Postrzał
Strzeliło mnie. W krzyżu. Ten ból co to zawsze rezerwowałam go dla starszych osób. Znany mi z widoku mojego taty, gdy „chwyciły go korzonki” czy kolegi z pracy zgiętego w pół po wypadnięciu dysku.
Szczerze mówiąc cholera wie co mi się stało. Zwyczajnie. W jednej chwili kucałam czyszcząc kocią kuwetę, w drugiej podnosząc się poczułam ten ból. Towarzyszy mi od kilku godzin dając doskonałą wymówkę do spędzenia niedzieli w łóżku. Taki niezapowiedziany relaks. Pamiętaj aby dzień święty święcić.
No, ale ileż można. Człowiek nie przywykł do tego typu rarytasów. Myśli od bólu odciągnąć i zajęcie dla palców znaleźć trzeba. Wiecie, że ja wierzę, że nic bez przyczyny się dziać nie dzieje? Postrzał jak nic znakiem z góry jest.
Na aplikację wordpressa trafiłam i oświeciło mnie, że leżąc w łóżku mogę kilka słów naskrobać. Nie tylko teraz, ale i wieczorami gdy dziatwa we śnie pogrożona, a ja bezmyślnie przewijam facebooka góra dół. Strzeżcie się narody. Istnieje spore ryzyko, że zacznę się na blogu pojawiać.
Dodaj komentarz
Bądź pierwszy!