W co się bawić z 15 miesięcznym dzieckiem
Jedna z czytelniczek podsunęła mi ciekawy pomysł na post. U nas dużo ostatnio o jedzeniu, ale przecież nie oznacza to, że nic innego nie robimy i od stołu nie odchodzimy. A już Ci!
Energię nabytą trzeba dobrze spożytkować, najlepiej na spacerze. Niestety z pogodą to różnie bywa, więc czasem musimy sobie rozrywki w domu zapewniać sami.
Zabawek Ci u nas na pęczki. Myślałby kto jednak, że Mati się nimi bawi. Nic z tego. Szczerze mówiąc, to chcąc sobie ulżyć w cierpieniu oglądania tego plastikowego i kolorowego misz maszu dzień w dzień, równie dobrze mogłabym to wszystko władować do pudeł i gdzieś schować. Mateusz bowiem interesuje się swoim dobytkiem dosłownie przez 5 minut w ciągu dnia, kiedy to zdąży go rozrzucić po całym pokoju.
Za to kabelki, sznurki, pudełka, garnki, telefony, piloty i wszystko co my dorośli używamy na codzień jest jak najbardziej pożądane. Mateusz definitywnie jest w etapie obserwacji i naśladownictwa. Radar w oczach włączony non stop, nic nie umknie jego uwadze.
Dlatego większość naszych zabaw ostatnio, to te, w których Mati uczestniczy w codziennych obowiązkach pomagając mi.
Zaczynamy od porannego odkurzania. Podczas, gdy ja wyciągam z szafy odkurzacz, Mateuszek wyciąga szczotkę, z którą leci do mnie. Doskonale wie, że szczotkę mocuję do rury. Podczas odkurzania popycha odkurzaczem w wybranym przez siebie kierunku. (jest zdecydowanie bliżej ziemi niż mama, a i oczka ma dużo młodsze, więc pewnie dostrzega każdy okruszek :P).
Zwykle rano opróżniamy wspólnie zmywarkę. Garnki przed włożeniem do szafki stawiam na podłodze, jeden na drugim. Gdy opróżnię dolną półkę zmywarki, Mateuszek chwyta za garnki i ładuje ja na nowo do wnętrza. Następnie zamyka drzwiczki z uśmiechem. Analogicznie sprawa wygląda z praniem.
Również karmienie psa należy do jego obowiązków i jest przy tym świetną zabawą, która co prawda ostatnio troszkę ewaluowała. Teraz po nałożeniu karmy do kubka, muszę go przekazać synkowi. Mateuszek z pełnym kubeczkiem zmierza do miski Szelmy, a następnie z uśmiechem na buzi wysypuje zawartość do środka. Chwilę pomiesza rączkami i paluszkiem pokazuje psinie, że może już jeść.
Na spacerach to Mati nosi Szelmy smycz. Każda próba odebrania kończy się awanturą.
Oczywiście przykładanie telefonu do ucha (a właściwie gdzieś z tyłu za ucho) i rozmawianie, naciskanie przycisków na pilotach i mierzenie w telewizor, stukanie rączkami po klawiaturze czy pukanie w ekran tabletu na porządku dziennym. Przykładów tego typu naśladownictwa mogłabym mnożyć bez liku.
W ten sposób dzień nam mija dość szybko, bo przecież każda z tych czynności wymaga sporego zaangażowania i sporej ilości czasu.
Jednak mamy też typową, dziecięcą zabawę, którą ostatnio uskuteczniamy każdego dnia jest zabawa w kotka i myszkę oraz chowanego. Choć tak naprawdę to zabawa 2w1.
Rzecz wygląda tak… Gonię Matiego z radosnym „dawaj go, dawaj” przy czym przytupuję nogami, klaskam w ręce. Mateusz uciekając zanosi się od śmiechu, od czasu do czasu przystając i oglądając się za siebie jak daleko jestem i czy aby na pewno go gonię (idę za nim powoli, żeby miał większą frajdę). Gdy już go złapię zamieniamy się rolami i to Mateuszek goni mnie, z tą różnicą, że ja uciekam szybciej i na końcu chowam się gdzie w pokoju. Np. za wózkiem, za szafką, za firanką. W każdym bądź razie w miejscach, które łatwo odkryje, ale nie widocznych na pierwszy rzut oka. Zazwyczaj zdradza mnie od razu Szelma. Mateuszek wpada do pokoju, rozgląda się na boki, a gdy mnie zauważy uśmiech szeroki gości na jego buzi. Wyskakuję wtedy z ukrycia, chwytam go za rączki i kręcimy się dookoła. Następnie Mati ucieka i zabawę zaczynamy na nowo. W ten sposób mógłby chyba przez cały dzień się bawić.
Kolejna zabawa powstała wraz z pojawieniem się w domu sanek. Mateuszkowi tak bardzo spodobała się jazda na saneczkach, że kazał wozić się w domu. Wiadomo- awykonalne. Więc na potrzeby domowe wykorzystaliśmy plastikowe pudełko na zabawki, zaopatrzone w kółka. Mati uwielbia do niego wchodzić. Jeździmy pudełkiem po pokoju, kręcimy się wkoło, bawimy w łódkę- sztorm na morzu- kołysząc pudełkiem na boki. Ostatnio do pudełka wrzucaliśmy papierowe kulki z gazet, które potem Mati rozrzucił po całym domu. Jeździł pudełkiem przechylonym na bok po podłodze i zgarniał je do wnętrza. Myślę, że bawił się w śmieciarkę 😉
Codziennie bawimy się mniej więcej w podobny sposób. Nie są to może zabawy wysokich lotów, wiecie ę i ą, ale sprawiają Mateuszkowi mnóstwo radości. Podobnie jak taniec. Uwielbia gdy bierzemy go na ręce, ja lub tata i tańczymy w rytm muzyki. O jakże się wtedy cieszy i otula mnie rączkami, piszcząc mi głośno w szyję. Uwielbiam go takiego radosnego.
W planach na najbliższe dni mam kredki. Po raz pierwszy, bo jakimś cudem nam jeszcze nie było po drodze z ich zakupem. Mam nadzieję, że się przyjmą, bo mam kilka pomysłów na wspólną zabawę.
Dodaj komentarz
20 komentarzy do "W co się bawić z 15 miesięcznym dzieckiem"
I to z pudlem na zabawki to znam 😜
Kurza stopa, Żaneta, a jakie to są zabawy ą i ę? 😀
Ooo to ja jestem tą czytelniczką – oklaski dla mnie! No w sumie to częściowo dla Żanetki:D
A tak na serio, czytalam o jakiś farbkach do malowania palcami dla dzieci, może to Matiemu by się spodobało czy jest jeszcze za mały?
I dziękuję za wpis:* wypróbuję zabawę z pudłopojazdem:)
Na farbki do malowania paluszkami Mati nie jest za mały, ale nie wszystkie dzieci lubią się brudzić 😀 fajna sprawa to ciastolina. Ale najfajniejsza jest taka ogrzana już, bo taka prosto z pojemniczka, jest zimna 🙂 Na początek – podobnie jak z farbkami wystarczą 2-4 kolorków 🙂 Kredki też się sprawdzą, ale u nas np są idealne jak niania rysuje, a dziecko smakuje – gryząc…
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Moja Zośka ma 16 mcy i uwielbia??
Poza tym bawi się dokładnie w to samo co Twój Mati?
U nas jeszcze szybkie budowle z drewnianych klocków, które Zośka z rozkoszą rozwala?
Dlaczego szybkie?bo jej raczki też sa szybkie wiec trzeba szybko działać??
My śmigamy po domu w wanience- jest szał 🙂
Zupełnie, jakbym czytała o Hubisiowych zabawach :-). Te kulki z gazety, to od Ciebie skradnę, bo my tylko jeździmy w misce. A do zabaw, mogę Ci dorzucić jeszcze takie rekwizyty: plastikowa miska i trzepaczka do piany, oraz zestaw – garnek, drewniana łyżka i suchy makaron :-). U nas mega-ubaw :-). Pozdrawiam cieplutko
Super zabawy, widać że Mateusz szczęśliwy. Może spróbujcie farb do malowania palcami, też super zabawa.
U nas zabawy dokładnie takie same 🙂 Tylko zamiast na nóżkach Maks ucieka na kolanach 🙂
Czekam aż zacznie mi trochę bardziej pomagać przy pracach codziennych bo póki co bardziej przeszkadza 😛
My ganiamy się po domu już od paru miesięcy i bawimy w chowanie (rodzice przed dzieckiem). Synek cały czas uwielbia tą zabawę i śmieje się przy tym do pozpuku 🙂 Szymek uwielbia wchodzić do wszelkiego rodzaju pudeł, kartonów, misek itp. Ostatnio nawet próbował się wcisnąć na patelnię, która się bawił 😉 my po domu jeździmy jeździkiem, Mąż Go szybko wozi i wydaje przy tym odgłosy jak na torze formuły 😉 Ubaw po pachy 😉
Zabawy jak normalnym,rodzinnym i radosnym domu 🙂
Genialne w swej prostocie 🙂 ja wkładam Młodego do takiego pudla, jak chcę wypić ciepłą kawę 🙂 on ma frajdę, że może wywalać wszystko, co razem z nim wrzucę,a ja delektuję się kawką 😀
Jakbym czytałam o naszym Mateuszku;) Tyle, że kiedy bawimy się w chowanego MAti zagląda zawsze w te same miejsca, gdzie wcześniej się chowaliśmy. Uwielbia też zamykać i otwierać drzwi:)
Z innych zabaw to malowanie rączkami, paluszkami. Kupiliśmy specjalną farbę i Mateusz był zachwycony:) Szczególnie jak zrobił „cześć” z Babcią:)
Zabawy ą i ę 🙂 Tak sobie pomyślałam, kto w pokoleniu naszych rodziców myślał o czymś takim? Ja jakoś nie czuję się z tego powodu ułomna, Ty na pewno też nie 🙂 Grunt, żeby dziecko było szczęśliwe, na edukację jeszcze przyjdzie czas.
Jakbym czytała o nas 🙂 Majka choćby była w najdalej położonym od kuchni zakamarku mieszkania ZAWSZE usłyszy dźwięk otwieranej zmywarki i przylatuje z ogromną radością pomagać 🙂
Niby takie oczywiste, a jednak dobrze, że stworzyłaś ten post. Się przyda na przyszłość.
Mogę Ci polecić teatr dla dzieci – coś jak Teatr Małego Widza w Warszawie, tam można chodzić już właśnie z rocznymi maluchami a zawsze to ciekawa opcja 🙂 Pozdrawiam 🙂
Dosłownie wszystko opisane dokładnie można by rzec ,, w punkt” . Z moim małym identycznie bawimy się na codzień :). Dodatkowo mały szkrab kradnie mi długopis zawsze jak wypełniam jakieś papierki i też chce pisać,także kredki i tego typu inne rzeczy na pewno też się sprawdzą u innych dzieci . Pozdrawiam! 😀