Stawiam bańkę, a nawet cztery!

Będąc dzieckiem każde wakacje, Święta oraz większość weekendów spędzałam na wsi u dziadków.
Była to wieś prawdziwa, taka z krowami dającymi mleko, żniwami i bez asfaltu. 
Ze sztachetami z desek i wielkimi poszukiwaniami jaj zniesionych przez babcine kury.
„Wsi spokojna, wsi wesoła…” Kochanowskiego- to była moja wieś!
Dziś, nawet tam dotarła cywilizacja i piaszczyste drogi zastąpiła szosa, a w polu ciężko dostrzec żniwiarza z kosą. 
Babcia jednak pozostała ta sama.
Dlaczego o tym wspominam?
Otóż dotarła do mnie przesyłka od firmy Med Plus, w której to znalazły się bezogniowe bańki oraz ręcznie napisany list (jestem pod wrażeniem-kto w obecnych czasach jeszcze takie pisze?), a w liście tym pewne zdanie, które pozwolę sobie przytoczyć:

” …Zapewne pamiętasz, jak bańki stawiała Twoja babka i prababka…”
Zastanowiłam się chwilę. Otóż nie.
Prababć nie miałam okazji poznać.
A babcie baniek nigdy nie stawiały albo nic mi o tym nie wiadomo.
Pamiętam jednak, że bańki kojarzyły mi się z czymś mało przyjemnym, wręcz z czymś co na pewno musi boleć. No i ten ogień…

Dla mnie od zawsze synonimem baniek były pijawki.
Pamiętam jak babcia raz z kimś rozmawiała, że ktoś tam zachorował i trzeba było mu krwi upuszczać. Że najlepsze pijawki gdy bańki nie dają rady.
Zapadło mi to w pamięć ponieważ przez wieś płynęła rzeczka.
 Wody w niej po łydki. W najgłębszym miejscu co najwyżej po kolana.
 Jak to na rzeczce- mostek. 
A pod mostkiem cała masa pijawek. 
Przepływająca woda swoim nurtem porywała pijawki.
Będąc dzieckiem potwornie bałam się zanurzyć tam nogę, żeby pijawka nie przykleiła mi się do stópki i nie wypiła krwi.
Dziś w rzeczce po pijawkach ślad zaginął. 
Tak samo jak po bańkach ogniowych.
Chyba mało kto ich jeszcze używa.
Wyparły je te nowocześniejsze. 
Bezpieczniejsze.
Bezogniowe.
Czy skuteczne?
Nie wiem, ale mam zamiar się o tym przekonać.
Najpierw na skórze męża, a potem na własnej.
Mateuszek jest zbyt mały, na razie się nie odważę, gdyż większość lekarzy zaleca, by nie stawiać baniek dzieciom poniżej 4 roku życia.
Bańki dotarły do nas w dobrym czasie. 
Po zmasowanych atakach przeróżnych choróbsk warto zadbać o poprawę swojej odporności.
Odkąd nastała zima i mąż przesiadł się z roweru na samochód niestety coraz gorzej z nią.
Jak podaje producent, bańki możemy stosować w przypadku chorób takich jak grypa, angina, silne przeziębienie oraz zapalenie płuc czy oskrzeli.
Dobrze działają też na układ trawienny, krążenia i drogi moczowe. 
Wspomagają nas również w walce z bólem, także na tle reumatoidalnym oraz w walce z bezsennością. 
Brzmi zachęcająco, choć jako mama małego szkraba na to ostatnie bynajmniej nie narzekam.
Bańkami można również wykonywać masaże. Wystarczy, że przed postawieniem natrzemy skórę oliwką, tak by można było swobodnie przesuwać po niej bańki. 
No i oczywiście wykazują działanie profilaktyczne- u dzieci i dorosłych, często zapadających na infekcje układu oddechowego.
Zestaw, który otrzymaliśmy składa się z 12 szklanych baniek oraz pompki, które w zupełności wystarczą dla dorosłej osoby.
 Dołączona jest także instrukcja w jaki sposób bańki należy stawiać i o czym należy pamiętać wykonując taki zabieg. 
Całość zamknięta jest w estetycznie wyglądającym pudełku. 
Gdy przyszły do nas, ładnie owinięte w celofan i przewiązane kokardką pomyślałam, że równie dobrze nadałyby się na prezent dla kogoś, o kogo zdrowie troszczymy się sami.
 Jest to moja pierwsza przygoda z bańkami. 
Mąż pamięta, że miał stawiane gdy jako dziecko był chory. 
Stawiała mu je zakonnica, która przychodziła do domu.
W związku z tym, że właściwie oboje zieloni w temacie postanowiliśmy, że na początek baniek postawimy sztuk 4. 
Mateuszek dzielnie tatę wspierał.
Postąpiłam wg instrukcji, tzn na umyte i posmarowane oliwką plecy postawiłam wcześniej zamoczone w ciepłej wodzie bańki. Z każdej po kolei, jednym małym pociągnięciem pompki odessałam powietrze.
 Po 10 minutach bańki ściągnęłam. 
I po strachu.
Co mogę powiedzieć o tym doświadczeniu?
Przede wszystkim to to, że bańki stawia się bardzo łatwo. Czynność ta nie wymaga żadnej wprawy. Ważne jest tylko, aby uważać na różnego rodzaju znamiona i blizny. Po prostu trzeba omijać te miejsca przy stawianiu.
Odessanie też nie jest trudne. Chwytamy skórę wokół i odchodzą same. 
Mąż nie narzekał, żeby go coś bolało. W jednym miejscu, w którym zassałam mocniej niż w pozostałych twierdzi, że odczuwał lekkie szczypanie. 
Po jednym razie na efekty nie liczymy, ale na pewno będziemy bańki stawiać w celu podniesienia odporności.
Dziękuję firmie Med Plus– producentowi baniek za udostępnienie ich do testów.
A dla Was szykuję niespodziankę.
Już wkrótce na blogu konkurs, w którym do zdobycia będzie zestaw takich baniek bezogniowych.
Bądźcie czujne!
Tymczasem zapraszam na stronę firmy.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

36 komentarzy do "Stawiam bańkę, a nawet cztery!"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
klaudyna
Gość

ja też miałam w dzieciństwie stawiane bańki – takie z ogniem i strach po nich został 😉
ale kilka lat temu rodzice kupili gumowe w aptece z polecenia kogoś. Moja siostra się rozłożyła i polecacz baniek powiedział, żeby stawiać, że pomogą. 🙂 No i postawili, ale się nie poprawiało, siostra trafiła do lekarza, gdzie dostała ochrzan za te bańki – bo ponoć w zapalenie płuc sobie grypę przerobiła. nie wiadomo ile w tym prawdy było.

Natomiast do masażu są świetne. 🙂
Trzeba tylko pamiętać, że mogą zostawić siniaki – więc przez jakiś czas nie ma co się publicznie obnażać 😉

anjami
Gość

O taki zestaw baniek to by się nam przydał i to bardzo….Bo my chorzy:/

Kruszynka
Gość

Ale fajne 😉

Gizanka
Gość

Jeee ja tam kochałam jak mi babcia bańki ogniowe stawiała:)

Raczek
Gość

Ja nigdy nie miałam stawianych baniek i podobnie jak Tobie źle mi się kojarzyły. Teście mają jakieś bańki gumowe…też się je łatwo stawia i podobno pomaga…ja jeszcze nie miałąm okazji doświadczyć tej przyjemności na włąsnej skórze. Czekam na konkurs:))))

ann_luk
Gość

mi też bańki kojarzą się z pijawkami.

el perezoso viajero
Gość

U nas bańki, takie ogniowe stawiał dziadek i nikt inny w całej rodzinie. I zawsze się trochę tego procederu bałam.
A jeśli chodzi o pijawki – to chyba jedna z nielicznych rzeczy, których boję sie niemalże śmtertelnie

mamaszymona
Gość

u mnie do tej pory bańki stoją w kantorku w kuchni, jeśli ktoś zaczyna pokasływać wkracza teściowa z zapałkami. ja się na nie nie odważyłam, mąż wręcz się ich domaga. pomagają na pewno bo teściówka z bańkami lata po całej wsi jak zachodzi potrzeba i grypa kładzie silnych jak dęby chłopów.:-)

Mamiczka
Gość

Bańki są skuteczne i nieszkodliwe, pod warunkiem, że trzymamy się potem w cieple. Jeśli nas owieje, to może się to poważnie skończyć.

MATRIOSZKA
Gość

Loj…boje sie nie chce;)

kinga b.
Gość

Ja jak byłam mala stawiano mi bańki, w sumie nie pamiętam co to za uczucie, za mała byłam 🙂
Ale te Twoje są rewelacyjne, takie „nowoczesne” stare bańki 🙂

Mandarynkowa Mama
Gość

Fajnie przeprowadziłaś test:)

potwora wózkowa
Gość

jakoś mnie to przeraża!

Magda M
Gość

jak dziecko widzialam jak stawione je mojemu braku, więc dziekuje 😀 boję się:P

teczowa mama
Gość
Kurde to sa takie banki jak ja bym chciała je mieć!!! Boże. Moja babcia stawiala bańki. Lekarz polecał ją w całym mieście, bo wiedział, że robi to dobrze i ma te ogniowe, ale to nic nie boli, jest chyba z tego co pamiętam uczucie zassania, ale wiem że działają cuda. A najważniejszą rzeczą po nich, która się robi, to tzreba niestety wyleżeć w cieple kilka dni. Dlatego ja wiem że będe chodzić to ich nie każę sobie robić. Dopytam jeszcze kilku szczegółów i w razieeee co to napisze potem. ale z tego co kojarzę to babcia stawiała na 2 razy… Czytaj więcej »
Ola Wiecha
Gość

To najlepsza metoda na odporność.
My też mielismy testować, ale ja raczej nie odważyłabym ich stawiac, chyba że się mylę;)
Poradziłaś sobie dokonale, mąż dzielnie to zniósł, teraz czekać na efekty;)

Duśka
Gość

Moja Babcia stawiała mi bańki przy przeziębieniach 🙂 miała takie niebieskie i też bezogniowe 🙂

Milowe Wzgórze
Gość

Ojej… Pamietam jak zobaczyłam to u mamy jako dziecko… Przestraszykam sie, ze jej coś na plecach urosło i ze to strasznie boooooooli… Potem te plamy na plecach 🙂

takatycia
Gość

Ja gdzieś w filmie widziałam… też się bałam nie na żarty.

Piokaja
Gość

Fajnie, że napisałaś o bańkach. Oj, przydałby mi się taki zestawik! 🙂 Kilka dni temu pielęgniarka stawiała mi bańki bezogniowe, bo grypa mocno mnie zaatakowała i twierdzę jako mama karmiąca, że są rewelacyjne. Nie wpłynęły na ilość pokarmu, a po kilka dniach mój stan zdrowia znacznie poprawił się. Miałam jedynie mocno sine plecy, ale już jest ok. Już nie mogę doczekać się niespodzianki. http://www.piokaja.blogspot.com/

takatycia
Gość

W takim razie kuruj się, zdrówka życzę 🙂

Weronika
Gość

Ja też dostałam te bańki do przetestowania 🙂 i też postawię mężusiowi, bo w ciąży nie wolno 🙂
Chociaż ja tam takich rzeczy się nie boję, tym bardziej, że bańki są bezogniowe 🙂 szkoda, że póki co nie mogę ich wypróbować na sobie…

Misiowa mama
Gość

Jako dziecko miałam stawiane bańki, właśnie ogniowe. Pamiętam, że bardzo się bałam. Ale choróbsko wyciągnęły. Na plecach miałam aż czarne plamy po nich…
Tylko kiedyś było przekonanie, że musi to zrobić osoba, która wie, gdzie bańki przyłożyć…

surrealistka
Gość

bańki są super! u mnie stawiane od pokoleń 😉 tylko trzeba pamiętać, żeby po ich postawieniu trzeba się wygrzewać i ciepło ubierać 😉

Moniqa
Gość

Ja też jako dziecko miałam stawiane bańki – normalne, z ogniem. Stawiał mi mój Tata i nie bolało. Pamiętam, ze po postawieniu baniek przez jakiś czas nie można wychodzić z domu, ale ile czsu to już nie pamiętam…

Magda Motrenko
Gość

Serdecznie zapraszam do mnie na konkurs o zapachu lawendy:
http://www.wnetrzazewnetrza.pl/2013/01/konkurs-o-zapachu-lawendy.html
Będzie mi bardzo miło, jeśli weźmiesz udział 🙂

mordoklejka838
Gość

Ja też jestem w trakcie testowania… sprawdzają się rewelacyjnie 🙂

Anonymous
Gość

Bańki ogniowe brrr.aż ciarki przechodzą po plecach.Widziałam jako dziecko stawiane „bańki z horroru”.A na drugi dzień w miejscach tych baniek granatowo-czarne ciało.Jestem ciekawa tych baniek próżniowych.Może się mylę ale chyba w obu przypadkach trzeba dokładnie wiedzieć jakie okolice należy szczególnie omijać,żeby dodatkowo nie zrobić komuś krzywdy.Co nas nie zabije to nas wzmocni,heh.Całuski**b

Anita
Gość

Pamiętam, że w dzieciństwie chorowałam dość często, więc babcine metody nie są mi obce, także bańki – i to te ogniowe. W każdym bądź razie traumy żadnej nie mam 🙂 Może było to dość dziwne uczucie, większe wrażenie robił jednak ten ogień. No i faktycznie, jak już ktoś wspomniał, trzeba było te plecki później dobrze wygrzewać.

Tak na marginesie, gratuluję fenomenalnego bloga, synka i całej rodzinki! Jestem przyszłą mamusią, termin tuż tuż, codziennie Cię podczytuję i jesteś dla mnie wielką inspiracją 🙂

takatycia
Gość

Dziękuję bardzo, niezmiernie mi miło :))
Oczywiście zapraszam tak często jak tylko masz ochotę 🙂

Anonymous
Gość

Ale po stawianiu baniek powinno się 3 dni z domu nie wychodzić!!!Dopóki nie zejdą ślady po bańkach…bo inaczej więcej szkody niż pożytku z tego…

takatycia
Gość

Jeżeli po bańkach stawianych profilaktycznie ślad zejdzie bądź zjaśnieje po godzinie nie ma przeciwwskazań do wychodzenia z domu 🙂
Co innego w przypadku choroby.

MałyRycerzMaurycy
Gość

A ja pamiętam – bańki – nie raz byłam biedronką….

Rossnett
Gość

pamietam jak mi stawiała ciocia banki, calej rodzinie stawiała, gratuluje wspolpracy ;P

Anonymous
Gość

Stawianie baniek jest od stuleci skuteczną i bezpieczną metodą zwalczania wielu rodzajów chorób i terapią wzmacniającą odporność.Bardziej bezpieczne są bańki bezogniowe i proste w użyciu.Czekam na konkurs.Całuski**

Anonymous
Gość

Ja zawsze uwielbiałem jak mi mama stawiała bańki, zawsze pomagały, sam się nauczyłem stawiać te ogniowe i do dziś chetnie z nich korzystamy