Matko, tylko nie planuj
Ile to razy zdarzyło mi się zaplanować coś, by za chwilę okazało się, że wszystkie moje plany biorą w łeb.
Tak bywało zanim na świecie pojawił się Mateusz, ale teraz to już zdarza się nagminnie.
Poważnie.
Zaplanuję sobie na ten przykład, że wieczorem po zaśnięciu Mateusza obejrzymy jakiś film wspólnie z mężem. Mati oczywiście w ten dzień dzień nie zaśnie jak zawsze po 15 minutach, a dopiero po 1,5h. Czyli po filmie.
Zwykle wieczorem siadam do bloga. Robię wpis. Często nawet kilka, żeby mieć tak na zaś. Zawsze wtedy kiedy nie mam nic w zapasie, myśli kłębią się w głowie i tylko czekają, aż przeleję je na „papier” Mateuszek budzi się co 30 min. Jakby miał radar, że mama właśnie intensywnie myśli.
A może to troska, żeby się mamie czasem zwoje nie przegrzały? 😛
O dziś dla przykładu nie położyłam go na drzemkę koło 11, bo był średnio zmęczony. Stwierdziłam, że zabawię go troszkę i położę koło południa. Punkt dwunasta pod blok zajechał samochód z oknami zapakowanymi na pace. Dodam, że okna okazały się być nowym nabytkiem sąsiada nad nami. Kilkanaście minut później rozległo się wiercenie i walenie młotem. I po naszej zaplanowanej drzemce.
Cokolwiek by to nie było, zawsze gdy zaplanuję NIC się nie udaje. Ja nie wiem czy to złośliwość losu, radar dzieciaków, ale czy matce to zawsze musi wiatr w oczy?
Wychodzi, że nie ma co planować. Ot żyć dniem. Carpe Diem?
Dodaj komentarz
34 komentarzy do "Matko, tylko nie planuj"
Właśnie 🙂 też przestałam planować
Witaj w klubie…ja mam to samo..identycznie…zawsze wiatr w oczy:P
Nawet w te wakacje, które zaplanować trzeba dzieci się rozchorowały pierwszego dnia pobytu..brrrr…
Oj, też to znam. Najgorsze są choroby… Ale mimo to nie przestałam planować.
No więc my jesteśmy na etapie planowania…przez Hanię:) dokładnie to samo mamy…Pewnie Cię nie pocieszę, ale taki sta jeszcze potrwa….dość długo:P
Nie zgadzam się. Planować zawsze trzeba, tylko, że trzeba być elastyczny 😛
Ojjj ja to z tych co wiecznie plany snują. Niestety nie potrafię inaczej, a wściekłość , kiedy coś jednak nie wypali – nieziemska:D
Tu i teraz jak mawia buddyjskie przysłowie/powiedzenie 😉
My planować musimy – chociaż trochę – bo oboje z Andrzejkiem jesteśmy pod opieką specjalistów rozmaitych. I w takie dni nie ma, że boli, trzeba mieć zaplanowane kiedy (a także jak i co) dać jeść, kiedy ululać, którędy jechać etc. Albo jak zorganizować opiekę nad młodym, kiedy to ja wybywam na badania. A w „zwykłe” dni niech się dzieje co chce;)
No niestety często tak bywa, ja jak młody miał jeszcze drzemki rozkręcałam domofon, żeby nie zadzwonił – akuratnie zawsze cala masa ulotkarzy nas atakowała
Cis w tym jest 🙂 ja zawsze jak przemyślę zwłaszcza w weekend co robić i nawet napiszę na kartce to nieeee zawsze coś pokrzyżuje nam plany.
Mam to samo! . Ile razy planuje cos zrobic a wtedy Fifi nie spi albo jeszcze cos innego..
Ja wciąż planuje.
I mam zawsze plan B i C i D:))))
Witaj w klubie! 😀
I to nie tylko matki tak mają 😉
Dlatego plan mam taki, żeby wreszcie przestać planować.
carpe diem to najlepszy wybór 😉
Ja zawsze planuję i mam też przygotowany dodatkowy plan gdyby ten pierwszy nie mógł być zrealizowany:))
Hehe, to ja mam tak, że jak się chcę zdrzemnąć w dzień, lub mąż wraca po służbie, że wiercą w bloku non stop…
Pan od okien dorobił się posta rozumiem 🙂 Nie zmieniaj planu dnia Mateusza 🙂
U nas planowanie zawsze jest raz wyjdzie raz nie ale mam zawsze plan B C i D
A mam takiego sąsiada pod podłogą co prawie rok lub dwa robi remont nawet w niedzielę potrafi wiercić że szału można dostać ale kiedyś dałam mu do zrozumienia,że mam dziecko choć obok niego też mieszka dziecko w wieku mojego synka to dało mu do zrozumienia ale na jakiś czas. Eh tacy sąsiedzi są,że mają wszystko po dziurki w nosie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
tablet mi oszalał i komentarz się usunął
mam tak samo jak Ty, uczę się nie planować 🙂
krowkatyldzia.blogspot.co,
z tym planem na film, to zupełnie jak u nas;/
zresztą jest dokładnie tak jak mówisz.
dziecko nie jest przewidywalne i pewnie to jest też jego największy urok:)
Z malutkim dzieckiem to chyba faktycznie ciężko jest cokolwiek zaplanować ;P
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Carpe noctem, hahahahah 😀
Mam tak samo jak Ty… nanana 😀
jejcalyswiat.blogspot.com
Haha też to znam 🙂
U nas podobnie, choć ja muszę przyznać, że od jakiegoś czasu Ala jest dla mnie łaskawa i daje mi zaplanować parę spraw:)
My tak zawsze mamy z planowanym spacerem 😉 Jak nie planujemy czy po drzemce czy przed obiadem, to jakoś wychodzimy, a jak planujemy, to nic z tego nie wychodzi.
Wybieracie się na Kraków Łał?
ja planuję, ale biorę poprawkę na to, że może się coś nie udać…:) a jeśli chodzi o małe sprawy, to też ze wszystkim wiatr w oczy np. kiedy B. poszedł dziś rano na drzemkę, a ja już widziałam się przy komputerze, to okazało się, że…internetu akurat brak 😀
Ja jak zaplanuję to też nic nie wychodzi z tego 😉
Także to chyba tak działa 🙂
też tak mam 🙂
Ja już nic nie planuję, bo zawsze inaczej wychodzi. Teraz jak praca, dziecko to niby powinnam być zorganizowana, ale ja nie potrafię 🙂
Ja bez planów i list „to do” to bym chyba zginęła! Dzięki nim udaje się cokolwiek, a tak, to chyba byłabym zorganizowana jak rozwielitka;)
Ja już teraz też nie planuję, bo nigdy nie wiem, co mi wypadnie i na co będę miała ochotę.