Pod namiot z dzieckiem – co zabrać?

Ekwipunek biwakowy podstawowy- czyli rzeczy niezbędne (w naszym przypadku).
1. Namiot – w tym roku postanowiliśmy kupić coś większego. Do tej pory korzystaliśmy z samorozkładającej się dwójki. Teraz inwestujemy w trzyosobową wersję. Również samorozkładającą się z tzw. systemem 2 seconds. Dodatkowo z przedsionkiem, gdyż nauczeni doświadczeniem wiemy, że coś takiego sprawdza się idealnie. Posiadamy również w domu namiot z dwoma sypialniami, przedsionek jest ulokowany pomiędzy nimi. Zdecydowanie wygodniejsza wydaje się opcja ze zdjęcia. Warto wziąć pod uwagę podłogę w przedsionku, dzięki której łatwiej utrzymać w namiocie czystość, zwłaszcza podczas niepogody.
A skoro o niepogodzie mowa, warto wybrać taki namiot który ochroni nas przed wodą. Im wyższa nieprzemakalność tym lepiej. Wybierając namiot zwróćmy uwagę czy materac włożony do środka nie dotyka jego ścianek. W przypadku długich i intensywnych opadów w miejscu styków namiot może zacząć przeciekać.
2. Materac dmuchany – w tym roku bierzemy po raz pierwszy. Dotychczas służyły nam maty samopompujące. Z oczywistych względów tym razem takie rozwiązanie odpada. Maty potrafią się w namiocie rozjeżdżać pod śpiącym. Chcę uniknąć sytuacji, w której Mati śpi na ziemi.
3. Pompka do materaca– jak materac to i pompka. Rzecz oczywista. Przyda się również do napompowania wanienki turystycznej czy brodzika.
4. Śpiwory – stawiamy na te od minimum 10 stopni. To ważne, bo nie zawsze jedziemy w miejsce gdzie jest wyjątkowo ciepło nocą. W naszym przypadku nie mamy ani trochę pewności jaką pogodę zastaniemy na miejscu. Fajne są śpiwory mumie, jednak z doświadczenia wiem, że jadąc we dwójkę, albo w trójkę lepiej sprawdzają się te typu kołdra. Gdy jest wystarczająco ciepło można na jednym się położyć, a przykryć drugim.
5. Stolik turystyczny – my mamy dokładnie taki jak na zdjęciu. Jest genialny, bo zajmuje naprawdę mało miejsca w bagażniku. Składa się w harmonijką, którą wkładamy do worka. Polecam.
6. Krzesełka turystyczne – tak jak w przypadku stolika, tak i tu nie wyobrażam sobie jechać na dłużej pod namiot bez tego wyposażenia. Krzesełko to must have w naszym przypadku. Wybieramy takie, jakie nam pasują pod względem wygody, funkcjonalności (np. rozkładające się w leżak), gabarytów czy estetyki. Wolność Tomku w swoim domku.
7. Kuchenka turystyczna gazowa – u nas model podstawowy na kartusze. Cena pojemniczka to około 3,5 zł. My na wakacje bierzemy jakieś 10 szt, które zaopatrzą nas w ciepłą wodę (odpada potrzeba zabrania czajnika elektrycznego), ugotujemy na nich również obiad.Mąż nawet podgrzeje węgielek do sziszy 🙂
8. Lodówka turystyczna – są wersje na wkłady, które wcześniej mrozimy, a także opcja z przewodem do podłączenia pod zapalniczkę samochodową. My mamy tą drugą. Niezastąpiona podczas podróży, mimo że zajmuje sporo miejsca. Na miejscu sprawdza się jako schowek na żywność.
9. Lampka turystyczna – my używamy tej na baterię. Jest bezpieczniejsza niż np. lampa naftowa, choć i taką używaliśmy swego czasu. Idealna do powieszenia w namiocie, postawienia na stoliku. Wersja opcjonalna- latarka czołówka.
10. Miska – zwykła, najzwyklejsza. Choć po chwili zastanowienia fajnie byłoby posiadać taka a’la silikonową z możliwością upchnięcia gdzieś do torby. Zwłaszcza, gdy bagaże dość znacznie wypychają bagażnik. Po co miska? Do umycia talerzy, kubków. Do przeprania brudnych rzeczy. Do ochlapania nóżek dziecka (i nie tylko) z piasku itp. Na większości kempingów na Zachodzie w standardzie są pralnie z wielkimi umywalkami, miejsca, gdzie można umyć gary. (wtedy bierzemy też jakiś płyn do mycia naczyń). Taka miska się przydaje wtedy do przeniesienia naszego kramu. Od kilku lat wożę i nie wyobrażam sobie zostawić w domu.
Akcesoria mniejsze, ale równie ważne.
1. Przedłużacz – oczywiście tylko w przypadku, że tam gdzie jedziemy będziemy mieć opcję wykupu prądu i rzecz jasna będziemy z niego korzystać. Niektóre pola kempingowe nie oferują takiej możliwości. W tym roku dla nas prąd to podstawa. Laptop, ładowarki telefonowe (posiadamy też samochodowe jednak planujemy w tym roku mało jeździć, a więcej poruszać się na własnych nogach), lampka Mateuszka. Coś jeszcze na pewno się znajdzie. Tam gdzie jedziemy (Francja) nie jest wymagana przejściówka, jednak należy mieć ja ze sobą w takich krajach jak Włochy czy Anglia.
2. Garczki, garnuszki, mała patelnia – czyli wszystko niezbędne do gotowania. O ile oczywiście nie mamy zamiaru każdego posiłku spożywać w restauracji. My, ze względów ekonomicznych nie mamy. Do tego zestawu dorzucam deskę do krojenia.
3. Baniak 5L z wodą – może być ulubiona. Do picia, do mycia rąk, do ugotowania w drodze wody na herbatę czy kawę. Do wszystkiego do czego służy woda. Na miejscu możemy zaopatrzyć się w nową bądź jeśli mamy pewne źródło wody po prostu napełnić baniak na nowo. W baniaku można też zrobić dziurki i mamy outdoorową wersję prysznica.
4. Kosmetyczka podróżna – ja mam taką na haczyku, do zawieszenia w namiocie. Dzięki temu, wszystko co najpotrzebniejsze zawsze mam pod ręką. Sprawdza się.
5. Saszetka z proszkiem do prania – można kupić na miejscu, ale w przypadku maluszka warto wziąć coś sprawdzonego ze sobą. Przydaje się w większości przypadków. Nie trzeba brać całej sterty ubranek, zawsze można coś przeprać.
6 i 7. Linka i klamerki do prania – a po przepraniu wywiesić do wyschnięcia. Tudzież do rozwieszenia np. mokrych po plażowaniu czy prysznicu ręczników. Moje must have. Zawsze mamy ze sobą.
8. Worki na śmieci – chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że zostawiamy po sobie porządek? Czasem przydają się też do innych celów. Np. okrycia niektórych rzeczy przed deszczem 😉
9. Plastikowe sztućce i talerze – zdecydowanie bardziej wolę wielorazowe niż plastikowe czy kartonowe jednorazówki. Nie lubię zbędnych śmieci. Nie jest problemem umycie ich. Przydają się też miseczki np. na sałatki.
I coś typowo dla dziecka.
10. Pompowana wanienka turystyczna – są różne opcje, ja wzięłam najtańszą z możliwych za coś około 20 zł. Nie będzie mi żal, gdy na przyszły rok Mati z niej wyrośnie. Po wypuszczeniu powietrza zajmuje mało miejsca, można wszędzie upchnąć. Zabrać trzeba, bo dziecko jakoś kąpać się musi. Mam nadzieję tylko, że nie złapiemy „gumy” przy pierwszym użyciu 😉
Obstawiam jeszcze opcję wspólną razem ze mną pod prysznicem, ale z tym to nigdy nie wiadomo jak będzie.
11. Krzesełko do jedzenia Antilop – chcę żeby Mati miał swoje wygodne miejsce, w którym będzie mógł zjeść. Wiem, że są specjalne turystyczne wersje, jednak żal mi na to pieniążków, zwłaszcza, że za 2 lata synek z nich wyrośnie. Dla tego bierzemy antylopkę. Składa się szybciutko, jest stabilne i wbrew pozorom nie zajmuje dużo miejsca (siedzisko upchniemy gdzieś na tylnym fotelu).
12. Sztućce dla dziecka – odpowiedniej wielkości dla malucha, inaczej moglibyśmy używać tych dla dorosłych. Trafiłam jednak w Rossmannie na zestaw w bajecznych kolorach za niecałe 7zł. W sam raz na nasze wakacje.
13. Lampka barbapapa – nasz hit, o czym pisałam już nie jeden raz. Mamy ją zawsze przy sobie, bo jest niezastąpiona. Jeździ z nami do dziadków. Była z nami nawet w szpitalu. Teraz jedzie na wakacje. W namiocie na pewno się sprawdzi.
Dodatkowo dla Mateuszka wezmę jeszcze śpiworek do spania i ciepłą pidżamkę, gdyż nie mam pewności, że noce okażą się dla nas łaskawe.
To by było na tyle z oczywistych rzeczy. Z pewnością coś jeszcze do bagażu biwakowego dorzucę, jednak biorąc to wszystko z pewnością nasz czas spędzony na polu kempingowym będzie przyjemny.
Lista gotowa, pozostaje kompletowanie.
Mam nadzieję, ze okaże się przydatna nie tylko mi.
Ciekawa jestem jak to jest z Waszym biwakowaniem? Jeździcie z rodzinką pod namiot czy wolicie przytulny pokoik w hotelu? 🙂
Dodaj komentarz
33 komentarzy do "Pod namiot z dzieckiem – co zabrać?"
Żanetko świetny post! Sama chciałabym jeszcze w tym roku pojechać z Martynią pod namiot, choćby na noc lub dwie, więc taki pomocny wpis – dla mnie idealny !
O w takim razie życzę, żeby wypadł doszedł do skutku i żeby było fajnie :)))
my właśnie zaliczyliśmy namiotowe zakupy. dość spontanicznie zdecydowaliśmy, że wybierzemy się w najbliższy weekend do Austrii. nowy namiot, śpiwory i materac już są. Dodatkowo wyposażyliśmy się w 2 rowery + siodełko dla synka 🙂 aż sama sobie się dziwie, że jedziemy! 😉
Extra! :)) Rowery też bym z chęcią zabrała, a już na pewno mój mąż. Ale Mati za mały póki co. Może w przyszłym roku 🙂
Udanej wycieczki Wam życzę, takie spontany często bywają najlepsze 🙂
kurde,u nas raczej biwaki odpadaja.Za duza rodzina 🙂
Eee tam, przynajmniej jest się do kogo w namiocie przytulić 😀
Oczywiście, że jeździmy pod namiot 🙂
Świetna lista 🙂
PS: Bardzo ładna szata graficzna bloga.
No, sporo tego 😛 Ale w końcu jedziemy na 2 tygodnie i to daleko od domu 🙂 Na piesze wycieczki takiej listy nie polecam 🙂
Materac powróci w tym roku do łask po raz pierwszy od bodajże 8 lat. Wspomnienia mam takie, że jak się mój B. przekręcał to lądowałam na ziemi 😉 Maty są dobre, zawsze ich używaliśmy, tylko z młodym odpadają totalnie 🙁
Ps. Rozbijaj 😛
z doświadczenia zlotowego jedynie co radzę, to zainwestować w lepszy materac, taki gumowy, z reguły czerwono niebieski (tak jak kiedyś w latach 80-tych) – te wszystkie welurowe to często jednorazowe
pzdr AW
Shit happens… Mamy welurowy.. O ile jest cały 😉
Jesteś blogującą mamą, więc zapraszam Cię do udziału w KONKURSIE, rob to co lubisz:
http://beticco-baby.blogspot.com/2013/07/konkurs.html
Do wygrania konik na biegunach dla Twojej pociechy!
ps. możesz zgłosić tą notkę – jest świetna! 🙂
Kochana podziwiam Was/Ciebie za umiejetność organizacji i odwagę wyjazdu pod namiot…ttak jak wcześniej pisałam ja pod namiot nie lubię jeździć…
Ale fajnie 🙂 nie moge sie doczekać relacji z powrotu :-***
Ja też nie mogę doczekać się relacji 🙂 Będziesz pisać przez te dwa tygodnie? 🙂
Jeśli będziemy mieć dostęp do wifi to na pewno. W każdym bądź razie fotki postaram się wrzucać. Może zamiast postów pisanych bedą obrazowe 😉
Nigdy nie byłam na biwaku:), kusi mnie ta opcja, ale czuje ogromny opór:-p. Strach przed nieznanym.
Podziwiam Cię. Chyba bym się z takim maluszkiem bała wybrać pod namiot.
Ale post bardzo przydatny!:)
Świetny post. Ja chyba, choć jestem wyluzowana jeśli chodzi o podróże z dzieckiem, nie odważyłabym się zabrać Gutka pod namiot – przynajmniej nie teraz. Mój mąż jest innego zdania – on by zabrał. Kurde… coś muszę sobie w głowie poprzestawiać? 🙂
Ja też tak do tego podchodziłam, ale przypomniałam sobie, że widywałam dużo młodsze dzieciaki na kempingach i wyglądały na zadowolone 🙂 Poza tym jak nie spróbuję to się nie dowiem 🙂
I ja podziwiam.
Ja nie lubię namiotów.
Wyjazd nad morze do całkiem niezłego hotelu był dla mnie nie lada wyzwaniem a Ala ma prawie dwa lata.
Ukłony Żanetko.Choć wcale mnie nie dziwi, że sobie poradziłaś i z tym wyzwaniem:)))
ja lubiłam jeździć pod namiot jak byłam nastolatką 🙂 teraz to już za wygodna jestem i kręgosłup nie ten 😉
my też co roku pod namiot jeździliśmy a teraz pierwszy rok, że mamy jechać we trójkę i jakoś nie mogliśmy się zebrać, zastanowić co potrzeba więc Twój post bardzo nam teraz pomoże się ogarnąć i może też trochę zmobilizuje by ustalić wreszcie kiedy jedziemy 😉
Ustalajcie, ustalajcie 🙂 Nie ma co zwlekać, bo wakacje przeminą 😉
Super! My spędziliśmy miesiąc w podróży kamperem. To nie to samo co namiotowe biwakowanie, bo opcja trochę wygodniejsza, ale wiele z rzeczy które wymieniłaś pojechało z nami 🙂 Wanienkę mamy malutką plastikową, ale opcja dmuchanej wydaje się praktyczniejsza pod względem zajmującego miejsca. Z rzeczy które zabraliśmy zupełnie nie sprawdziło się łóżeczko turystyczne! Młody uwielbiał fikać zwyczajnie na kocyku na trawce 🙂 Życzę udanej wyprawy 🙂 A dokąd to pewnie dowiem się niedługo 😉
Marzy mi się taka podróż kamperem. Właśnie podczas naszych poprzednich podróży spotykaliśmy ich mnóstwo, zresztą ta forma podróżowania na zachodzie jest niesamowicie modna. Mieliśmy z mężem takie marzenie, że może któregoś dnia się dorobimy własnego, choć o zgrozo zakup takiego to koszt mieszkania w PL 😉 Nawet cena wynajmu na wakacje nie jest mała niestety 🙁
Jedziemy na północ Francji- Normandia, Pikardia. Choć nie wykluczone, że i gdzieś indziej nas poniesie 🙂
Bardzo fajnie to wszystko opisałaś 🙂 My w tym roku tylko do rodziny jedziemy ale mam nadzieję, że może za rok uda się wybrać pod namiot, o ile w końcu kupimy większy 😉 Mi to marzy się wypad pod namiot w góry i wędrówka, ale to Julka musi jeszcze troszkę podrosnąć 😉
bardzo podoba mi się ta wanienka, gdzie ją kupiłaś?
na allegro 🙂
Ja bym się nie zdecydowała spać z dzieckiem w namiocie. Ale ja w ogóle za namiotami nie przepadam 😛
Podziwiam Was Żanetka i z niecierpliwością czekam na relację z tej wspaniałej przygody!
Nigdy nie spałam w namiocie i mam nadzieję, że to się nie zmieni 😛 Boję się pająków i wszelkiego robactwa, o które śpiąc pod namiotem nie trudno. Pewnie super doświadczenie mnie omija, ale nie jestem w stanie się przełamać.
Nie nie jesteś w stanie, tylko Ci się nie chce. O wiele łatwiej jest zrezygnować z biwaku, niż wyleczyć strach przed pająkami. Byle tylko się sobą nie zająć 🙂
Gdy w latach 85-93 jezdzilem z ojcem podnamiot to bralismy rowery namiot gitare chleb slonine i pare groszy…