Mieszkanie bezpieczne dla dziecka

Nadszedł ten dzień. Szczerze mówiąc, myślałam, że jednak problem nas ominie. Miałam taką cichą nadzieje. Jednak nie.
Dopóki Mati nie chodził średnio interesowały go szafki i otwieranie ich. Już bardziej szuflady. Ich odsuwanie i ponowne zasuwanie z trzaskiem. Potem przyszło wyrzucanie zawartości, ale nawet szybko ustąpiło.
Jedyne na co szczególnie zwracaliśmy uwagę to gniazdko elektryczne. Zwłaszcza odkąd Mati pokapował, że wtyczkę wsadza się właśnie tam. Potrafił wtedy przeciągnąć odkurzacz z drugiego końca domu, żeby próbować trafić w gniazdko wtyczką. W gniazdko znajdujące się w pokoju. Na szczęście nie połapał się, że każde jedno znajdujące się w mieszkaniu działa na tej samej zasadzie.
Dbaliśmy z mężem też o to, aby pamiętać o zamykaniu drzwi do łazienki. Chwila nieuwagi zawsze kończyła się jego obecnością w tym miejscu. A tam wiadomo… Chemia. Toaleta. Bakterie. Jednym słowem to nie miejsce do zabawy dla malucha.
Szafki kuchenne do tej pory go nie interesowały. Uchwyty mamy wysoko. Żeby otworzyć musiałby specjalnie stanąć i pociągnąć. Dla niechodzącego brzdąca taki manewr kończy się upadkiem.
Byliśmy, więc spokojni o zawartość szafek.
Aż tu kilka dni po tym jak Mati odkrył, że można przemieszczać się samodzielnie na własnych nogach, odkrył coś jeszcze. Szafki da się otworzyć. A tam te wszystkie skarby, które mama lub tata szybciutko chowali gdy tylko był w natarciu.
Początkowo odwracałam jego uwagę. Zabierałam do pokoju. Potem kombinowałam, żeby te bardziej niebezpieczne przedmioty typu chemia kuchenna, ostre narzędzia, talerze, szkło itp dać wyżej. Jednak moja kuchnia duża nie jest. Nie dałam rady przeorganizować wszystkiego, bo to oznaczałoby, że wszystko musi znaleźć się na górze.
Zabezpieczyłam, więc szafki prowizorycznie sznurkiem, obwiązując uchwyty. Gucio to dało, tylko dodatkowe nerwy, kiedy chciałam wyciągnąć talerz, a tu zonk. Supeł, bo Mati ciągnął za sznurek i zaciągnął węzeł.
Wytrzymałam tydzień i wyciągnęłam męża do Ikei.

Kupiliśmy zabezpieczenia do szafek, kontaktów i na drzwi, coby paluchów nie przytrzasnął. Zapomniałam wspomnieć, że zamykanie drzwi to jedna z ulubionych zabaw.
Mąż podokręcał zabezpieczenia w szafkach zaraz po powrocie z zakupów i od razu bezpieczniej się zrobiło.
Będzie nam trochę trudniej otwierać, ale nie o nas tu chodzi.
Zatyczki w kontaktach też już powsadzane.
Niecałe 20 zł za zestaw do całego domu, a głowa lżejsza.
Mam nadzieje tylko, że Mati jakimś sposobem tych zabezpieczeń nie rozpracuje 🙂

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

17 komentarzy do "Mieszkanie bezpieczne dla dziecka"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
ONA - Pikantnie Słodka
Gość

U nas chemia w łazience wysoko. Jedyne garnki powyciaga albo mąkę. Także zabezpieczenia takie nie są konieczne. Kontakty wysoko lub za meblami. Jedyne co to trzaska drzwiami rozbujnik i otwiera szafę i szafę swoja z ubraniami. Kosmetyki szkodliwe za drzwiami (zamykamy bo jest kot który rozwala i wylewa nie raz.) Także u nas bez tego się było bo mamy dom chyba przystosowany dla malucha

pirelka
Gość

Poszłam ostatnio do dawno nie widzianej koleżanki a jej Córka już chodzi, biega i zabezpieczenia na każdym kroku 😀

http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

Kruszynka
Gość

Lepiej poświęcić 20 złotych i mieć zabezpieczenie, nawet jeśli dziecko się tym nie interesuje. A jak Mati się interesował to tym bardziej.

ENCEPENCE
Gość

A ja sobie na razie żyje w błogiej nieświadomości, z cichą nadzieją, że nas tez to ominie – ale biorąc pod uwagę doświadczenie, to mało kogo to omija 😀 Najważniejsze, że Mateuszek jest bezpieczny, a i Rodzice mają spokojną głowę 🙂

mala Bee
Gość

u nas nie byo potrzeby przy Mai, teraz moze byc inaczej… dobrze wiedziec gdzie szukac 🙂

Anonymous
Gość

Raczej nie rozpracuje tego synuś, bo moja Podopieczna ma je jakieś 8m-cy i tylko na początku ciekawiło ją to i kombinowała, a teraz jak wie że tego nie da się otworzyć to nie rusza. A ja się przyzwyczaiłam też ze muszę otworzyć szafkę za śmieciami np. Ale wcześniej wcisnąć palec i otworzyć to 😉 nie tylko bezpieczne ale i niewidoczne, bo są w szafkach, nie niszczy się ładnych mebli. Kupiłam je też szwagierce ale nie doceniła tego. A szkoda. Eh, woli non stop gonić małą. Jej sprawa. Ja polecam bo warto.
http://www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

Beata
Gość

Chemię z szafki pod zlewem poprzestawiałam wysoko, jak tylko Piotrek zaczął raczkować i kombinować. Gniazdka też pozatykane, ale cwaniak i tak pcha tam paluchy, a jak tylko podłączę odkurzacz od razu wyciąga wtyczkę. Szafki w kuchni otwiera jak my przy nim otworzymy. Zobaczymy co będzie majstrował jak zacznie chodzić…

Matka Polka
Gość

Nas też to za jakiś czas czeka 😀 aż się boję 🙂 Pozdrawiamy

tomek q (jakchcemy)
Gość

Przy pierwszej pannie zabezpieczaliśmy wszystko co się dało. Przy drugiej jakieś 50% tego co przy pierwszej. Przy trzeciej może 10%.
Prawdą natomiast jest, że już inaczej organizujemy ułożenie narzędzi niebezpiecznych czy chemii.

piegowata mama
Gość

Ja tam stawiam na gumki i sznurki. Najlepiej zamykają 😛

Hally (Raczek)
Gość

U nas też się zaczęło…zabezpieczenie do kontkatów mamy już jakiś czas ale do szafek nic…a Franek chodzić nie potrafi ale szafki kuchenne otwiera…staje przy jednej a drugą otwiera…szuflady to dla niego bułka z masłem…a zawartość to wiadomo że same skarby. Do drzwi też by się coś przydało…bo nie dość że sam zamyka to jeszcze Wiktoria zamyka je przed nim…brrr..

Anonymous
Gość

Sprawdzony sposób na drzwi to powieszenie czegoś np odpowiednio grubego ręcznika na drzwiach… A takie zabezpieczenie zawsze się znajdzie w domu. Male paluszki się nie przytną a drzwi nie zamkną Polecam K.

Eli Tara
Gość

My częściowo zabezpieczylismy wszystko ale niedługo się przeprowadzamy do nowego domu i tam dopiero się postaram żeby wszystko było bezpieczne 🙂 nasz Bąbel ma 8 mcy ale staje i raczkuje i łapie wszystko w mig więc trzeba uważać 🙂

Jacquelane
Gość
My też mieliśmy zabezpieczenia, ale tylko tam gdzie nie chcieliśmy, żeby Hubert zaglądał, na drzwiach szafki w łazience i na drzwiach szafki w kuchni, gdzie stał kosz na śmieci. A jeśli w szufladzie, do której później potrafił sięgnąć było coś czego mu nie wolno to tłumaczyliśmy. Np. pokazywałam, że tłuczek do mięsa jest ciężki i tego nie wolno, ale może np. wziąć łopatkę do mieszania jajecznicy. No i koniecznie mieliśmy zabezpieczenie na kontakcie w łazience, bo ten go zawsze interesował jak się go wycierało po kąpieli. I przez krótki czas też w innych kontaktach. Ale szybko z nich zrezygnowaliśmy, bo… Czytaj więcej »
Justyna M
Gość

My pozabezpieczaliśmy..na jakiś czas był spokój , teraz mały ma prawie wszystko opanowane do perfekcji
🙂 Ciekawe ile Twojemu zajmie rozpracowanie zabezpieczeń 😀

Agata J
Gość

u nas zabezpieczenia nie były potrzebne, tylko narożniki do stołu 🙂

Kasia Rog
Gość

Zabezpieczenia kupiliśmy już dawno, bo jakoś w wakacje, kiedy Młody zaczął pełzać. Te na szafkach już opanował do perfekcji i nie są dla Niego żadną przeszkodą :/