Leżaczek bujaczek- nasz test
Mimo, że nigdy nie byłam wielką entuzjastką leżaczków, w naszym domu pojawił się taki.
Prezent od babci i dziadzia.
Testujemy go już około tydzień czasu i muszę przyznać z ręką na sercu, że jest to prezent trafiony. A dlaczego?
Dużo rzeczy w domu, tych wymagających więcej czasu niż 5 minut robię wspólnie z Mateuszem. Razem gotujemy, wkładamy brudne talerze do zmywarki, nastawiamy pranie.
Do tej pory wyglądało to tak, że Mati czynności te wykonywał leżąc w wózku.
O ile na początku było ok i po jakimś czasie zasypiał znużony dobiegającymi z „frontu” odgłosami, o tyle jak się zrobił starszy zaczął wykazywać większe zainteresowanie co się poza wózkiem dzieje.
Po jakimś czasie leżenie zamieniało się w płacz.
Patrząc z boku wspólne gotowanie wyglądało mniej więcej tak, że mama obiera ziemniaki w między czasie nogą bujając wózek.
Czasem kładłam Matiego na macie, o której pisałam TU, ale niestety musiałam go doglądać co jakiś czas chodząc do pokoju. W kuchni nie ma szans, aby matę rozłożyć na podłodze i tym samym mieć małego na oku.
Tak sobie radziliśmy, lepiej lub gorzej, w zależności od dnia, aż do naszego domu zawitał leżaczek Fisher Price.
Kto jest szczęśliwym posiadaczem takiego leżaczka zapewne podziela mój entuzjazm.
Chcąc określić jednym zdaniem zaletę tego „mebelka” mogłabym napisać
„Jest leżaczek, nie ma dziecka”.
To oczywiście w przenośni, bo dziecię jest, w dodatku doskonale nas obserwuje.
Mateuszek póki co, na razie średnio jest zainteresowany zabawkami zawieszonymi na pałąku.
Zdecydowanie bardziej interesuje go to co się dzieje dookoła niego.
Gdy krzątam się po kuchni stale ma mnie na oku.
Nie boi się, że mama znika mu z pola widzenia, czuje moją obecność.
Mało tego obserwuje co robię i widzę, że go to bardzo ciekawi.
Cokolwiek nie robię czy do którego pomieszczenia nie idę na dłużej zabieram swojego kompana ze sobą.
Młodemu to pasuje.
Ale wracając do zabawek. Leżaczek posiada ich trzy sztuki- dwie zawieszone na pałąku i jedna kurka zamocowana z boku po prawej stronie.
Zabawki wiszące to dwa kolorowe kotki. Jeden z nich ma uwieszoną do „podwozia” grzechoczącą piłeczkę, drugi natomiast plastikowo-gumowy gryzaczek, który w momencie pociągnięcia przez dziecko zaczyna grać melodyjkę z angielskiego alfabetu (no wiecie ej, bi, si, di , i, ef dżi…itd :P).
Choć w takt melodyjki można nucić i „dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły…”
Trzecia z zabawek- żółta kurka jest obrotowa i posiada w swoim brzuszku kuleczki (jajeczka?), które przy każdym obrocie kurki wydają dźwięk podobny do grzechotki. Dzieci na pewno lubią takie bajery.
Mateusz, jak przystało na prawie 3 miesięcznego bobasa intensywnie macha rączkami. Moja mama wyczytała gdzieś, że niestety dziecko w takim przypadku uderza o boczki leżaczka i rani sobie łapki.
Nie wiem czy mój syn robi to jakoś umiejętnie, ale po tygodniu nie zauważyłam nawet najmniejszego siniaczka. A wierzcie mi, że macha tak, że niejeden ptak mógłby mu pozazdrościć.
Co najważniejsze maluch, który jeszcze nie siedzi może w bezpieczny sposób korzystać z leżaczka, gdyż pozycja, którą przyjmuje w żaden sposób nie zagraża jego małemu kręgosłupowi. Nie jest on wygięty w łuk, jak ma to miejsce w innego typu nierozkładanych leżaczkach.
Dodatkowo posiada funkcję bujaczka. Wystarczy, że złożymy nóżki podtrzymujące bieguny.
Działa wtedy na zasadzie kołyski. A dziecko leży w pozycji z lekko uniesionymi nóżkami.
Producent podaje, że maluchy mogą w nim spać- u nas się to nie zdarzyło.
Gdy Mateusz jest śpiący jasno daje do zrozumienia, żeby go zanieść do łóżka.
Czerwone przyciski pod daszkiem umożliwiają nam przeobrażenie leżaczka w fotelik dla dziecka starszego. Po ich naciśnięciu „ramiona” stelaża wydłużają się, a pozycja dziecka zmienia się na wpół siedzącą. Wystarczy podnieść do góry nóżki podtrzymujące bieguny z przodu, by leżaczek zamienił się w wygodny fotelik dla dziecka w pełni siedzącego.
Nie musimy się też obawiać, że maluch nam wyleci- leżaczek zaopatrzony jest w pas- trzypunktowy.
Producent podaje, że wytrzymałość leżaczka jest spora, bo aż do 18kg- czyli mamy dużo czasu na jego eksploatowanie.
Daszek to moim zdaniem też fajna sprawa. Mam wrażenie, że dzięki niemu cały leżaczek jest bezpieczniejszy- np główka maluch nie gibnie się na bok lub ie poleci do tyłu jeśli nie będzie zapięty w pasy.
Można też daszek złożyć i zapiąć z tyłu pasami.
Leżaczek łatwo się składa i jest lekki.
Spokojnie przenoszę go wraz z Mateuszkiem np z pokoju do kuchni.
Przynajmniej w chwili obecnej, bo później może być z tym ciężej.
Tak wygląda złożony
(zdjęcie pochodzi ze strony FP)
Leżaczek posiada jeszcze jedną w chwili obecnej istotną funkcję, a mianowicie wibracje. Wcześniej opcja ta wydawała mi się zbędną, dopóki się nie okazało, że po jej włączeniu rozwiązują się problemy z brzuszkiem.
Pisałam już kiedyś, że gdy rano Mati nie może się „skupić” sadzam go sobie na podpartych kolanach i problem mamy z głowy.
Sprawdzało się to dotąd, dopóki dziecko moje nie podrosło. Teraz zbyt długo nie utrzymam go w tej pozycji, bo jednak nacisk na moje podbrzusze jest spory, a dodając do tego machanie nóżkami (które nietrzymane skutecznie okopują maminy bufet) oraz ruszanie całym ciałkiem i robi się nieciekawie.
A tak- wystarczy, że włożę malucha rano do leżaczka, włączę wibracje i po 10 minutach uśmiech na buźce informuje, że się udało 🙂
Producent podaje, że sprawdza się nawet w przypadku kolek.
Nie jestem w stanie potwierdzić tej informacji, bo nas na szczęście problem ten omija.
Materiał, z którego wykonane jest siedzisko jest przyjemny w dotyku. Nie jest bardzo śliski i tym samym „zimny” w odczuciu jak początkowo sądziłam. Producent podaje, że można go prać w temp. 30 stopni.
Kolory- jak widać na zdjęciach my mamy wersję niebiesko- pomarańczową.
Jest jeszcze w odcieniach zieleni.
Czy posiada jakieś wady?
Osobiście się nie dopatrzyłam.
No może jedną- plastik przy zetknięciu z dywanem ściąga psią sierść.
Śmiejemy się z mężem, że to samoobsługowy odkurzacz.
Na pewno też mógłby być tańszy, koszt zakupu nowego to około 250-300 zł.
Jednak biorąc pod uwagę okres przez jaki się go użytkuje na pewno warto tą sumę przeznaczyć.
Czy jestem zadowolona z prezentu?
Bardzo. Jest to dla mnie doskonałe ułatwienie na codzień.
Gdybym teraz stanęła przed wyborem na pewno zdecydowałabym się na ten model.
Dodaj komentarz
57 komentarzy do "Leżaczek bujaczek- nasz test"
Jesteśmy posiadaczką identycznego modelu:) nam udało się kupić po okazyjnej cenie 100 zł. Używany, ale naprawdę w idealnym stanie. Wcześniej używałam go do usypiania Martynulki, a teraz głównie służy nam do siedzenie, kiedy mami coś gotuje:) polecam 🙂 zwłaszcza, że jest dla dzieciaczków do 18 kg:)
Kurczaki też będziemy musieli się za jakimś rozejrzeć 🙂 Dobrze, że jest jeszcze trochę czasu 🙂
Masz naprawdę spokojnego synka – aż tyle wytrzymuje w foteliku?
Też taki posiadamy, ale zielony – prezent, ale z tego co wiem kupiony sporo taniej przez neta niż kosztowałby w sklepie.
W tej chwili służy nam do konsumowania, ponieważ próbujemy innego jedzonka niż mleczko.
Zastanawia mnie tylko to jak mam zdjąć ten materiał do prania?..
Haniu odpinasz wszystkie elementy i wkładasz do praliki.
W środku jest tworzywo, które można prać.
Kurcze widzisz przyjrzałam się bardziej i już wiem 😉
Tak się zastanawiałam nad tą „deseczką” pod siedziskiem czy jest w jakiś sposób odczepiana 🙂 Ale skoro piszesz, że to można prać 🙂
podoba mi sie jego kolorystyka, ten daszek i w ogóle jest bardzo ładny:)
Mały patrzy sie na te zabaweczki z takim zdziwieniem:)
Ale On słodziak jest 🙂
my też mieliśmy z FP i też bardzo sobie chwaliłam,bardzo przydatny „gadżet”
My też mamy leżaczek fp. Ale niestety w przypadku naszego malucha sprzęt ten się nie sprawdza (mam wyjątkowo wymagające dziecko, które odrzuca większość rzeczy stworzonych by ułatwić rodzicom zycie). Nie wiem, czy to skłonności do przyszłego ADHD, ale moje dziecko w leżaczku może usiedziec tylko gdy mamy tłum gości, inaczej ilość wrażeń jest dla niego za mała. Używam tylko w czasie krótkich zajęć w kuchni, pomaga też gdy muszę zrobić pranie. Ale tak jak wszędzie Karol nie usiedzi w nim dłużej niż 10 minut (oprócz wspomnianych wcześniej imprez)
Mam podobnie.ja pokusiłam się na trochę tańszą alternatywę-szkoda bo przez ekran monitora się nie da wszystkiego zobaczyć,dotknąć a prezentu nie mam zwyczaju oddawać.Jedyne pocieszenie to to,że mały będzie siedział w nim później(utrzymuje wagę do 18kg)chyba,że wybierze inną alternatywę.
Kto wie:-)
Jest szansa, że może w przyszłości Wasze dzieciaki się jednak przekonają 🙂
My mamy identyczny, sprawdzał się super gdzieś do 6 miesiąca. Potem został wyniesiony. A i zgłaszam jedno małe ale do Twojego postu. To jest kotek i piesek, a nie dwa kotki! 😉 Spójrz na noski.
Pozdrawiamy 🙂
Rzeczywiście! Brawa za spostrzegawczość 🙂
Ja miałam podobny leżaczek dla Pierwszego i byłam mega zadowolona.Pamiętam,że odkąd kupiłam leżaczek to spokojnie mogłam wziąć prysznic bez obaw,że nie usłyszę płaczu.Synek mi raz usnął w bujaczku.Mój brat używa takiego samego bujaczka i jedyny problem jaki z nim jest to bark możliwości ściągnięcia materiału do prania :((
Btw-wspaniały opis 🙂
Dziękuję 🙂 U nas również okazuje się być przydatny w takich sytuacjach 🙂
Podzielamy zachwyt nad leżaczkiem. Mamy taki sam, w zielonej wersji kolorystycznej. Wibracje powodują u Zosi zasypianie, może jej kojarzą się z jazdą samochodem, którą bardzo lubi!
U nas jazda samochodem bardzo na tak, pod warunkiem, że jedziemy, a nie stoimy na światłach 🙂
Mam taki sam, z lwem i też dostaliśmy od dziadków 😀
Miałam taki sam model, tylko zielony… kupiłam go ze względu na wibracje, bardzo byłam zadowolona. Artur też 🙂
znamy ten leżaczek, to ten co ostatnio sprzedawała koleżanka 🙂 Mati lada chwila zacznie się interesować zabawkami i lada dzień zacznie po nie sięgać, u Filipka to było jakoś w 3. miesiącu 🙂
Fajna sprawa taki leżaczek….my dla Wikusi nie mieliśmy takiego bo zakupiliśmy taki w 3w1 z funkcją huśtawki…niebyt praktyczny….sprzedałam go i teraz dla małego mam zamiar kupić właśnie coś w tym stylu jak wasz. Wiem że się sprawdza od znajomych. U nas za leżaczek mobliny który wszędzie przenosiłam robił fotelik samochodowy:P
Sama nie planuję zakupu, jeśli dostaniemy, chętnie wypróbuję 🙂 Na krótkotrwałe „posiedzenia” wydaje się być świetnym rozwiązaniem.
My jesteśmy posiadaczami zielonej wersji i nasza nie była uwielbiana. Amelka w wieku Mateuszka posiedziała na nim ze 20min. ale teraz bedąc już dużą dziewczynką irytuje ją ten przedmiot. Czasem popatrzy na kolorowy przedmiot ale o usadzenie popci nie ma mowy…
pamiętam na którymś z blogów dyskusję na temat leżaczków… u nas podobnie jak u Ciebie, bardzo się sprawdził i zawsze polecam 🙂
Alusia ma ten w wersji zielonej.
Dla mnie ten leżak nie raz okazał sie wybawieniem.
Zdał egzamin w 100%
No patrz! Mieliśmy (a raczej mamy ale już nie korzystamy) i-den-ty-czny 🙂 Sprawdzał się świetnie (nioceniony podczas maminego robienia makijażu i mycia głowy haha) ! Same zalety 🙂 Notabene – jakby ktoś z komentujących taki chciał – chętnie odsprzedamy 😉
A za ile?:)
U nas też leżaczek okazał się hitem. Fabanek jak był malutki to spokojnie sobie w nim leżał. Za to teraz nadrabia ruchliwościa:)
Mamy taki sam i też go lubimy 🙂
Super prezent
My dostaliśmy lezak mamas&papas i tez jesteśmy z niego zadowoleni 😉
my mamy ten zielony i sprawdzał sie do momentu aż syn nie stwierdził, że woli leżeć i przewalać się z boku na bok
My mamy z mothercare Please Look After Me.. Zrobię o nim post. Jest boski i ma daszek i kocyk. Milka tez w nim przesiaduje.. Nie jakos czesto ale lubi obserwować z tej pozycji. Poza tym to fajna rzecz do karmienia. Dopóki nie usiądzie bedzie w nim karmiona. Jest on pozycyjnyy:-)
A, z tym składaniem to chyba nie jest tak pięknie. To jednak sprzęt domowy, a nie do wożenia ze sobą gdzieś w gości
Na codzień nie składam. Ale my często jeździmy gdzieś nad wodę, ryby, na grilla itp to pewnie będziemy go zabierać ze sobą 🙂
ja swojego dawałam do nosidełka i na stół i zawsze patrzył jak buszuje w kuchni
mamy taki sam tylko z żabką zielony, tylko nie wiem jak sie podnosi ten daszek? zapraszam na test laktatora
Jaki słodziak 🙂
też taki mieliśmy w użytkowaniu jest super i też wad się nie dopatrzyłam materiał super wszystko świetnie się spiera i szybko schnie 🙂
nie kupiliśmy leżaczka, podobną funkcję u nas w domu pełnił fotelik samochodowy i zawieszone na pałąku zabawki. wystarczyło.
nie chciałam gracić mieszkania takimi rzeczami, przeżyliśmy bez i nei żałuję, przy drugim też nie kupię.
poza tym Emilia leżała w łóżeczku lub kołysce, gdy byłam czymś zajęta, miała przywieszone takie rybki ręcznej roboty i też bardzo ją to interesowało.
Niby zwykły leżaczek, a wydaje się być fenomenalny. Chyba muszę się za nim rozejrzeć, gdy mój Bączek przyjdzie na świat 🙂
o tak!!! mieliśmy ten sam bujaczek. rewelacja. polecam:)
Adaś lezał w takich sytuacjach w foteliku samochodowym. ale ciasno było :/
Lezak ratuje życie;D
przystojniak z Mateuszka 😀 a leżaczek i u nas się sprawdzał (zresztą do tej pory się sprawdza 😉 )
Leżaczek jest moim marzeniem 😉 jak się dorobię swojego bobo, to może się skuszę:D Moja Podopieczna ma ten z lewkiem. Ale od ok.5mcy zaczęła łapać zabawki i z całej siły się podciągała. No i w obawie, że coś się stanie leżaczkowi czy małej, pałąk został odczepiony.
Ale w wieku 7mcy Małej przestało się podobać. Już nie chce w nim leżeć nawet po podniesieniu oparcia)no i wibracje już nie działają na brzuszek.A przydałoby się, bo mamy problemy z zaparciami 🙁 Mała strasznie się wkurza jak te wibracje są włączone. Pozdrawiam, Anula
Te dzieciaczki… bidulki jak nie wzdęcia to zaparcia 🙁
ja mam podobnego typu lezaczek z Fisher Price, aczkolwiek jest jeszcze mozliwosc zamontowania go na stelazu i wtedy jest hustawka (ale nie posiada za to wibracji w wersji lezaczkowej). Jako hustawka przeznaczony jest niby do 9kg, ale moje dziewczyny (i Noemi i Estera) korzystaja do tej pory – wiec wytrzymala bardzo 😉
My też już mamy leżaczek, od moich rodziców dostaliśmy, ponieważ osobiście uważałam, że „takie coś” może się nam nie przydać. Ale odkąd jest u nas w mieszkaniu dochodzę do wniosku, że idealnie sprawdzi się właśnie w chwilach, kiedy będę musiała odkurzyć/zrobić obiad, cokolwiek, a Nel będzie czuła potrzebę obserwowania mnie. Fotelik samochodowy mógłby się tu okazać mniej wygodnym sprzętem 🙂
My mamy fotelik samochodowy z opcją bujania, ale niestety Mati sam z siebie w domu długo w nim nie wytrzymuje bez płaczu..
fajny. My używaliśmy całkiem innego, ale rzecz przydatna.
Mateuszek jaki już duży 😉
Mati Multi Color :))) Dziadkowie wiedzą co dobre…
My mieliśmy Bujaczek z Mamas&Papas – miałam fetysz aby wszystko było w beżach/brązach – również miał funkcję wibracji i synek lubił w nim spędzać czas – a dodatkowo składał się jednym ruchem ręki i można było go spokojnie gdzieś przewieść…
Mamy i też lubimy choć Ala ma dopiero 4 tygodnie to lubi sobie pospać w tym bujaczku:) Ja noga mogę ją pobujać:)
Mamy zielono- żółty z żabką:)
nasza Niunia miała identyczny – uwielbiała go – tym bardziej kiedy nauczyła się sięgac do grającej zabawki 🙂
długo nam słuzył
Dziękuję za test leżaczka 🙂 Tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto go zakupić 🙂 Mogłabyś mi dokładnie napisać jaki to model?
Pozdrawiam 🙂