Ratujmy oczko Szymka – licytacja!
Chciałam dziś, pod tym postem napisać coś więcej. Ale za każdym razem, gdy pomyślę o małym Szymku serce mi się ściska i moje myśli krążą tylko wokół jednego- Boże spraw, by udało się uratować oczko chłopczyka.
Nasz blogowy światek obiegła szybciutko informacja o chorobie Szymka. Chłopiec traci wzrok. Ma prawie 2 latka i nic wcześniej nie wskazywało na to, że może nie widzieć. Jest jeszcze za mały, żeby o tym powiedzieć. Od urodzenia miał problem z ropiejącymi oczkami, ale lekarze zalecili antybiotyki i płukanie kanalików łzowych.
Pewnego dnia rodzice zauważyli w prawym oczku synka odblask. Wyglądało to jak zbocze góry lodowej. Od razu udali się do lekarza. Nie byli gotowi na to, co usłyszeli. USG i badanie dna oka wykazały guza na siatkówce.
Zaczęły się chemioterapie – Szymuś ma ich już za sobą 6. Pół roku spędził na parapecie, obserwując to, co jest za oknem. Być może dlatego tak bardzo lubi samochody – najczęściej je widział za oknem.
Lekarze chcieli wykonać zabieg brachyterapii, podczas którego jest uszkadzany nerw wzrokowy. Wtedy Szymek byłby skazany na protezę oka, bez szans na jego uratowanie. Rodzice pojechali na konsultację w Londynie. Tam okazało się, że guz Szymka jest bardzo duży, ale jest 80% szans na uratowanie oka. Przy takim leczeniu chemia (melphalan) jest podawana przez tętnicę udową bezpośrednio do oka. Niestety, w Polsce takiej metody się nie stosuje.
Rodzice za wszelką cenę chcą uratować oczko Szymka. W kwietniu guz był nieaktywny, jednak po wielkiej radości przyszedł podwójny smutek – podczas czerwcowych badań okazało się, że jest nowe aktywne ognisko guza.
Czas nie jest sprzymierzeńcem, guz potrafi szybko zniszczyć oko.
Jeśli tylko uda się zebrać pieniądze, Szymek nie straci oka. Dzięki osobom, które go wesprą, będzie widział kolory i otaczający świat. I przede wszystkim nie będzie się bał. Bo brak wzroku to przede wszystkim strach i ciemność. Biała laska jej nie rozjaśni, operacja oka – tak.
Dlatego na naszych blogach coraz częściej pojawiają się informacje o małym Szymku, a mamy blogerki organizują licytacje, dzięki którym mam nadzieję uda się zebrać pieniążki na leczenie chłopca.
Licytacja pojawia się i u nas, bo nie tylko myślami i sercem jesteśmy z małym Szymkiem.
Kochani, do czwartku wieczorem, do godz. 22 na blogu Tere fere kuku dwie osoby będą mogły wylicytować szklane magnesy hand made z wybranym przez siebie wzorem. Może to być imię Waszego dziecka, rysunki co tylko sobie zażyczycie. Specjalnie dla Was zaprojektuję i wykonam magnesy.
Zestaw to od 5-10 magnesów w zależności od tego co się ma na nich znaleźć. Wy wybieracie wzór.
Przykładowe pomysły prezentuję na zdjęciach.
Jeden magnes ma średnicę 2,5cm.
Dwie osoby, które wylicytują największą kwotę wygrywają.
Pieniążki za wygraną licytację wpłacacie na konto Szymka w Fundacji Mam Serce, a następnie zgłaszacie się do mnie z informacją co ma znaleźć się na magnesach.
Zaczynamy od 25 zł za komplet.
Wszyscy, którzy chcą wspomóc Szymka mogą również wpłacić pieniążki na jego leczenie pod tym linkiem:
Zapraszam do licytacji.
Dodaj komentarz
22 komentarzy do "Ratujmy oczko Szymka – licytacja!"
Przypadkowo usunęłam wszystkie komentarze :((((((
Proszę o ponowne podanie i potwierdzenie tata szymka i Czarek Sochacki wylicytowany kwot.
150 PLN
dziękuję 🙂
160zł za niebieskie
dziękuję 🙂
Hej ludziska nic się tu nie dzieje. Dalej niech mnie ktoś przebije dla Szymka potrzeba jeszcze 30790zł
Przelew zrobiony. Pomimo, że nie padło słowo „sprzedane”. Ale 22ga wybiła.
czekamy na magnesiki
Ja Cię przebiłem tylko zapomniałem o tym napisać 😉 Dla Szymka poszło 200 PLN od załogi Synka Mukolinka. Trzymajcie się ciepło!