Dziennik budowy – rozpoczynamy budowę

Miesiąc minął odkąd sprowadziliśmy się na wieś. Nie próżnowaliśmy, choć pierwsza połowa upłynęła w oczekiwaniu na pozwolenie na budowę. Jakby ktoś miał wątpliwości, bo z różnymi głosami wśród znajomych (i fachowców) się spotykaliśmy. Przepisy znów się zmieniły i postawienie domu czy też budynku gospodarczego o powierzchni większej niż 30m2 ponownie wymaga pozwolenia na budowę. Nie ma, że na zgłoszenie się zrobi.
Mieliśmy szczęście. Czekaliśmy równy miesiąc, choć podobno zgodnie z prawem mogliśmy czekać dwa. Cała procedura poszła gładko, co w większości zawdzięczamy kierownikowi budowy, który poskładał za nas wszystko do kupy, a potem do urzędu. A także dzięki mojemu tacie, który wiedział gdzie z kim załatwić przyłącze wodne (i całą papierologię potrzebną do wniosku), elektryczne itd. Jak ktoś już miał do czynienia z tematem, to nie jest to taka czarna magia jak dla nas (choć teraz i mój mąż już pięknie włada budowlanymi terminami, co przyprawia mnie o zdumienie).
Zanim mogliśmy cokolwiek zrobić zaglądaliśmy na działkę i zastanawialiśmy się jak to wszystko będzie wyglądać. Dziś „bogatsza w doświadczenie ostatniego miesiąca” śmieje się z siebie samej, gdy przypomnę sobie jak kazałam mężowi kosić trawę i dosiewałam, żeby było równo i gęsto. Dziś w tym miejscu, w którym rozsiałam pół worka traw gazonowych jest pobojowisko zrobione przez koparkę i gruszkę. Nie ma najmniejszych szans, by moja trawa się tam uchowała. Mieliśmy też jeszcze jedną „roślinną” sytuację. Mam hopla na punkcie drzew. Ogromnie cieszy mnie, gdy coś rośnie samo z siebie, a najchętniej chciałabym mieć na działce piękny starodrzew. Muszę się jednak zadowolić dwoma dużymi brzozami na wjeździe i starą papierówką (a mówili mi, żeby wyciąć bo pewnie jest dzikiem.. teraz popijamy smaczny kompot z jej jabłek 😉 ). Ale do brzozy wróćmy. W miejscu, w którym miał stanąć budynek gospodarczy wyrosła brzózka. Sporawa, bo miała już jakieś 1,5m. Cieszyłam się bardzo, gdy kierownik budowy naniósł budynek na mapę i okazało się, że brzózka będzie tuż obok. W myślach już widziałam ławeczkę w jej cieniu. Jakie było moje rozczarowanie gdy przyjechał geodeta i po wytyczeniu fundamentów okazało się, że brzózka rośnie centralnie wewnątrz przyszłego budynku. Próbowaliśmy wykopać drzewko i przenieść w inną część działki. Niestety, podczas wyciągania całości z ziemi pękł główny korzeń. Kilka dni później drzewko uschło. Pocieszam się jednak, że podobnych samosiejek na działce mam sporo. Będzie miejsce na odpoczynek. Zarówno na ławeczce jak i na hamaku przewieszonym pomiędzy dwoma pniami. Tak fajnie nam się zasiały kilka metrów od tarasu domu – wręcz idealnie pod hamak 🙂
Gdy już wiedzieliśmy, że prawnie możemy działać, do pracy przystąpił geodeta, który wytyczył nam fundamenty. Fundamenty na dwa budynki, bo poza domem stawiamy również budynek gospodarczy. A właściwie to od niego zaczynamy. Mimo, że fundamenty wytyczyliśmy także nam dom, to na jego budowę przyjdzie mi jeszcze chwilkę poczekać. Niestety wstrzymuje nas sprzedaż mieszkania oraz termin u wykonawcy. Drewno na dom z bala, bo taki będzie stał u nas ścinane jest tylko zimą. Na pewno, więc nim w tym roku nie zrobimy. Póki co jednak rozgardiasz na budowie zapanował.
Zaczęło się od podłączenia wody (to jeszcze w czerwcu), następnie prądu. Na koniec ruszyły roboty ziemne.
Fundamenty wykopane. Zalane. Mury pną się do góry. Mamy nadzieję, że do końca sierpnia uda nam się budynek przykryć. Zarys budynku już widać. Choć wydaje się malutki na tle całej działki to ma więcej metrów niż nasze mieszkanie w Krakowie. A ja już planuję jak budynek zaaranżować z zewnątrz, by pasował do mojego drewnianego domu. Okna, drzwi i bramy garażowe już się robią. Wszystko będzie z drewna, w całości nawiązywało do wiejskiego klimatu. Okna skrzynkowe, dwuskrzydłowe. Z okiennicami oraz skrzyniami na kwiaty. Drzwi oraz bramy garażowe zachowane w stylu amerykańskich „barn doors”. Dach pokryty będzie gontem w odcieniu szarości, a elewacja będzie w białym przecieranym kolorze. Ma wyglądać jak dawne stare chaty. Żeby ładnie wtapiał się w całość, budynek obsadzę dookoła wiejskimi kwiatami.
Takimi jak u sąsiadki – Pani Zosi. Jej ogródek mam po drodze, gdy idę do siebie. Tak pięknie tam kwitną cynie i kosmosy, że skrętu szyi dostawałam za każdym razem. Ja to dzik trochę jestem do ludzi, więc sama bym nie zagadnęła, ale razu pewnego babcia szła ze mną. A to przecież koleżanki. I tak się zgadało, że nasiona mi zbierze. I że zaprasza na włości, mogę zdjęcia porobić. To porobiłam, żeby Wam pokazać jak mi się marzy 🙂
Ale to wizja przyszłości. Póki co na działce jedno wielkie pobojowisko. U nas ziemia to glina i piach. Po wykopach gdy popadało lekko nie jest. Wszystko pływa 😉
Zostawiam Was ze zdjęciami naszej budowy, mając nadzieję, że sierpień podsumuję już bardziej zabudowany 🙂
Boguś pomaga w zabijaniu ławicy. Na zdjęciu na górze widać zarys naszego drewniaka 🙂 Taras będzie z widokiem na drzewa na końcu działki 🙂 Dolne zdjęcie przedstawia zarys budynku gospodarczego. Skrzynka wewnątrz to kranik z wodą. Twórczość męża i mojego taty. Przybijcie im brawo, byli z siebie bardzo dumni 😉
Przyjechała kopara. Wtedy się zaczęło. Mati podekscytowany. Ale to już nie te czasy gdy godzinami siedział i wpatrywał się w pracujące maszyny. Mieliśmy małego zonka, bo chłopak przyjechał kopać, a tu tylko pozabijane, nic nie zaznaczone. Na nasze szczęście był bardzo rozgarnięty i zamiast zawrócić kazał podjechać po sznurek i wapno. Sam sobie wytyczył wszystko. Uff 😉
Po wykopaniu trzeba było wszystko ładnie uzbroić. Jak widzicie na zdjęciu gospodarczo. Mali pomocnicy też ciężko pracowali. Mati podrzucał kamienie pod zbrojenie, a Antek dowodził całością ze swojego powozu 😉
Zanim przyjechała gruszka z betonem, która zalała całość modliliśmy się, żeby burza nas oszczędziła. Przy tym podłożu wszystko mogłoby się pozarywać. Na szczęście nasze modlitwy zostały wysłuchane i poranek przyniósł słonko.
Zaczęło się na całego! Jedno ciężko pracują, a drudzy… tylko podglądają 😉
A potem to już dla nas najprzyjemniejszy widok. Serce rośnie wraz z murami, proporcjonalnie do tego jak maleją środki na koncie 😛
Powyższe zdjęcie prezentuje stan na dziś 🙂
A na koniec – ogródek Pani Zosi 🙂
Do następnego!
Dodaj komentarz
9 komentarzy do "Dziennik budowy – rozpoczynamy budowę"
Będzie pięknie 🙂 Swojsko, rodzinnie. Z całego serca życzę, żeby mury rosły szybko, bale szybko się składały, pieniądze z konta nie uciekały, a Wy, żebyście byli szczęśliwi w „nowym” miejscu!
dzięki :*
Żania, oby zawsze tak dobrze szło! a ogródek Pani Zosi przepiękny!
🙂
Od długiego czasu śledzę Wasze poczynania na instagramie i doczekać się nie mogłam takiego wpisu. Liczę na jeszczę, a zwłaszcza na te z budowy domu z bali i oczywiście jego późniejszą aranżację. Też mamy działkę i to wszystko jeszcze przed nami, każda rada cenna. Przerażają mnie formalności, słyszałam ile trzeba się nalatać, naczekać na wszystko. Trzymam za Was kciuki Żanetko, oby tak dalej!
Serio, nie jest tak strasznie jak mówią! 🙂
Wzruszyłam się. Zawsze tak mam kiedy widzę jak ktoś spełnia swoje pragnienia.
ile arów macie działkę 🙂 my tez zamierzamy się budować ale dopiero na wiosnę 🙂 mamy działkę pod lasem na gorze tak ze widzimy nasza wieś cala z góry super widoki jedyny minus ze w pobliżu nie będzie żadnych domów dopiero jak zjedziemy do głównej drogi i kawalek przejedziemy czyli jakis kilometr 😀
Ogródek i bobasek najlepszy 😀