Troszkę o mnie

Odkryję dziś kilka kart przed Wami. Czasem trzeba, czasem czuję, że powinnam. Byście poznały mnie lepiej. Blog jest o Mateuszku, ale wkładam się do niego też ja. Kilka takich słów, które określą mnie samą. Być może wrócę do nich za lat kilka i stwierdzę, że bardzo się zmieniłam. A może nie, może wciąż będę tą samą osobą?
Zawsze miałam miękkie serce. Niestety zgodnie z powiedzeniem, ta druga część mojego ciała do twardych nie należy. W tym tkwi przyczyna, dlaczego tak nie trudno mnie zranić, sprawić mi przykrość.
Mam w sobie ogromne pokłady wiary w drugiego człowieka. Nawet jeśli mnie zranisz wciąż masz szansę. Kredyt zaufania jest wysoki, a odsetki nie istnieją. Ufam, zwykle bezsensownie, bo na koniec i tak się okazuje, że ktoś mnie oszukał. Uśmiechał interesownie. Był miły na pozór. Udawał przyjaciela, by osiągnąć coś. Po takim czymś zwykle podchodzisz do ludzi z rezerwą. Ja nie. Jakoś nie potrafię. Albo daję całą siebie, albo wcale. Sparzę się, a i tak na nowo podchodzę do ogniska.
Często płaczę. Nie, nie wyję po kątach z byle powodu. Ale gdy widzę cierpienie drugiego człowieka, zwierzęcia. Gdy rozstaję się z ukochaną osobą na dłuższą chwilę. Gdy mnie ktoś zrani. Często wzruszam się na filmach. Wzruszam się czytając Wasze opisy z porodów, glądając Waszą miłość na zdjęciach. Patrząc na Wasze dzieciaczki.
Równowaga musi być zachowana, więc często też się śmieję. Również do łez i do bólu przepony.
Lubię się otaczać ludźmi, którzy bez wysiłku sprawiają, że uśmiech gości na mojej twarzy na samą myśl o nich.

Jestem też nerwusem. I to ogromnym, co mój mąż może potwierdzić (kochanie czasem Ci naprawdę współczuję). Kłócimy się często. Na szczęście bardzo szybko godzimy. Zwykle po 15 minutach jest po sprawie. Chyba nigdy nie mieliśmy cichych dni, a przynajmniej ńic takiego nie pamiętam. Jestem jak wulkan, wybuchem, oczyszczam się i znów milknę na jakiś czas.
Nieśmiała, w towarzystwie obcych osób szukam języka w gębie. Często nie wiem jak się zachować, co powiedzieć. O dziwo poznając Was w rzeczywistości, czuję jakbyśmy się znały od lat i ten problem przy pierwszym spotkaniu nie istnieje. Za to kocham możliwość uczestniczenia w blogowym świecie.
Najlepiej czuję się wśród bliskich osób. Chciałabym być w kilku miejscach na raz, by nie musieć rezygnować z bliskści niektórych osób. To mój mąż wiecznie mi powtarza, że nie można mieć wszystkiego, gdy po raz kolejny ze łzami w oczach wyjeżdżam do rodziców. Za każdym razem chcę by jechał z nami. Tak samo gdy wracam do Krakowa- chciałabym przyciągnąć dziadków za sobą.
Jestem pewana, że urodziłam się w złej epoce. Nostalgiczne myśli wędrują gdzieś w okolice XIXw do czasów Austen, Bronte czy Rodziewiczównej, nalężących do autorek moich ulubionych powieści. Być może w poprzednim wcieleniu byłam guwernantką, spacerowałam w sukni do ziemi po parku nalężcym do dworu, szurając butami wśród suchych liści czy też w blasku ognia dobiegającego z kominka pochylałam się nad ręczną robótką.
Często biję się z myślami, że czegoś mi nie wypada zrobić, co też sobie ludzie pomyślą. Bierze się to pewnie z wychowania, ale też z faktu, że nie raz spotkałam „życzliwych”, którzy swoimi językami i plotkami zabili pewną spontaniczność. To blog sprawia, że uczę się nowej siebie, a kąśliwie uwagi zaczynam puszczać mimo uszu. Wciąż nie do końca potrafię być asertywna, ale z każdym dniem idzie mi lepiej i wiem, że kiedyś osiągnę cel.
Moje życie nie jest usłane różami, polane lukrem i posypane tęczą. Na blogu piszę o pozytywkach dnia codziennego, bo wracam do postów z przeszłości podczas gorszych dni. Czy mając chandrę chcielibyście czytać o tym, że pół roku temu też było źle? Macierzyństwo jest cudownym stanem. Nie jest lekko. Ale w takiej postacijak obecnie, bardzo szybko minie. Czy za 10 lat nie fajnie będzie przeczytać, jak rozczulił mnie pierwszy uśmiech Matiego czy rozparła duma z pierwszych kroków zamiast tego, że byłam zmęczona i niewyspana? Dlatego nie piszę takich rzeczy, nie użalam się, choć to nie znaczy, że nie mam powodów ( pisząc tego posta miałam gorączkę trzeci dzień, nieumyte włosy, była 12, a ja wciąż chodziłam w piżamie).
Na blogu pokazuję tylko cząstkę mojego, naszego świata. Pokazuję to co chcę.
Dziś pokazałam cząstkę mnie. I zastanawiam się jak bardzo Wasze wyobrażenie o mnie minęło się z rzeczywistością.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

68 komentarzy do "Troszkę o mnie"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Kasia M.
Gość

Tak z opisu, to charakter zbliżony do mojego 😉
Jaki jesteś znak zodiaku?

takatycia
Gość

Kasiu strzelec 🙂

Anonymous
Gość

Ale chyba końcówka znaku, ,bo tak mi na Wodnika pasujesz i artystyczną duszę masz. Daga Tree

takatycia
Gość

Rzeczywiście końcówka 🙂 Ale po strzelcu jest koziorożec, bo to akurat mój mąż 🙂 Ale z tym Wodnikiem to może coś jest na rzeczy, bo babcia moja taka artystyczna dusza 🙂

dookola nas H.G.K.
Gość

Tak sobie właśnie Ciebie wyobrażam;-) Niczym mnie nie zaskoczyłaś, oprócz tych papierosów jakiś czas temu – do dziś nie mogę się pozbierać:D mamy podobne charaktery też wrażliwiec ze mnie straszny i nerwus, nawet jak Mąż na dzień wyjeżdża to mam łzy w oczach…ale to nie o mnie post przecież;-) buziaki;***

takatycia
Gość

Kurczę, było sie do tego palenia nie przyznawać ;)))

MamAnka
Gość

Niewiele, Żanetko, niewiele… 🙂

A pokrewne dusze zawsze znajdą wspólny język 🙂

takatycia
Gość

Aniu masz rację, chyba na tym właśnie polega fenomen, że jednym darzymy ciepłymi uczuciami, a za drugimi nie przepadamy 🙂

Marlena Semczyszyn
Gość

takie ciepło z tego opisu bije, ciepła duszyczka

takatycia
Gość

Dziękuję 🙂

lucy - and in between
Gość

Fajna z Ciebie kobietka 🙂

takatycia
Gość

I wzajemnie! 🙂

Przewijka
Gość

Jakoś tak wiedziałam, że na Twoim blogu będzie mi dobrze i się nie myliłam, bo wiele nas łączy, a jakby się cofnęła o kilka lat wstecz,to calkowicie takie same, 🙂

takatycia
Gość

Bardzo się cieszę 🙂 ja do Ciebie tylko wpadłam na moment, ale w wolnej chwili na pewno przycupnę na dłużej, bo to co widziałam bardzo mi się spodobało 🙂

Josephine
Gość

Mamy podobne charaktery. Zaskoczyłaś mnie trochę tym nerwusem, bo nie widać tego po Twoim pisaniu.
Po mnie też tego nie widać – nerwy najchętniej pokazuję rodzinie.
Możesz pisać tak częściej, czasami dobrze się wygadać 🙂

takatycia
Gość

Dokładnie, tego tu nie widać, ale potrafię być okropna jak mnie nerw poniesie 🙁 a potem wstydzior, ze heja!

Świat według Maksa
Gość

A wiesz, że w ogóle mnie nie zaskoczyłaś..? 🙂
I co ciekawsze jesteśmy pod względem charakterów baaardzo podobne – jakbym czytała o sobie! Jakbyś była moją starszą siostrą 🙂

takatycia
Gość

O to może dorobię się wirtualnego rodzeństwa, bo w realu sama samiutka jedynaczka 😉

Matka Aniołów
Gość

o matko!same podobne do siebie kobiety :)))
ja też na blogu nie piszę,że ledwo zipię i już nie wyrabiam.Piszę na pamiątkę dla Aniołów i niech czytają miłe rzeczy:)
Masz rację krajanko :*

takatycia
Gość

:*

Kinga
Gość

Fajne są takie posty. Pisz takie częściej.
Poznałam Cię i ten opis wcale mnie nie zdziwił. Jesteś taką fajną i bardzo dobrą, wrażliwą osobą 🙂
Ze strony nerwusa nie miałam okazji Cię poznać 🙂
Pozdrawiam kochana! 🙂

takatycia
Gość

Długo zastanawiałam się czy podjąć ten temat, tym bardziej cieszą Wasze słowa. Dziękuję :*

kinga b.
Gość

Zupełnie sie nie zmieniło. Jestes ta samą Żanetką 😉

takatycia
Gość

Dzięki Kinguś :**

limonka
Gość

Całkowicie inna ode mnie jesteś. I miło poznać inną część osoby, której posty czytam. Tworzy się przez to jakaś całość, już nie jesteś tylko literami na ekranie, jeśli wiesz, co mam na myśli 🙂

takatycia
Gość

Wiem :))
Tak samo jak wiem, że się znacznie różnimy, bo faktycznie nożna to zauważyć po tym co piszemy. Ale mimo wszystko….przeciwieństwa się przyciągają. :))

Crazy Mamuśka
Gość

Fajnie zrobić sobie taki skan swojej osoby. Uświadomić sobie jakie cechy mnie charakteryzują. Myślę, że nie tylko my możemy lepiej Cię poznać, ale zapewne pisząc tą notkę i Ty uświadomiłaś sobie, że pewne cechy posiadasz. Robiłyśmy kiedyś coś takiego na zajęciach na studiach – fajne doświadczenie!
Wracając, czytałam to i myślałam, że to o mnie:) Począwszy od łez, a skończywszy na kłótniach z mężem;) Jedyne co to ja tak łatwo nie zapominam gdy ktoś mi da popalić. Kolec w sercu zostaje i uwiera, nie dając o sobie zapomnieć. Pozdrawiam serdecznie!

takatycia
Gość

Rzeczywiście, to bardzo ciekawe doświadczenie. Na codzień raczej niezbyt często robimy sobie taką autorefleksję nad własnym charakterem, jego słabościami i mocnymi stronami 🙂

MATRIOSZKA
Gość

Bo ty taka fajna dziewczyna jestes Zanetka:)

takatycia
Gość

Dzięki Madzia! A ja już się bałam, że mnie już nie lubisz 😉

piegowata mama
Gość

A Madzia jaka fajna 😉

Gizanka
Gość

Jeśli chodzi o ten wulkan to jesteśmy do siebie podobne 🙂

takatycia
Gość

Haha nerwuski łączmy się! 🙂

Ania
Gość

Ty to napisalas o sobie czy o mnie? Bo nie jestem pewna? :p (jestem identyczna… normalnie jesteś moja bratnią duszą Żanetko!)

takatycia
Gość

Aniu, ja to już wiedziałam tam, w tym czułym :**

Ania W
Gość

moje wyobrażenie o Tobie nie wiele się różniło 🙂 czyli autentyczność to kolejna Twoja cecha :))

takatycia
Gość

Dziękuję Ci :*

Polisz mam
Gość

taki właśnie obraz Twój mam u siebie w głowie:))) Pokazujesz dużo siebie pisząc o swoim małym mężczyźnie:)

takatycia
Gość

Alu a wydawałomi się, że skutecznie się kamufluję 😉 dziękuję Ci bardzo :*

MyWay
Gość

🙂 UWielbiam „Cię czytać”:) a takie posty to dla mnie prawdziwa gratka:) Hehe też pomyślałam- jak Ania, że jesteśmy podobne… kto wie, może też jakaś bratnia dusza?:)
No i powiem Ci coś jeszcze.. gdybyś napisała powieść, byłabym pierwszą, która by ją kupiła:) fajny lekki styl:) Świetnie się czyta:)

takatycia
Gość

Kto wie, może…? :))
Kobieto, Ty mi tu takich szalonych pomysłów nie podawaj, bo siądę i napiszę hihi

Wypaplani
Gość

Czasy długich sukien i dworów to też moja epoka i podobnie jak Ty szybko wybaczam ludziom. Zawsze chciałam się znaleźć w czasach Ani z Zielonego Wzgórza 🙂

takatycia
Gość

O rajuuuuu, ja też uwielbiam Anię! I Mateusza Aniowego :)))))) i nawet teraz często do Ani wracam, nie tylko na Zielone Wzgórze, ale i do Szumiących Topoli, Avonlea i Złotego Brzegu 🙂 i też chciałabym żyć tam i wtedy :)) ehhhh

piegowata mama
Gość

Taką sobie Ciebie wyobrażam.

takatycia
Gość

:)))

monia
Gość

Patrząc na twoje zdjęcia i czytając twój opis samej siebie to wszystko mi pasuje!Masz bardzo miłą buźkę i o dziwo trochę jesteś podobna do mnie 🙂 nieśmiałość,wrażliwość na cudzą krzywdę no i to miękkie serce…
Twój blog jest wspaniały,świetnie piszesz,zaglądam tu codziennie i cieszę się że tak często tu jesteś!
Mati jest niepowtarzalny,zwłaszcza niektóre filmiki, na przykład jak mówi mama 🙂 to było słodkie.
Szkoda tylko że takich ludzi jak ty, nie jest mi dane spotkać w rzeczywistości …

takatycia
Gość

Dziękuję, dziękuję Ci bardzo za te miłe słowa. Nie chcę, żeby wyszło, zem próżna i lasa na komplementy, ale te kilka linijek znaczy dla mnie bardzo dużo. Pisząc posta, chyba w najskrytszych marzeniach nie przypuszczałam, że inni tak ciepło o mnie myślą 🙂

monia
Gość

No widzisz 🙂 zaraz założymy twój funclub zobaczysz ! 😀

lili
Gość

Czytam regularnie Twojego bloga i mam wrażenie, że jesteś bardzo sympatyczną osobą. Naprawdę widać, że potrafisz cieszyć się życiem 🙂

takatycia
Gość

Dziękuję 🙂

Moniqa
Gość

Od początku sobie Ciebie taką wyobrażałam, może poza tymi końcowymi zdaniami, bo to fakt, że u Ciebie na blogu ani narzekania nie ma, ani niczego takiego:) No i zdziwiłaś mnie tą nerwowością;)

takatycia
Gość

Hihi 🙂

sweet or dry...
Gość

Tym nerwusem trochę ale ja też jestem a ludzie z boku nogdy tego nie powiedzą bo uważają mnie za bardzo pogodną osobę.

takatycia
Gość

Bo zapewne potrafisz trzymać nerwy na wodzy 🙂

Akademnia OtoKoto
Gość

Nad nami też czasem nerwy biorą górę cóż takie życie:) Łączymy się razem i przy okazji przedstawiamy:)

takatycia
Gość

Witamy :))

Ala z Krainy Czarów
Gość

A ja wiedziałam , że taka jesteś, dokładnie taka jak opisałaś.
Też czuję, że podobne mamy charaktery.
Choć przyznaje, że uczę się ostatnio asertywności i zaczynam walczyć o siebie co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia.

takatycia
Gość

Marlenko, oby nam się obu udało 🙂

Lara Croft
Gość

Żanetko nie znam Cię osobiście ale regularnie czytam twego bloga od jakiegoś czasu mamy synów z tego samego rocznika tylko mój jest kilka miesięcy starszy. Jak opisałaś siebie to Twój charakter jest tak zbliżony do mojego.Ze zdjęć i opisań stwierdzam,że jesteś bardzo sympatyczną osóbką która wie na czym stoi.A Mateuszek jest cudownym dzieckiem widzę,że jesteś szczęśliwa i tego Ci naprawdę życzę. Szkoda,że brak mi weny na założenie bloga może kiedyś kto wie… Pozdrawiam cieplutko

takatycia
Gość

Dziękuję Ci bardzo :**
I no.. Weny życzę! Bo blogowy świat fajny jest 🙂

mama-granda
Gość

Ostatnio również myślałam o tym, aby napisać o sobie, o tym kim jestem, jak siebie widzę, jak wydaje mi się, że widzą mnie inni. Potem oczywiście pomyślałam, że po co, dla kogo, pewnie nikogo nie interesuję. Ale czytając Twój wpis już wiem, że jednak może interesować – mnie zainteresowało i stałaś się jakaś taka prawdziwsza, nie chcąc napisać „ludzka”, jeśli wiesz co mam na myśli. 🙂 No i przed ostatni akapit tego tekstu uwielbiam. Miło Cię poznać! 🙂

takatycia
Gość

Miałam ten sam dylemat przed publikacją, ale chyba warto było :)))

MałyRycerzMaurycy
Gość

Zła epoka taa, sąd ja to znam …

takatycia
Gość

:))))

Ben Benkowo
Gość

Ten komentarz został usunięty przez autora.

Ben Benkowo
Gość

zgadzam się w zupełności co do pozytywnego sposobu prowadzenia bloga:)
niektóre cechy posiadam i ja, zwłaszcza asertywności wciąż się uczę:)
miło było o Tobie poczytać, pozdrawiam serdecznie!

takatycia
Gość

Słyszałam, że macierzyństwo to najlepsza ze szkół asertwności! Oby to była prawda 🙂

Mama Leonka
Gość

moje wyobrazenie Ciebie zawsze było idealistyczne 🙂
z tego bloga bije miłość i spokój i dla mnie taka jesteś.
gdy się spotkałyśmy to jakbyśmy się znały tysiąc lat.
Żanett – widzisz dwa strzelce urodzone w tym samym roku dzień po dniu w różnych końcach Polandii – coś w tym kurna jest 🙂