Jedz na zdrowie. Dieta mamy karmiącej piersią.

Rok temu, wiosną o tej porze, nie byłam w najlepszej kondycji. Mimo, że minęło pół roku od porodu, byłam przemęczona, blada, brakowało mi sił, a wszystkie ciuchy były na mnie za duże. Waga pokazywała 50 kg, czyli o 4 kg mniej niż obecnie. I tyle samo mniej niż przed zajściem w upragnioną ciążę.
Dopiero jeden z komentarzy pod moim zdjęciem zmobilizował mnie na tyle, bym wybrała się do lekarza rodzinnego i zrobiła podstawowe badania krwi. Jak się pewnie domyślacie wyszła mi anemia. Lekarka przepisała żelazo, którego po wykupieniu wzięłam aż dwie tabletki. Ktoś powie, że jestem skrajnie nieodpowiedzialna. Matka karmiąca, z anemią i postąpiła tak dziecinnie. Prawda jest jednak taka, że po tabletkach czułam się fatalnie, a przy tym doszedł jeszcze jeden problem…

 

Kiedy zostałam zaproszona do współpracy z marką Femibion pomyślałam, że to ciekawy pomysł, bym mogła na łamach bloga poruszyć sporo kwestii związanych z z naszym zdrowiem – zdrowiem kobiet. Gdy zachodzimy w ciążę, a potem, gdy na świat przychodzi upragnione maleństwo, nasza uwaga skupia się przede wszystkim na nim. Dbamy, by prawidłowo rosło w naszym łonie, badamy się, robimy usg z myślą o małym lokatorze, zamieszkującym nasze wnętrze. Po narodzinach skupiamy się, by zaspokoić wszystkie jego potrzeby. Boimy się, by nie miało kolek, nie ulewało, dobrze przybierało na wadze, rozwijało się zgodnie z oczekiwaniami. W tym wszystkim, z uwagą skupioną na dziecku, trochę o sobie zapominamy. Oczywiście, jako mamy karmiące piersią, bardzo dbamy o to, co znajduje się na naszych talerzach. Często jednak popełniamy błąd i znajduje się na nich nie to, co powinno.
Gdy sobie przypomnę te czasy, sprzed kilkunastu miesięcy, to widzę, że popełniałam dokładnie ten sam błąd. Oczywiście z troski przed ewentualnymi problemami mogącymi wystąpić z brzuszkiem Mateuszka. Tym sposobem mój zamrażalnik wypełniały gotowe pulpeciki, przygotowane z mielonego mięsa z piersi kurczaka (lub indyka) z dodatkiem kopru i tartej marchwi. Jeśli pogrzebiecie dobrze w archiwum bloga, z pewnością znajdziecie na nie przepis.
Każdego dnia wyciągałam kilka pulpecików, które następnie przyrządzałam w parowarze. Praktycznie dzień po dniu, przez kilka miesięcy (zdarzało się, że jadłam coś innego niż pulpety, ale umówmy się to one stanowiły 90% moich ciepłych posiłków przez jakieś trzy miesiące). Zmieniało się tylko jedno, a mianowicie dodatki. Jednego dnia parowałam ziemniaczka, drugiego dodatkowo marchew, buraczka czy brokuł.
Wyniki krwi nie poleciały na łeb i szyję bez powodu. Logicznym jest, że nie dostarczając do swojego organizmu wszystkich niezbędnych witamin i minerałów, pochodzących z żywności, prędzej czy później każdego czeka podobna sytuacja.
Myślę, że każda młoda mama, a już na pewno będąca w takiej sytuacji po raz pierwszy, musi przejść przez coś podobnego. Panuje mit diety matki karmiącej i choćbyśmy dostali milion zapewnień, że dana rzecz nie zaszkodzi, to i tak bardzo ostrożnie lub wcale po nią nie sięgniemy w pierwszych tygodniach karmienia. Pamiętam taką sytuację, gdzie podczas Wigilii, kiedy Mati miał 5 tygodni, wypiłam troszkę czerwonego barszczu, tęsknie patrząc na kapustę z grochem i pierogi z grzybami.
Jakiś czas później u koleżanki, będącej mamą kilka tygodni starszego chłopca (również kp) przeczytałam, że jadła ze smakiem bigos. W głowie mi się to nie mieściło. Nawet jej późniejsze zapewnienia, że spokojnie mogę jeść wszystko nie do końca do mnie przemawiały. Wolałam całkowicie odstawić większość produktów, niż dopuścić do sytuacji, w której przez to, co zjadłam, cierpiałby mój synek.
Nie pomyślałam jednak ani przez moment o sobie. Nie zadbałam o witaminy w posiłkach ani o to, by dostarczyć je w inny sposób. Oświeciło mnie dopiero w momencie, kiedy trzymałam w dłoni kartkę z moimi wynikami krwi. Od tamtej pory zwracam uwagę na to co jem na co dzień. Zażywam też kapsułki przeznaczone dla kobiet karmiących, z kwasami DHA, kwasem foliowym i jodem. W składzie jest także szereg innych, ważnych witamin.
Jednym z takich preparatów jest Femibion Natal 2, posiadający moim zdaniem, składniki niezbędne kobiecie karmiącej, a także tej w 2 i 3 trymestrze ciąży. Dla kobiet w 1 trymestrze i wszystkich planujących potomstwo przeznaczony jest preparat z numerkiem 1. Wśród wszystkich preparatów dostępnych na rynku Femibion wyróżnia się jednym- jest wzbogacony o metafolinę, która jest folianem łatwiej przyswajalnym niż kwas foliowy.

 

Jako że z marką Femibion nie rozstajemy się wraz z dzisiejszym postem, będę do Was przez dłuższy czas wracać z różnymi, ciekawymi informacjami dotyczącymi naszego zdrowia. Następnym razem chciałabym Wam pokazać kilka ciekawych przepisów na zdrowe i pyszne potrawy, bogate w witaminy i minerały niezbędne kobietom w ciąży, w trakcie połogu i karmiącym.
Jeśli ciekawe jesteście jakiś tematów, coś Was nurtuje, chciałybyście, abym o czymś konkretnym wspomniała we wpisach, dajcie znać w komentarzu.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

22 komentarzy do "Jedz na zdrowie. Dieta mamy karmiącej piersią."

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
ilonas
Gość

Ja w przeciwienstwie do Ciebie jadlam prawie wszystko… w UK jak zapytalam polozna o menu dla kobiet karmiacych to sie zdziwila i powiedziala ze powinnam jesc wszystko… do dzis pamietam jak po porodzie przyniesli mi sok pomaranczowy…

takatycia
Gość

U nas, a przynajmniej w szpitalu, w którym ja rodziłam sok pomarańczowy nie do pomyślenia. Ale już rady położnej na wizytach patronażowych były podobne 🙂 Tyle, że ja się bałam no i…

Matka Kwiatka
Gość

ja też jadłam i jem wszystko i staram się o tym mówić wszem i wobec 🙂

takatycia
Gość

Następnym razem będę równie mądra 😉

Anonymous
Gość

A moje dziecko miało skazę białkową i przez 5 pierwszych miesięcy moim pożywieniem był kurczak ryż i marchewka. (kolki, silna wysypka na bużce i rączkach, AZS) Potem stopniowo dietę rozszerzałam i teraz po 11 miesiącach jem prawie wszystko , jednak nabiał nadal w ograniczonych ilościach. Efekt? Na początku byłam zła. Kocham słodycze i nie wiem jak wytrzymałam tyle czasu. Jedyny plus że 4 mce po porodzie wazyłam mniej 5 kilo niż przed ciążą i do tej pory trzymam wage

wpodrozyprzezzycie
Gość

Przy AZS nie polecam kurczaka ani marchewki – mogą (choć nie muszą) uczulać. Mniej uczulają indyk, królik, brokuły i dynia…

takatycia
Gość

Poza tym w przypadku kurczaków dochodzi jeszcze problem hormonów i antybiotyków, co może mieć wpływ jak się każdego dnia ten drób zajada w sporych ilościach.

wpodrozyprzezzycie
Gość

My zaczynamy czwarty miesiąc z dietą eliminacyjną przy AZS. Rozmawiałam z lekarzami, obczytałam się w literaturze i mogę powiedzieć, że o diecie dla alergików wiem już (prawie) wszystko – i wcale nie musi być to tylko indyk z ryżem i kalafiorem, może być bardzo urozmaicona i bogata (w ramach ograniczeń oczywiście). Natomiast z suplementami mam wieczny problem…

takatycia
Gość

Ja też mam z nimi problem. Tzn zawsze podchodziłam tak, że nie brałam nic. Ani suplementów, ani środków przeciwbólowych. W ciąży też nic nie brałam (jedynie kwas i wit. B przed i na samym początku). Dopiero jak te wyniki poleciały to się trochę wystraszyłam. Bo wyniki wynikami, ale ja czułam się i wyglądałam fatalnie.
No, a teraz biorę, bo nigdy nie wiadomo czy kolejne bobo… 😉

Magda
Gość

Z chęcią poczytać o pomysłach na smaczne dania dla dziecka. Mało ich na blogu, a te które się pojawiały były super. Trafiłam do Ciebie od Asi, która polecała Twoje muffinki marchewkowe. Pycha 🙂

angelina lorek
Gość

Mój drugi raz z KP jest przyjemniejszy! Między innymi, dlatego że jem dużo bardziej różnorodnie.
Nawet truskawki 😉

Moniqa
Gość
Ja jadłam wyłącznie drób i kilka warzyw: marchewkę, buraka i ziemniaka. Do tego żadnych przepraw, poza koperkiem i ziołami. Zero soli i pieprzu. Nie jadłam nabiału, poza jednym razem kiedy mi moja mama zrobiła sama ser z kefiru. Z owoców tylko jabłko uprażone z ryżem. W 3 tygodnie warzyłam mniej niż przed ciążą. Strasznie bałam się, że nasz Mati może mieć kolki, o których czytałam na blogach innych. Nawet żelazo, które miałam zapisane nie brałam, bo Matiemu zmieniła się kupa. Nie wiem czy to zasługa diety czy tak miało być, ale Mati nawet razu nie miał kolki. Po trzech miesiącach… Czytaj więcej »
Anonymous
Gość

Myślę, że na początku jednak trzeba się troszkę hamować, tak 2-3 miesiące, a potem już powoli wcinać wszystko.
Czułam się podobnie jak Ty przez to ograniczanie, a potem jak już wiedziałam, ze nie trzeba aż tak drastycznie to zaczęłam JEŚĆ 🙂
Moja córka jest w podobnym wieku co Mateusz i od kilku miesięcy widzę u niej delikatnie szorstkie i zaczerwienione policzki, podejrzewam nabiał, a dokładniej serki, które podaję. Miałaś może do czynienia z takim uczuleniem? Co może przeważnie uczulać takiego małego brzdąca?

Hafija
Gość

Dobrze odzywiajaca sie mama karmiąca nie musi nic suplementowac.
Przede wszystkim prawidłowe żywienie i nie trzeba łykać nic na zapas.

Pikantnie Słodka
Gość
To ja Cie Zanetko zadziwię. 2 dni po porodzie (Wigilia) jadłam gołąbki z pieczarkami i śledzie w oleju i śmietanie . A 3-4 dni później czekoladę. Pamiętam, że strasznie sie bałam tego, że malemu cos bedzie ale jak doradzila mi Tesciowa „skoro masz ochote to znaczy ze organizm potrzebuje” (zwlaszcza ze mialam gleboka anemie i niedkrwistosc po porodzie) . I od tamtego czasu jadlam juz wszystko. najbardziej czekalam z kawa (do 6mc) . ale gdy sie przekonalam, ze nie szkodzi malemu pije normalnie i jem normalnie nadal karmiąc piersia (18mc Filip) . Takze uwazam ze to mit i dla mnie… Czytaj więcej »
Anonymous
Gość

To że Tobie się udało, to dziękuj Bogu. Ale nie zgadzam się , że „głupota to dieta matki karmiącej”. Gdybyś miała dziecko alergika z silnymi kolkami to miałabyś inne zdanie.

Anonymous
Gość

Okazuje się, że dzieci mamuś, które przeszły na diete kurczak ryż marchewka nadal mają kolki wzdęcia i bóle brzuszka. Są najnowsze badania, które pokazują że mamy karmiące nawet dzień po porodzie mają się odżywiać po prostu wg piramidy żywienia.. i mogą jeść nawet truskawki i kapustę z grzybami…

Mariola Majka
Gość

Ja przez 3 tygodnie po porodzie żyłam na tej wymyślonej diecie;) tekst puszczam dalej dla koleżanki kp:D

Hej Misiek!
Gość

Dzięki bogu, że mnie otaczały mądre doświadczone mamy które od razu wybiły mi z głowy jakieś diety matki karmiącej.
Misiek miał alergię na nabiał, popularną u maluchów ale ja nabiału nie odstawiłam i koło 8-9 miesiąca alergia zniknęła całkiem.
Dla mnie najbardziej przemawiającym argumentem jest, że w ciąży przecież jemy wszystko, dlaczego po porodzie odbierać i sobie i dziecku składniki odżywcze.
Oczywiście jasne jak słońce jest, że jak dzieje się coś złego (kolki np) to trzeba znaleźć ich przyczynę ale zdrowe, urodzone o czasie dziecko nie jest „przeciwskazaniem” do normalnego jedzenia 😉

Bellove
Gość

Biorę Femobion odkąd bylam w ciąży i wierzę, że to też te witaminy uratowały mnie przed wypadaniem włosów czy problemami z cera.

encepence
Gość

Jadłam generalnie wszystko, problemów z brzuszkiem nie mieliśmy żadnych.

obat wasir
Gość

hi,, i like to visit this site,, have a nice day 🙂