Mały meteoapata

Czy Wasze dzieciaki również zmieniają się wraz z aurą za oknem? 
Już od dłuższego czasu obserwujemy z mężem Mateuszka pod tym względem i ostatnio, po szaleństwach Ksawerego utwierdziliśmy się w przekonaniu, że mamy w domu wyjątkowy egzemplarz. Meteopatę.
Już rok temu wspominałam, że Mati jakoś żywiej reaguje gdy za oknem robi się wietrznie. Jako malutki noworodek miał kłopoty ze snem, częściej płakał. Jako roczniak zachowuje się bardzo podobnie.
Mateusz niczym orkan szalał w środku nocy po łóżku, taranując mnie i męża. Na zmianę płakał i krzyczał. 
Właściwie to całą noc byłby spokojny, gdyby tylko niczym glonojad dossany był do piersi. 
Ale ja też mam swoją cierpliwość, a właściwie jej limit. Po jakimś czasie leżenie to na jednym, to na drugim boku z przyssawką, która co po chwila przerzuca się z boku na bok, wchodzi mi na głowę, a wszystko to oczywiście z cycem w buzi, zaczyna być wkurzające. Gdzieś koło 4 nad ranem powoli miałam dość.

W dzień było nie lepiej, bo o drzemce (czyt. chwili spokoju dla mamy) mogłam pomarzyć. Pół godziny usypiania, a 5 maksimum 10 minut snu. Gra niewarta świeczki, bo usypianie oczywiście przypominało pole walki, gdzie większość bitew przegrywałam ja. 
Spacery to też jedno wielkie nie. Wózek? Ale jaki wózek mamo, nie ma mowy, że ja będę w nim jechał. Na rączki chcę, ale to już! Jedzenie też ciężko wchodziło. A w tym wszystkim zabawa, tylko na rękach mamy. Nawet kąpiele, do tej pory ulubione, teraz z grymasem na buzi.
Na szczęście po każdej burzy wychodzi słonko. Nowy dzień przynosi ładną pogodę, a wraz z nią zupełnie inne usposobienie mojego dziecka. Budzi się zrelaksowany, uśmiechnięty. Ładnie zjada śniadanko, by następnie pobawić się pół godzinki ładnie sam. Na spacerze z uśmiechem spogląda na mijane drzewa, budynki i samochody, a po powrocie sam z siebie zapada w blisko dwu godzinną drzemkę. 
Dużo łatwiej przetrwać mi burzę mając świadomość, że to się zaraz skończy. Dobrze poznać swojego wroga. Naszym okazuje się być wiatr.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

24 komentarzy do "Mały meteoapata"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Ania JM
Gość

U nas też wrogiem był wiatr. Teraz się zastanawiam czy to minęło, czy ja już przywykłam…..

takatycia
Gość

😉

Anonymous
Gość

A wiesz, że podobno niewiele krajów tak przypisuje swoje samopoczucie pogodzie, jak my Polacy.
Pozdr. AW

takatycia
Gość

Może niewiele narodowości potrafi tak wiązać fakty? 😉

Matka Kwiatka
Gość

Igi pogodę zlewa, za to kpty świruja tym bardziej, im gorsza pogoda 😀 czyżby były meteopatami?

takatycia
Gość

O zwierzęta ponoć bezbłędnie są w, stanie przewidzieć pogodę 🙂

córka
Gość

a może zęby?
a może skok?

takatycia
Gość

Żeby na razie odpadają. Myślałam o skoku, ale właśnie zawsze jak to sie dzieje to na zewnątrz wieje 😉

lavinka
Gość

Pewnie nie tyle wiatr co gwałtowne skoki ciśnienia jemu towarzyszące. Też to mam, cierpię przy każdej burzy, wichurze, a najgorzej jest mi wiosną, gdy ciśnieniowo jest okropna huśtawka (vide raz słońce, raz śnieżyca). Współczucia dla małego.

takatycia
Gość

A jak Ci się to objawia? Boli Cię coś? Głowa, kości itp? Czy ogólne rozdrażnienie, niemoc?

sweet or dry...
Gość

Mnie przez Ksawerego chyba do tej pory boli głowa…ale nie pomyślałam,że to i na Maję mogło mieć AŻ taki wpływ a może jednak?

Nie spała , marudziła płakała eh

Marcela O
Gość

U nas natomiast wiatr działa kojąco i usypiająco 🙂 Buziaki dla Matiego 🙂

pirelka
Gość

Dużo nie trzeba by być meteopatą, mało kto teraz już nie odczuwa skutków drastycznych zmian pogody. Np. mój M. cierpi na bóle głowy, a właściwie tylko jednej strony na każdą większą zmianę pogody..

http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

Przewijka
Gość

Dobrze, ze „po burzy zawsze wychodzi słońce” 🙂

mama silesia
Gość

u nas to ja cierpię bardziej, bo przy takich wachaniach boli mnie głowa…:) ale też zauważyłam, że B. kiedy pogoda nie sprzyja jest bardziej rozdrażniony, może się mylę, że to pogoda tak wpływa na niego, ale skoro ja to czuję, to może On właśnie też…

Gizanka
Gość

Muszę przyznać, że ja nie zauważyłam żadnych zmian w zachowaniu Ali w związku ze zmianami pogodowymi. Za to kiedy sąsiad wierci za ścianą to Ala szału dostaje.

Alina Dobrawa
Gość

U nas też jest coś takiego.
Kiedy pada i ciśnienie idzie w dół to Lili bardziej markotna i w ogóle.

Polisz mam
Gość

Ja jestem niesamowicie senna, kiedy jest deszczowa aura moje dzieci niestety olewają pogodę czy to słońce, czy to deszcz zawsze szaleją na całego:)

Agata
Gość

Rowniez zaobserwowalam to u moich dzieci. Kiedy jest deszczowo sa marudne, ale podczas wietrznej pogody to juz trudno nazwac marudzeniem, to juz ciagle placze i wrzaski, widac, ze same sobie ze soba nie radza, ale nikt inny tez nie moze im pomoc. 🙂 Moje niestety maja to po mnie, sama jestem meteopatka, tyle, ze ja po prostu w deszcz moge przespac caly dzien…

Majkowa mama
Gość

Ja też w czasie huraganu spałam razem z Mają. Była jakaś taka nieswoja, wierciła się. Zresztą – jak jest silny wiatr to i ja taka jakaś niespokojna jestem.

Mariola Majka
Gość

Ciekawe, muszę się przyjrzeć Antuanowi. Może coś w tym jest? Jakoś ostatnio ze spaniem kiepsko:]

Anonymous
Gość

A ja myśle, ze to za dużo kombinowania:) Skoki rozwojowe, ciśnienie atmosferyczne itp. Każdy człowiek ma czasem gorsze dni i kązdy człwiek ma do nich prawo!!!!! Dlaczego rodzice w każdym zachowaniu dziecko poszukują drugiego dna? Dlaczego nie sa w stanie zaakceptować, ze dziecko ma taki charakter/usposoienie, ze czasem jest zlośnikiem, awanturnikiem itp.
Więcej luzu:)

Pozdrawiam,
Monika M.

Anonymous
Gość
Dokładnie, zgadzam się w 100 procentach. Moja córka jak była mała (teraz już ma 9 lat) też miewała straszne dni, nie mieliśmy dwóch minut spokoju. Oczywiście wszystkie babcie wymyślały inne przyczyny: alergia, temperatura, deszcz, ciśnienie itd. I tak do siódmego roku życia, a Amelka po prostu ma taki swój charakterek. A my zamiast od początku jakoś z nią pracować, żeby opanować te napady, jak to mój mąż mówi, fochów, analizowaliśmy skład pościeli. Z własnego doświadczenia mogę poradzić jedno, trzeba się skupić na kształtowaniu charakteru, bo dziecko bardzo szybko będzie musiało żyć w społeczeństwie (o czym często zapominamy, a przecież dzieci… Czytaj więcej »
Paulina Kwiatkowska
Gość

Dobrze, że bliżej wiosny, niż dalej 😉