Słoneczny manifest
Cieplutko ostatnimi dniami, nie ma co. Co prawda spece od pogody już przebąkują nadchodzące zmiany, ale przyznać trzeba, że w minionych dwóch tygodniach nie mogliśmy narzekać na brak słonka. A ten tydzień zwłaszcza łaskawy był jeśli chodzi o ciepłe promyki. Momentami nawet czułam się jakbym tropiki odwiedziła.
Dziś z samego rana zapakowałam Mateuszka wraz z Szelmą do auta i uciekłam z nagrzanego krakowskiego betonu w chłodną zieleń wsi. Chłodną i zieleń to być może, zważywszy na dzisiejszą temperaturę zbyt dużo powiedziane. Termometr u moich rodziców w południe pokazał 38,8 stopni. W cieniu.
Siedzieliśmy w domu, bo strach wyjść samemu w ten zaduch, a co dopiero z niemowlakiem. Ale o ileż przyjemniej siedzi się w domu mając towarzystwo. Zwłaszcza towarzystwo babci, która jak to się śmiejemy „ma świeże i wolne ręce” chętne bawić Mateuszka cały dzień.
W Krakowie czekałby nas spacer o 7 rano, a potem urozmaicanie sobie czasu w różnoraki sposób w domu.
Ale to o spacerze dziś chciałam, bo mi się w związku z upałami nasunęła myśl pewna. Przez wysokie temperatury zmieniliśmy pory naszych spacerów. Wychodzimy z samego rana, kiedy jeszcze w powietrzu czuć delikatny chłód. Wracamy około 9, gdy zaczyna robić się coraz cieplej.
Jeśli temperatura pozwala wybieramy się na drugi spacer koło 18. Chodzi oczywiście o Mateuszka, bo ja dorosła osoba, byłabym w stanie poradzić sobie z upałem. Mati wręcz odwrotnie. Gdy mu gorąco, robi się marudny. Zresztą wcale mu się nie dziwię. Poza tym dzieci zupełnie inaczej znoszą wysokie temperatury, szybciej się odwadniają. Nawet dziecko będące na piersi mamy w czasie upałów powinno się dopajać wodą. Całe szczęście, że Mateusz załapał w końcu obsługę niekapka, więc problem podania wody odpadł.
Dlaczego wspominam o tak oczywistych sprawach? Bo przeraża mnie widok mamy pchającej wózek w samo południe. Zabudowana gondola, a w niej dziecko. Jeśli na zewnątrz jest ponad 35 stopni to ile może być w środku gdzie nie ma przewiewu powietrza?
Rozumiem, że czasem trzeba coś załatwić i mam nadzieję, że te mamy, które sporadycznie (ale jednak) widuję przez okno, spacerujące w szczycie wysokich letnich temperatur rzeczywiście mają ważny powód do wyjścia z domu, a nie tylko chęć pospacerowania. Nawet w parku, wśród miejskiej zieleni, o tej porze bywa gorąco…
Ps. Na pewno o tym doskonale wiecie, ale przypomnieć nie zaszkodzi..
– Na spacery ubieram Mateuszka w sam cienki, bawełniany rampers, bądź body. Najlepiej na ramiączkach.
– Ciałko smaruję kremem z filtrem. Im wyższy tym lepiej- u nas 50+
– Budkę rozkładam na maxa, wspomagając się też przypiętą pieluszką.
– Przy sobie mam niekapek z wodą, na wypadek sytuacji, w której nie jestem w stanie podać pierś.
– Podczas drzemki w domu układam synka w miejscu, w którym jest najchłodniej. Nie przykrywam niczym.
– Jeśli potrzeba śpi w samej pieluszce.
– Na podróż samochodem wybieram wczesne godziny ranne, tak aby zdążyć do celu zanim zrobi się naprawdę ciepło.
– Wieczorna kąpiel w letniej wodzie. W ciągu dnia w baseniku, o ile oczywiście nie jest zbyt gorąco.
Jakieś pomysły, o czym jeszcze mogłam zapomnieć? 🙂
Dodaj komentarz
26 komentarzy do "Słoneczny manifest"
U nas niekapek non stop w rękach Mili. Pije ogromne ilości. Czasem nawet cztery dziennie. A dzisiejsza druga drzemka przy wiatraku. Wyspala sie Mila baaaaardzo. Polecam!
U nas zdecydowanie mniej, gdzieś około 1 dziennie, ale jak już się przyssie to oddać nie chcę 🙂 Jaki niekapek w końcu przypadł Wam do gustu? 🙂
No właśnie ja mam problem z tymi filtrami, bo witamina D nie wchłania się przy nawet niższych filtrach….Teraz kiedy Hanka jest już starsza nie zawsze ją smaruję – w zalezności od słońca.
Racja – gdy stosuje się filtry, należy zwiększyć dawkę witaminy D z 400 do 600 jednostek. Produkcja witaminy D zachodzi w skórze a filtry blokują jej produkcję, nie ma to związku z wchłanianiem wit D z przewodu pokarmowego. Nie nalezy zapominac o suplementacji wit D także u starszych dzieci. Pozdrawiam
Lek med
Super- dziękuję za tą odpowiedź 🙂 Miała pytać naszą Panią doktor przy okazji najbliższej wizyty o to 🙂
mnie też przeraża widok spacerujących mam/babć w południe z dzieckiem!współczuje tym dzieciom.
jak nie chodziłam do pracy a był upał to o 10 rano już byłam po spacerze z Mają a potem w zależności po 17 lub 18 znowu na spacer, dużo wody do picia, osłona głowy i jak najmniej na sobie 🙂 pozdrawiam
Też się zastanawiam co kieruje tymi ludźmi co się w południe na spacerki z dziećmi wybierają. Zawsze mam nadzieję, że idą na szczepienie albo coś w ten deseń, bo sama pamiętam jak rok temu miałam szczepienie o 12 i był upał nie do zniesienia i mi wstyd było co ludzie pomyślą, że z takim maleństwem spaceruję 😛
Ech, woda. Olek w ogóle nie chce wody, o ile moje mleko z butelki z łaską wypiję, tak wodą pluje na odległość.
Mhm, spacery w samo południe z dzieckiem w gondoli zawiniętym szczelnie w kocyk, takie przypadki też widziałam.
U nas było podobnie. Na pewno było to związane z faktem, że Mati nie potrafi ze smoka ciągnąć. Dopiero gdy załapał niekapka to i zaczął wodę pić. Wcześniej tylko na łyżeczce i oczywiście nie były to jakieś wielkie ilości.
Oj wody dużo, czasem soczek…kąpiel 2 razy dziennie, na noc bawełniane body ew. rampers a w dzień sam pampers a Majka i tak mokra ;/ Wczoraj musieliśmy wyjść około 13.00 z domu;/ szliśmy w cieniu…daliśmy rade. A dziś spacer z rana i ciągłe wietrzenie eh
My się ciągle chłodzimy w basenie w cieniu orzecha.. a mimo to, leje się z nas strasznie. Byle przetrwać.
Stosuję się do Twoich rad w 100%.
Jak widzę jak mój maluszek leży ze mną na łóżku, piję mleczko i jest cały spocony to nie miałabym sumienia go ubierać w długi rękaw czy spodnie. Body z krótkim rękawkiem królują!:)
Jezusicku jak ja się cieszę, że u nas nie ma tych upałów… ale cóż… w niedzielę trzeba wracać :/
Może po niedzieli upały odpuszczą 🙂
A mój mały lata ubrany w pieluszkę, czapeczkę, buciki i krem z filtrem. Z domu wychodzimy po 16-tej – jeśli nad wodę, lub po 18-19-tej na plac zabaw:)Resztę dnia Jędrula moczy się w baseniku na ocienionym balkonie:)
Nie napiszę nic ciekawego – u nas to samo. Liczę, że sprawdzą się prognozy mówiące o ochłodzeniu…
my też siedzimy w domu.
stosujemy podobne zasady jak u Was.
marzy mi się spacer.
My dużo czasu spędzamy w ogrodzi e- Maurycy jest na takim etapie e- że po przebudzeniu – jedno z pierwszych słów to ACIU!
Więc inaczej się nie da… nawet najbardziej ciekawe i kreatywne zajęcie w domu – nie jest w stanie wygrać z ACIU :))) Aż boję się co to będzie jesienią i zimą :)))
Skoro ktoś długie rękawy potrafi zafundować (nie tylko niemowlakowi) to co założy zimą przy -12 😉 ?
Zjawisko ubierania dzieci to bardzo istotny temat. Rodzice przesadzają … a potem dziwią się dlaczego dziecko ciągle ryczy…
My o 12 nigdzie nie wychodzimy. Baaa ! Albo z rana by wrócić do 10. Albo wieczorem koło 18. W ten skwar nawet na ogrodzie ciężko o ukojenie gdzie cienia niewiele.
Jakoś dotrwamy/przetrwamy i będziemy się cieszyć ciepłym ale nie gorącym latem 😉 bo jesień pewnie tuż tuż.
Przyznaję, że tej jesieni doczekać się nie mogę. Na pewno dlatego, że uwielbiam jak żadną inną porę roku (oczywiście naszą piękną, złotą i polską jesień).
U nas jest tak samo jak u ciebie tez rano wychodzimy na spacer a później to dopiero 18-19 w taki skwar nie da się wytrzymać..Wczoraj chłodził się w wanience kilka razy bo był dosłownie cały spocony a do tego cały dzień wisiał na cycu nie miał apetytu na obiad.Gdy patrze na matki i babcie pchające ze sobą wózek w południe to mi się w głowie nie mieści,że zapominają zakładać dziecku czapeczkę lub kapelusik na główkę w taką gorącą aurę!
Ja dzisiaj widziałam mamę pchającą wózek z jakimś 1-2 miesięcznym malcem, który był po szyję przykryty kocem!!! myślałam, że padnę…
Ano właśnie 🙁
Mo ludzie są czasami skrajnie nieodpowiedzialni, ręce opadają jak się coś takiego widzi…
my chłodzimy Małej główkę zwilżoną pieluchą. głowa grzeje jej się niemiłosiernie, dodatkowo ma bardzo bujną czuprynę, więc trzeba się nagimnastykować, żeby się nie przegrzewała.