Babcia Gandzia
Ostatni raz w kinie, wspólnie z mężem byliśmy ponad rok temu. Dokładnie 17 listopada 2012roku- pamiętam dokładnie ten dzień, bo raz, że był to dzień premiery ostatniej części Zmierzchu, a dwa, że przed ekran praktycznie się dotoczyłam. Było to tuż przed terminem porodu, dwa dni później Mati był już z nami.
Wczoraj okazja była podwójna. Moje imieniny i obecność w domu babci. Od kilku miesięcy w szufladzie leżały vouchery do cinema city i czekały na realizację. Okazja nadeszła, babcia zgodziła się zostać z Mateuszkiem, a my wybyliśmy na randkę, jak za dawnych dobrych czasów.
Długo zastanawialiśmy się na co iść. Na ekranach akurat rządzi Hobbit, ale to nie nasze klimaty. Kino francuskie natomiast to zdecydowanie to, co tygryski lubią najbardziej. (Pisałam o naszym zamiłowaniu do francuskiego kina m.in. TU i TU).
Wybraliśmy się, więc na film pt. Babcia Gandzia (oryg. tytuł Paulette)
Nie wątpiłam ani przez chwilę. Film okazał się strzałem w dziesiątkę. Oderwaniem od codzienności, wywołującym uśmiech na twarzy, ale także i chwilę refleksji. Francuskie kino śmieszy, ale nie jest pusty śmiech trwający bite 90 minut. Wyszukany żart powiedziałabym. Ulokowany we współczesnych realiach, gdzieś pomiędzy życiem ledwo wiążącej koniec z końcem, owdowiałej emerytki, a młodzieżą spędzającą dni na sprzedawaniu nielegalnych używek.
Przebojowość głównej bohaterki, jej spryt, żyłka do szemranych interesów.
To właśnie te interesy, jak można domyślić się po tytule filmu, sprawiają, że życie emerytki zmienia się o 180 stopni. Z kloszardki, rasistki, która wstydzi się swojego czarnoskórego wnuczka i zięcia, kobiety rozgrzeszającej się ze swojej nienawiści wobec odmienności przed księdzem (swoją drogą czarnoskórym- „W Ojca przypadku to się nie liczy, bo Bóg i tak chciałby, żeby Ojciec był biały”) przemienia się w wspaniałą babcię, mamę i kobietę, którą uwielbiają tłumy. A wszystko to okraszone śmiesznymi dialogami, ale także i wzruszającymi scenami.
W jaki sposób następuje ta przemiana nie zdradzę, ale gorąco zachęcam do obejrzenia. Na pewno nie pożałujecie, bo film rozbawi każdego. I starszego i młodzież.
Ps. Mam jeszcze vouchery na kolejny seans. Ważne do 25 lutego.
Możecie polecić coś, co do tego czasu wejdzie na ekrany film i warto obejrzeć?
Dodaj komentarz
20 komentarzy do "Babcia Gandzia"
Ale fajnie, zazdraszczam 😉 ostatnia randka z mężem była dawno :)))) niestety Ksawi ma prawie 8 mcy i noce należą do nas więc nie ma szans. Fajnie że była okazja u Was do wybycia 🙂 i wszystkiego naj z okazji imienin 😀
o ja nawet nie słyszałam, my w święta nadrobiliśmy zaległości i była Drogówka, ale mnie rozbiła masakra
oglądałam ten genialny film!
Babcia Gandzia jest świetna, bawi, ale też uczy.
Polecam każdemu kto jeszcze nie oglądała, film warty uwagi ! 🙂
my byliśmy na hobbicie bo są baaaardzo w naszym stylu 🙂 ja wybrała bym się na Porachunki
zamierzam się wybrać-sama 😀
a polecić nic nie mogę,bo nie jestem na bieżąco 😉
Też oglądałam,świetny…I choć Francja to zdecydowanie nie moje klimaty(gustuje w dalekiej północy) to ich filmy jak najbardziej tak! -pozdrawiam poświątecznie-Marta
A ja czekam na Hobbita juz caly rok i jak tylko bedzie mniej ludno w kinach na pewno sie wybierzemy.
Mojej mamie mówiłam o tym filmie to wybuchła śmiechem 😀 musze obejrzeć 🙂
Planuję obejrzeć go z mężem w sylwestra:)nic nie mogę polecić bo ostatni raz w kinie byłam przed ciążą:(http://mroznytrojwymiar.blogspot.com/
Z chęcią obejrzę:) Ostatnio właśnie zabrałam się za filmy, więc dlaczego nie:)
Haha a ja czekałam na premierę zmierzchu w tamtym roku, ale nie dane mi było dotrzeć. 15.11 urodziłam premierowo córeczkę 🙂 do dziś nie obejrzałam ostatniej części.. Bo kiedy? 😉
A ja wybrałabym jednak Hobbita 🙂
o matulu nie pamiętam kiedy ostatni raz w kinie byłam((((((( Koniec zostawiam kinderki dziadkom i w następna sobotę porywam męża do kina))))))))))))
O losie, kiedy ja byłam w kinie ostatnio? Chyba właśnie na „Hobbicie” pierwszym… „Babcia Gandzia” brzmi zachęcająco, ostatni francuski film jaki oglądałam to – zapomniałam tytułu – taki film o jeżdżącym na wózku milionerze i ciemnoskórym chłopaku, z którym się zaprzyjaźnił.
Lubię kino francuskie. Chyba też się wybiorę 🙂
Ja ostatnio mam wrażenie, że trudno w Kinie o dobry film…cieszę się, że wy trafiliście i że ranka się udała :))))
Skusilas mnie, by obejrzec 🙂
matko ,w kinie od lat nie byłam ! ! !
My też ostatnio po roku wybraliśmy się do kina 😉
Kumpela mi opowiadała, że śmieszny ten film.
Czas ruszyć tyłek do kina, bo ostatnio byliśmy 3miesiące temu.