Kolejny skok

Nie ma siły. To musi być skok. Wiem, że są różne teorie, ale ja na serio w to wierzę. Od 3 dni Mateuszek zmienił swoje zachowanie, z uśmiechniętego na płaczącego i wymuszającego. 
Nie to samo dziecko. Do tego doszły kłopoty ze snem. Drzemki w ciągu dnia stały się luksusem. Noce na szczęście mijają spokojnie. 
Nie widzę, żeby zachowanie to było objawem zbliżających się ząbków, więc zwyczajnie stawiam na skok rozwojowy. Specjaliści twierdzą, że okres pomiędzy 33 a 37 tygodniem życia to czas kiedy, cyt.:

„To znowu ciężka próba dla rodziców: sprawnie już poruszający się (pełzający czy też raczkujący) maluch, znów domaga się nieustannego noszenia na rękach, płacze (używa różnych rodzajów płaczu i czasem zupełnie świadomie wykorzystuje płacz „dzieje mi się krzywda”, gdy się nudzi, aby na pewno wywołać pożądaną przez siebie reakcję) i nieustannie narzeka. Jednocześnie jest to czas intensywnego rozwoju inteligencji. Dziecko uczy się porządkować świat według kategorii: rozumie, że pies, to nie tylko jamnik babci, ale potrafi też wskazać psa na obrazku; auto może mieć różny kolor, ale należy do tej samej kategorii, ba, nawet zabawkę maluszek umie przyporządkować do aut! Wymaga to jednak sporej pracy i mnóstwa ćwiczeń, w których niezwykle pomocne będzie wspólne oglądanie z rodzicami książeczek oraz zabawa, w czasie której dziecko coraz częściej samo wykazuje inicjatywę.”*
Zgadza się absolutnie wszystko. A zwłaszcza to wykorzystywanie płaczu. Mateusz jak się na coś uprze to nie ma zmiłuj. Potwierdza się, że zakazany owoc najlepiej smakuje.
W przedpokoju mamy domofon, którego kabel idzie po ścianie. Kabel ten jak magnes przyciąga Mateuszka do siebie. Za każdym razem gdy zbliża się do niego, mówię „nie wolno”. Reakcja jest taka, że Mati na zawołanie zaczyna płakać, jednym okiem obserwując moją reakcję. Następnie przestaje i ponownie chce chwycić za kabel. I znów słyszy moje „nie wolno”. Więc znów płacz. I tak w koło Macieju.
Wiem, że w takiej sytuacji wypadałoby zachować powagę, ale najzwyczajniej w świecie śmiać mi się chce na całego, gdy widzę ten udawany płacz i spoglądanie spod oka. 
To samo jest na spacerze. Jazda wózkiem robi się nudna w momencie, kiedy docieramy do parku, czyli po jakiś 20 minutach. Następuje krzyk, żeby go natychmiast, absolutnie, już teraz wyciągnąć z wózka. I nie ma zmiłuj, bo krzyk jest tak głośny, że byłby w stanie wypłoszyć wszystkie wiewiórki na drugi koniec Polski. 
W koszyku wózka, więc w zapasie jeździ z nami nosidło. 

Ale oczywiście poza tymi okresami, kiedy marudzi jest cudowny. Rozwija się z każdym dniem i co rusz widzę nowe umiejętności. Ten tydzień przyniósł nam kosi kosi łapci. Albo brawo! Jak kto woli, bo wydaje mi się, że papa (które się powoli pojawia również), a także to kosi kosi jest efektem samym w sobie 😛 Jakoś specjalnie Mateuszka tego nie uczyłam.
Filmik niestety bokiem (ktoś zna program, dzięki któremu mogłabym go obrócić?).

Mati to teraz taki mały pomocnik. Raczkuje po całym domu, w każdy kąt wejdzie, wszędzie go pełno. 
Dzięki temu trochę mi ulżyło, bo jeśli jest się w stanie sam zabawić chwilę to ja w tym czasie robię np. obiad.
Czasem gotujemy razem, jak widać poniżej 🙂

Wg żródeł skok ten powinien przynieść nowe umiejętności, takie jak:**
  • Pokazuje, ze rozpoznaje kształty
  • Pokazuje, ze uważa, iż coś jest zabawne – za pomocą – gestów czy odgłosów
  • Pociesza/przytula swoje zabawki
  • Robi miny do własnego odbicia w lustrze
  • Po raz pierwszy jest zazdrosne, gdy mama lub tata przytula inne dziecko
  • Bierze inicjatywę do zabawy
Z niecierpliwością czekam na czas, kiedy Mateuszek zacznie przytulać swoje zabawki. To musi wyglądać uroczo. A póki co na razie mamy przeglądanie się w lustrze. Dobrze, że da się to wytłumaczyć skokiem, bo bałam się, że rośnie mi mały narcyz. 

Dziś niestety przez zabawy polała się pierwsza krew. Mateuszek uderzył buzią o podłogę i przeciął sobie wargę. Więcej było mojego przerażenia niż płaczu. Mati szybko zapomina, bo 15 minut później dziarsko maszerował do krzesła, przez które zaliczył upadek. Mój mały, dzielny wojownik 🙂
Ps. Przez ten skok czasem lekko nie jest, ale jeszcze daję radę. Choć momentami mam ochotę zamknąć drzwi i liczyć do dziesięciu 😉

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

30 komentarzy do "Kolejny skok"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Ania W
Gość

trzymam kciuki żeby skok szybciutko się skończył. też wierzę w te skoki, już teraz widzę kiedy coś takiego ma miejsce. powodzenia 🙂

potwora wózkowa
Gość

Ech, za to Majka jakiś bunt przechodzi, chodź krąży założenie, że bunt dwulatka to mit i bujda. Tak. O ile ma się anielską cierpliwość 😀

Ciesz się. Mateuszek Ci rośnie i zdrowo się rozwija, to najważniejsze. FILM UROCZY <3

takatycia
Gość

No właśnie, wszystko od tej anielskiej cierpliwości zależy.. 😉

dookola nas H.G.K.
Gość

Bardzo typowe dla tego okresu, trzeba zacisnąć zęby i liczyć do 10 i na zmianę w zachowaniu:) wierzę ile strachu musiałaś się najeść dziś jak tą krew zobaczyłaś, Mikołaj jakiś tydzień temu zrzucił sobie z jakiś 50 cm litrowy słoik z miodem na śródstopie, myślałam, że zejdę ze strachu:( na szczęście nic takiego się nie stało. No, ale kochane te nasze chłopaki! !!

takatycia
Gość

Jeśli teraz nie osiwiejemy i nie zwariujemy to już chyba gorzej nie będzie, co? 😉

MamAnka
Gość

Nasz Szymek spadł dzisiaj z kilku stopni schodów – myślałam, że zejdę na zawał!

Będzie dobrze – wkrótce zły nastrój minie i dopiero będzie szaleństwo!

takatycia
Gość

O matko!

Milowe Wzgórze
Gość

Ja przestałam patrzeć na te skoki.. Ale jak u Was sie sprawdza, to nie dziwie sie, ze czytasz… U nas chyba tak samo… Przynajmniej nie zauważyłam różnicy.. Ha ha, śmieszne jest jak Milka tez na sile płacze 🙂 śmiać mi sie chce ogromnie… Troche zaskoczyłam sie tym rozpoznawaniem kształtów??? Really???

takatycia
Gość

Ja tam nie widzę, żeby kształty rozpoznawał. No, przynajmniej takiej umiejętności nie pokazuje, albo to ja nie potrafię jej zobaczyć 😛

Ania
Gość

Nasz ma rok i kształtów nie rozpoznaje, zabawek nie przytula… co dziecko to inne umiejętności w innym wieku 🙂 Nie ma co patrzeć na te schematy.

Ola Uru
Gość
Ło Matko! Toż to samo mamy u nas. Wymuszanie płaczem to nr 1 Gabryśka. Już podejrzewałam skok, a Twój post tylko mnie w tym utwierdził. Często słyszę płacz bólowy – podbiegam, biorę na ręce (myślać, zę niewiadomo co się stało), a tu: pełnia zadowolenia. Do tego problemy ze snem! Od kilku dni Gabrysiek nie sypia w dzień, za to budzi się w nocy i dokazuje na całego: kopie nas, bije, płacze, chodzi po nas, itd, itp. Dziś np. Mały stwierdził, że najlepiej mu będzie u mnie na plecach: no i tak – myłam podłogę z Małym na plecach, robiłam makijaż… Czytaj więcej »
takatycia
Gość

Tula? 🙂

tulakowo
Gość

Kochana u mnie często taka chęć liczenia do dziesięciu następuje 🙂
Co do wymuszania czegoś płaczem HA!!! Aurela ma to opanowane do perfekcji 🙂
Też miała fazę na kable… teraz woli podsuwać sobie krzesło pod zlew i puszczać wodę albo wdrapywać się na stół no i oczywiście niezmiennym hitem jest wydłubywanie Matce z laptopa klawiszy 🙂

P.S. To chyba mój pierwszy komentarz u Ciebie i jestem pewna, że nie ostatni 🙂

takatycia
Gość

Witam Cię, bardzo mi miło :)))

Z wodą bezpieczniej, czekam więc aż faza na kable minie 🙂

Beata
Gość

Pytanie, kto gorzej to przechodzi, dzieci czy my… Mnie też się czasami chce śmiać, jak widzę, że Piotrek na maxa wymusza. I bądź tu poważna i stanowcza 🙂 Oby jak najszybciej wszystko wróciło do normy, ściskam Was :*

takatycia
Gość

Oj ciężko, ciężko być poważnym 😀 Buziaczki! :*

Ola Wiecha
Gość

No to Matiego jest teraz wszędzie dookoła;)
Znam ten podziw świata dziecka, wszystko musi dotknąć, smakować, zobaczyć;)))

Piokaja
Gość

To rzeczywiście może być skok. Mój młodszy synek z natury jest histeryczny, ale jak coś przeskrobie i mówię do niego „Nie wolno” to patrzy mi prosto w oczy, śmieje się i… odchodzi. Na chwilę odchodzi. Zazdroszczę Wam przespanych nocy. Moje dziecię ma ponad 10 miesięcy i budzi się kilka razy na cycucha. Taki egzemplarz. Starszy syn bardzo szybko przesypiał całe noce. Bardzo Was lubię i dziękuję za tak wspaniały blog.

takatycia
Gość

Dziękuję :*
Z nockami zawsze było dobrze, więc już tak się przyzwyczaiłam do tego komfortu, że chyba przestałam to doceniać 😉 Stąd też pewnie to moje marudzenie na drzemkowe problemy w ciągu dnia. Kurczę, wygodna się zrobiłam 😉

Mama Andzika
Gość

cudny wojownik:)

Ola D.
Gość

Ja już dawno przestałam wierzyć w te skoki – moje dziecko zupełnie się w tę teorię nie wpisuje. Raz, że rozwój mojego bąka przebiega raczej płynnie niż skokowo, dwa – że poszczególne umiejętności zdobywał we właściwej dla siebie kolejności i często mieszał te z różnych „skoków”, a trzy, że gdybym miała wszystkie spaniowo-jedzeniowo-płaczowe numery Andrzejka brać za skok, to wypadałoby uznać, że zaczął się on jakiś dzień po porodzie i trwa do tej pory;p

A Mateuszek jak zwykle uroczy:)

takatycia
Gość

Zazdroszczę tej płynności w rozwoju. U nas jest na codzień spokojnie, istna sielanka, aż nagle bum z grubej rury, jakby ktoś nam dziecko podmienił. Na szczęście nie trwa to długo, zwykle ustępuje zanim zdążę zwariować 🙂

MałyRycerzMaurycy
Gość

Nam do roczku skoki się sprawdzały – później zarówno ja odpuściłam jak i trochę się poprzestawiało… barwy wojenne to obowiązkowa sprawa – my wczoraj pierwszy raz poparzyliśmy się pokrzywą (mama mowi – tylko jeden kroczek – a syn liczyć umie dalej – i daje dwa…i ciach) – ponoć zdrowo – ale jak to wytłumaczyć 2 latkowi…

takatycia
Gość

Sporo osób właśnie mówi, że do roku to się sprawdza, a później to już indywidualna sprawa.
Pamiętam jak ja wpadłam w pokrzywy, byłam niewiele starsza od Twojego Maurycego. Wpadłam cała, był to dla mnie mega szok. Więc w pamięci zatarł się szczególnie. Choć fakt, że zdrowo 😉

Josephine
Gość

Trzeba to przetrzymać Żanetko 🙂 O skokach przestałam czytać, bo różnie jest i wydaje mi się, że to ewidentnie zęby u nas.
Bardzo dobrze, że masz noce przespane, bo przynajmniej odpoczywasz. Buziole dla kucharza 🙂

lavinka
Gość
To może daj mu do cholewy ten kabel i się wreszcie skończy? 😉 Zrezygnowałam z frazy „nie wolno” bardzo szybko i tak zwane „wymuszanie” się skończyło. Wiadomo, że czasem naprawdę czegoś nie wolno (u nas są tym kurki od gazu), ale zamiast „nie wolno” mówimy do małej: Puść, to jest nudne, pokażemy Ci coś ciekawszego. Zostaw, zobacz jaki fajny durszlak. Płacz jest dużo krótszy. A jeśli już się pojawia, dużo do niej mówimy jednoczesnie oddalając się od felernego „zabronionego”. Ja wiem, że bardzo cierpisz, wiem że Ci jest przykro. Ale to jest niebezpieczne, zrobi Ci kuku, będzie jeszcze więcej płaczu.… Czytaj więcej »
takatycia
Gość

O dałabym mu, sęk w tym, że kabel ten został swego czasu pogryziony przez naszego psa (swoją drogą chyba jakoś przyciąga każdego). A że wymienić się nie dało to małż go taśmą izolacyjną podkleił. No i jakby stwarza niebezpieczeństwo, którego wolałabym uniknąć. Ale jest nadzieja, bo w planach założenie listy i nieszczęsnego schowamy do środka, coby nie kusił więcej 😉

Joanna W.
Gość

Jaki on już duuży. dzielny i przystojny 🙂 Mama złap troszkę oddechu i wyluzuj 🙂 U nas na żadne skoki rozwojowe nie zwracałam uwagi. Jeśli moje dzieci miały to niezauważalnie 🙂

takatycia
Gość

Wczoraj naładowałam baterie na nadchodzący tydzień 😉

lacaroline
Gość

Dziekujemy za linka 🙂 na osesek.pl bardzo fajnie opisali te skoki.
A Tobie życzymy dużo cierpliwości – ani się nie obejrzysz i bedzie po skoku 🙂 i wszystko wróci do normy a Mati bedzie bogatszy o nowe umiejętności 🙂