Lekcja 5 Zdrów jak ryba

Warzywa, owoce, węglowodany i zdrowe tłuszcze.
A jak zdrowe tłuszcze to od razu na myśl przychodzą ryby.
O tym,że ryby są zdrowe nie trzeba nikogo przekonywać.
A może nie pamiętam?
Wiem, że kwasy tłuszczowe jakie zawierają ryby są bardzo zdrowe i ich spożywanie jest szczególnie istotne w czasie ciąży i karmienia piersią.
Dlatego teraz mam zamiar zacząć zażywać tran Möller’s z niebieską etykietką, który zawiera kwasy Omega-3.
A wracając do tematu ryb. Ja osobiście staram się kupować świeże ryby. Mam to szczęście, że mieszkamy niedaleko sklepu rybnego, który ma naprawdę dobry towar. Dwa razy w tygodniu jest nowa dostawa, a rybki idą jak świeże bułeczki. Nie ma mowy,żeby nabyć coś nie pierwszej świeżości.
Czasem żałuję, że nie mieszkamy nad morzem, gdzie ryb jest pod dostatkiem każdego dnia- być może wtedy byłabym do nich dużo bardziej przekonana.
Mieszkając tu, na Południu pozostają nam wypady na ryby…z wędką.
To jedna z pasji mojego męża.
Jednak nigdy nie bierze do domu ryb, które złowi- zawsze zwraca im wolność.
W tym czasie ja relaksuję się na słońcu łapiąc witaminę D.
W naszym domu najczęściej jemy śledzie (mąż robi z nich genialną sałatkę) oraz dorsza. Zdarza się też flądra lub pstrąg. Zasadę mamy jednak taką, że to Boguś przygotowuje wszystkie ryby, bo mi najzwyczajniej w świecie nigdy nie wychodzą.
Nie przepadam za tuńczykiem- tym z puszki. Zwłaszcza odkąd dowiedziałam się, że zawiera dużo rtęci, która jest groźna dla kobiet w ciąży.
No i osławiony łosoś- czy wiecie, że jego spożywanie łagodzi bóle menstruacyjne?
Muszę kiedyś wypróbować…choć mam nadzieję, że dopóki karmię nie doczekam się zbyt szybko tego momentu 🙂
Z ciekawostek odnośnie ryb mogę Wam jeszcze powiedzieć, że np jedzenie pstrąga, który zawiera bardzo duże ilości witamin A, D i E wpływa na wygładzanie zmarszczek. Kobietki, to coś dla nas! 🙂
A dla mamuś karmiących, których pociechy cierpią na skazę białkową i są zmuszone odstawić mleko polecane są sardynki. W związku z tym, że rybki te spożywa się wraz ze szkieletem są bogatym źródłem wapnia.
100 gram tych ryb zawiera go tyle samo, co szklanka mleka!
Tak, więc jedzmy ryby i bądźmy zdrowi jak RYBA! 🙂
No i pijmy tran- też na zdrowie!
PS. Wrócę jeszcze na sekundkę do rybek, tych żelowych.
Wczoraj kilka osób o nich wspomniało, padło nawet pytanie jak smakują.
Postanowiłam to sprawdzić.
W pudełku znajdują się 4 foliowe blistry- w każdym mamy po 9 żelek.
Razem daje nam to 36 rybek.
Co jest fajne, to to, że każdą żelkę można oderwać i np włożyć dziecku do kieszonki czy pojemnika ze śniadaniem, aby mogło zjeść w szkole lub przedszkolu.
Zafoliowane są jak tabletki antybiotyków- bardzo szczelnie, na pewno nie dostanie się do nich powietrze ani zarazki.
Same żelki bynajmniej nie przypominają miśków Haribo.
Są mięciutkie i raczej płaskie.
Cała rybka ma ok. 2 cm długości i ok. 0,5 cm grubości.
W środku zaś nie znajduje się żaden płyn tak jak myślałam.
Za to zapach jest obłędny. Już po rozfoliowaniu ma się ochotę taką rybkę szybko zjeść bo tak pachnie.
Mi przypominał zapach gum kulek z dzieciństwa :))
Smak jest typowo owocowy- bardzo dobry!
Producent podaje, że dzienne spożycie to 2 szt, tyle też zjadłam. Nie wiem czy rybki są również w innym kolorze i tym samym zapachu czy smaku- ja trafiłam na pomarańczowe.
Jeśli jutro upoluję inny kolor na pewno Was poinformuje.
Jak oceniam rybki? Na 5 z plusem.
Dlaczego? Bo są rewelacyjne, tylko dla mnie troszkę za małe.
Zachłanność na słodkie ze mnie wychodzi 🙂
Jakbym była dzieckiem dałabym 6 bez wahania 🙂
Żelki przeznaczone są dla dzieci od lat 3.
I oczywiście znajdują się w zestawach, które dla Was mam.
Zapraszam do zabawy!
I jeszcze mały rebus.
Zapamiętajcie rozwiązanie. Na pewno się jeszcze przyda 🙂
Dodaj komentarz
53 komentarzy do "Lekcja 5 Zdrów jak ryba"
om mniom! u Nas też dzisiaj RYBKA!
a taką żelkową sama bym chętnie skosztowała!
My kochamy rybki i łowić i jeść:) Jeść to najbardziej te morskie a łowić wiadomo – jeziorne, a że u Nas jezior pod dostatkiem to i latem zabawa jest przednia:)
Rebusik zapamiętany.
PS: Na konkurs to tylko jedno zdjęcie można przysłać? bo chciałam wysłać osobno swoje i osobno Ali:)
Niestety jedno.
No tak, Ty przecież mieszkasz w Krainie Wielkich Jezior 🙂
O nie nie Kraina Wielkich Jezior to Mazury są a my na Warmii mieszkamy:) co nie zmienia faktu, że tylko w obrębie naszego miasta jest jest 11 jezior:)
Łowimy jednak zawsze poza miastem:)
Ups 😛 Ale nie zmienia to faktu, że mieszkasz w bardzo malowniczym miejscu :))
A ja ryb w ogóle nie jadam.. Już od dobrych 15 lat zapach i smak bardzo mnie odrzucają. Ostatnio jedynie polubiłam krewetki i to je staram się jeść często jednak wiem, że będę musiała się jakoś przestawić żeby Maks miał w przyszłości conajmniej jedną porcję ryb w tygodniu 🙂
A te żelki to chyba z myślą o mnie wyprodukowano bo od żelków to ja jestem uzależniona 🙂 I takie zdrowe to ja mogę jeść 🙂
I w dodatku ani trochę nie pachną rybą 🙂
Fajnie wygladaja te rybki, miałam podobne z omega 3 dla Karoki, nawet o nich pisała, ale tamte były bardziej konsystencji zamrożonego Danonka, te sa wyjatkowo urocze 🙂
No, tu konsystencja też nie jest typowo żelkowa, ale to zapewne ze względu na dzieci. Wydaje mi się, że będą podobne do tych, które sama ostatnio z soków robiłaś i pokazywałaś na blogu 🙂
Oj, ryby… uwielbiam, choć ostatnio brak mi do nich cierpliwości. Mieszkam niedaleko rynku, na którym codziennie można kupić świeże ryby, a niektóre są naprawdę niedrogie. Na przykład moje ulubione śledziki, takie małe, które smaży się w całości, uprzednio posypując solą i pieprzem. Albo makrele… o mamusiu, pieczona w folii makrela z masłem i pietruszką… Bajka, no bajka! Najwspanialsza ryba na świecie, zdecydowanie bije na głowę łososia… :))))
Muszę spróbować!! Nigdy w taki sposób makreli nie jadłam, a taka wędzona zbrzydła mi na amen…
Ja przepadam za dorszem 🙂 Mniam… Ale mi smaka narobiłaś 😉
hi hi ja uwielbiam rybki i zawsze jak jestem nad morzem to codziennie rybka, ale zawsze też długo szukam odpowiedniego miejsca i zawsze znajduje:)u mnie w domu ryby królowały co piątek gdy byłam dzieckiem, zresztą w domu cały czas praktykują to na obiad, ja odkąd zostałam mamą ryb jem znacznie wiecej, gdyż jem mało mięsa, a pewnie jadłabym ich więcej ale zapach który potem unosi się w domu po rybce… hm nie lubię go i wszędzie przenika, no cena to swoją drogą… zawsze wyższa od mięsa.
A no pamiętam rozwiążąnie i już chyba wiem … co będzie dalej:)
;))
zapomniałam a my dzis mamy dorsza w tymianku:)
Uwielbiam ryby. Mój mąż też. Artur niestety nie lubi i za każdym razem wypluwa, dlatego podaje mu codziennie tran… mam nadzieję, że to jakoś uzupełni ten brak. A tran uwielbia pić, przynajmniej tutaj nie muszę się główkować jak przemycić mu dobro z rybki 🙂
I to jest spory plus tranu 🙂
Uwielbiam jeść ryby mniam:)
Łosoś z pary to najlepszy pomysł na piątkowy obiad 😀 do tego warzywka – mniam!
Super taka ściągawka! 🙂 Chyba założę osobny kajecik na te Wasze sprawdzone rady i pomysły. Co mi tam- jeden już na Wasze przepisy mam. Może być kolejny 🙂
A o namiar na pensjonat pewnie się zgłoszę jak będziemy kiedyś planować ponowne wakacje nad naszym morzem :))
:- ) znam juz całe hasło:-) ale nie powiem…
Kocham rybki,ja dzis mam sole na obiad..
hihi 🙂
Uwielbiamy ryby pod każdą postacią 🙂
u nas dziś zapiekanka ziemniaczana z wędzoną makrelą i szczypiorkiem. mąż zachwycony. Emilka tez nie grymasi.
ostatnio ryba gości u nas częściej.
najbardziej lubimy łososia, niestety cena odstrasza, porcja na jeden obiad kosztuje ok 30 zł, ale warto.
Racja, cena bez komentarza. Ja kupuję w biedronce- fajny świeżutki- cena za taki spory kawałek ok. 12 zł. Ale warto raz na jakiś czas 🙂
Łosoś, mój rybi faworyt! 🙂
Ale na Tran się nie skuszę, nie ma bata! Zostałam zniechęcona w dzieciństwie i teraz jakoś omijam go szerokim łukiem!
Nie żartuj 😉 Trzeba walczyć ze swoimi uprzedzeniami 😛
My jemy rybę przynajmniej 3 razy w tygodniu. gdy nie uda nam sie kupić nic ładengo na obiad ratujemy się wędzoną makrelą, lub w wersji bardziej pysznościowej – sieją. Mniam 😉
O może się skuszę na wędzoną sieję- nigdy nie jadłam 🙂
Jest pyszna.
Ja uwielbiam ryby ale są u nas zdecydowanie za rzadko.. Czas to zmienić !
jesz juz cytryne ?:P
Tak, spróbowałam po raz pierwszy 🙂 Młodemu nic nie było. Ale do herbaty jeszcze nie dodawałam.
Uwielbiam ryby. Młody zamiłowanie odziedziczył po mnie i „jiba” jest mniam mniam 🙂 (Nie)stety mały uparciuch uważa że prawdziwa ryba ma głowę i ogon i żadnej innej postaci (filet) nie akceptuje. I koniec. Więc łosoś i tuńczyk jakże popularne – u nas odpadają. Więc u nas flądry pstrągi dorady i okonie na przykład… koniecznie z głową i ogonem! Nie pilnuję kurczowo żeby było regularnie 1,2 czy 3 razy w tygodniu, ważne, że jemy je dosć często 🙂
Aha, a żelki rybkowe Młody je od niedawna i dałby sie za nie pokroić! Z tego co wiem są tylko jednego rodzaju (smak kolor). Dla mnie są obrzydliwe (szczególnie w dotyku, takie obślizgłe… jak ryba!), ale de gustibus… w każdym razie Syn wciąga je równo i po otwarciu oczu zaczyna dzień od pytania czy to już nowy dzień i może nowego żelka 🙂
Faktycznie coś w tym jest, że w dotyku przypominają rybę :))
Fajnie, że dziecku tak smakują ryby…i że nie boi się ich jeść jak ma je w całej okazałości 🙂
Kocham ryby w każdej postaci 😉
Najbardziej morskie
Uwielbiam ryby….niestety ich cena nie pozwala nam jeśc ich tyle ile bym chciała…będąc dzieckiem raz w tyg mieliśmy rybę na obiad…teraz też się tego staram trzymać…uwielbiam pstrąga-zawsze go przygotowuję w piekarniku…zapiekam w foli…polewam tylko oliwą z oliwek i posypuje ziołami…do tego frytki i surówka…mmmmniammm…uwielbiam też śledzie wszelkiego rodzaju….paste z makreli i inne tego typu rzeczy:))))
Moja córka zjada ryby ale już nie tak chetnie..może się do nich przekona…:)
Witam smakoszkę pstrąga, ja też zajadałabym się nim, nawet moja córa dwulatka nie chce żadnej innej ryby.
Co do cen, to racja… odstraszają
Tran PODNOSI odporność! 😉
Ps. Domagam się fot Młodego! 🙂
Uwielbiam ryby a zwł łososia i tuńczyka…mysle nad pstragiem i chyba w końcu się skusze
Pozdrawiam i zapraszam na łososia pod ziemniaczaną pierzynką;-)
zapraszam do zabawy 😉 szczegóły na blogu 🙂
Dla Ciebie smacznego a po mojemu daj trochę.Ale robisz smaki mamo Mateuszka.Ja tez znam hasło hmm ale nie powiem? całuski**.:)
mniam rybka, ja uwielbiam łosia i śledzika… też chciałabym mieszkać nad morzem najlepiej Śródziemnym;)
Ryby = samo zdrowie 🙂 my mamy staw rybny, więc od początku wiosny do początku jesieni ryby są u nas bardzo często.. i to nie jakieś wymyślne, tylko nasz karp, szczupak czy sum (oczywiście karmione naturalnie, żadnych sztucznych pasz) w najróżniejszych postaciach. Polecam wędzonego karpia 🙂 Rewelacja 🙂
Zjadlabym sobie taką rybcię!
uwielbiam ryby a te nad morzem smakuja najlepiej:)
ps. Matusia zdjecia beda jutro??? pllliiisss:)
Dziś był u nas świeży dorsz…mniam mniam;)
oj więcej rybki by nam się przydało….lubimy, lubimy 😉
Moja rodzina uwielbia pstrągi, takie z lodu, nie jakieś tam wyfiletowane i przemielone. Nie możemy przełamać się do ryb słodkowodnych.
W kwestii ryb niepokoi mnie trochę fakt, że sporo ludzi chwali się spożywaniem ryb, a kupują wyłącznie paluszki „nibyrybne” panierowane, wcześniej obsmażane w głębokim tłuszczu i głęboko mrożone. Moim zdaniem w tych produktach jest więcej bułki tartej i aromatów niż ryb. Przecież nie trzeba mieć wielkich zdolności, aby sobie wyjąć ości i kości i zajadać prawdziwe rybie mięso!!!
Przypomniałaś mi o rybkach!
Musze zrobić, może w weekend!