Jak wychować dziecko, aby było pewne siebie?

Ostatnio na jednej z grup przeczytałam dyskusję dotyczącą wychowania dziecka w taki sposób, aby wyrosło na pewnego siebie człowieka. Rady mam utrzymane były w duchu rodzicielstwa bliskości, bo taka też to była grupa. Jednak kwestia ta dotyczy nie tylko rodziców, którzy zdecydowali się podążać tym nurtem, stąd pomysł, że warto temat poruszyć na blogu.
Pytanie jednej z mam brzmiało mniej więcej tak:
„Podczas zabawy w piaskownicy, do mojego 18 miesięcznego synka bawiącego się zabawkami ogólnie dostępnymi (w sensie, że nie należały do nikogo konkretnego) podeszła dziewczynka. Na oko kilka miesięcy starsza. Wyrwała synkowi grabki/wiaderko, którymi zaczęła się bawić sama. Synek zaczął płakać. Jak powinnam postąpić?”.
Zastanowiłam się chwilkę jak w takiej sytuacji postąpiłabym ja. A potem spytałam jak postąpiłby mój mąż.
Na koniec przeczytałam rady innych mam. I wiecie co? Co człowiek, to opinia. Na tym właśnie polegają różnice w wychowaniu. Zakładam jednak, że zarówno ja, mój mąż jak i dziewczyny chcemy wychować dzieci, na ludzi pewnych siebie. A więc takich, którzy w podobnej sytuacji będą potrafili się sami odnaleźć i zawalczyć o swoje.
Jeśli to ja znalazłabym się w podobnej sytuacji to najprawdopodobniej powiedziałabym synkowi, że dziewczynka postąpiła brzydko. Po czym poszukalibyśmy innej zabawki do zabawy. Takie podejście bierze się z faktu, w jaki sposób zostałam wychowana ja sama. Wiem, że tym sposobem nie nauczę dziecka dziecka pewności siebie. Nakreślę jedynie obraz niegrzecznego zachowania, tego że nie postępuje się w ten sposób. Pytanie na grupie uświadomiło mi, że nie potrafię walczyć o swoje. Dzięki Bogu, człowiek uczy się całe życie i właśnie przyszedł moment na taką naukę. Będę się uczyć razem z moim synem.
Jeśli w podobnej sytuacji znalazłby się mój mąż to kazałby Mateuszkowi zabrać zabawkę dziewczynce. Nawet siłą.
Podobnie zareagowałoby pewnie większość facetów. Na tymże forum czytałam również wpis dotyczący sytuacji, w której dziecko w żłobku uderzyło inne. Rada męża jednej z dziewczyn była następująca: dziecko powinno oddać.
Cóż, agresja na afresję nie jest dobrym rozwiązaniem, ale tak po chłopsku myśląc – dlaczego ktoś może wlać naszemu dziecku, a ono nie ma prawa się obronić?
Faceci myślą prosto, nieskomplikowanie. Takie podejście pokazuje, że dziecko nie może wyrosnąć na mięczaka. Ma się umieć obronić, zawalczyć o swoje, pokazać silniejszy charakter. W wolnym tłumaczeniu „naprężyć muskuły, by wystraszyć wroga”.
Rady na forum natomiast sugerowały, by to rodzic rozwiązał problem. Po pierwsze matka chłopca powinna zwrócić dziewczynce uwagę, że zabawką bawił się jej synek, a następnie poprosić o oddanie. Jeśli to nie zadziała, a dziewczynka uparcie wciąż zabawki oddać nie chce, należy poszukać jej mamy/taty i poprosić o interwencję. Zdarzyć się może, że i rodzic dziecka będzie nieprzychylny. W takim przypadku reagujemy tak jak zareagowałabym ja, czyli tłumaczymy dziecku, że zachowanie dziewczynki (i jej rodzica także) jest niewłaściwe i odchodzimy.
Jeśli dziecko potrafi sobie poradzić na podobna zaczepkę słownie, zostawiamy rozwiązanie konfliktu maluchom.
„Wczoraj byliśmy na placu zabaw. Mati zjeżdżał ze ślizgawki, obok której stał mój mąż i był świadkiem takiej oto sytuacji.
Po jakimś czasie do zabawy dołączyła dziewczynka troszkę starsza od Mateuszka. Zjechała na Matiego nie czekając, aż on sam zejdzie ze zjeżdżalni. Mąż nawet nie zdążył zareagować. Jak się zachował Mati? Odepchnął dziewczynkę, pokazując jej nu nu nu, po czym oboje wrócili do zabawy. Rozwiązał problem sam.”
Zastanawiam się, jak Wy postąpiłybyście w pierwszej sytuacji?
Które podejście jest Wam bliższe? Które u Was się sprawdza?
Swoją drogą, może polecicie coś wartego przeczytania w temacie?
Ps. Zdjęcia są autorstwa fot. Eric Sahrmann i pochodzą z kampanii społecznej Amerykańskiego Departamentu Zdrowia („Silne dzieci”), której celem jest propagowanie zdrowych zachowań młodych matek, aby obniżyć śmiertelność niemowląt. Pewność siebie dziecka z pierwszego zdjęcia bardzo przypasowała mi do tematu 😉
Dodaj komentarz
15 komentarzy do "Jak wychować dziecko, aby było pewne siebie?"
Jeśli chodzi o sytuacje w piaskownicy to zapewne podeszłabym do dziewczynki i poprosiła o oddanie zabawki ,gdyby się nie zgodziła to wtedy powiedziałabym że to bardzo nieładne zachowanie i dała synkowi inną zabawkę . Na pewno nie pozwoliłabym na to żeby Adaś zaczął jej ją wyrywać czy się o nią szarpać . To tak jak z dorosłymi , Jeśli ktoś by mnie uderzył na ulicy to wiadome że bym nie rzuciła się na ta osobę z łapami tylko wezwała policję . W przypadku przez Ciebie opisanym rolę policjanta przejmuję ja -mama 🙂
nie wiem jakbym zareagowała , znając charakter Oskiego za nic nie dałby sobie wyrwać zabawki. Mała silna osobowość mi rośnie. Jeśli jego upartość i zawziętość nie stracą się z wiekiem zwojuje świat 🙂
I ja bym chętnie coś w temacie poczytała.
Na ten moment uważam, że gdyby zabawka była Matyldy, to wiadomo – doprowadziłabym do sytuacji, żeby zabawka do niej wróciła. Niech sama zdecyduje, czy chce się czymś podzielić, czy nie. Gdyby zaś zabawka była niczyja, tak jak napisałaś – to chyba zwróciłabym się do dziewczynki, żeby oddała. Chociaż sama nie wiem, bo w takiej sytuacji jeszcze nie byłam.
Mnie się jeszcze taka sytuacja nie zdarzyła, może z racji tego, że syn w miarę mały- niecałe 1,5 roku,z rówieśnikami nie szuka kontaktu, starsze się nim nie interesują. Podejrzewam, że bym postąpiła podobnie jak Ty Żaniu- znalazłabym inną zabawkę, to nie moje dziecko jest niegrzeczne, od pouczania dziewczynki jest jej mama.
Myślę, że pewność siebie syn sobie wyrobi w żłobku;) Co prawda, nigdy nie przyszedł poobijany, ani pogryziony,ale wiem, że są jakieś „szarpaniny”, zazwyczaj o smoczka:P
Ja myślę, że poczucie własnej wartości to jedno – a umiejętność zachowania się w problemowych sytuacjach to drugie…choć i tu pewność siebie, swojej racji – z pewnością pomaga…ja na ogół starałam się nie wtrącać dając możliwość rozwiązania się sytuacji samej (czasem zwyczajnie nie zdążyłam zareagować – bo moje dziecko to błyskawica…), ale było nam o tyle łatwiej, że synek nigdy nie reagował histerycznie – i nie przyjmował roli pokrzywdzonego…tylko drążył – Adlaczego?…Ostatnio mamy częstsze próby wymuszania – ale konsekwentnie pacyfikuje i czekam aż dotrze…
Na początku Ala była w takich sytuacja bierna. Nie było to dla niej problemem, gdy jakieś dziecko chciało jej coś zabrać po prostu to oddawała i brała sobie coś innego. Sytuacja zmieniła się gdy poszła do żłobka. Tam podpatrzyła inne zachowania. Gdy ktoś podchodzi i próbuje wyrwać jej coś z rąk zaczyna krzyczeć Nie, Nie albo Moje i odwraca się na pięcie. Sama jednak nigdy nie widziałam by zabrała jakiemuś dziecku cokolwiek.
Jestem przeciwna natomiast rozwiązaniom siłowym i oddawaniu.
Ja bym na pewno zwrócila uwagę dziewczynce, żeby nie wyrywała komus zabawek, bo to nie ładnie. 🙂 To nie byłaby przemoc fizyczna czy agresja.
A czy gdyby sytuacja była odwrotna – Twoje dziecko wyrwałoby innemu zabawkę i jego mama/babcia/opikunka zwróciłaby uwagę Twojemu dziecku to nie miałabyś nic przeciwko temu? Nie wątpię, ze jestes odpowiedzialną matką i sama zwróciłabyś uwagę, ale np. zanim Ty zdążyłabyś zaregowac ktoś inny (obcy) zwróciłaby uwage Twojemu dziecko, nie przeszkadzałoby Ci to?
Pozdrawiam,
Małgorzata
W pierwszej chwili przyszła mi do głowy reakcja jak Twoja. Ale jak wyjdzie w tzw. praniu to dopiero przede mną. Ale jak widać nasze dzieci potrafią nas zaskakiwać swoją samodzielnością 🙂
A ja uważam, że pewność siebie to nie chamstwo i nie agresja… mnie spotkała bardzo nieprzyjemna sytuacja na placu zabaw… Moja ośmiomiesięczna Córka oberwałaby od 4 latka – I tu pytanie czy ten chłopiec ma pewność siebie, czy będę dumna jak moja Córka będzie chciała uderzyć młodsze dziecko?
Jestem pewna, że będę zawsze Moją Córkę wspierać i nie pozwolę by stała się słabym ogniwem, ale są pewne zasady.
Sytuacje opisuje na moim blogu dlatego pozwoliłam sobie umieścić link http://polkamatkaa.blogspot.com/2014/08/jak-masz-gupie-dziecko-trzymaj-je-w-zoo.html