Kosmetyczna ignorancja
Nie jestem maniakiem kosmetycznym, mimo, że półki w łazience uginają się pod ciężarem różnych kremów, balsamów, żeli, perfum itp. W szwach pęka również moja kosmetyczka. Ale musicie wierzyć na słowo- nie dlatego, że mam na tym punkcie świra.
Śmiem twierdzić, że pod tym względem to jednak nie jestem 100% kobietą. Bo częściej wychodzę z domu bez makijażu, niż z tzw. „tapetą” na buzi. Zwłaszcza latem. No i teraz, gdy jest Mati.
Gdy pracowałam to wiadomo, bez makijażu ani rusz. Zwłaszcza, że charakter mojej pracy sprawiał, że każdego dnia miałam do czynienia z dużą ilością osób.
Balsamy, peelingi wielbię miłością dozgonną. Ale niestety mam taką fatalną cechę jak skleroza i to właśnie przez nią wieczorem wyskakuję z wanny, wycieram się i ubieram piżamę. A balsam stoi w kąciku i gdyby mógł to by krzyczał „hallo, Ty tam! znów o mnie zapomniałaś!”
Natomiast jak większość kobietek mam swoje must have, które w kosmetyczce być musi. Są to kosmetyki, których używam na codzień (patrz górny rząd – tusz również mogę tu zaliczyć).
A także te na „wyjścia” wszelakie (dolny rząd). Wiem, nędznie. Ale to pewnie bierze się stąd, że ja chyba nie potrafię się pomalować jak należy. W sensie, nie eksperymentuję, bo taka nowość na twarzy sprawia, że nie czuję się pewnie. Może to błąd?
Eksperymentować to mam czym. Bo jak już niejednokrotnie wspominałam jestem typem konsumenta idealnego, co to łyknie każdą reklamę. Tym sposobem właśnie moja kosmetyczka wypełniła się po brzegi, a kosmetyki męża powoli dają nogę z łazienki, bo nie mają się gdzie zmieścić.
Większość kosmetyków, głównie tych do pielęgnacji, ale także i kolorówkę kupuję w aptece.
Tak się jednak złożyło, że na pierwszym Spotkaniu Mam Blogerek dostałam Glossy Box’a.
Recenzowałam go nawet na blogu i byłam bardzo zadowolona. Efekt był taki, że potem zamówiłam sobie 3-miesięczną subskrypcję. To dzięki tej subskrypcji przybyło sporo kosmetyków w moim domu.
Czy skorzystałam z nich jak należy? Głównie z tych pielęgnacyjnych. Kolorówka w większości leży i się kurzy.
Będąc na spotkaniu Klubu Mam Ekspertek otrzymałam pudełko Shiny Box. Założenie to samo co przy Glossy. Wewnątrz 5-6 kosmetyków, z czego zazwyczaj jeden czy dwa są pełnowymiarowe.
Różne opinie słyszę co do tych pudełek. Raz na prowadzenie wychodzi Glossy, że jest bardziej eleganckie, innym razem któraś z koleżanek zachwala Shiny, bo zawiera wewnątrz lepsze marki.
Ciężko mi stwierdzić, bo Glossy miałam w sumie 4 pudełka, a Shiny jedno. Przyznać jednak muszę, że w pudełku otrzymanym od Klubu Mam znalazłam kosmetyki firm, które znałam.
Bo i URIAGE i L’OCCITANE to firmy nie ukrywajmy cieszące się popularnością. Nie najtańszą. Zwłaszcza ta druga. Prowansalskie kosmetyki zwłaszcza kusiły mnie od dawna, więc nieskrywaną radość wywołały na mej buzi. Niestety, zapach werbeny nie leży mi i oddałam je mojej mamie, której bardzo się spodobał.
Za to URIAGE używam. Wody termalnej głównie przy zmianie pieluszki, bo tak się nauczyłam jeszcze latem i mi zostało.
Firmy Grashka nie kojarzyłam, a w pudełku znalazłam cienie (również dałam mamie) oraz bazę pod szminkę i cień do powiek. Hmm?
Co do jakości samego pudełka. Podoba mi się to kolorowe wnętrze. Akurat tak się złożyło, że dostałam letnią wersję, więc zieleń i róż, w połączeniu z kwiatowym nadrukiem to dla mnie strzał w 10.
Samo pudełko jednak (w sensie opakowanie) to jednak na korzyść Glossy, które rzeczywiście jest dużo bardziej eleganckie, wnętrze przewiązane tasiemką. Za to denerwowały mnie w nim te czarne, papierowe „trociny”, których jeśli od razu nie wywaliłam to znajdowałam potem w różnych zakątkach domu. Tu tego nie ma i chwała im za to.
Glossy wydał wersję dziecięcą pudełka, która przyznaję intryguje mnie. Nie wiem co było w środku, bo nie miałam okazji zakupić.
Pudełko dla malucha chyba ucieszyłoby mnie bardziej niż takie dla mnie, bo o ile chcę wypróbować coś dla siebie to po prostu w aptece proszę o próbkę, tak w przypadku dziecięcych kosmetyków często tych próbek brak. Dlatego pudełko pełne kosmetycznych nowości, ale nie tylko, bo z chęcią znalazłabym w nim np dobrej jakości nożyczki do paznokci czy też fajny śliniak.
Glossy w pudełkach dawał akcesoria, ja trafiłam akurat na zalotkę, więc myślę, że to nie byłoby większym problemem.
Tak samo różne kupony. Ucieszyłabym się ze zniżek, np. na pieluszki czy zabawki do znanych i ogólnie dostępnych sklepów. Albo z zaproszenia na warsztaty organizowane dla mam.
Dużo takich rzeczy z chęcią znalazłabym w dziecięcym wydaniu pudełka. A Wy?
Jakbyście miały możliwość stworzenia takiego pudełka to co byście do niego wrzuciły? 🙂
Ps. Kosmetycznym laiczkom, takim jak ja, gorąco polecam wpis sztuka makijażu. Rady prosto od profesjonalnej wizażystki, a przy tym mamy! (zwracam honor, bo początkowo myślałam, że Kasia to tak sobie czasem maźnie z pasji, bez większej wiedzy- tak jak ja pstrykam zdjęcia- a tu takie zaskoczenie, że nie każdy jest takim ignorantem jak ja :P).
Dodaj komentarz
27 komentarzy do "Kosmetyczna ignorancja"
Czy pocieszę Cię, jeśli powiem, że mam połowę kosmetyków mniej od Ciebie? 😉
😉
BARDZO lubię ten tusz do rzęs 🙂
A ja go nie lubię, ma wkurzającą szczoteczkę..
Alina
Ja mam mieszane uczucia co do tego tuszu. Tylko czekam aż kupie nowy. Mi najbardziej podchodzi rimmela taki jeden z tańszych, kurczę nie pamiętam nazwy. Jeszcze w LO się nim maziałam i zawsze byłam zadowolona 🙂
Ja również używam kosmetykow Vichy, aktualnie szamponu dercos z minerałami oraz płynu micelarnego 😛
A jakbym miała sama stworzyć jakieś pudełko, to dla mnie musiały to być szampon właśnie vichy (bo codziennie myję głowę), chętnie zobaczyłabym tam jakiś kuponik właśnie zniżkowy na zabawki (swieta za pasem..:P ), kuponik do fryzjera ze zniżką na jakieś farbowanko, albo do kosmetyczki 😛
Ja staram się ograniczać w kupowaniu kosmetyków ale też mam dużo. A najgorsze jest to, że wszystko jest na „wystawie”, bo nie mam szafek w łazience, więc wygląda to tak, że moje kosmetyki na 3/4 pralki, męza na 1/4 😉
pozdrawiam,
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
U mnie też kiedyś na pralće stały, a że podczas wirowania szalała wszystko się wywracało. Teraz mam blat po całości i pralkę schowaną pod spodem, więc miejsca na ekspozycję od groma 😀
Mam ten sam tusz:) A cała moja kolorówka mieści się w niedużej kosmetyczce. A wszystkie kosmetyki higieniczno-pielęgnacyjne – na wąskiej półeczce pod lustrem i brzegu wanny.Czy ze mną jest coś nie tak?
Np coś Ty! 😀
I u mnie ubogo 🙂
A bo my podobne pod tym względem do siebie Aniu 🙂
Podobną mam ilość kosmetyków a nawet trochę mniejszą:) Mój ulubiony kosmetyk to krem rozświetlający Vichy Lumineuse:)
ja mam z kosmetykami to samo, co Ty 🙂 identyko! 😀
Ja to już w ogóle jestem ignorant. Raz nie mam nawet jednej trzeciej tych kosmetyków, dwa drugi raz w życiu słyszę o glosi i pierwszy o szajny 😛
łojj a ze mnie TOTALna kosmetyczna fajtłapa:D nie lubię przesadnego makjażu.. nawet do sukni ślubnej się nie zdecydowałam;) żadnej kosmetyczki.. tylko rzęsy.. trochę cienia na powiece- własna „twórczość”:) kolorówka mnie nie kręci:) kremy z konieczności.. lakiery na paznokciach- raczej dla utwardzenia a i to od niedawna;) BAlsamy… nie no są.. kilka nawet;) stoją w łazienkowej komodzie i się „gapią ” na mnie ale nie wołają bo wiedzą, że i tak nie ruszę:) ehh… a w końcu już przed 30 stką i trzeba by trochę o siebie zadbać nie chcąc nabawić się w tym wieku zmarszczek;)
o ,mój ulubiony tusz do rzęs 😉
Też zamawiałam Glossy przez jakiś czas, ale teraz kusi mnie Shiny:D wodę termalną psikaliśmy się latem, jest świetna, bo ma dużo soli mineralnych. Ja też z tych, co to mało kosmetyków ma. U mnie też post kosmetyczny 😉
Ja w temacie kosmetyków wychodzę z założenia im mniej tym lepiej – mam dermatologa w rodzinie, stąd to skrzywienie 🙂
Ja tych kolorywych kosmetyków również mam mało. Natomiast mnóstwo żeli pod prysznic, płynów do kąpieli i balsamów;) Zakochuję się w zapachu i musi być mój:)
Ja mam dużo kosmetyków bo jestem z zawodu kosmetyczką, pracuję w sklepie kosmetycznym i prowadzę bloga kosmetycznego 😉 natomiast za eksperymentami nie przepadam, nakładam makijaż jaki lubię, uwielbiam w brązach. Unikam tapety, raczej stawiam na naturalny makijaż 😉
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Ja na co dzień nie używam chyba żadnych kosmetyków, na wyjścia puder, tusz, błyszcyk i to chyba tyle…. Twoje pudełko było świetne ja w swoim miałam „”trociny” i próbki. Jeden kosmetyk w pełnym wymiarze. Więc to chyba nie jest tak że co miesiąc fajne rzeczy się trafią. Mnie moje pudełko nie przekonało to dalszych zakupów:P
Kurcze, ja sama niewiele więcej kosmetyków posiadam:D
Ja zamawiam glossybox i chyba przestane bo już miejsca nie mam na te dziadostwa w łazience a nie zużywam ich! 😀
Fajne trafiło Ci się pudełko! W moim był czekoladowy peeling, który skradł mą…skórę 😀
Ja zdecydowanie bardziej lubię shinybox od Glossybox’a jakośt rafiałam w Shiny na dużo fajniejsze kosmetyki i dużo bardziej dla mnie przydatne.
U mnie tez niewiele kosmetyków, za to te najpotrzebniejsza są:)
To ja Cię pocieszę, bo nasz zestaw wygląda podobnie 😀 Choć bez makijażu z domu nie wyjdę to ograniczam go do minimum. I tak jak Ty nie czuję się pewnie w jego nadmiarze…;)
ojej jak miło :)))
dzięki za podlinkowanie 😉 mam nadzieje, ze kiedys Kornelia pozwoli mi zrobic taki wpis 'step by step’ – jak szybko i łatwo machnąć fajny makijaz 🙂
buziaki! :*