Plan dnia mamy
Dziś kolejny post na życzenie. Zastanawiałam się czy wchodzić w temat, bo żeby coś radzić mądrego, trzeba się wykazać…no, a ja.. Sami zresztą zaraz zobaczycie.
Weronika zostawiła mi jeden z najpiękniejszych komentarzy jaki mogłam otrzymać
” Bardzo chętnie poczytałabym o tym jak wygląda Wasz dzień, o tym jak się organizujesz bo przyznam szczerze że podziwiam Cię za to ile super kreatywnych rzeczy jesteś w stanie wykonać w ciągu tygodnia :)”
Buzia się raduje czytając takie słowa. Miło słyszeć, że w czyichś oczach wyglądamy tak fajnie.
Jednak będę musiała Was rozczarować.
Prawda jest taka, że jestem najbardziej niezorganizowaną osobą na świecie i u mnie zawsze (niestety!) coś jest kosztem czegoś. Mam jeszcze jedną brzydką cechę, a mianowicie… najpierw przyjemności, dopiero potem obowiązki.
Jeśli właśnie legło w gruzach wyobrażenie co do mojej osoby u co poniektórych z Was, przykro mi.
Life is brutal.
Nie jestem idealną mamą, perfekcyjną panią domu. Na co dzień może nie zarastamy brudem, ale przyznaję szczerze mam w domu bałagan. Porozwalane zabawki, kubki na blacie, sterta prania w łazience, łaciata podłoga od paluszków Matiego.
Jedyne co robię każdego dnia sumiennie to odkurzanie, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że w domu jest pies i co za tym idzie pełno sierści.
Nie mam rozplanowanych dni, że na przykład poniedziałek i czwartek nastawiam pranie, co drugi dzień ścieram kurze, raz na miesiąc myję okna, trzepię dywany. Sorry Winnetou.
U nas sprząta się w sobotę. (no chyba, że ma nas ktoś odwiedzić, to wtedy wiecie- na szybkiego ogarniamy kąty)
Celowo piszę w liczbie mnogiej, bo mamy w domu podział obowiązków. Bez spinki. Jednym razem mąż nastawia zmywarkę, czyści toaletę, innym razem robię to ja. Nie ma tak, że podzieliliśmy się pracą po równo i tak już dożywotnio każdy sobie rzepkę skrobie. Spontanicznie umawiamy się rano, Ty robisz to, ja robię tamto.
Codziennie rano lecę z odkurzaczem, co jak wiecie również jest świetną zabawą dla Mateusza. Poranna rozgrzewka zaliczona, jest ruch i zabawa, więc korzyść obustronna. Potem jest czas na śniadanko i trochę wspólnej zabawy, podczas której często wpadają mi do głowy różne pomysły na notkę. Mateusz jest świetną inspiracją.Często w ramach zabawy robimy fotki, które potem znajdujecie na blogu. To właśnie rano powstają.
Raz, że mam wtedy lepsze światło w mieszkaniu (urok posiadania okien na wschód), a dwa, że Mateuszek z rana jest wypoczęty i bardziej skory do zabawy, robienia zdjęć, ogólnie współpracy. Oczywiście nie robimy tego codzienne.
Po ciężkiej porannej pracy, gdy Mati ucina sobie drzemkę to przelecę mopem podłogę w kuchni. Wtedy też robię sobie zasłużoną kawkę i loguję się do blogowego świata. Szybciutko zaglądam do Was, sprawdzę co słychać na FB, przeglądnę fotki na instagramie (choć z insta korzystam dużo częściej,bo np usypiając M, wrzucając jakieś zdjęcie z danej chwili).
Po drzemce idziemy na spacer. Zazwyczaj bierzemy ze sobą Szelmę, choć raz w tygodniu (zwykle w poniedziałek) staram się zrobić większe zakupy obiadowe na tydzień, więc wtedy psiak zostaje w domu. Na co dzień kupujemy tylko pieczywo, więc skupiamy się tylko na spacerku, który zwykle trwa około 1,5h. Około 15 zazwyczaj jesteśmy z powrotem w domu, więc biorę się za przygotowanie obiadu dla naszej trójki.
Staram się gotować (z podkreśleniem na słowo staram!), ale jak u każdego zdarzają się różne sytuacje. Mateuszek ma gorszy dzień, ja mam gorszy dzień i brak mi chęci, jesteśmy gdzieś na mieście i nie wrócę na czas do domu. Na szczęście mam wyrozumiałego męża (choć jak 3 dni pod rząd nie ma obiadu to straszy rozwodem).
W takich sytuacjach mąż z ochotą zagląda na foodpanda.pl i zamawia pizzę lub coś innego. Korzyści są obopólne, bo mąż jest fanem pizzy, a ja zbieram punkty w payback (dlatego korzystamy z portalu foodpanda, bo są jednym z partnerów) i wymieniam je później na nagrody. Lada moment uzbieram np. na garnki Tefal’a, więc może będę gotować z większą przyjemnością 😉
W weekendy natomiast gotuje mąż, a przynajmniej w niedzielę. Potrafi i lubi to. Z chęcią oddaję mu kuchnię. I nawet sprząta po sobie.
Po obiedzie nad Mateuszkiem opiekę przejmuje tatuś. (o ile obiad zjada w normalnej porze, bo wróci z pracy o przyzwoitej godzinie). Bawią się wtedy razem, a ja mam czas żeby zrobić sobie gorącą kąpiel, poczytać ulubioną książkę. Choć najchętniej wtedy przyglądam się moim chłopakom lub dołączam do nich. Czasem gdzieś w tym czasie wychodzimy we trójkę.
O 19 mąż kąpie Mateuszka, a następnie ja go usypiam. Do 20 przeważnie już śpi, a my mamy czas dla siebie. Mam też chwilę na napisanie notki, potworzenie czegoś, obejrzenie tv.
Chodzimy spać około 22-23, choć ja zwykle i tak jeszcze z pół h w łóżku, na tablecie przeglądam co u Was słychać.
Weekend, wiadomo- wygląda trochę inaczej. Jeśli akurat nie wybywamy z domu na dłużej to korzystamy z pogody i idziemy gdzieś na dłuższy spacer. Staramy się wtedy spędzać jak najwięcej czasu wspólnie, ale też każde z nas ma trochę czasu dla siebie i na swoje hobby. Mąż jednego dnia wybywa na kilka godzin na trening rowerowy, więc kolejnego ja mam dłuższą chwilę dla siebie.
Czy jestem zorganizowana? A skądże!
Czy sama dałabym radę z wszystkim? Nie ma szans!
Choć może i dałabym, gdybym była bardziej zorganizowana?
Mam ogromne wsparcie w mężu, mimo, że nie jeden raz narzekam na niego jak diabli. Przyznaję to bez bicia.
Nie jestem idealna. I wiecie, co? Nawet bym nie chciała być.
Ps. Męża też nie mam idealnego, tylko tak dobrze wypadł w tym opisie. Bywa na serio wkurzający 😉
Ps.2 Post zawiera lokowanie produktu 😉
Dodaj komentarz
47 komentarzy do "Plan dnia mamy"
Prawie jak siostra! U nas identycznie 🙂
No to tak: zazdroszczę męża. Mój NIGDY nie umył łazienki, ani WC, trzeba go wołami zaciągać do puszczenia zmywarki (puszczenia, bo zwykle ja ją załaduję), z rzadka odkurza, a po gotowaniu nigdy po sobie nie sprząta tylko zostawia chaos. Dodam, że wraca o 19 z pracy. 🙂 Ale robi ciężkie zakupy i kąpie Małego i go usypia.
A Wasz plan dnia zupełnie fajny. I tak wcześnie chodzicie spać 🙂
Ola zamieńcie się na weekend rolami. To dobry sposób na pokażanie drugiej stronie, że robota, którą wykonjesz jest ciężka. Się uda, mężczyźni podatni przecież na nasze sugestie. Ciężkie zakupy robi to i odkurzy w domu 🙂
Trzymam kciuki :*
Nie ma szans. Jeżeli zamienimy się rolami, to po prostu zostanę do poniedziałku z nieumytym i nieposprzątanym domem. I prawdopodobnie jeszcze większym bałaganem.
Niestety. Taki model.
Ola tulę Cię :*
Bardzo podobnie u nas, tylko ta podłoga… 😉 w moich oczach jesteś nadal super-zorganizowana, bo jeszcze tworzysz!
Bo wiesz..najpierw przyjemności 😉
hehe fajnie napisane!
No jakbym czytała o sobie:) Mam garnki Tefala za punktu i są super:)
Wierze, ze są. Mam patelnie Tefala za punkty i za nic bym ich nie oddała. Dlatego chce garnki 🙂
A u nas tych wolnych chwil dla siebie coś od kilkunastu tygodni brak..
Trzeba wygospodarować koniecznie. U nas tez tak bywało, taki kierat w pewnym momencie, dobrze, ze mąż tupnął nogą. Albo to ja tupnęłąm? Nie ważne, ważne, że się udało.
nie idealność doskonała, taka prawda o nas, o wielu z nas
Ja nie prasuje wcale 😉 na początku młodemu coś tam prasowalam, potem odpuściłam. Nie lubię prasować. Na szczęście maź nie nosi sie elegancko do pracy, wiec t-shirty czy bluzy staram sie tak po praniu rozwieszac, żeby nie wyglądały jak krowie z gardła 😉 jak to mówi mój B, rozprostuje sie samo 😉
Nawet ten Twój nie idealny opis w głowie układa mi idealny obrazek 😀
Siostro! 🙂
No to my chyba jesteśmy jednak troszeczkę zorganizowani 😉
You rock!! Bo ja to myślałam, że tylko mnie dopadają takie dni bałaganiarskie a widze ze jednak to taka trochę norma jakby 😛
Poprawiłaś mi humor! Jutro nie robię nic ! Tzn, nie sprzątam nic. Bawię się z Mają tylko bo z rana panikowałam że my w takim bałaganie ;P hehe [ a i mąż wyrozumiały bo bez obiadów daje rade he he ]
Spoko, spoko. Nie jesteś sama :)) ale na swoje usprawiedliwienie dodam, ze czasem mam takie dni, ze wszystko bym sprzątala. Tylko nie bardzo chce mi sie za to zabrać 😉
Wydaje się super! Ja kiedyś uważałam się za super zorganizowaną osobę ale odkąd pojawiła się Ala straciłam swój zmysł organizatorki i jestem w totalnym chaosie 🙂 Mój mąż wraca do domu dopiero o 23 ma krótka przerwę na lunch wiec raczej muszę sobie radzić sama ale też zaczęłam odpuszczać dużo rzeczy nie dziś to jutro:) Pozdrawiamy 🙂
Robota nie zając, masz racje. A późnego powrotu współczuje, choć zdaje sobie sprawę, ze inna kultura, inaczej sie u Was pracuje. Mój B wchodzi po 7 do pracy i zwykle w domu jest po 17. Ale są takie dni, ze wraca o 19 a nawet pózniej, bo musi gdzieś jechać, coś załatwić. Wtedy nie wiem w co ręce włożyć i jak już Mati zaśnie to padam. Wydawałoby sie ze co tam te 1,5 h odpoczynku kiedy po pracy Matim zajmuje sie maź, ale jednak,.. To taki mój czas na regenerację.
Też uwielbiam patrzeć jak M z małym się bawią wieczorem. No i zamiast zrobić coś konstruktywnego to siedzę z kubkiem herbaty i się przyglądam 😀
No dokładnie! 🙂
Super się czytało ten post 🙂 Wiesz, wydaje mi się, że to, że czasem pozwalasz sobie na drobne niedociągnięcia powoduje, że pała się do Ciebie jeszcze większą sympatią 🙂 Jesteś taka… naturalna – we wszystkim co robisz 🙂
U nas dzień wygląda podobnie, chociaż ja zawsze najpierw obowiązki a potem przyjemności. Z kolei mam problem z kończeniem rzeczy rozpoczętych 🙂
P.S. Dziękuję, że wzięłaś pod uwagę moje prośby o posty 🙂
Weronika
Dziękuje Ci bardzo :*
Ja tez często mam słomiany zapał, nawet zbyt często.
A za pomysły na posty to ja dziękuje. Bo w pewien sposób ułatwiało mi moje codzienne zadanie :*
Dokładnie jakbym o sobie czytała:)))
Myślę, że jednak jesteś zorganizowaną osobą. Osoby niezorganizowane nie potrafiłyby w taki sposób połączyć opieki nad dzieckiem i obowiązkami domowymi. A że czasem coś tam czeka na zrobienie – to normalka 🙂
Instynkt samozachowawczy 😉
juhuu u nas jest tak samo- czyli jestem normalna 🙂
Juhuuu 🙂
Ja powiem krótko, tylko nudziarze mają mieszkanie posprzątane na cacy 😉
Hehe 😉
podobnie mamy 😉
No Ci powiem, że chyba my mamy mamy bardzo podobnie z tą organizacją czy jej brakiem 😛
Chociaż muszę zacząc od siebie więcej chyba wymagać bo mam wrażenie że nad niczym nie panuję.
Ja też jestem niezorganizowana, najczęściej wszystko robię na ostatnią chwilę, bo wcześniej nie zdążę, bo jest tyyyyyle rzeczy do zrobienia 😉
No kurcze nie wiem czemu, ale najbardziej podoba mi się wątek o mężu :). A z innej strony to u nas jest podobnie jeżeli chodzi o elastyczność podziału zadań. A i ja usypiam najmłodszą :).
u nas podobnie a mieszkanie nie muzeum musi czasem sie przybrudzić 😛
Żanetko jesteś w takim razie normalna kobitka a nie SUPERWOMAN jak tu się szeptało 😉 -pozdrawiam Marta
Może sama w sobie nie jestes idealne, ale wraz z mężem tworzycie idealny duet, który sie rozumie i potrafi współpracować. A to jest na prawdę ogromna zaleta was obojga, bo nie tylko potraficie się dogadać, ale i zrozumieć tą druga połówkę.
Mama nie musi być idealna, ale zorganizowana chociaż trochę tak, przecież zaplanowanie posiłków na cały dzień czy tydzień to już organizacja 😉
Jezusienazarenski! Jakbym o sobie czytała. Z tym, że u mnie i z odkurzaniem na bakier, bo psa brak :p
Chyba żadna mama nie jest zorganizowana- tak mi się wydaję.
Zawsze jest coś co zburzy nawet idealny plan mamy. 🙂
Jednak wy bardzo fajnie sobie radzicie.
Oj ale masz dobrze z mężem, brawa dla Niego i dla Ciebie Żanetko, bo wychowujesz synka, a to ważniejsze niż łaciata podłoga.
Ja mam męża od świtu do nocy w pracy, daję radę, więc i Ty dałabyś też 🙂
no co ty, u mnie zawsze porządek musi być, hahaha, żartuję… i tak jesteś bardzo zorganizowana, ja jestem mistrzem kamuflażu, ścieram kurze tam gdzie je widzę, układam wierze z ubrań do prasowania, a z gotowaniem też różnie bywa:)
Bałagan a brud to są zupełnie dwie różne rzeczy. Idealna a fajna mama, to też dwie różne sprawy. Wykrochmalone na sztywno a szczęśliwe dziecko – podobnie :-). Cieszę się, że jesteście normalni, jak my :-). Pozdrawiam serdecznie
A tam sierść… Mnie się nawet odkurzać nie chce 😀