udało jesteśmy zadowolone. Pewne rzeczy przegapiłyśmy, o pewnych nawet nie pomyślałyśmy. Wierzę jednak, że każda z Was, która nasze błędy wyłapała, dobrze wie, że nie wyszło to z braku naszych chęci czy zaangażowania. Dziękujemy Wam za Wasze sugestie, rady. Dziękuję dziewczynom, które w trakcie warsztatów podeszły i podpowiedziały nam, że coś schrzaniłyśmy, zaoferowały swoją pomoc. Dziękuję Ewelinie, która mimo obecności na spotkaniu Małych Łapek pomagała mi myć owoce, bo widziała, że czas nam ucieka a rodzinek na spotkanie przybywa. Dziękuję Oli, Kindze, Ani, które z troską pytały czy w czymś mogą pomóc. Dziękuję za każdą jedną wyciągniętą dłoń, każdą jedną sugestię. Ci, którym podziękowania się należą doskonale o tym wiedzą. Doceniamy.
Przykro nam, że nie byłyśmy w stanie dogodzić każdemu. Wiem, że choćbyśmy dały z siebie dziesięć razy tyle zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony. Zdałyśmy sobie sprawę, że żeby było obustronne zadowolenie każdy musi coś z siebie dać. My dałyśmy nasze maksimum.
I mimo, że przykro jest nam czytać teraz różne zarzuty, odbieramy je jako lekcje na przyszłość. Na ewentualną przyszłość- czy to w kontaktach z danymi osobami czy też przy organizacji jakiegokolwiek eventu.
Nie żałuję poświęconych godzin, tygodni rozmyślań, planowania, negocjacji. Nie żałuję straconych godzin snu, mojej ciężkiej pracy. Bólu pleców i głowy. Chwil, które kradłam naszej rodzinie, by zadowolić kogoś innego. Ci, na których mi zależało docenili. Mam wsparcie od moich przyjaciół i rodziny.
Nie kończę w poczuciu klęski czy niezadowolenia. Odniosłyśmy sukces. Wspólnymi siłami. Ja, Kasia i Wy- nasze kochane uczestniczki. Dziękujemy. Że jesteście z nami, wspieracie, podoba Wam się nasza inicjatywa. Że stoimy po tej samej stronie, że tworzymy jeden front.
Maruderom też dziękujemy. Już dziękujemy…
Mam nadzieję, że już na dniach będę mogła Wam pokazać na zdjęciach jak wspaniale się bawiłyśmy i kto wsparł nas w naszych działach.
Dodaj komentarz
28 komentarzy do "Nasze Mother Power"
Dziewczyny, naprawdę dalyscie z siebie wszystko i poświęciliście własny czas, zeby stworzyć cos, bez żadnych korzyści materialnych dla siebie. Nie wiem, jak mozna tego nie doceniać! Ja sama trochę inaczej patrzę na takie eventy,bo wielokrotnie służbowo je organizowałam i dlatego mam może inne wymagania. Ale bawiłam sie znakomicie i naprawdę wspaniałe spędziliśmy z wami czas. Chętnie przekaże wam moje uwagi na przyszłość, jeśli macie ochotę,mogę rownież pomoc w realizacji kolejnego przedsięwzięcia 🙂 a maruderami sie nie przyjmujcie,zawsze i wszędzie znajdzie sie ktoś niezadowolony . Pozdrawiam serdecznie!
Ja tam byłam zadowolona i to bardzo! jakby było inaczej to byśmy nie wyjechały na szarym końcu! od razu wpraszamy się na następny raz! i tylko ten się nie myli kto nic nie robi!
Jesteście cudowne! Nie da się w dwie osoby ogarnąć wszystkiego żeby było idealnie, no nie da się! Ale przecież wszystko dajecie z serducha i tutaj wpadki nie są ważne! Poza tym, ogarnąć gromadę bab jest ciężko, a co dopiero całe rodziny. Na pewno spisałyście się na medal! Buziaki dla Ciebie i Kasi, nie zniechęcajcie się!
Brawo kochana :*
Dziewczyny – było cudownie 🙂 Poznałam świetnych ludzi 🙂 Majka wybawiła się, wybiegała, była zadowolona z obecności innych dzieciaków.
Odwaliłyście kawał dobrej roboty 🙂
Szkoda tylko, że ludzie nie potrafią okazać wdzięczności, mówiąc swoje uwagi/krytykę na ucho. Ja chciałam się zapisać, ale wtedy jeszcze nie miałam bloga. Nadrobiłam więc i mam nadzieję, że następnym razem się uda! Pozdrawiam i zapraszam do siebie! P.S. Myślałam, że będziesz na konferencji „Akademia rodzice malucha.pl” w piątek i że będzie okazja osobiście Cię poznać 🙂 pozdrawiam Monika
Ja swoje zdanie wyraziłam u siebie na blogu. Nie mogłam wobec tego przejść obojętnie. Szlag mnie trafia jak czytam niby to „konstruktywną krytykę”.
Pozdrawiam.
Ja ciągle żałuję, że nie mogłam być…wierzę, że było fajnie…że warto było…aczytałam też różne recenzję ze spotkania i nasuwa mi się jedno…tylko te które chciały mieć wolne od własnych dzieci na PIKNIKU RODZINNYM są niezadowolone…!!
Za organizacje takiego eventu należą sie brawa!
To wielkie poświęcenie i musiało Was kosztować sporo czasu, wiec dziwne jesli ktos nie docenia :/
Nie nie! Absolutnie nie piję do nikogo, to było raczej luźne stwierdzenie dotyczące tego, że jak ktoś ma ale to niech to powie dziewczynom, jeśli ma jakieś pomysły, też im to powie, nie po kątach. 🙂
Widziałam, że pisałaś, że masz do czynienia z organizacją różnych imprez, ale to co napisałam w żaden sposób, nie miało punktu zaczepu u Ciebie, więc się nie denerwuj, że tam coś do Ciebie 🙂
nawet nie wiem czy nie dotarłam do Twojego posta dopiero po napisaniu komentarza tutaj.
Karo
Ojej, jak mi przykro bo nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile pracy włożyłyście w całą organizację. To nie były dwie, trzy lub cztery godziny, ale pewnie ciężkie tygodnie żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Te chwile mogły być poświęcone dziecku, rodzinie – szkoda, że niektórzy nie potrafią tego docenić 🙁 Ja osobiście żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w tak fajnym spotkaniu 🙁
Z pewnością było wspaniale! My byliśmy w stolicy na rodzinnej uroczystości, więc mnie ominęło, ale będę śledzić! Może nastepnym razem? 😀
Wielki podziw dla Ciebie i Kasi, Żaneta! Wielki! Wspaniale podsumowałaś całą „sprawę”. I wiesz co? Jeśli będziesz organizować kolejne spotkanie – ja się piszę, to nic, że mam daleko 🙂
O, to już wiem gdzie się uściskamy 🙂
🙂 właśnie! przybywaj:)
Pisałam to już wiele razy i napisze kolejny…było REWELACYJNIE. Atmosfera byla fantastyczna. Włożyłyście w organizacje mnóstwo pracy i serducha i za to ohromnie Wam dziękuje :):) jesteście wielkie 🙂
Amen 🙂
Bardzo denerwuje mnie w sieci jak wszyscy sobie słodzą i ani jednego złego słówka nie powiedzą. Dotarłam do kilku wpisów tych marudzących i jedyne co mnie zdenerwowało to narzekanie na prezenty. Resztę uwag rozumiem, każdy ma prawo do własnych opini. Ale nie mieści mi się w głowie jak można narzekać na upominki o które walczyłyście miesiącami a każda z tych paczek była warta co najmniej 200zł. Bardzo to żenujące.
Ja jestem bardzo zadowolona ze spotkania i po stokroć Wam dziękuję kochane!!!
Mnie najbardziej rozwalil tekst,że w paczce niepotrzebnie były kosmetyki dla dziecka,bo matka sama woli jej kupować,ale z drugiej strony rzeczy było za mało:D no a pod spodem zdjęcie na którym ledwo się te rzeczy zmieściły w kadrze. Nie przejmuj się,nie warto.Dobrą robotę zrobilas a to że ktoś tego nie docenia… Olej. Następnym razem weź że sobą ogromny gar zupy i może popilnuj sama 30 dzieci bo ich matki chcą odpocząć a nie. Pozdrawiam,miłego dnia.
bbbbbbbbbbbbbbbbb
chciala by pani moze tule sprzedac?