Pchli targ
Zawsze byłam typem chomika, szperacza.
Uwielbiam otaczać się unikatowymi rzeczami, a w moim mieszkaniu nie brakuje różnych „durnostojek” czy „przydasiek”.
Wiele z tych rzeczy często kupuję przypadkiem w moich ulubionych sklepach wnętrzarskich.
Swego czasu bardzo często jeździliśmy też z mężem na giełdę staroci. Właściwie tak się utarło, że jeśli tylko aura sprzyjała, a my mieliśmy wolne to byliśmy tam co niedziela.
Z początku do domu znosiłam rzeczy drobne, a to jakąś latarenkę, unikatową osłonkę na doniczkę czy emaliowany kubeczek. Mam też wśród swoich zdobyczy przepiękny dzbanek z Villeroy&Boch, który zapoczątkował moje zbieractwo porcelanowej zastawy stołowej.
Z czasem jednak mój wzrok wędrował dalej i dziś jestem szczęśliwą posiadaczką szafki nocnej z moich snów czy ludwikowego taborecika. Oczywiście wszystko kupione za bezcen, za to odnowione własnymi rękoma.
Nawet będąc we Francji, odwiedziliśmy z mężem tzw Flea Market, z których to przyjechało do Polski parę ciekawych słojów, w których mogę przechowywać swój prowansalski, lawendowy susz.
Lubię te starocie, ale takie z duszą, w pewien sposób odrestaurowane na ówczesną modłę.
Trochę przydługi wyszedł mi wstęp, bo tak naprawdę, to nie o starociach dziś chciałam.
Ale o pchlich targach. A dokładniej tych organizowanych z myślą o mamach.
W sieci trafiłam na taki oto plakat, reklamujący owe wydarzenie.
Nie wiem na ile taki pchli targ ma wspólnego z tym o czym myślę, może poza nazwą.
Organizatorzy podają bowiem, że jest to kiermasz produktów dla dzieci, który skupia artystów i twórców unikatowych rzeczy.
Nigdy nie byłam na podobnym wydarzeniu i jak widać po dacie w tym roku również mi się nie uda dotrzeć.
Mam jednak nadzieję, że skoro jest to wydarzenie cykliczne to na edycję wiosenną już się załapiemy.
Uważam, że fajnie się wybrać, choćby po to, by pooglądać „co w dziecięcej trawie piszczy”.
Niestety w Krakowie nie organizuje się zbyt wiele tego typu imprez.
Odstajemy od Warszawy czy Poznania, nie ma co ukrywać.
Podobnie jest z targami dziecięcymi.
Ostatnie były organizowane bodajże w maju, poszłam i wróciłam strasznie zawiedziona.
Niestety, poza każdemu dobrze znanymi markami art. dziecięcych i ich ofertami nie było kompletnie nic ciekawego.
Tu zapowiada się zgoła odmiennie z uwagi na wystawców.
Pchli daje niecodzienną możliwość ujrzenia wszystkiego co nas zachwyca w internecie na własne oczy, możliwość dotknięcia, no i kupna oczywiście.
Marzy mi się też odwiedzenie takiego typowego spota wymiankowego dla mam połączonego właśnie z kiermaszem rękodzieła.
Wiem, że czasem jest coś takiego organizowanego.
Ale również dość sporadycznie, bo ostatnia taka informacja rzuciła mi się w oczy na wiosnę.
Szukam po internecie, opcje są dwie.
Albo w Krakowie brak jakichkolwiek inicjatyw, albo ja nie umiem nic ciekawego znaleźć.
Mamusie, nie tylko te z Krakowa.
Macie jakieś swoje strony, na których wynajdujecie informacje o organizowanych imprezach, targach, atrakcjach dla naszych pociech?
Chciałabym być w miarę aktywną mamą, a rodzinne weekendy spędzić od czasu do czasu korzystając z tego typu atrakcji, nawet jeśli miałabym podjechać do innego miasteczka i połączyć przy okazji przyjemne z pożytecznym 🙂
Wiem, że są też różnego rodzaju kluby mam.
Nie mam na ten temat zdania, ale możliwość poznania ciekawych ludzi, o podobnych zainteresowaniach wydaje się być kusząca.
U mnie większość koleżanek albo nie dzieciata, albo posiadają już starsze potomstwo.
Nieliczne wróciły do pracy i nie mamy okazji się spotkać.
Korzystacie z tego typu możliwości poznania się?
Czy macie jakiś swój inny sposób na zawiązanie ciekawych znajomości?
Może wystarczą po prostu spacerki po parku i samo się jakoś dzieje?
A może po prostu wystarczy blogowy świat?
Często żałuję, że z większością z Was, z którymi mam tak miły kontakt dzieli nas setki albo i tysiące kilometrów…
Ps. Chyba zaczyna mi się nudzić w 4 ścianach, a tyle jeszcze przede mną…
Dodaj komentarz
22 komentarzy do "Pchli targ"
Też nie słyszałam nigdy o takich imprezach, choć szczerze powiem, że się nie interesowałam. Fajnie poznać inne mamuśki, z którymi można wymienić się doświadczeniami 😉
moim klubem mam jest blogosfera i skrycie marzy mi się spotkanie mam blogerek, w moim mieście niestety innych inicjatyw brak 🙁
takie spotkanie byłoby fajne, ciekawe czy dałoby się to jakoś zorganizować. Szkoda, że większość z nas mieszka tak daleko od siebie 🙁
no może Śląsk i Małopolska dałyby radę się spotkać jak dzieciaki trochę podrosną 🙂
chyba nie byłoby z tym większego problemu 🙂
Tez o tym myślałam niedawno.., takie spotkanie było extra:-)
Ja już jadę;)!!!!!
Śląsk jak bardziej chętny na takie spotkanie!
Możnaby połączyć jakoś Śląsk i małopolskę 🙂 No i resztę chętnych oczywiście też :))
Ja też myślałam ostatnio o takim spotkaniu, szkoda tylko, że do większości z Was mam tak daleko 🙁
No i innych inicjatyw u mnie brak niestety.
A nie ma w Krk żadnego klubu mam? To rewelacyjna sprawa – sprawdź klub kangura:)
http://www.famiga.pl/ – klubu kangura nie ma w Krk ale jest Famiga:D Ja od dawna planuję tsam zajrzeć, ale się nie składa:/
Zaraz sobie obejrzę tą Famigę i zobaczę o co chodzi 🙂
Ty mówisz, że w Krakowie mało…. to ja nie powiem jak u mnie ;))) ha,ha,ha…
Tu to dopiero nudą wieje… 😉 ale inicjatywa ciekawa, sama chętnie poszłabym na taki pchli targ, choćby z czystej ciekawości…
Pomysł podoba mi sie bardzo! Sama inicjatywa spotakń mam blgowych jest super! 🙂
Mi kiedyś marzyło się otwarcie kawiarni dla rodziców z dziecmi, gdzie właśnie byłaby możliwość spotkań, gdzie dzieci byłyby bezpieczne i mogły się soba zająć 🙂
Mi na śląsk trochę daleko, ale w Krakowie nie byłam ponad 20 lat więc z wielką chęcią bym się wybrała 🙂
Super 🙂
A taka kawiarnia fajnaaaaa sprawa 🙂
również pałam miłością do pchlich targów, targów staroci. zarazili mnie tym rodzice. lubię otaczać się unikatowymi, pojedynczymi rzeczami.
a co do towarzystwa dziećmi, mam jedną koleżankę z dzieckiem, którą widuję regularnie, a drugą kawałek dalej i spotykamy się sporadycznie.
wcześniej wystarczał mi blogowy świat i w sumie więcej mi do szczęścia w tej kwestii nie potrzeba 🙂 wczesniej nie miałam nic, więc to i tak dużo :)))
uwielbiam krakowski pchli targ. Nawet w swoim czasie mieszkałam po drugiej stronie ulicy! Achhh co to były za cudne czasy <3 jestem uzależniona od Krakowa, i bywam tam tak często jak tylko mogę. Obecnie rzadziej bo Cacyk za mały na taie podróże. Ale raz w miesiącu bywam obowiązkowo :)! Szkoda, że extra impreza rozkręci się akurat wtedy, gdy czeka mnie szkoła i zaliczenie =/ mam nadzieję, że uda się zorganizować fajny meeting dla mam blogerek! Jestem za :)!
Rzeczywiście trzeba będzie coś pomyśleć, jednak trochę nas jest tu z dolnej Polski 🙂
ty szczesciaro babla zwinelas :))) gratuluje:)))
Poważnie??? Lecę sprawdzić posłanniczko cudnych wiadomości :**
Chętnie bym się spotkała z Wami dziewczyny, po tej stronie Śląsk.;)
Bo ja tu nie mam nikogo, koleżanki daleko, a moje miasto rodzinne to nie jest;)
Chętnie wypiłabym kawę i pogadała.