Sentymentalna podróż w przeszłość
Mam takie marzenie, o którym moi bliscy doskonale wiedzą. Od bardzo dawna marzy mi się, by zamieszkać w drewnianym domku, przypominającym dworek z Pana Tadeusza, otoczonym przez dumne, potężne drzewa.
W domu, który przeniósłby mnie myślami w czasy, które być może jak za mgłą pamiętają nasi dziadkowie. W jednej z notek zdradzałam Wam, że powinnam była urodzić się w innym czasie, innej epoce. Jestem tym typem człowieka, który nie do końca odnajduje się w nowoczesnej rzeczywistości. Może i mój dom nie jest po brzegi wypełniony antykami, ale zdecydowanie lepiej czuję się w typowo rustykalnych wnętrzach.
Uwielbiam odwiedzać miejsca z duszą. Miejsca, które kiedyś tętniły życiem, a teraz popadłe w ruiny stoją opuszczone i zaniedbane. Niestety.
Tu, gdzie mieszkają moi rodzice w promieniu kilkunastu kilometrów można znaleźć pozostałości budowli, które swoje lata świetności mają już dawno za sobą. Dziś o tym jak wielkie kiedyś musiały robić wrażenie uświadamiają nam parki podworskie pełne starych drzew.
Na szczęście też wiele takich miejsc obserwuję skrycie zza płotu, bo są już nowi właściciele, którzy przywracają budowle do łask.
Jednym z takich miejsc jest być może Dwór Droblin. Kiedy zostałam zapytana czy nie chciałabym dowiedzieć się o Dworze czegoś więcej i wspomnieć o tym na blogu, pierwsze co pomyślałam to było – „przede wszystkim chciałabym się tam znaleźć!„.
Chciałabym zobaczyć czy to miejsce rzeczywiście ma duszę! Zbudzić się rano przez promienie słońca padające na moją twarz. Bosymi stopami przebiec po drewnianej,być może skrzypiącej podłodze i wyjrzeć przez okno, gdzie moim oczom ukazałyby się piękne, stare drzewa. Szumiące zapomnianą historię rodu Wężyków. Może wyszeptałyby mi skrywaną historię miłosną, mezalians jak ten pomiędzy Stefcią, a ordynatem Waldemarem Michorowskim?
A może byłaby to historia dobrego Pana Dworu, który wbrew panującym w epoce zwyczajom dbał o chłopów pracujących na jego włościach?
Z Dworem Droblin musi się takich historii wiązać ogromna ilość, gdyż jest to budowla powstała jeszcze w dobie Złotego Wieku i przez ten długi czas często zmieniał swoich właścicieli.
Dziś Dwór Droblin zmienił całkowicie swoje przeznaczenie, otwiera się na innych. Przeszłość miesza się z teraźniejszością. Wnętrza, w pewien sposób nowoczesne zachęcają gości, by wdepnęli w progi, a obecni właściciele zapewniają, że jest to miejsce idealne dla wszystkich, którzy utożsamiają się z filozofią wypoczynku w zgodzie z naturą.
I rzeczywiście chyba coś musi w tym być, bo Dwór zlokalizowany jest w jednym z najczystszych terenów Polski- w województwie lubelskim, nieopodal Bugu, jednej z najpiękniejszych rzek Polski. Tereny nieskażone przemysłem, przyroda tętniąca życiem. Lasy, łąki, pola przeplatane rzekami, stawami i jeziorami. Natura. Cisza. Spokój.
Miejsce przeznaczone z pewnością dla rodzin z dziećmi. Poza wycieczkami po okolicy, na najmłodszych czekają w stadninie kucyki. Jest też plac zabaw, bawialnia, a także organizowane pod okiem szefa kuchni warsztaty kulinarne.Starsze dzieciaki wraz z rodzicami na pewno z chęcią wybiorą się na należącą do kompleksu strzelnicę. Do dyspozycji odwiedzających są również rowery, na których można przemierzać pobliskie okolice.
Dwór Droblin to także iście dworskie menu. W karcie dań możemy odnaleźć takie potrawy jak staropolski rosół, karaś z dworskiego stawu, pieczona kaczka czy comber z królika. A także potrawy regionalne- blaszak podlaski z potrawką cielęcą, którego sama nazwa sprawia, że kubki smakowe zaczynają intensywniej pracować. Przetwory z własnej spiżarni oraz domowe wypieki dopełniają całości.
Gdzie nie zajrzę, w który kąt, to wszystko brzmi naturalnie, apetycznie i zachęcająco. Każda zakładka strony sprawia, że klikam w następną i następną żałując, że nie doświadczam wszystkiego osobiście.
Mam nadzieję, że któregoś dnia zobaczę na własne oczy czy moje wyobrażenia o Dworze pokrywają się z rzeczywistością.
A tymczasem wracam do marzeń, do których i Was zachęcam.
Dodaj komentarz
21 komentarzy do "Sentymentalna podróż w przeszłość"
uwielbiam takie miejsca, i ludzi co nie dadzą o nich zapomnieć też uwielbiam
Oj, jak ładnie! Sama się wychowałam w domu i teraz marzy mi się taki domek,ciasny ale własny 🙂 jednak na razie mamy ciasne ale własne mieszkanko 😛
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
W pierwszej chwili pomyślałam, że to dworek na Prądniku Białym:)
Wcale Ci się nie dziwię, bo i ja miałam podobne skojarzenie 🙂
Cudowne miejsce.A i ja marzę o drewnianym domku najlepiej koło lasu:)
Piękne miejsce…ja natomiast jestem typem nowoczesnego człowieka i nigdy nie chciałam mieszkać w domu, wolę bloki 😉
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Nie mam w rodzinie wiejskich przodków, chyba genetycznie jestem skazana na bycie blockersem i za dworem z ogrodem nie tęsknię. Już prędzej mały fiński domek nad jeziorem do jeżdżenia na weekendy, z kominkiem i sauną. Bo w polskim wydaniu dom dworkowy to jakiś maszkaron z wąskim paskiem zieleni z boku. A żeby dwór wyglądał dobrze, musi mieć dookoła przestrzeń. Inaczej wygląda jak stodoła. Nie te proporcje 🙁
Fińskim domkiem też bym nie pogardziła 🙂
A domek dworkowy miałam na myśli- oryginał wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza. Czyli odrestaurowany dworek wraz z przylegającym parkiem. Podróbki mnie nie interesują 😛
Uwielbiam takie miejsca 🙂 choć ja jednak jestem raczej miłośniczką „nowoczesnego luksusu”. Nie wyobrażam sobie życia bez wszelakich udogodnień. Natomiast mój Mąż najchętniej zamieszkałby właśnie w takim tradycyjnym dworku 🙂
Kochan tam sa wszelkie udogodnienia plus dodatkowo czyste powietrze 😉
cudowne miejsce ..mnie marzy się cofnięcie czasu i powrót do klasycyzmu …. 🙂
achhh bosko tam…..
Piękny Dwór, na który blog nie wejdę tam on, ale dobrze, bo piękne miejsca warto reklamować 🙂
Uwielbiam takie miejsca gdzie przenoszę się w przeszłość..a propos Pana Tadeusza to Mickiewicz jest moim prapraprapra…krewnym
Oooo 🙂
Pewnie że pięknie tu u mnie na Polesiu hehehe a Dwór Droblin i okolice Białej Podlaski, Kodnia oraz Janowa Podlaskiego to raj na ziemi…nie wiem dlaczego mówią że tutaj jest koniec świata.
Ja tam bym z chęcią taki koniec świata odwiedziła 🙂
Ja bym sobie na konikach pojeździła:)
Fajna oferta, dla każdego coś miłego-chętnie bym zjadła to co poleca szef kuchni z produktów regionalnych, dla dzieci idealna miejscówka z pewnością.
Bardzo klimatyczne nawiązanie do literatury :>
🙂
Kocham takie miejsca!!