Rady doświadczonej matki
Wybrałam się dziś z Mateuszem na miasto.
Korzystając z komunikacji miejskiej (czyt.autobusu), byłam chcąc nie chcąc świadkiem pewnej rozmowy, która miała miejsce pomiędzy dwoma kobietami. Na oko obie około 25-30 lat.
Jedna z kobiet jechała z dzieckiem. Było w gondoli, więc myślę, że miało nie więcej niż 4-6 miesięcy. Rozmowę słyszałam od pewnego momentu, jest wyrwana z kontekstu. Nie chce jej analizować, tylko zwrócić uwagę na pewną kwestię, z którą i ja się już niejednokrotnie spotkałam.
Mama A: Ty, no i co zrobiłaś? Gadałaś z Agnieszką?
Mama z gondolą: wstrzymałam się. Aga też.
Mama A (chyba lekko zirytowana): ale jesteście przewrażliwione! Ja mam dwójkę (pewnie w sensie dzieci) i nic się nie dzieje. Zobaczysz, przy drugim nawet nie będziesz o tym myśleć.
Potem Panie wysiadły. Nie wiem o czym konkretnie była rozmowa i mogę tylko się domyślać, ale przez resztę drogi pewna myśl nie dawała mi spokoju.
„Zobaczysz, przy drugim dziecku to…”
„Ja mam dwójkę dzieci i..”
Dwójka lub więcej dzieci oznacza większe doświadczenie w temacie. Zgadzam się.
Ale czy doświadczenie zawsze oznacza większą wiedzę? Praktyka przecież nie zawsze idzie w parze z teorią. Bardzo często mamy posiadające jedno dziecko mają tą wiedzę ogromną, bo zakładam, że mając więcej czasu są bardziej oczytane, drążą temat gdy napotykają problem. Oczywiście generalizuje, tak samo jak w przypadku matek z większą ilością potomstwa.
Z drugiej strony fakt, często mamy przy pierwszym maluszku są przewrażliwione, nadopiekuńcze i dobra rad z ust innej, doświadczonej mamy zawsze w cenie. Sama często pytam o radę moje koleżanki, które to albo z racji, że posiadają starsze dziecko albo, że posiadają ich więcej niż jedno mają bogatsze doświadczenie.
Ale w momencie , w którym usłyszałabym , że jestem przewrażliwiona (bo np obawiam się szczepień, bo dbam o to by dziecko nie jadło śmieciowego żarcia itp) zrobiłoby mi się niemiło.
Rozumiem, że wraz z wydaniem na świat drugiego maleństwa odchodzą wszelkie troski o dziecko? Tak to przynajmniej wygląda.
Rozumiem, że wraz z wydaniem na świat drugiego maleństwa odchodzą wszelkie troski o dziecko? Tak to przynajmniej wygląda.
Oczywiście- podkreślam generalizuję.Są czasem mamy albo ich zachowania, które można podciągnąć pod przewrażliwienie. Wierzę jednak, że do tego grona nie należę. Ale z drugiej strony takie mamy też trzeba zrozumieć. Bo przecież nie chce swoim zachowaniem zrobić krzywdy, szukając najlepszego rozwiązania przemawia przez nią troska. Wierzę też, że matka posiadająca więcej potomstwa często chce wykazać się doświadczeniem i podnieść na duchu tą mniej doświadczoną. I chwała jej za to.
Oczywiście wszystko zależy od charakteru każdej z osób i sposobu w jaki dzielimy się doświadczeniem.
Argumenty typu „ja mam dwójkę i..” coraz częściej przestają do mnie przemawiać. Zwłaszcza jeśli tego typu rada udzielana jest przez osobę, którą nie pytam o zdanie.
Dodaj komentarz
35 komentarzy do "Rady doświadczonej matki"
Najlepsze rady dają teściowe – one też odchowały ileś tam swoich dzieci i wiedzą wszystko najlepiej.
o tak, moja teściowa jest taką specjalistką, chciałam nam pokazać jak perfekcyjnie kąpie dzieci i tak wykąpała mi dziecko, że płakał, jakby go ze skóry obdzierali, przy czym jest moim 1 dzieckiem i gdy sama go kąpię nic takiego nie ma miejsca. Więc raczej nie zawsze mamy z dwójką lub więcej dzieci bardziej znają temat. Pewnie chodzi bardziej o to, że przy drugim dziecku mniej się przejmuje.
To też uważam, że babcie i dziadkowie swój czas na wychowanie miały przy swoich dzieciach 😉 a wnuki mają za zadanie rozpieszczać ;))
Ja tam byłem najmądrzejszy, nawet jak dzieci nie miałem 🙂 Także potwierdzam, ze ilość dzieci nie wpływa na wiedzę 🙂
Ha! ;)))
Mnie najbardziej rozbawiło coś, co kiedyś usłyszałam: „przy pierwszym dziecku pieluchy tetrowe prałam, prasowałam, tak jak ty! ale przy drugim przestałam prasować. a przy trzecim nawet nie prałam” 😀
Jakby miała czwarte to pewnie nawet nie ubierałaby ;))
Głupi argument. Jako mama dwójki mogę jedynie powiedzieć, ze przy drugim przewrażliwienie jest nieco mniejsze. Nie stresujesz sie przy wszystkim tak bardzo bo bazujesz juz na pewnych WŁASNYCH doświadczeniach. Patrząc na rożne podejścia do życia i style wychowania, o mądrości nie świadczy ilośc posiadanych dzieci, a jedynie doświadczenia i wiedza.
Nie mam drugiego, ale wyobrażam sobie 😉 to pewnie podobnie jak np. Chorobami. Jak sie trafił u nas pierwszy katar to do przychodzi w ten sam dzien poleciałam haha teraz sie śmieje z tego, ale wtedy od razu miałam wizje zapalenia uszu i innych powikłań 😉
Ja myślę, że przy drugim człowiek jest bardziej wyluzowany a nie w takim szoku jak za pierwszym razem. Bo już wie, że dziecka sie tak łatwo nie utopi w wanience i nóżki nie wywie przy przewijaniu 🙂 I tyle. Można być durną matka 5 dzieci i genialną mamusią jednego 🙂 Ilość nie znaczy jakość 😉
Wizja utopienia młodego bardzo długo mnie dręczyła ;))
W sensie wolałam nie patrzeć jak mąż go kąpał, bo on wszystkie ruchy takie pewne i szybkie, a mi sie wydawało, ze mu sie wyslizgnie zaraz.
Jak by tu były „lajki” to zalajkowałabym wypowiedź Wypaplani.pl i Marteczki Mateczki. Jak sobie przypomnę moje zachowanie przy pierwszym dziecku, to czasem sama z siebie się śmieję. Przy drugim przede wszystkim jestem spokojniejsza. ale wcale nie czuję się ekspertem, tym bardziej, że każde dziecko jest inne, nawet własne.
Tez czasem mi żal, ze nie ma takiej opcji lajka. Ehh ten blogspot 😉
U nas pierwszy katar skończył się na pogotowiu, teraz się śmieję, ale czego to ja wtedy oczami wyobrażni nie widziałam… Moja położna też za każdym razem się śmiała, że przy drugim jest łatwiej, ale właśnie pod kątem przewrażliwienia, a nie olewania potrzeb dziecka. A moja mama mówi, że trzecie, to się samo wychowuje – ja jestem trzecia i chyba nie najgorzej się wychowałam 😀 Mam taką sąsiadkę, która zawsze wie lepiej, starsza Pani i wkłada mi do głowy swoje teorie, np. nt. bucików :-p
A ja przy drugim jestem bardziej przewrażliwiona;p przy pierwszym jakoś byłam wyluzowana może z mniejszej wiedzy badź mlodziutkiego wieku…teraz jak roczna córa miała 39,5 gorączkę to w panice dzwonilam do lekarza chociaż wcześniej podałam jej nurofen;p bałam sie że dojdzie do 40i potem mi sie dziecię ugotuje 😉 ale fakt faktem im wiecej czlowiek czyta dowiaduje sie analizuje tym bardziej świruje 🙂
Użeram się z takimi komentarzami ze wszystkich stron/… Ostatnio w sprawie chodzika…
A ja nie wiem czy jestem przewrażliwiona… Może i niektórzy tak myślą, ale szczerze mówiąc – mam to gdzieś;)
Hahahahah kurka, a ja chyba mam luz od początku. Jak czegoś nie wiem, to googlam, albo pyam mamy, bo od lat pracuje jako niania więc się przewinęlo u niej kilkoro dzieci. Całe szczęście, że nie napotykam na szajbuski ;P
AgnieszkaB
Rozmowa, którą przytoczyłaś jest wyrwana z kontakstu, wiec trudno anlizować, ale ją ją inaczej rozumiem – chodzi o to, że przy drugim, trzecim itd. dziecku nie będziesz już tak „przewrażliwona” na punkcie, bo na pewne rzeczy po prostu jest mniej czasu. Brak czasu na rozmyślanie, anlizowanie, porównywanie itp.
I jeszcze odnośnie 'przerważliwienia” – nie zrozum mnie źle, ja Ciebie nie znam w realu, ale bardzo lubię, lubię Was czytać i na zdjęciach podglądać, i nie mówię tego złośliwie, ale uwazam, ze jesteś przewrażliwona i brakuje Ci luzu. To tylko moja opinie, nie musisz się z nią zgadzac itp.
Pzdr.
Ania
Co masz dokładnie na myśli pisząc, że brakuje mi luzu? Podaj mi proszę jakiś przykład, chciałabym wiedzieć w jaki sposób odbierają mnie inni?
O przewrażliwienie nie pytam, bo w tym przypadku granica jest gdzie indziej u każdej osoby, ale ten luz mnie strasznie zastanawia 😉
U Matiego też już widać ten brak luzu…Będzie dokładnie taki jak ty…Spięty i wiecznie poddenerwowany.
Ten komentarz wyżej to nie ja:)
Chyba założę sobie profil, będzie łatwiej:)
Chodzi mi o to (moja oceny jest tylko na podstawie tego co czytam, bo się przecież nie znamy), ze za bardzo wszytsko analizujesz, rozkładzasz na czyyniki pierwsze (moja babci by powiedziała, ze dzielisz włos na czworo), za bardzo wszytstko planujesz, układasz itp. Za mało jest w Tobie spontaniczności. I takie sztywne ramy „wkładasz” swoje dziecko, ja wiem, ze on ma tylko 1,5 roku, ale dajesz mu za mało „wolności”, zbyt dużo narzucasz „zasad”.
U Matiego widac brak luzu- o Jezusie teraz to sie ubawiłem na maxa. Widziałeś anonimie kiedyś moje dziecko na żywo, ze tak twierdzisz? Jestem pewna, ze nie, bo każdy kto go spotyka mówi mi, ze to bardzo charakterne i roześmiane dziecko.
Podejrzewam, ze spięta i wiecznie podenerwowana jesteś Ty, Wylluzuj :))
Na pewno każda matka ma taki charakter jak ja, na pewno każde dziecko jest takie jak moje i na pewno te rady są adekwatne do każdego. To jest największa bzdura. „A ja to…, A u mnie to…, A ja robiłam tak…” i wszystko najlepiej. No na pewno każda matka dla swojego dziecka robi najlepiej ale nie znaczy, że to najlepiej odnosi się do każdej innej, drugiej matki i jej dziecka.
Indywidualizm i tyle. 🙂
Najchętniej słucha się tych rad (lub je rozpatruje, rozważa) o które samemu się prosi. Rady nie proszone zazwyczaj działają – przynajmniej na mnie – jak płachta na byka 😉 Pozdrawiam 🙂
Żanetko, święte słowa. Ja już teraz, w 3 m.c. mam tego przedsmak słuchając pożal się Boże rad mojej teściowej – skądinąd też matki dwójki dzieci 😉
Nie znoszę tego „liczebnego” argumentu!
Gdzieś tam w tv kiedyś leciał program o rodzinie w której jest 19 dzieci, więc idąc tym tropem matka tej gromadki powinna być za przykład podawana? Nie wydaje mi się.
Każdy będzie radził drugiej osobie według własnych doświadczeń, a przecież nie zawsze musi tak być. Np. każda ciąża i każde dziecko może być inne, mieć inne przyzwyczajenia i zupełnie inne doświadczenia.
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Oj tak, to czy jest się mądrą mamą nie zależy od ilości dzieci. Też ostatnio na moim blogu, kiedy pisałam o usypianiu, ktoś napisał komentarz, że nie stosuję metody „wypłakiwania się dziecka”, bo mam za mało dzieci. Ta liczba dzieci stale gdzieś tkwi w głowach i jest wyciągana jako argument we wszystkich dyskusjach. Też mnie to drażni 🙂
No ja usypiam małego na rękach albo kładę się obok niego i zasypia. I pewna ciotka zaczęła mnie pouczać, że mam mu dać butlę, pieluchę i zostawić. Najwyżej się uryczy i zaśnie. Ale sorki nie po to decydowałam się na dziecko, żeby teraz się nad nim znęcać. Jest małe i moje kochane, potrzebuje miłości i opieki a przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa.