Zabobony, prorocze sny i przeczucie
Miało być o czymś miłym, miało być zaległe zestawienie na 17 miesięcy, ale taka sytuacja się wydarzyła, że siedzę i trzęsę się jak galareta.
Wierzycie w zabobony? Pewnie nie. Ja też raczej nie. Nie rusza mnie czarny kot, piątek trzynastego i inne tego typu takie. Nie wiązałam młodemu czerwonej kokardki coby przypadkiem nikt go nie urzekł, a w ciąży wieszałam pranie czy też nosiłam szalik na szyi.
Owszem, jestem strachadło i można mnie łatwo nakręcić, zwłaszcza wieczorem. Wierzę też w swoje sny, bo słowo daje mam jakiś dziwny dar proroctwa. Zawsze, absolutnie zawsze wyśni mi się się coś ważnego co ma się wydarzyć w moim życiu. Niektórzy się śmieją z senników, ale u mnie potwierdza się zawsze, że gdy tylko we śnie pojawia się woda albo zęby to wiem, że ktoś w mojej rodzinie zachoruje. Gdy pojawia się sen o zbieraniu grzybów, wchodzeniu po schodach lub jazda windą mogę liczyć na miły zastrzyk gotówki.
Mój mąż już doskonale wie, że jak mu mówię, żeby na siebie uważał to nie bez powodu. Kilka razy miał potwierdzenie moich snów. Wakacyjny sen o zgubionych w morzu kluczykach od auta kilka godzin później okazał się urwanym tłumikiem ponad 2000km od domu, a umierający dziadzio żegnał się ze mną przed śmiercią wychodząc przez okno. Jak mi ukradli portfel to przed wyjściem z domu miałam dziwne wrażenie, żeby go zostawić w domu, a w nocy cyganka o złotych zębach grzebała mi w szafie.
Ktoś powie przeczucie, ktoś inny się uśmiechnie, inny powie wariatka.
Macie tak, że pewne przedmioty przynoszą Wam szczęście? A jeszcze inne pecha?
Nie mam talizmanów, nie wierzę w nie. Ale trzeci raz trafiło się, że w dniu, w którym Mati ma na sobie pewną bluzkę dzieje się coś złego. Dziś rano ubierając mu ją nawet pomyślałam sobie, żeby tylko nic się nie wydarzyło. Ostatnim razem nawet mówiłam o tym mojej mamie.
Za pierwszym razem miałam sen. Że Mati robi na schodach krok do przodu i spada w dół. Nie ma większych obrażeń, jedynie dziąsło nad górną jedynką lekko krwawi. Wiedziałam po przebudzeniu, że coś się wydarzy. Kilka godzin później podczas beztroskiej zabawy z dziadkami, potknął się i rozciął sobie dolną wargę. Masa krwi, płaczu i mój strach. Cała bluzka w paski zakrwawiona.
Jakieś 2-3 tygodnie później mam sen, że jestem u dentysty. Widzę swoją dolną ósemkę całą w próchnicy. Za chwilę na nowo jest biała. Budzę się przerażona, ale tłumaczę sobie sen rzeczywistą wizytą u stomatologa, którą mam zaplanowaną na ten dzień. Wychodzę od dentysty pewna, że chodziło o mnie (wyrywam nie planowo zęba). Po przyjściu do domu pierwsze co widzę to zapłakanego Mateuszka z rozciętą wargą. Przewrócił się i uderzył o łóżeczko. Oczywiście miał na sobie tę samą bluzkę co poprzednio.
Dziś śni mi się, że siedzę u dentysty (sic!), który wkłada mi do buzi coś dziwnego co sprawia, że nie mogę oddychać. To jakaś maseczka gumowa, czy coś takiego. Czuję, że dotyka ona gardła bardzo głęboko. Budzę się rano z dziwnym przeczuciem. Ubieram Mateuszka. Patrzę na bluzkę i myślę sobie, no bez jaj!
Koło 11 jak zwykle daje Matiemu owoc. Jabłuszko, w całości bo tak lubi najbardziej. Nie chce jeść obranego, nie chce pokrojonego. Odgryza skórki i rzuca Szelmie. Mam po takiej zabawie masę sprzątania, ale Mati ma frajdę. Robię nawet fotkę skórkowego bałaganu jaki poczynił. Kilka minut później powstrzymując się od płaczu, uderzam w plecki Mateuszka przerzuconego przez kolano. Jest cały siny i nie może złapać oddechu. Od czasu do czasu słyszę jedynie taki pisk, który próbuje się wydobyć z jego płuc. W głowie mam słowa ratownika medycznego z ostatnich warsztatów, by starać się usunąć ciało obce z układu oddechowego i taką myśl, że przecież to NIE MOŻE się tak skończyć. Jedyne co usłyszałam podczas całego spotkania, bo przez resztę prezentacji Mati szalał. Jakim cudem zachowałam zimną krew nie wiem.
Kiedy w końcu Mati złapał oddech i zaczął płakać, wtuliliśmy się w siebie, emocje puściły i zaczęłam się cała trząść.
Mateuszek zasnął, a ja patrzę na niego i widzę tę cholerną bluzkę w paski. Jak tylko się obudzi, ściągam ją z niego i wyrzucam do kosza.
Nie wierzę, że to przypadek. Wierzę za to, że przynosi nieszczęście. Dlatego już nigdy więcej jej nie ubiorę mojemu dziecku.
Dodaj komentarz
45 komentarzy do "Zabobony, prorocze sny i przeczucie"
O boze :(:(
Wyrzuć bluzkę, ja też czasem mam wrażenie, że pewne rzeczy przynoszą mi pecha. Aż się poryczałam. dobrze, że nic złego się nie stało. Wiem co czułaś, nam się Piotrek ostatnio syropem zakrztusił, też cały już siniał, nigdy nie chcę tego przeżywać ponownie. Trzymajcie się :*
witam w klubie kobiet, o proroczych snach …..ktoś może chciałby przewidywać przyszłość a to cholernie ciężkie brzemię jest :(.
Przytulam Was mocno :*
Masakra!aż mi ciarki przeszły.Ja też miałam przeczucie,że coś nie dobrego się ze mną stanie.Kilka miesięcy to za mną chodziło,aż uległam wypadkowi samochodowemu (byłam pasażerką) i wiedziałam,że to o to chodziło.Bluzka nie warta takich nerwów-wyrzuć.Mój mały też się zadławił kawałkiem czereśni- do tej pory to przeżywam jak sobie pomyślę.
Dobrze,że wszystko dobrze się skończyło !
🙂
Trzymaj się Żabka. Zachowałaś zimną krew, bo tak robi mama. Stara się pomóc dziecku, adrenalina sprawia, że działasz instyktownie i ratujesz swojego maluszka. Dopiero jak jest dobrze można pozwolić sobie na emocje. A trzeba to odreagować, płacz pomaga. Bluzka out !
my mielismy przygode z biszkoptem… nie zazdroszczę… 🙁 bluzke spal!
o i też myślę, że najlepiej będzie jak ją spalisz !
Oj wyrzuć tę bluzę – to nie może być przypadek!! Ja też miewam jakieś zdolności paranormalne, więc wierzę w Twoją intuicję…
też nie jestem przesądna, ale z bluzką zrobiłabym dokładnie tak samo. nawet jeśli nie ma żadnego związku z tymi zdarzeniami to dla komfortu psychicznego warto się jej pozbyć. podziwiam Cię za zachowanie zimnej krwi! właśnie sobie uświadomiłam jakie mam braki z zasad udzielania pierwszej pomocy…
I ja mimo wszystko wierze w takie zdarzenia. Moim zdaniem to również przypadek nie jest. Bluze wyrzuć, a kysz!
Już dobrze, ściskamy :*
Nie wierzę w zabobony ale takie sytuacje to nie przypadek. Jeśli chodzi o sny to moja mam też tak ma. Na przestrzeni wielu lat okazało się, że jak mamie śnią się zęby to ktoś w rodzinie bardzo choruje a jak wyrywanie zęba i krew to ktoś w rodzinie umiera.
Bluzki pozbądź się koniecznie!. Współczuje Wam stresu i całej tej sytuacji. Niestety też już to przezywałam. Ściskam Was mocno <3
Moja mama wierzy w zabobony. Pamiętam kiedyś spadł sam od siebie obrazek w moim pokoju. Moja mama od razu się przeraziła, mówiła że coś złego się stanie – potem mój brat miał bardzo poważny wypadek. Można powiedzieć, że cudem przeżył.
Poza tym zawsze sprawdzał mi się zabobon z solą – ktoś mi kiedyś powiedział, że rozsypana sól – to kłótnia w rodzinie. Zawsze mi się sprawdzało, chociaż nie chciałam w to wierzyć.
Dobrze, że u Ciebie wszystko dobrze się skończyło. Pozdrawiam!
mam ciarki na całym ciele !!!
nie wierzę w zabobony jednak czasem mam podobne przeczucia jak Ty, które później znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości…
Dzięki Bogu, że „uratowałaś” Mateuszka!!!
Wbrew pozorom my matki zawsze w takich sytuacjach zachowujemy zimną krew a ogrom emocji spływa na Nas sekundę po zdarzeniu ! ;(
Straszne az mnie ciary przeszly I lzy w oczach. Nie wyobrazam sobie takiej sytuacji,niby tylko jablko a tyle nieszczescia moze spowodowac. Dobrze, ze wszystko dobrze sie skonczylo. Usciski gorace dla Mateuszka I Dzielnej Mamy
OJejku!!! bylas meeega dzielna!
Kochana tak Ci strasznie współczuję, dokładnie wiem co czułaś. Moja Mania w grudniu zadławiła się biszkoptem. Tak, że po kilku sekundach płaczu straciła przytomność. Na nic było uderzanie w plecki. Dopiero włożenie palucha jak daleko się dało spowodowało że kawałek ciasta wpadł dalej a Mania się ocknęła. Biedna nawet nie płakała tylko zasnęła prawie natychmiast i spała ok 6 godzin na moich rękach bo bałam się odłożyć ją do lóżeczka. Spal tę bluzkę….
Wow:) no niezle..:)
Ojej 🙁
o matko!
Bardzo mi przykro, że coś takiego was spotkało, dobrze, że wszystko się dobrze skończyło.
Dobrze, że wiedziałas co robić i zachowałas zimną krew! Dobra robota!
O matko…aż mam dreszcze całe szczęście, że Matiemu nic nie jest! Kochana trzymaj się i brawo za zachowanie zimnej krwi!
Masakra jakaś. Dobrze, że dobrze się to skończyło.
dobrze, ze taki finał
Ojej.. powiem Ci Żanetko, że jestem w podobnej sytuacji.
Wojtuś uczy się gryźć i jeść owoce sam. Nie tylko owoce zresztą. Wczoraj dostał gruszkę i gryzie okropnie duże kawałki a później się krztusi. A ja przechodzę zawał…
Masz jakiś pomysł, żeby tak się nie działo? Mateuszkowi zdarzyło się to pierwszy raz czy miał już zakrztuszenia?
Nie wiem jak sobie poradzić z tym. Wojtek uwielbia sam jeść jabłko czy gruszkę a dochodzi do zakrztuszenia.
Ojjj współczuję. Bluzka do kosza – to na bank. Biedny Mati i Ty 🙁 ja nie wiem czy bym wiedziała co robić….
Oj,straszne to nawet nie chce sobie tego wyobrażać, ja się tego tak boję,ile to nieszczesc dzieci w śpiaczki zapadaja…ech dzielna byłas
Współczuję przeżyć, ale i tak uważam, że to przypadek nie żadne proroctwo, wierzę jedynie w intuicję i przeczucia, a z bluzką to zbieg okoliczności ot.
Mam ciarki na całym ciele po tym przeczytaniu!!
Ja nie wierzę w zababony ale niektóre się u mnie sprawdziły więc jestem ostrożna.Mam takie same przeczucia co Ty.
Ja też miałam taką sytuację bo zakrztusił się chrupkiem czyli przykleił mu się tuż przy przełyku więc palcem wyjęłam trzęsłam się i razem z synem płakałam,że do wieczora nie spuściłam jego z oka! Współczuję ci tego przeżycia! Bluzkę oczywiście spal!!
Pamietam jak tak oklepywalam mojego. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi – przytulam mocno!
Aż mam ciarki….Dobrze, ze wszystko oki,
Dzielna mama z ciebie. Pewnie to nie wina bluzki , ale po co kusić los.
Zawsze, ale to zawsze jak śnią mi się zęby dzieje się coś złego. Coś w tym musi być.
Masakra, nie wyobrażam sobie jaki to strach…
Bluzkę wyrzuć! Mam podobnie ze snami… Raz śniło mi się, że wypadły mi zęby i umarł mój dziadek, za drugim razem śniło mi się że wypadł mi jeden ząb i przyszła okropna powódź…
Mam podobnie prorocze sny mialam serie czarntch snow dziecko chore mama chora wszystko sie psuje…..
Kiedys mowili ze 4 listna konczyna przynosi szvzescie mialam ja ale mi przynosila pecha jak wyrzucucilam poczlam sie wolna i znow bylo jak dawniej
to straszne, wyrzuć bluzkę! Poza tym strasznym to bardzo fajny blog, obserwuje i zapraszam do siebie, dziś post nietypowy o tym jakiego kosmetyku używa mój jeż pigmejski.
współczuję przykrych historii
z „bluzką” czy bez lepiej oczekiwać na dobre wydarzenia, tak programuj rzeczywistość.
A ja Ci powiem, że znam takiego gościa, ktory wyczuwa takie rzeczy. Że coś jest nie tak, że jakaś rzecz silnie i negatywnie oddziałuje. Sama poczułam się lepiej, kiedy wyrzuciłam dwie książki, które zaburzały atmosferę sypialni. Lepiej sypiam. I Ty też widocznie masz nieźle rozwinięty ten „zmysł”. 🙂
jak reagujesz na ludzi? Wyczuwasz ich aurę? Rozpoznajesz naturę?
Mnie dwa razy sniły się zęby i dwa raZy po tym snie zmarła jakaś osoba z mojej okolicy, nikt z rodziny, poprostu ktoś kogo znałam:/
Ojej! Tulimy!
miałam dwie sytuacje kiedy musiałam zachować zimna krew przy kinderkach…uczucie okropne!!! nie życzę nikomu!! Grunt to opanowanie i zimna krew chodź to trudne.Dobrze ,że wszystko dobrze się skończyło.
Bluzę spal..by nie trafiła w niczyje ręce…przeklęta!
Mnie się sprawdza taki jeden sen który śnił mi się przynajmniej dwa razy aż wstydzę się napisać co to ale zależy mi na tym i nie wiem co zrobić żeby się już nie sprawdzało. Kombinuję jak koń pod górkę a nic. Czy wystarczy mienić myślenie i pozytywnie każdego dnia myśleć żeby ten sen już się nigdy nie sprawdzał ? Kiedy uda mnie się to uczynić wtedy opiszę co to było na czym mi zależało a tego nie dostawałem. Jeszcze jeden taki straszny sen wiele straszniejszy, Tu akurat mniej więcej wiem jak to pokonać, lecz nie mam tyle siły i odwagi.