Zmęczenie materiału?

Padam. Niczym koń po westernie. I nie wiem czy powodem jest pogoda, która sprawiła, że M był dziś nieznośny. Czy też przesilenie, w związku z pogodą oczywiście, które sprawia, że czuję się jakby czołg po mnie przejechał. Jedno jest pewne, Mati miał dziś energii za pięcioro, a ja jestem cały dzień jak dętka, z której ktoś spuścił powietrze. 
Dlatego wybaczcie, ale dziś nie jestem w stanie należycie ogarnąć bloga. Wyłamię się za to i podejmę wyzwanie rzucone przez Wypaplani. Chodzi o blogową zabawę „Czego o mnie nie wiecie”. 
Zanim jednak przejdę do meritum. Dostaję sporo nominacji do innych zabaw M.in. Liebster Blog. Dziewczyny, bardzo mi miło, że o mnie myślicie, ale brałam w tej zabawie już z kilkanaście razy udział i przepraszam Was, ale już nie mam siły kolejny raz. Wybaczcie, ale ostatnio ledwo ogarniam codzienność, brak mi czasu na wszystko, a moja doba się nie naciąga. Nie chciałabym yć posądzona o jakieś wysokie mniemanie o sobie, doceniam bardzo, ale proszę nie zapraszające mnie już do tego typu zabaw. 
Skoro już temat zaczęłam to jeszcze skorzystam z okazji i poproszę o cierpliwość wszystkich, którzy do mnie ostatnio pisali,a nie doczekali się odpowiedzi. Obiecuję, że odpisze, muszę się tylko odrobić.
Wybaczcie również moje tyły u Was. Zaglądam, nie zawsze komentuję, ze względów jak wyżej. Pojawia się sporo nowych osób. Wy również bądźcie wyrozumiali i cierpliwi. Przykro mi, że nie jestem w stanie zrewanżować się re-wizytą.
Ostatnio sporo na siebie wzięłam, a nie chcę potrzebnego czasu zabierać z tego, który poświęcam synkowi. I mężowi, bo to on i tak jest najbardziej pokrzywdzony ostatnio. 

Jak się ogarnę, odpocznę i wyśpię (tak, tak coraz częściej zarywam noce, bo odpisuję na maile, na prywatne wiadomości na fb) to powinno się wszystko unormować. Tymczasem sobotnia impreza urodzinowa Mateuszka na tapecie. Wena powoli wraca, dzięki mojej mamie, która przyjedzie jutro mi pomóc, bo przyznaję, sama niewiele bym zrobiła, mimo szczerych chęci męża, który zajmie się Młodym. 
Ok. To teraz 7 faktów, których o mnie nie wiecie:
1. W podstawówce byłam harcerką. Niestety tylko przez jedne wakacje, podczas których pojechałam na obóz nad morze. Po bodajże tygodniu w odwiedziny przyjechali rodzice, których z płaczem błagałam, żeby mnie zabrali spowrotem. Oczywiście nie zrobili tego. Zostałam i wspominam ten kolejny tydzień jako jeden z najciekawszych w życiu.
2. W liceum miałam paczkę najwspanialszych kobiet pod słońcem. Przeżyłyśmy we czwórkę masę niezapomnianych przygód przez te 4 lata, a do tych, które szczególnie utknęły mi w pamięci zaliczam codzienne podróże do szkoły żółtym maluszkiem M (już w klasie maturalnej- ale to był szpan). Liceum to był najpiękniejszym czas w moim życiu. Do tej pory nie wiem jakim cudem wychowawczyni na maturze ustnej z Polaka mnie nie oblała za kompromitację przy odpowiedzi z Ferdydurke… Jak to szło? Łydka, gęba, dupa? No cóż 🙂
3. Skończyłam studia mgr z dziedziny HR. Pracuję w banku. Chciałam być architektem lub grafikiem. Albo robić w życiu coś co ma podłoże artystyczne. Nie wyszło. Wszystko na przekór plastyczce z LO, która po maturze stwierdziła, że żałuje, iż nie namawiała mnie na studia na ASP. 
4. Od czasu, kiedy podczas deszczu przy hamowaniu, wypadłam z zakrętu zatrzymując się pomiędzy trzema drzewami boję się jeździć autem. Prawo jazdy mam od ponad 12 lat, a gdy mam coś załatwić na mieście, nie wsiadam w auto tylko czekam na męża. O dziwo do rodziców jadę na luzie.(no dobra zazwyczaj na czwórce).
5. Od wielu, wielu lat marzę o podróży po Stanach, Kanadzie i Alasce. Z chęcią bym się tam przeprowadziła. 
6. Przez długi czas brałam pigułki, które zrujnowały mi organizm, o czym przekonałam się po odstawieniu. Próbując dojść do ładu składu sama ze sobą odnalazłam NPR,metodę której jestem wierna do tej pory. I dzięki, której bardzo świadomie powstał Mateusz. 
7. Jestem okropnym bałaganiarzem. Na szczęście mam dziecko, dzieki któremu mogę się wymówić, że nie sprzątnęłam w domu, bo zabrakło czasu. Ale jest teź druga strona medalu, którą odkrywam coraz częściej- bałagan zaczyna mńie irytować. Fakt, że Mateusz śmiga po brudnej podłodze, pełnej sierści doprowadza do tego, że odkurzam po trzy razy dziennie. 
I jeszcze pkt 8 gratis… Mam mega sklerozę. 15 lipca ogłosiłem konkurs z okazji roku bloga. Wczoraj minął roczek Mateuszka. Niechaj wyniki będą na uczczenie. Dziękuje wszystkim za wyrozumiałość i cierpliwość. Ania Mamanka i Ola z bloga Mini Mini niech się do mnie zgłoszą po nagrody 🙂
Ps. Do powyższej zabawy nie mianuję nikogo. Ale wszyscy chętni zdradzić kilka pikantnych szczegółów ze swojego życia niech się nie krępują 🙂 

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

29 komentarzy do "Zmęczenie materiału?"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Mamusia
Gość

Zmęczenie wszystkich dopada 🙂

Agnieszka M
Gość

Fajnie poczytać sobie ciekawostki z życia 🙂 Odpoczywaj 🙂

pirelka
Gość

Każdego kiedyś dopada taki dzień..przejdzie ;*

http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

Josephine
Gość

Nie jeździj na czwórce, wrzucaj piątkę 🙂
Punkt nr 6 – możesz przybliżyć kiedyś temat tego skrótu?

takatycia
Gość

Czwórka to takie optymalne prędkości na te wioski, przez które jadę 🙂 choć czasem to i 6 bieg, którego w moim aucie brak, by się zdał 🙂
A odnośnie NPR, myślałam nad postem. Zobaczymy 🙂

Domcia
Gość

ja tez po pigułkach które mnie zrujnowaly. chętnie poczytam o naturalnym planowaniu rodziny w twoim wydaniu, bo sama przeszłam przez badanie służy i mierzenie temp co rano.

takatycia
Gość

dobrze, w takim razie zbiorę się w sobie i podzielę doświadczeniem 🙂

Josephine
Gość

Nawet 60km/h może być na piątce 😉 Na nasze drogi 6 bieg w ogóle się nie nadaje, bo wcześniej jest jeszcze pięć, które gdzieś trzeba rozpędzić 😉
A na NPR czekam 🙂

Mama Bumma
Gość

4 mnie rozśmieszyła (nie na luzie tylko na czwórce) 😀 a co do 5 mam takie samo marzenie!

Przewijka
Gość

Hahahaha,niezły poslizg z konkursem 😀

Misiowa mama
Gość

A ja myślałam, że chciałabyś zamieszkać we Francji 🙂

takatycia
Gość

Też! 🙂 i jeszcze w kilku innych miejscach również 🙂

Ania
Gość

Kochana u nas tak samo – Gutek ząbkuje, jest przeziębiony, poza tym pogoda fatalnie na niego działa. Na mnie zresztą też i czuję się przez nią jak wyżuty donald :p Cóż… jak mawia klasyk – byle do lata 🙂

joanna zoneman
Gość

Macie naszą nominację na http://www.tip-styl.blogspot.com
Pozdrawiamy!
Mama i Kalinka

Gizanka
Gość

I u mnie zmęczenie materiału, dlatego był urlop blogowy:)

Hubisiowa mama
Gość

Wiesz, nawet post, który piszesz taka zmęczona, czyta się lekko i z uśmiechem na ustach. Podziwiam Cię za to 🙂
Ps. Odpoczywaj!!!!

Mariola Majka
Gość

A ja energetyzuję siebie i Antuana wyjściami. Bo ostatnio zajęci byliśmy innymi sprawami;)

Wypoczywaj i wracaj z polotem!

córka
Gość

chciałabym NPR, ale wiza 3 dziecka mnie przeraża. Tzn w głębi duszy chciałabym, ale wiem, że mój świat wywróciłby się do góry nogami.
wracając do sedna, boję się NPR. zasady znam, ale boję się porażki.

takatycia
Gość

Zawsze istnieje % szans, że dana metoda nie będzie skuteczna 🙂 tu co prawda może odrobinę większy, ale przy sumiennym i dokładnym obserwowaniu organizmu ryzyko niepowodzenia maleje 🙂 Rozumiem jednak obawy jak najbardziej 🙂

Anonymous
Gość

A u nas zaplanowana trójeczka jest w domku i jest pieknie. Z urodzeniem najmłodszej nic się nam nie wywróciło. Dzieciaki szczęśliwie , że mają siebie. Gdyby nam jeszcze się przydarzyło (bo już nie planujemy) wiem, że dużej różnicy to nie robi. Fakt, że był strach przed trzecią ciążą czy podołamy , ale teraz wiem iż całkiem niepotrzebnie. Pozdrawiam Daga Tree

MamAnka
Gość

I ja muszę pomyśleć o tych kilku sekretach z mojego życia 🙂 Chociaż nie wiem, czy coś się znajdzie…

Ania Mamanka to ja?! Zgarnęłam nagrodę???

takatycia
Gość

Tak Aniu 🙂

MamAnka
Gość

Extra! :*

Sara K
Gość

„O dziwo do rodziców jadę na luzie.(no dobra zazwyczaj na czwórce).”
Padłam 😉 Na luzie raczej ciężko by było ;P

limonka
Gość

Piątka i siódemka! Mam taaaaaaaaaaaak samo! 🙂

Mama Synka Mukolinka
Gość

Szalona kobietko 😉 Fajnie jest dowiedzieć się czegoś więcej o Tobie 😉 Ja chyba też się trochę poodkrywam, chociaż u mnie to i tak sporo poodkrywane heheh Kochana, wysyłam pozytywną energię (chociaż momentami sama nadrabiam bokami to się podzielę resztkami hehe), trzymam kciuki za sobotę, będzie wspaniale! Mama w takich momentach to nieoceniony skarb, o pomocy Męża nie wspomnę. Całuję mocno!

Kinga
Gość

Każdą z nas dopada takie zmęczenie materiału. Zwłaszcza jak pogoda nie rozpieszcza.
U mnie też mała spowiedź. 🙂

Paulina Kwiatkowska
Gość

Każdy kiedyś musi odpocząć:)

Wypaplani
Gość

Zmęczenie materiału i brak czasu doskonale rozumiem. Nie wiem dlaczego na to cierpię ostatnio. Nie jestem już w stanie się odnaleźć a zaległości rosną.